Poprzednią częścią „Jak wkurzyć miłośnika perfum” wsadziłam kij w mrowisko, dziś kontynuuję grzebanie. Metaforyczne, oczywiście, bo prawdziwych mrowisk niszczyć nie zamierzam – mrówki są pożyteczne, świetnie zorganizowane i bardzo pracowite. Kijki w mrowiska wkładam więc wyłącznie metaforycznie. 😋
W poprzednim, nieco bardziej serio wpisie rozprawiłam się ze zjawiskami:
- Polećcie perfumki, żeby żadna loszka/knurek się nie oparł/a.
- Mój gust jest najlepszy, bo jest najlepszy i jest mój.
- Unisexy są wbrew naturze!
- Jestem znawcą, powiem wam wszystkim, czym macie pachnieć.
- Jakie perfumy dla pana po pięćdziesiątce? – choć z tym chyba nie do końca, bo nie wspomniałam, że pięćdziesiątka dawno przestała oznaczać wiek podeszły i obecnie mówi się, że „fifty is the new thirty” czyli „pięćdziesiątka jest nową trzydziestką”. Pięćdziesięciolatkowie w XXI wieku to wciąż młodzi ludzie… choć pewnie oni sami w wieku lat nastu uważali, że w tym wieku należałoby już zacząć czołgać się w stronę cmentarza. 😀
Dziś dorzucę do tej puli kilka nowych kwiatków.
- Każdemu się spodobają.
- Każda kobieta musi mieć (…)
- Każdy facet powinien mieć w kolekcji (…)
Ogólnie określiłabym to zjawisko jako Mit Perfum dla Każdego. W skrócie MPK 😀
I tu mogłabym sklecić jakieś krągłe i mądre zdanie, ale mi się nie chce. Bo po prostu: rzeczy podobające się wszystkim nie istnieją.
Nawet Pamela Anderson nie wszystkim się podoba. Nawet tęcza obraża… A, nie. Mie idźmy tą drogą. 😈
Nie ma muzyki dla każdego, nie ma mody dla każdego, nie ma fryzury odpowiedniej dla wszystkich kobiet/mężczyzn i nawet kremówki nie wszyscy lubią.
Perfumy dla dojrzałych kobiet/mężczyzn
Wśród ludzi, którzy lubią mówić innym, czym mają pachnieć ścierają się dwa trendy.
Jeden to ten mitologiczny, idealizowany signature scent czyli perfumy, którymi winniśmy pachnieć przez całe życie w każdej sytuacji, żeby mężczyzna rozpoznawał nas po ciemku albo ekscytował się wąchając podrzuconą mu do walizki chusteczkę. Niech będzie chusteczka. 😉
Drugi to teoria dojrzewania do perfum. I nie mówimy tu, oczywiście, o zmieniającym się tak po prostu guście, tylko o dojrzewaniu wedle centylowej siatki dojrzewania perfumeryjnego czyli zdyscyplinowanym przemieszczaniu się po skali: Perfumy dla nastolatki/a 👉 Perfumy dla panienki/kawalera (czy bardziej współcześnie dla nastolatki/nastolatka) 👉 Perfumy dla młodych 👉 Perfumy dla kobiety/mężczyzny w średnim wieku 👉 i tak dalej, i tak dalej…
Kiedyś, całym naszym życiem zarządzały zwyczaje, normy i konwenanse. Naszym jako ludzkości, nie naszym osobiście. Na szczęście.
Wymyślono wiele symboli mających od razu identyfikować pozycję, status, stan cywilny i inne takie rzeczy bez znaczenia. Dlatego białogłowy (czyli mężatki) nosiły białe nakrycia głowy zakrywające włosy, a kilka wieków później panna z wyższych sfer mogła do teatru czy na bal założyć wyłącznie białe rękawiczki. Wedle tego samego systemu znów parę dekad później, panienka mogła użyć co najwyżej delikatnych soliflore (perfum o aromacie jednego kwiatuszka). Zasady obowiązujące panów zawsze były nieco mniej restrykcyjne, ale nie w kwestii perfum. 👆 Jeszcze w 1992 roku w „Erotyce perfum” Andrea Hurton pisała: Prawdziwy mężczyzna pachnie tytoniem, skórą, alkoholem i pracą fizyczną.
Co ciekawe, tezę tę równo dwadzieścia lat później powtórzył Stanisław Krajski w kontrowersyjnej książce „Perfumy – Instrukcja obsługi”.
Współcześnie cieszymy się nieporównywalnie większą swobodą. Dress code jest znacznie mniej restrykcyjny – nawet w korporacjach czy na przyjęciach, moda bardziej urozmaicona. Wiele osób świadomie odrzuca oznaki statusu i ignoruje zasady szufladkujące nas wedle płci, wieku, stanu cywilnego czy profesji. Tym, co nas definiuje jest gust, styl, aspiracje, pasje… To, co jest dla nas ważne.
Jared Leto ma 51 lat i nosi się bardziej nawet ekstrawagancko, niż kiedy miał naście.
Cher ma wiosen 76 i ani myśli rezygnować z zadziornego, rockowego stylu i prowokujących kreacji, z których jest znana, i za które bywa kochana.
A Keith Richards wkrótce zacznie dziewiątą dekadę swego rockowego życia i pewnie zrobi to z odkrytą klatą i na pełnej… 😁
Dlaczego tak się zachowują i noszą? Bo mogą!
W XXI wieku nikt nie będzie wytykał nas palcami za rozpuszczone włosy po trzydziestce ani za sandałki do wieczorowej sukni. Czemu w przypadku perfum miałoby być inaczej?
Są ludzie, którzy w wieku lat pięćdziesięciu, siedemdziesięciu czy ilukolwiek będą dobrze czuli się w kwiecistych sukienkach i subtelnie kwiatowych perfumach. Są tacy, którzy perfumy o mocy gromu i barwie smoły zaczynają nosić jako nastolatki. Są też tacy, którzy ewoluują od zapachów ciężkich do lekkich, a nie odwrotnie. I kto im zabroni?
Na podobnej zasadzie działa:
Polećcie perfumy dla taty/dziadka/mamy/babci
Bycie matką, ojcem, babcią, dziadkiem czy wujem, stryjenką albo trzeciego stopnia kuzynką siostry babci zięcia córki cioci Jadzi nie jest typem osobowości. Mama nie musi być typem Mamusi Muminka, a dziadek to niekoniecznie jest zgrzybiały staruszek spędzający życie na zapiecku. Rodzice i dziadkowie to są ludzie. Mają osobowości, charaktery albo charakterki, pasje większe i mniejsze oraz GUST. Upodobania mają. Lubią rzeczy. Nie lubią rzeczy.
Wybieranie im perfum na zasadzie „dla dziadka”, „dla babci” to tak naprawdę wybieranie na odwal.
Skoro nic, ale to nic o tych ludziach nie wiemy, to może oni wcale nie lubią perfum? Może chcieliby dostać coś innego? Bo wiecie… te pieniądze można wydać na coś, co sprawi im większą przyjemność. Ale o tym już pisałam w tekście: „Perfumy w prezencie – dobry pomysł?”