Jesień idzie – nie ma na to rady *
Dla miłośnika perfum jesień to pora na nuty rozgrzewające, otulające i dające komfort. Można pozwolić sobie na intensywne perfumy i szczodrą ich aplikację. Jest to zarazem czas, w których perfumy nie kulą się jeszcze z zimna. Wielu perfumomaniaków celebruje jesień ciągnąc za sobą olfaktoryczne ogony – miękkie i ciepłe.
Czyż istnieje bardziej jesienna, otulająca i zarazem bardziej elegancka nuta, niż ambra?
Dziś, z okazji pierwszego dnia pierwszego naprawdę jesiennego miesiąca (wrzesień to wszak lato jeszcze) zapraszam do lektury artykułu o ambrze będącego wstępem do krótkiego przewodnika po perfumach ambrowych.
Co to jest ambra?
Z punktu widzenia nauki ambra jest patologiczną wydzieliną powstającą w przewodzie pokarmowym kaszalota (Physeter macrocephalus) powstającą najprawdopodobniej w wyniku podrażnienia jelit przez twarde części spożywanych przez kaszaloty głowonogów. Chodzi zapewne o chitynowe „dzioby” tych stworzeń. Wydzielanie ambry chronić ma delikatne ścianki jelit przed uszkodzeniem.
Pisząc o pochodzeniu ambry trudno nie wspomnieć o krążącej po polskich forach i pojawiającej się w opisach nut w niektórych perfumeriach miejskiej legendzie, jakoby ambra była spermą wieloryba. Pomyłka wynika z błędnego tłumaczenia, bowiem kaszalot po angielsku zwie się sperm whale. A wszyscy wiemy, że skojarzenia seksualne są najsilniejsze, przypadkowi tłumacze mogą więc nie wiedzieć, co to kaszalot, ale co to „sperm” wiedzą na pewno. 🙂
Pozyskiwanie ambry
Ambrę pozyskuje się aktualnie w trzech rejonach świata: w Australii, Nowej Zelandii i Nowej Kaledonii. Wedle informacji w sieci znajdowana bywa także na wybrzeżach Oceanu Atlantyckiego, brazylijskich plażach, na wybrzeżach Madagaskaru, wschodnich Indii, Malediwów, Moluków, Chin, Japonii, Australii oraz oczywiście Bahamów. Zbieranie ambry przypomina zbieranie bursztynów: należy udać się na plażę wczesnym rankiem, najlepiej po sztormowej nocy i szukać grudek nie będących kamieniami: lżejszych i ciepłych w dotyku.
Niegdyś ten poszukiwany surowiec perfumiarski zdobywano także polując na wieloryby. Zabijano je bowiem nie tylko dla tranu, lecz także dla ambry. Pamiętacie „Moby Dicka” i rozdział, w którym załoga Pequoda odkrywa spore zasoby ambry w martwym ciele dryfującego po morzu wieloryba?
Z punktu widzenia logiki nie ma to wielkiego sensu, bowiem ambra im świeższa, tym mniej pięknie pachnie. Uczciwie pisząc, świeża ambra pachnie całkiem niepięknie, a jej aromat określany jest jako morsko – fekalny. I jest to właściwe określenie.
Zapach ambry
Grudy ambry wyglądają jak kamienie lub zaschnięte brudy błota. Wagą przypominają pumeks, strukturą gips.
Poszczególne grudki ambry różnią się między sobą kolorem, wagą, składem chemicznym i także zapachem.
Im ambra jest młodsza, tym jest ciemniejsza, cięższa i tym bardziej ostry, zwierzęcy będzie jej zapach. Woń młodych, ciemnych ambr jest ostra, trudna i niewiele ma wspólnego z przyjemnym aromatem znanym nam z popularnych kompozycji perfumeryjnych.
Z czasem, pod wpływem wody morskiej, powietrza i słońca ambra zmienia kolor i zapach. Jaśniejsze grudy charakteryzują się łagodniejszym, bardziej przyjemnym aromatem przypominającym zapach skóry czy żywic. Niektóre ambry charakteryzują się cytrusowym szczytem aromatycznego spektrum.
Testując bardzo dojrzałe, jasne ambry zauważyłam, że z czasem nabierają one kremowago aromatu sezamu (uczestnicy moich warsztatów świetnie to wiedzą). Aby ciemna, świeża ambra zamianiła się w tak zwaną ambrę białą potrzeba około trzydziestu, czasem nawet czterdziestu lat.
Podróbki
Rynkowa cena ambry zaczyna się od około 100 złotych za gram. Nazywanie ambry złotem morza nie jest więc przesadą.
Ambrę podrabia się więc – jak większość cennych rzeczy na tym świecie. Ambrowe podróby prokuruje się z kleju, plasteliny, modeliny albo gipsu, barwi za pomocą Coca-Coli i farb. Moczenie w Coca-Coli sprzyja także uzyskaniu charakterystycznej struktury.
Skład chemiczny poszczególnych grud ambry jest różny – stałymi elementami są właściwie tylko bezzapachowa ambreina i steroidy. Można natomiast rozpoznać ambrę po jej właściwościach fizycznych. Grudki różnią się, co prawda, kolorem, lecz charakterystyczny aromat, topliwość w temperaturze 62% stopni Celsjusza i wydzielanie białego dymu w temperaturze 100 stopni jest wspólne dla wszystkich ambr.
Od grud żywicy (często mających podobne parametry oraz wyraźny, przyjemny zapach) odróżnia ambrę brak przejrzystości.
Naturalna ambra w perfumach
We współczesnych (oraz współcześnie obecnych na rynku) kompozycjach perfumeryjnych ambry nieomal nie stosuje się.
Powodów jest kilka.
Cena
Nie sądzę, by kogoś dziwił fakt, iż w perfumach kosztujących 100 zł za flakon nie ma naturalnej ambry. Ani grama.
Utrzymanie jakości kompozycji
Ambra jest składnikiem nie tylko naturalnym, ale także nieprzewidywalnym. Tworząc kompozycję ambrową na bazie jednej partii esencji nie sposób przewidzieć, jak pachniała będzie kolejna partia. Co za tym idzie – trudno jest zapewnić klientowi produkt o stałych parametrach.
Trudności w pozyskiwaniu
Zasoby ambry mogły zaspokoić popyt rynku perfumiarskiego w czasach, kiedy perfumy były towarem używanym jedynie przez najbogatszych. Faraon mógł sobie kadzić ambrą i kąpać się w pachnących olejkach – dziś jednak, gdy luksus perfumowania się stał się rzeczą powszechną, światowe zasoby ambry zwyczajnie nie sa wystarczające, by nasycić rynek.
Względy ekologiczne
Pomimo, iż świeża ambra nie jest ambrą najcenniejszą dla perfumiarstwa, polowania na wieloryby w celu pozyskania tłuszczu i ambry nie ustawały, póki istniał popyt na te substancje. Dlatego w roku 1977 zakazano oficjalnie stosowania naturalnej ambry w perfumiarstwie.
28 lat później w większości krajów zakaz zniesiono, wprowadzając jednak kontrole dotyczące jej pochodzenia.
Do używania naturalnej ambry w perfumach przyznają się obecnie tylko dwie firmy: l’Artisan Parfumeur i Parfums MDCI. W perfumach pozostałych firm znajdziemy naturalne lub syntetyczne substytuty.
Co nam pachnie w ambrowych perfumach?
Substancją dystynktywną dla zapachowego spektrum ambry jest terpen nazywany ambreiną. Można go wyizolować rozpuszczając grudkę ambry w podgrzanym akloholu. Sama ambreina nie charakteryzuje się intensywnym aromatem, jednak w wyniku utleniania zmienia się ona w silnie pachnący ambroksan.
Syntetyczny ambroksan jest aktualnie najpolularniejszym substytutem ambry. Poza nim do uzyskania aromatu ambry stosuje się ambreton, ambrinol, cetalox, cedramber, ambrox, amberlyn, lorenox, kaszmeran i wiele innych nowoczesnych syntetyków.
Oczywiście, syntetyki to nie wszystko. Do pozyskania nuty ambrowej używa się także substancji naturalnych pochodzenia roślinnego: przede wszystkim szałwii muszkatołowej, nasion piżmianu właściwego (zwanego nie bez przyczyny ambrette), żywicy labdanum, styraksu czy pozyskiwanej z drzew ambrowca benzoiny. Substancjami pomocniczymi przy tworzeniu akordów ambrowych są, między innymi, wanilia, balsamy peru i tolu, kmin rzymski, gałka muszkatołowa, sandałowiec, opoponaks czy nasiona marchwi.
Ciekawostki
Ambra od wieków fascynowała ludzkość. Znajdowane na wybrzeżach aromatyczne kamienie zbiarano i palono jeszcze zanim odkryto, czym w istocie są.
Starożytni Egipcjanie używali ambry jako kadzidła. Najpierw w tylko w świątyniach, później także w pałacach. Nieco mniej starożytni używają jej do dziś do do aromatyzowania ekskluzywnego tytoniu papierosowego i fajkowego.
Starożytni Grecy wierzyli, że ambrowy aromat hipnotyzować syreny. Na podobnej zasadzie, jak bezoary hipnotyzowały muzy. 🙂
Przez lata wierzono także w lecznicze właściwości ambry. Starożytni Gracy i Rzymianie dodawali sproszkowaną ambrę do przygotowywanych na bazie wina mikstur leczących ropnie, wrzody i… oziębłość płciową.
Podczas pandemii zwanej Czarną Śmiercią w XIV wieku wierzono, że noszona przy sobie grudka aromatycznej ambry chroni przed zarażeniem dżumą.
W wieku XVII wrócono do korzeni, czyli do spożywania ambry dla zdrowia. Tyle, że bez wina. 🙂 Zwaną siarką morza substancję spożywano w eliksirach wierząc, że wzmacnia ona ciało i umysł.
Przez wiele stuleci ambra używana była jako afrodyzjak oraz składnik eleganckich potraw i napojów. Dodawano ją do czekoladowych pralin i czekolady pitnej. Jaja gotowane w ambrze były ulubioną potrawą Króla Anglii, Szkocji i Irlandii Karola II. Brzmi dekadencko, czyż nie?
W reżyserowanym przez Ridleya Scotta „Hannibalu” z Anthonym Hopkinsem i Julianne Moore w rolach głównych Hannibal Lecter używa zapachu ambry jako sygnału mającego wskazać Clarice Starling miejsce jego pobytu.
Wkrótce zaproszę Was do lektury krótkiego przeglądu perfum ambrowych. Nie mam pojęcia, jak sprawić, by był krótki…
* Fragment tekstu piosenki „Staruszek” autorstwa Andrzeja Waligórskiego
Źródła ilustracji:
15 komentarzy o “Ambra – złoto perfumiarzy”
Oooo! Warsztaty raz jeszcze, miły i sensowny jesienny wstępniak 🙂
Ambrę uwielbiam miłością dozgonną i już niebawem zacznę nosić moją ukochaną – L'Ambre Carthage. Mam też co nadrabiać w tej materii jeśli o niszowe klasyki chodzi jak i te nieco młodsze, tak że nudy nie będzie. Póki co, w małej przerwie między Santal Majuscule owijam się na co dzień moim ukochanym Opium EdP…, ciągnie się i ciągnie a tolutańska baza otula równie ujmująco co wydzielina kaszalota…mmmm 🙂
Spraw aby kolejny wpis był taki jaki powinien w twoim odczuciu, bez zamykania w ramy, a że lubimy Cię czytać to o znużeniu nie będzie mowy… 😉
Haha! Dzięki Ci wielkie. postaram się, by czytał się dobrze. 🙂
Co do warsztatów – fakt, to trochę skrócik z tego, co mówię na spotkaniach, ale pewnych informacji nie da się uniknąć. Szkoda, że nie mogę Wam z monitora bloterków podawać. 🙂
Zawsze czyta się dobrze, no może tylko raz nie zrozumiałem kontekstu i całości tekstu kiedy to porwałaś się na recenzję Chanel 5 po innemu nisz nasz 😉
A ja myślałem że moja naj-ambrowsza od Isabey też jest naturalna…
Świetny tekst! Bardzo dużo się z niego dowiedziałam i …. Och jak chciałabym mieć swoją grudkę ambry.. :)) Z wielką niecierpliwością czekam na 2 część, to będzie uczta.
Podzieliłam się linkiem na stronie FB mojego bloga. Mam nadzieję, że się nie pogniewasz :*
Ależ skąd! Bardzo mi miło. <3
Ambrę poznałam na warsztatach i tam ja doceniłam. Teraz wiem ,ze niektóre jej oblicza bardzo mi odpowiadają. Tym razem to wykład o ambrze i bardzo dobrze mi się go czytało. Oj chciałabym znależć taką grudkę! 🙂
Ba! Nawet wielką grudę. 🙂
Oo proszę, a jednak perfumy mozna robic z wielu roznych rzeczy 🙂 nigdy w zyciu nie slyszalam o czyms takim 🙂
Katsuumi, to ja się bardzo cieszę, że mogłam Ci opowiedzieć coś nowego. 🙂
Czekam niecierpliwie na przegląd perfum z ambrą 🙂 Wiele kompozycji z ambrą (zakładam że syntetyczną) w składzie wodziła mnie w przeszłości za nos 🙂
Jest. Okropnie wyszedł długaśny. Ale to chyba u mnie norma. 🙂
Mnie tylko jedno dziwi i zastanawia – jak ma się ambra (ambergris) do bursztynu (amber)? Bardzo często stosuje się te dwa pojęcia zamiennie, albo z niewiedzy, albo z błędu w tłumaczeniu. Pozdrawiam! 🙂
Ambra to jest to, o czym piszę. Bursztyn topiony ma zapach – pachnie żywicznie i w perfumach się zdarza (np w Gold DKNY).
Niestety, terminy te mylone są nie tylko w tłumaczeniach, ale nawet w angielskich tekstach.
Jesli dodamy do tego fakt, że ambergris w perfumach też zazwyczaj wcale nie oznacza ambry, tylko zamienniki… Wychodzi niezły bigos.:)
Dziękuje za taką potężną dawkę wiedzy, wiele kwestii mi się wyjaśniło i trochę bardziej ogarniam ten ambrowy bigos. Już wiem czemu w spisie nut nie znajdowałam ambry, choć ją czułam: tak jest z ewidentną L'eau Ambree Prady. Tam za tę nutę odpowiada chyba opoponax. To taka ambra, w moim odczuciu, idealna na lato. Piękną jesienną ambrą jest za to Ombre Indigo. Latem zupełnie do mnie nie przemówił, a teraz nie mogę się nim nacieszyć. Fascynujące to jest.