Polska premiera L'Orchestre Parfum i recenzje Flamenco Neroli i Thé Darbouka
Premiera nowej marki na polskim rynku to zawsze święto. Perfumeria Quality Missala rozumie to jak żadna chyba inna w Polsce. Dzięki spotkaniom z twórcami debiutujących w naszym pięknym kraju marek miłośnicy perfumeryjnej sztuki mają okazję poznać nie tylko perfumy, lecz także inspiracje za nimi stojące oraz opowieści z nimi związane.
19 września w Domu Perfumeryjnym Quality na warszawskim Bemowie miało miejsce wydarzenie niezwykłe, nawet jak na premierę nowej marki. Ba! Wyjątkowe, nawet jak na premierę bardzo dobrej marki!
L'Orchestre Parfum to niezwykły mariaż muzyki i zapachu. Olfaktoryczne kompozycje tworzone tak, by stanowiły jedno z kompozycjami muzycznymi. Nuta zapachowa oddająca brzmienie instrumentu. Akordy zapachowe wygrywające melodie - nastrojowe, unikalne, często egzotyczne.
Założyciel i koncepcyjny dyrektor marki - Pierre Guguen jest urodzonym gawędziarzem. Jego opowieści płyną wartko i lekko, jego słowa pięknie dopełniają nuty.
Tym razem prezentację perfum i utworów muzycznych wzbogaciły nie tylko opowieści, lecz także obrazy. Nie byle jakie, bo tworzone na żywo, inspirowane muzyką i zapachem, magiczne grafiki Adriena Demonta.
Niezwykłe przeżycie dla każdego człowieka wrażliwego na sztukę. Raj dla synestety.
Swoją opowieść o powstaniu pierwszej perfumeryjnej
A potem zaprowadził nas do pracowni lutniczej i opowiedział chwilę, w której zrozumiał, że to właśnie będą jego perfumy. Zapach muzyki: instrumentów, ludzi, miejsc i tego, co powstaje na styku ludzi, miejsc i instrumentów.
L'Orchestre Parfum to linia kompozycji - zapachowych i muzycznych - zespolonych w jedno doznanie. Uzupełniających się nawzajem, angażujących zmysły, budujących obrazy bazujące na ciągu skojarzeń: muzyka - temperament - nastrój - miejsce - zapach.
Flamenco Neroli
Już pierwsze dźwięki gitary Berchadsky'ego nie pozostawiają wątpliwości, że tym razem opowieść będzie inna. Nuty sypią się łagodnie, niespiesznie, miękko. I dokładnie tak brzmi Flamenco Neroli. Zaskakująco.
Po pierwsze dlatego, że białokwiatowe soliflore to często zapachy trudne. Bogate, wymagające, zaborcze. Flamenco neroli niczego od nas nie wymaga. Daje radość.
Po drugie, flamenco zazwyczaj kojarzy się z różą - czerwoną oczywiście. Muzyka z pasją, energią, gwałtownością wręcz. Jakże w tę pasję wpleść neroli? Nutę kremową, gęstą, nieskorą do ruchów gwałtownych i tupania?
Od pierwszego wdechu polubiłam tę kompozycję. Bezpretensjonalną, pogodną, uśmiechniętą wręcz.
Słoneczne, cytrusowe otwarcie jest lekkie, zielone, łagodnie wytrawne, przyjemne jak powiew wiatru w ciepły dzień.
Kiedy pojawia się miękkie neroli podbite jaśminem o płatkach cienkich jak jedwab, przeciwwagą dla tych statycznych nut staje się intrygujący akord przyprawowy - imbir, krztyna syczuańskiego pieprzu, aromat przypominający suchego Earl Greya.
Zapach wypełnia się i zaokrągla nie tracąc lekkości. Dość generyczna, przyjemna drzewna baza pozwala nutom wyższym grć swoją melodię. Długo. Dużo dłużej, niż brzmi gitara Mathiasa Berchadsky'ego.
Instrument: gitara
Kompozytor muzyki: Mathias Berchadsky
Link do muzyki: klik
Nuta wiodąca: neroli
Pozostałe nuty: bergamota, gorzka pomarańcza, imbir, jaśmin, cedr wirginijski, cedr atlaski
Kompozytorka zapachu: Anne-Sophie Behaghel
Miejsce: Hiszpania
Data premiery: 2017
Thé Darbouka
Nie czytajcie nut!
Testując Thé Darbouka dajcie sobie szansę na poznanie zapachu i muzyki. Najpierw osobno.
Bo Thé Darbouka nie opowiada opowieści mu przypisanej. Fantastyczne, niskie, wibrujące tony darbuki nie brzmią w herbacianej kompozycji Amelie Bourgeois. Przynajmniej nie tak, jak się spodziewaliście.
Lekkie, przyjemnie cytrusowe, łagodnie kwiatowe otwarcie nie maluje obrazu pustyni. To ogród. Ogródek wręcz. A dzień wcale nie jest upalny.
Oud, kakao, styraks, kandyzowane owoce - to nuty zapowiadające typowy orient. I to orient z TYCH orientów, co to wiecie. Tymczasem orkiestra Pierre'a Guguena zaskakuje nas po raz kolejny sadząc kwiatki na środku pustyni.
Z czasem zapach przysiada, więdnie, schnie - płatki kwiatów omdlewają, opadają na ziemię, która jest bardziej sucha, niż nam się wydawało. Do głosu dochodzi styraks i brzmi on naprawdę dobrze w tak niezwykłym towarzystwie. Świeża początkowo słodycz owoców przechodzi ewolucję od świeżych fig w kierunku daktyli. Tych dzikich, małych, nieomal pozbawionych miąższu. I to także służy kompozycji.
Akcentem łamiącym statyczny rozwój opowieści jest akord przyprawowy z przyczajoną pod pierzynką kakao nutą animalną. I to jest najgorsza i zarazem najlepsza część tej historii. Nie zwrot akcji, lecz ton narracji budujący napięcie. Groźna, dzika, nieokiełznana Sahara za bezpiecznym murem ogrodu.
W bazie - nie wczesnej, lecz mocnej i długotrwałej - Thé Darbouka układa się prawie jak zapach kadzidlany. Suchy, matowy, odarty z barwy. Pikantne, szorstkie nuty przyprawowe tworzą zadziwiająco udany duet z miałkim kakao. Szelest płatków nieśmiertelnika rozsypanych na spękanej ziemi. Cisza.
Instrument: darbuka (bęben kielichowy)
Kompozytor muzyki: Nicolas Leroy
Link do muzyki: klik
Nuta wiodąca: herbata
Pozostałe nuty: bergamota, kandyzowane owoce, nieśmiertelnik, oud, kakao, styraks
Kompozytorka zapachu: Amelie Bourgeois
Miejsce: Sahara
Data premiery: 2017
Kolejne recenzje multisensorycznych opowieści L'Orchestre Parfum pojawią się lada moment. I obiecuję, że będą jeszcze bardziej emocjonujące! Albowiem wróciłam na dobre. :)
Cieszę się, że wróciłaś na dobre:).
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością będę wypatrywać kolejnych recenzji L'Orchestre Parfum. Jeśli chodzi o zapachy, które nam dziś przedstawiłaś, tym razem serce mocniej mi nie zabiło, ale być może następnym razem będzie inaczej;).
Pozdrawiam serdecznie:).
O, jak cudnie Cię widzieć!
UsuńWyznam Ci szczerze, że do tych też mi nie zabiło mocniej. Ale potem to już pika pika. :)
:)
Usuńale bym chciała poznać te nuty zapachowe:D kocham perfumy miłością bez liku:D
OdpowiedzUsuńHa! No to jesteś w dobrym miejscu. <3
UsuńFajnie, że jesteś! Czytelnicy tęsknili. Teraz jeszcze na Instagrama wracaj. Serdeczności
OdpowiedzUsuńZ Instagramem nie wiem, jak będzie, ale faktycznie, do robienia zdjęć też wróciłam. Oraz mam kilka nowych, ślicznych flaszeczek. :)
UsuńCo tam zapachy :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze że do nas wróciłaś :)
Zapachy będą coraz lepsze. Obiecuję!
UsuńPoczekaj na kolejny odcinek. :)
Wróciłam i tu zostanę. Wreszcie nie mam odruchu ucieczki na widok swojego bloga.
Miły powrót!
OdpowiedzUsuńDla mnie jako muzyka, dodatkowa taka atrakcja.
Ta koncepcja daje mi inny nieco wgląd w wyobraźnię twórcy...
Ciekawie wejść w taką interpretację by zrozumieć w pełni odczucia kreatora zapachu.
Darabuka bliska mojemu djembe , więc i po twoim opisie to by się zgadzało.
Czekam na puzon, bo z tego co wiem bansuri nie ma. ;-)
Tak myślałam, że muzyka Cię przywabi. :)
UsuńNansuri rzeczywiście jeszcze nie ma. Ale kto wie. :)