Czarne złoto
Pierwszą nutą, która urzekła mnie w Czarnym A jest kawa. Mocno palona, ziarnista, nie zalewana wodą – zapach suchy i elegancki, gorący jak parujące po prażeniu ziarna.
Towarzyszą jej aromaty, które mogłyby być zielone… Ale nie są.
Imbir, który zamiast musującej świeżości tym razem przynosi niejednoznaczną pikanterię przyprawowego pyłu i arcydzięgiel w postaci smukłych, kminkopodobnych ziarenek, które są ledwie odległym wspomnieniem zielonych parasoli, w których się narodziły. Złocistość akordu otwierającego podkreśla dodatek szafranu, zbytkownego jak złoty pył zdobiący pukle ciemnych włosów.
„Zielona Tożsamość” Blood Concept wcale nie jest zielona. Jest brązowa. W otwarciu opalizująca, prążkowana jak tygrysie oko; płynnie i łagodnie zmieniająca barwę od jasnego imbiru, przez złocisty szafran, aż po głęboki, nasycony barwą aromat mocno palonej kawy.
Po pewnym czasie do tej monochromatycznej palety olfaktorycznych brązów dochodzi surowa, ciemna ambra. Przypruszona benzoesem, wytrawna, matowa jak bryła popiołu. Szorstka jak kawał drewna. Zmierzająca ku czerni.
Serce zapachu jest mroczne. Złocisty blask otwarcia skonfrontowany z magnetycznym, głębokim mrokiem akordu kawowo – ambrowego nie ma żadnych szans. Słoneczne refleksy imbiru i szafranu zatrzaśnięte zostają w ciężkiej skrzyni. Są tam – wyczuwalne jako pikantny, korzenny ukłon w stronę perfumeryjnego orientu, ale na tym etapie ton kompozycji nadają nuty o głębszych barwach.
Black A to skrzynia pełna złota. Wiemy, że we wnętrzu drzemie blask – ale widzimy skrzynię.
Na tym etapie zupełnie już nie przeszkadza mi fakt, że barwa kompozycji nijak ma się do „zielonej tożsamości” zapowiadanej w opisie. Nie przeszkadza mi nawet to, że użyta jako przynęta w nutach mandragora tak naprawdę nie ma zapachu i nie może nadawać tonu kompozycji. Nie przeszkadza mi nic.
Mam zamiar jeszcze raz doświadczyć tego mroku, jeszcze raz dać się zahipnotyzować tygrysiemu oku, jeszcze raz zanurzyć ręce w zmieszanej z popiołem kawie.
Zamierzam zdobyć większą ilość Black A i jeszcze raz, na spokojnie zmierzyć się z nierozbuchaną projekcją zapachu. Jeśli kolejna konfrontacja wypadnie tak dobrze, jak dzisiejsza – kto wie, czy nie będzie z tego flakonu…
Data powstania: 2013
Trwałość: ok 6 godzin
Nuty zapachowe:
Nuty głowy: imbir, czarna kawa
Nuty serca: mandragora, nasiona arcydzięgla
Nuty bazy: sandałowiec, benzoes, ambra
Źródła ilustracji:
Pierwsze zdjęcie z artykułu w Science Daily.
Maska z drugiego zdjęcia jest elementem stylizacji Masquerade Ball Birthday Party przygotowanej przez Jo Holloway. Komplet stylizacji tu: KLIK.
Trzecie zdjęcie jest ilustracją do artykułu doktora Terry’ego Mabbetta „Essence of Coffee Roasting” opublikowanego w 2006 na stronie Tea & Coffee Trade Journal.
Samorodki złota (prawdziwe) ze strony Gold Nuggets.
20 komentarzy o “Skrzynia skarbów czyli A Black Collection Blood Concept”
A ja mam już flakon. Zakochałam się od pierwszego niuchnięcia, choć "A" nie jest dla mnie tak zielony jak przy testach, nie jest tak zielony jak z epruwetki. Jest brązowy, ciepły, drzewny jeszcze bardziej niż wcześniej. I to jest to!
No i masz babo placek! Nie ułatwiłaś mi opierania się kolejnemu flakonowi. Oj, nie ułatwiłaś. 🙂
Bo niestety, mam podobne wrażenia. 🙂
Aj tam, od razu niestety ;> To nie jedyna moja zakupowa pokusa tego roku i mam trochę wyrzuty sumienia, ale… to naprawdę jeden z piękniejszych zapachów, jakie poznałam i nie wyobrażam sobie, by nie zagościł w mojej kolekcji 😉 Bierz i Ty! 😉
Kasia będzie zachwycona zapachem kawy w perfumach 🙂
Klaudia też jest. :)))
No no czyżby w końcu prawdziwie kawowa kawa nam się zjawiła?
Ta nieskomplikowana acz treściwa kompozycja z takim ujęciem ambry do tego, zakrawa na kolejną miłość. Nie nadążam 😉
🙂
Ja nie wiem. Z błękitnych kompozycji CdG niczego nie pragnę. Nie pragnę także Blacka.
Marzę nadal o Hunterze i chyba powolutku dojrzewam do My Oud Royal Crown… A tu ta kawa! I sama nie wiem…
A już myślałam, że obędzie się bez zamawiania kolejnych krwawych fiolek… ale nie! Wszystko musiałaś mi popsuć! 🙂 No bo kawa w perfumach… Ach 🙂 Przynajmniej tyle się poopieram, że nie zamówię od razu, coby się mój portfel nie obraził już na mnie całkowicie i nie zamknął w sobie 🙂
Ojej! Ależ zła kobieta ze mnie. 😉
Nie martw się, może Ci się nie spodoba. Wąchałam go na innej skórze i był mniej kawowy, niż na mojej.
Pocieszyłam? 😉
Zaledwie odrobinę 😉
ta seria blood conceptów chyba jest jeszcze bardziej interesująca niż pierwsza 🙂
Obawiam się, że tak właśnie jest. 🙂
Ten komentarz został usunięty przez autora.
A najlepsze – ale nie przełomowe. Przełomowe było AB, tylko, że dla mnie nie do noszenia 🙂
Przełomowe rzeczywiście nie. Choć… czy dobra kawa nie jest przełomem? 🙂
Kurczę. Kurczę, kurczę, kurczę. Brzmi ciekawiej, niż 0. Tymczasem wkrótce poznam tylko B i rzeczone 0. Trudno, mam nadzieję, że co się odwlecze itd. 🙂
Nie ma innej opcji, bo złocistość i kawa będą mi się śniły po nocach. Ostatnio szukam właśnie czegoś takiego.
0 jest przyjemne, eleganckie, na swój sposób ładne. Ale, w moim odczuciu, najmniej ciekawe z serii. Co niekoniecznie jest wadą – czasem musi być ładnie. 🙂
Kawa! I ambra do tego. Aromatyczna uczta. To musi być coś wyjątkowego.
Coś wyjątkowo ładnego i wyjątkowo mnie kuszącego. 🙂
Kawa oczywiście kawie nie równa, kto się choć troszkę na tym zna, to na pewno przyzna mi rację. Ja mam już swoje sprawdzone marki, także i sklep internetowy https://www.cafesilesia.pl/pol_m_KAWA_KAWA-DO-EKSPRESU-157.html gdzie z łatwością można znaleźć dobrą kawę ziarnistą.