Mulled Cider by Demeter


Spalona szarlotka

Mulled Cider zupełnie nie kojarzy mi się z cydrem. A pijałam cydry różnorakie, w tym lokalne irlandzkie, szkockie i francuskie. Żaden z nich nie jechał spalenizną. No chyba, że rzeczywiście rozważamy opcję cydru podgrzewanego aż do spalenia garnuszka...

Jeśli zaś Mulled Cider to szarlotka (a takie opinie przeważają), to jest to szarlotka - dziwaczka.
Są w tym zapachu jabłka: słodkie, miękkie, starte na ciapę, mocno upieczone, pozbawione kwaskowatości i świeżości.
Jest w Mulled Cider ciasto - konkretnie taka przypalona, czarna warstwa z dna blachy.
Jest i cały festiwal przypraw:
Cynamon - porównywany często z cynamonem z Cinnamon Bun jest tu bardziej szorstki, drapiący w gardle (w CB sprawia wrażenie bardziej miałkiego, gładszego, choć bardziej wytrawnego).
Kardamon - mnóstwo kardamonu! Zapach paradoksalnie aż gorzki od tej kardamonowej ostrości.
Kurkuma? Nie wiem, co to, ale jest coś jeszcze... I to coś jeszcze też przeszkadza.
Dodatkowo muszę przyznać się, że jak na zapach z rodziny spożywczych słodziaków jest Mulled Cider zbyt mało słodki, jak na moje upodobania.

Niby z czasem nieco łagodnieje, ale nie mogę mu za to podnieść oceny, bo zanim to nastąpi jest mi już po prostu niedobrze.
Jedyną zaletą Mulled Cider, jaką jestem w stanie z czystym sumieniem wymienić jest to, że pachnąc nim nie jestem w stanie jeść. Niczego.

Ogólnie: niestety nie pojmuję zachwytów.

Komentarze

Popularne posty