Tanie perfumy kontra tanie cwaniactwo - rzecz o podróbkach i nie tylko


Czasem rozmawiam z ludźmi o perfumach. Nie narzucam się z przedmiotem rozmowy i, ogólnie rzecz biorąc, zdolna jestem do konwersacji na wiele innych tematów. Ale zdarza mi się.
Słyszę wówczas często wstydliwe:
- A ja zwykłych Avonów używam.
- Ja to tylko jakieś Oriflame.
I następujące bezpośrednio potem:
- Ja wiem, że to takie byle co.
- Ty to pewnie nie spojrzysz, bo to kwiatki takie.



Zawsze, kiedy słyszę takie słowa, kiedy widzę skrępowanie z powodu tego, że kogoś nie stać na Roję Dove czy Clive'a Christiana jest mi strasznie smutno. Czuję żal. Nie tylko dlatego, że ktoś mógł pomyśleć, że klasyfikuję ludzi "po cenie". Dlatego, że uczciwi ludzie bywają skrępowani tym, że nie wydają wielkich kwot na zbytki. I także dlatego, że nie wierzę w tylko Avon, tylko Oriflame, tylko Tesori d'Oriente, tylko Yves Rocher, tylko Miraculum czy tylko Pollenę Aromę. To nie jest tylko Oriflame. To są perfumy.


Rzetelnie skomponowane, wyprodukowane z dbałością o przepisy dotyczące kosmetyków, uczciwie reklamowane i uczciwie sprzedawane. Czasem naprawdę piękne.


Żadne perfumy to nie jest byle co. Perfumy w istocie swojej są artykułem luksusowym. Cena niczego nie przesądza. Podobnie jak rodzina zapachowa czy dostępność. Dobre perfumy można znaleźć na każdej półce cenowej. Te mniej dobre także.

Gust jest sprawą indywidualną i nie ma czegoś takiego, jak wzorzec dobrego gustu z Sevres. Ktoś, kto lubi kadzidła nie ma lepszego gustu, niż ktoś, kto lubi kwiaty. Tylko inny.



Czemu o tym piszę?
Bo istnieje jeszcze jeden aspekt tej sprawy.


Podróbki


Wszystkie te 20 ml perfumetki - oczywiście identyczne dla wszystkich wielkich marek. Wszystkie Dolse & Cabana i Hogo Boosy we flakonikach naśladujących oryginały. Wszystkie te sprowadzanie znad Zatoki Perskiej Generic Oils o nazwach znanych perfum znanych marek. I dodatkowo wszelkie numerowane ciecze wciskane nam przez pasożytujące na cudzej kreacji marki sprzedające... też podróbki. Tylko bazujące na luce prawnej, która sprawia, że kompozycja perfumeryjna nie może być chroniona patentem (szerzej o problemie numerowanych odpowiedników pisałam w tym artykule).


Tak się jakoś dziwnie składa, że osoby używające podróbek zwykle zupełnie się tego nie wstydzą. W przeciwieństwie do ludzi używających normalnych, oryginalnych perfum możliwych do kupienia w przyjaznej cenie.

Osoby używające podróbek zwykle uważają się za sprytne. Często szczycą się tym, że dzięki niesamowitej przenikliwości intelektualnej rozwaliły system i nie dają zarobić wielkim koncernom kosmetycznym. Tymczasem prawda wygląda tak, że nie dają zarobić ludziom odpowiedzialnym za stworzenie perfum, ich oprawę i promocję, ale dają zarobić cwaniakom wykorzystującym cudze kreacje, cudze pomysły i cudzą pracę.


Nie każę nikomu kochać koncernów kosmetycznych. Warto jednak powiedzieć (jeszcze raz) wprost trzy rzeczy:
  • Podróbka nigdy nie będzie pachniała jak oryginał. Nawet jeśli za pomocą chromatografii gazowej rozłożymy zapach na poszczególne związki i odtworzymy z syntetyków - to nie będzie ten sam zapach. Będzie pozbawiony niuansów, głębi, charakteru. Miałam okazję rozmawiać z nosem, który poddał swoje perfumy zabiegowi analizy i odtworzenia. I to nie był ten sam zapach. Nie liczcie więc na to, że kupując FM numer jakiś tam dostaniecie to samo, co we flakonie Muglera, Lutensa czy flakonie by Kilian.
  • Istnieje coś takiego jak elementarna uczciwość. Szacunek dla cudzych praw - także autorskich. Sprzedawanie kiepsko skserowanej książki jako jej odpowiednik numer X nie będzie wcale mniej naganne dlatego, że zamiast oryginalnego tytułu napiszemy, że to książka inspirowana. Albo jeśli zmienimy tytuł z "Lód" na "Lood".
  • I ostatnia, najważniejsza kwestia: kupowanie podróbek to nie kwestia braku kasy, tylko kwestia braku klasy. Człowiek z klasą nie używa podróbek. Ani podróbek torebek od Szanel, ani podróbek Ajfonów, ani podróbek ekskluzywnych perfum. Klasy dowodzi umiejętność dokonania świadomego, honorowego wyboru: wiem na ile mogę sobie w danym momencie pozwolić.



Osoby kupujące podróbki mawiają, że kupują je z powodu ograniczonych funduszy. Rozumiem ograniczone fundusze, ale (znów w punktach):
  • Po pierwsze - perfumy nie są artykułem pierwszej potrzeby. Jeśli ktoś jest w trudnej sytuacji finansowej, niech wykorzysta te nadmiarowe pieniądze na coś naprawdę ważnego: na zabranie dziecka na wielkie lody, na kwiatek dla mamy, na książkę. Albo niech je przytrzyma, bo naprawdę nie warto upłynniać natychmiast każdej sumy, jaką dostaniemy do rąk.
  • Po drugie - rachunek jest prosty: parę nie kupionych podróbek sfinansuje porządny, oryginalny flakon.
  • Po trzecie - oczywiście, istnieją ludzie, którzy mogą sobie pozwolić na natychmiastowe finansowanie najdzikszych zachcianek. Jest ich jednak niewielu. Od większości ludzi zakup nowego flakonika wymaga wyrzeczeń. Mniejszych lub większych. Wymaga dokonania wyboru pomiędzy perfumami a nową torebką czy nową grą. Na tym polega dorosłe życie - na dokonywaniu wyborów.
  • Po czwarte - istnieją oryginalne perfumy, które kosztują mniej niż cudaki z FM, które do tanich perfum nie należą (choć dla porządku przyznam, że cudaki z FM są przynajmniej przebadane i nie mieszane w betoniarce).
  • I po piąte wreszcie - jeśli ktoś ma naprawdę duże, nie rokujące rychłej poprawy problemy finansowe, to naprawdę powinien wstrzymać się z zakupem dóbr luksusowych. Albo substytutów dóbr luksusowych w tym przypadku.


Czy wiecie, że na swoje pierwsze, wymarzone perfumy oszczędzałam ponad rok? Naprawdę biedniutka wtedy byłam. Mimo to, nie przyszło mi do głowy kupienie podróby. Bo nie chciałam jakoś pachnieć. Chciałam pięknie pachnieć.
Ostatecznie nie udało mi się uzbierać do końca. Flakonik dostałam od mojego ówczesnego chłopaka, który też do szkoły jeszcze chodził i nie wiem, jak uskładał tę sumę. Pudełko i liścik dołączony do tego flakonika mam do teraz. A chłopak jest moim mężem.

Warto czekać. Warto realizować swoje marzenia. Nawet jeśli wymaga to dokonywania trudnych wyborów i konsekwencji.

I jeszcze jedno - warto mieć zasady. Nie wspierać cwaniactwa i działań na granicy, albo wręcz poza granicą prawa. Profesor Bartoszewski powiedział: "Warto być uczciwym, choć nie zawsze się to opłaca. Opłaca się być nieuczciwym, ale nie warto." To wielkie słowa i cytowanie ich w kontekście perfum może wydać się pewną przesadą. Użyłam ich jednak w rozmysłem. Bo uczciwym człowiekiem się jest, nie bywa. 

  • Zdjęcia 7 i 8 pochodzą ze strony internetowej warszawskiej policji. Uwieczniono na nich dowody rzeczowe w nielegalnej rozlewni. Link do artykułu: KLIK

Komentarze

  1. Nic dodać, nic ująć:) Dobrze napisane. Też się często spotykam ze wstydliwym przyznaniem się do tego, że się używa perfum z Avonu czy Oriflame a jest dokładnie tak, jak napisałaś. A przez te wszędobylskie podróby obrzydły mi niektóre oryginały:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O prawda. Przez wszędobylskie w pewnym momencie podróby Euphorii nie mogłam patrzeć na te perfumy. Choć nie... Patrzeć mogłam. ;)

      Usuń
  2. Pamietam jak w Lublinie ZNALAZLAM perfumetke obsession klein'a i o boziu, jaka ja bylam uradowana ze mam wkoncu "oryginalne" perfumy :D ja zawsze otwarcie mowilam o tym ze używałam bi-es, avon czy oriflame ("lovely garden" mam juz ktoras flaszke i ubostwiam) i z calego artykulu najbardziej podoba mi sie twoje 100% trafne stwierdzenie, ze te marki to nie podrobki to tez perfumy. A takze prawda jest ze ludzie uzywajacy tych marek czesto wstydza sie a Ci co uzywaja podrobek to stro szpanuja ze maja Klain czy Djoora :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest klasyczne zjawisko: skromni, uczciwi ludzie się krępują, a bucowate cwaniaki wcale. :(

      Usuń
  3. Pięknie to podsumowałaś!
    Ja nie jestem święta, zdarza mi się sięgnąć po Bi-Es czy La-Rive, sięgałam również po perfumetki, ale zdecydowanie wolę kupić zapach Oriflame - ich zapachy bardzo często idealnie się wpisują w mój gust. Niektóe, tak jak Amber Elixir pokazywany na zdjęciach, to już w ogóle jest cudo. Avon mniej lubię, ewentualnie serię today*tomorrow*always.
    Aspekt odwzorowywania dotyczy nie tylko perfum.
    Dostaję ostatnio szału jak wszędzie widzę markę MakeUpRevolution z całym ich dobytkiem, który jest próbą odwzorowania UD, Too Faced, Loraca i wielu innych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten Amber Elixir to mój Amber Eliksir. Amber Elixir Night też. I wcale nie zamierzam tego ukrywać. :)

      Usuń
    2. Tak, wiem :)
      Miałam go 2 lata temu. Muszę wrócić jesienią.
      Teraz kupiłam LOVE POTION Secrets.

      Usuń
    3. Gratuluję. :)
      Jeszcze słówko o produktach do makijażu, o których wspomniałam. W tym temacie jestem zupełnym laikiem i obawiam się, że widząc produkty MakeUpRevolution po prostu nie wiedziałabym, że są "inspirowane". Pewnie z perfumami czasem też tak jest.

      Usuń
    4. W sumie masz rację. Nawet dziewczyny pracujące w drogerii nie wiedziały co to Urban Decay, o Too Faced czy LORAC nie wspomnę. Dla nich to były po prostu tanie paletki.

      Usuń
  4. Ja tam się cieszę z każdych perfum niezależnie od ceny, bo wiele zapachów kiedyś kosztowało niemało, a po latach ich cena spadła bardzo znacznie. I co? Nagle przez to gorzej pachną? No właśnie... A tak poza tym dobry wpis. Przecież Avon, czy Oriflame do tej pory wypuszczają zapachy godne uwagi, mają swoje kultowe już kompozycje. Grunt to inwestować właśnie w te lepsze ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuszna uwaga. Wahania cen. Perfumy tanieją albo drożeją - jeśli zostają wycofane. Czy to sprawie, że stają się lepsze/gorsze?
      Pytanie jest retoryczne. :)

      Usuń
  5. Cudownie to napisałaś, świetnie! Pozwolę sobie podsyłać link do tego felietonu osobom, które często próbują mi wmówić, że ich podróbka jest lepsza/trwalsza/bardziej finezyjna niż oryginał "naiwniaków, którzy nie potrafią oszczędzać". Dla kogoś kupienie podróbki to rzeczywiście powód do dumy, własnie jakby to było rozwalenie systemu, coś godnego otrzymania Nobla. Mnie takich osób jest żal.
    PS: Widzę właśnie, że na Twoim blogrollu zacięłam się na wpisie sprzed 5 miesięcy... Ciekawe czemu tak ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sobie czytam Twój komentarz i pozwól, że się wtrącę :) U mnie na blogrollu też się zacięłaś - coś musi być u Ciebie nie tak, bo gdy chciałam Cię kiedyś dodać ponownie wyświetlił mi się komunikat w stylu "nie wykryto kanału dla tego adresu URL".

      Usuń
    2. Edpholiczko - oczywiście, można podsyłać. Będzie mi miło.
      Co do blogrolla - podobnie jak Rose and Vanilla - próbowałam coś z tym zrobić i nie ma efektu. :(

      Usuń
    3. Może podmiana na ten link powinna pomóc ;)
      http://edpholiczka.pl/feed

      Usuń
  6. Korzystanie z podróbek to tak jak napisałaś problem sumienia. Czy chcemy ciężko i uczciwie zarobione pieniądze wrzucać do kieszeni przestępców? Przemysł podróbek to skarbonka dla terrorystów i mafii, które z równym upodobaniem handlują ludźmi, narkotykami, a zyski przeznaczają np. na zakup broni. Włos się jeży na głowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to jest jeszcze jeden, istotny aspekt sprawy. Czytałam na ten temat, ale nie podejmę się pisania felietonu. Może kiedyś...

      Usuń
  7. Rozmawiałysmy nie tak dawno o tym, jak wielkie moje zdziwienie budzi akceptacja jak i odsprzedaż tzw. Generic Oils na polskiej edycji Fragrantici i to nieraz z nalepkami a'la oryginalny produkt, którego maja być kopią... Dziwny świat... tak to ujmę :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak. Dziwny świat.
      Pamiętam jakiś wątek na PP. Nie śledziłam uważnie niestety. Ja w ogóle niewiele ostatnio śledzę uważnie. :/

      Usuń
  8. Brzydzę się podróbkami i ich nie kupuję, co wynika z tego, że nie znoszę cwaniactwa i nieuczciwości. Ale żadną ujmą na honorze nie jest dla mnie używanie niedrogich. ale markowych perfum. Naprawdę, jeśli ktoś chce kupić sobie jakiś fajny zapach, to wcale nie musi wydać na niego majątku - i nie oznacza to kupna podróby. Podróba to żadna oszczędność, to wspieranie bylejakości, której w dzisiejszych czasach jest zdecydowanie za dużo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo nie można być trochę uczciwym. Po prostu nie.
      Bylejakości zawsze jest za dużo, ale bylejakość w segmencie towarów luksusowych to jest jakiś idiotyzm.

      Usuń
    2. Masz rację, nie można być trochę uczciwym, tak jak nie można być trochę w ciąźy.

      Usuń
    3. No nie można. Choć wspominanie o ciąży akurat w tych dniach wydaje się... ryzykowne.

      Usuń
  9. Sama chyba coś w ten deseń Ci kiedyś napisałam - że to "tylko Oriflame" - w kontekście Amber Elixir. Ale zgadzam się w 100, 200, 300 % z tym co napisałaś o podróbkach. Nie używam ich bo to dla mnie zwykłe oszustwo. Wolę już mieć mniej zapachów, ale takich prawdziwych - bez prób "oszukiwania systemu", czy jak tego nie nazwać. To taki sam obciach jak fałszywa "torebka od projektanta".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak.
      To jak gdyby nawrzucać sobie do szafy śmieci i cieszyć się, że pęka w szwach.

      Usuń
  10. Zgadzam się całkowicie z wszystkim co tu napisałaś. Miałam w życiu dwie podróbki, jedna była prezentem, druga niefortunnym zakupem przez Allegro. I żadnej radości nie miałam z tych flakonów, choć oryginały są pięknymi zapachami. Skończyło się tak, że wyrzuciłam. Większą wartość mają dla mnie plastikowe buteleczki Tesori d'Oriente niż ta podrobiona Prada i Chanel :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dostałam kiedyś podróbkę Poison. Lata temu. Nie wierzyłam początkowo, że to podróba. Ale tak strasznie waliła spirolem, ze się nie dało. Poszła do śmietnika. Co niby innego można zrobić z podróbą? Przecież jej nikomu nie dam...

      Usuń
  11. Jak dobrze, że ktoś o tym pisze. Cholera mnie bierze jak ktoś udaje wielce oszczędnego cudzym kosztem. Na blogach aż się roi od tych perfumetek, nie chce się już nawet zaglądać na te blogi, tak samo jak te torebki od Gucciego, masakra :/ Co do perfum, wolę mieć mniej, o mniejszej pojemności ale prawdziwe, albo "tylko" Avon :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na blogach roi się od różnych dziwnych zachowań. Od kiedy ludzie zwietrzyli kasę z blogowania - będą zachwalać co popadnie, za kasę i gratisy.
      Ale jak zdesperowanym trzeba być, żeby się sprzedać za podróbę?

      Usuń
  12. Podróbki często nawet nie są zbyt podobne do swoich "pierwowzorów", tylko początkowo, nie wiem, jak ktoś lubiący pachnidła mógłby uważać, że to to samo. Ale czasami wydaje mi się, że osoby mało zorientowane w temacie lub starsze mogą nawet nie do końca zdawać sobie sprawę, że to podróbki zwłaszcza, gdy są naiwne i dają coś sobie wcisnąć na bazarze :( Podróbki są niesamowicie szeroko rozpowszechnione jak na fakt, że są nielegalne. A czy Bi-esy i la Rive są podróbkami? Ich flakony lub nazwy często zdają się nawiązywać do znanych zapachów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam się, ze nie znam żadnego zapachu BiEs ani LaRive. Widziałam chyba w Tesco, ale jakoś nie zdarzyło mi się poświęcić im uwagi.
      Czy to podróby?
      Flakony są ewidentnie "inspirowane", ale zakładam, ze w dopuszczalnych przez prawo granicach, bo akurat flakony chronione są jak każdy inny projekt. Nazwy inne, marka własna. Nie wiem, jak zapachy, ale zakładam, że też "inspirowane". Śliska sprawa. Ale przynajmniej nie reklamują swoich zapachów jako "numer X inspirowany Poison". :(

      Usuń
  13. Znowu piekne zdjecia ale juz dzis trzymam sie twardo tematu, bo jak jest o podrobach to mnie trafia! Nie moge zniesc tego procederu i bucefalow, ktorzy ludzi uzywajacych perfum oryginalnych uwazaja za snobow, szpanerow i idiotow. Masz racje we wszystkim. Kiedys na kilku polskich forach napisalam, ze nie lubie podrobek, wolalabym kupic tansze perfumy, torebke, buty ale bez kradzionej metki, uslyszalam ze jestem tepa i nadeta snobka. I ze sie popisuje. Czym, ja sie pytam?? Sorry, ale przy tych podrabiaczach bezczelnych nawet juz prawdy i swojego zdania nie mozna powiedziec, to mnie oburza. Mam sporo perfum, ktore kosztuja niewiele i z duma mowie, ze nimi pachne, wstydze sie za to kiedy sa tanie perfumy a ja o nich ignorantka nic nie wiem, bo sa np.celebryckie, a ta polka mnie po prostu przytlacza mnogoscia i strachem przed wachaniem klonow, choc wiem, ze i na niej sa piekne perfumy. To ile jestesmy w stanie wydac na perfumy to tez nasza prywatna sprawa, ogolnie swiat zewnetrzny za bardzo sie pcha do oceny tego, czego nie powinien, kazdy pracuje na swoje utrzymanie i moze swoje srodki wydawac, lub nie wydawac- jak chce.
    Eh, znowu poplynelam w kilka nurtow, ale wiem, ze Ty mnie zrozumiesz.
    Takie artykuly sa bardzo potrzebne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubię nieuczciwości - to w kwestii samych podrób. Sytuacje, które opisujesz to... ja już sama nie wiem co jest. Szczególny rodzaj mentalności: człowieka bez zasad i bez szacunku dla cudzych zasad.
      Przygnębiająco często widzę to wśród Polaków. Nawet Rosjanie akurat do perfum maja podejście mniej cwaniackie (do innych rzeczy naprawdę różnie). Podobną mentalność napotyka się w zdestabilizowanych krajach arabskich. Tyle, że tam ta pogarda dla zasad dotyka głównie obcych. U nas we wszystkich.
      Myślę, że to jest związane z nieprzyswojeniem zasad społecznych, elementarnych podstaw, na których zbudowane są nowoczesne demokracje.
      Mogłabym szukać przyczyn w wielu latach zaborów i komunizmu, kiedy oszukiwanie było uznawane za coś pozytywnego, bo przecież oszukujemy zaborcę. Mogłabym dopatrywać się źródeł takiej mentalności w tym, że w czasie II Wojny Światowej Polska utraciła miażdżącą większość inteligencji i stała się narodem w całości niemal wywodzącym się ze społecznych nizin. Mogłabym usprawiedliwiać taką masową amoralność na wiele sposobów. Ale nie będę. Polsko, czas dorosnąć.

      Usuń
  14. Theorema zapach przepiękny, używałem kiedyś otulając się magicznym obłokiem w czasach zapachowego raczkowania. Piękne wspomnienia...☺

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedyś wywołałam burzę na fanpage pewnej marki perfumetkowej, używając mniej więcej tych samych argumentów.
    Na końcu obwołano mnie bufonem i snobem, bo kupuję oryginalne perfumy (wcale nie takie znowuż drogie), a przecież jestem młoda i powinnam używać biesów.
    Mamę i tatę też przekonałam, żeby nie kupowali podróbek, za zaoszczędzone pieniądze kupiłam im oryginały (celebrytów! przecież to można dostać taniej niż FM!), no i faktycznie zauważyli różnicę. Już nie kupują podrób.
    Nie przyjmuję do wiadomości argumentu, że "nie stać mnie, a chcę ładnie pachnieć". Ja w takim razie powinnam mieć same podróby (jestem studentką, praca jedynie dorywcza ;) )
    Niestety, poza małymi wyjątkami to jak walka z wiatrakami.

    Tak przy okazji, co sądzisz o olejkach arabskich? Ja z nimi jeszcze nie miałam do czynienia, ale przecież też imitują oryginalne kompozycje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te Generic Oils? Sprzedawane z oryginalną nazwą, bo w Kuwejcie prawo inne? Podróby.

      Fajna praca u podstwa.
      Moja matka tez używała podróbek. Konkretnie takich w typie FM: oryginalnie pakowanych, nie rozlewanych, w jednakowych flakonikach wszystkie wielkie marki. Jako dziecko nie wiedziałam, że to podróbki. Dzięki temu przez wiele lat życia uważałam, że perfumy śmierdzą. :/
      Co do obwoływania snobem - zerknij w wypowiedź Marty i moją na nią odpowiedź (dwa komentarze wyżej). To się często zdarza.

      Usuń
  16. jak skończyłam 18 lat, w pierwsze dorosłe wakacje pojechałam do pracy do ośrodka wypoczynkowego nad morzem. Praca od 5 rano do 23-24. Kuchnia, gary, kelnerowanie, a w przerwach szorowanie kibli w domkach letniskowych. Jak dostałam wypłatę, poszłam do perfumerii i kupiłam Amor Amor. NIKT nie rozumiał, jak mogłam harować dwa miesiące na flakonik czegoś, co 'takie samo' na bazarze można za 30zł kupić. Drugi w życiu flakon perfum kupiłam po pierwszej wypłacie w normalnej firmie na pełen etat. Ametyst to był. Nadal go trochę mam i każdy niuch przypomina mi, jak bardzo później biedowałam do następnej wypłaty, ale jak szczęśliwa byłam, że pachnę właśnie tym.
    Nie rozumiem idei kupowania podróbek, bo luksus nie bez powodu jest luksusem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez nie rozumiem. To jak gdyby ktoś, nie mogąc sobie pozwolić na to, żeby powiesić na ścianie dzieło sztuki, polazł i kupił jakiś karykaturalny bohomaz podpisany tym samym tytułem. Po co?!

      Usuń
    2. I jeszcze co do harowania na flakonik - może wtedy nikt nie rozumiał, ale za to tu wszyscy rozumieją. <3

      Usuń
  17. Zgadzam się w całej rozciągłości. Nic dodać, nic ująć. Sama posiadałam zarówno eksluzywne, jak i "średniopółkowce". Żadnej podróbki. Ostatnio zakochałam się w pewnym zapachu z Yves Rocher, i jestem z tego dumna! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A pewnie! Bo przecież piękno nie zależy od ceny.
      Czasem ludzie dają się wkręcić w spiralę nakręcania wydatków; chcą mieć wszystko coraz droższe, bo przecież ich stać. Tymczasem wolność niezależnego umysłu polega na tym, że potrafimy oceniać dzieło nie przez pryzmat ceny, tylko piękna.
      Gratuluję nowej miłości. Powiesz, co to? :)

      Usuń
  18. Zgadzam się z każdym słowem.
    Mam nadzieję, że perfumy kiedyś będą chronione prawem patentowym. Moim zdaniem (i nie tylko moim) są dziełem sztuki i aktem twórczym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim też. I powtarzam to do znudzenia. I nie przestanę. :) :) :)

      Usuń
  19. Kocham Cię, wiesz o tym ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz już wiem. <3 <3 <3

      I dzień stał się piękniejszy dzięki pięciu słowom. :D

      Usuń
  20. FM ma nawet swojego Kiliana?! Jeny, świat się kończy. I podpisuję się pod tym tekstem wszystkim czym mogę! Cały czas powtarzam znajomym, że nie trzeba pachnieć drogo by pachnieć dobrze. A gdy takie moje puste stwierdzenia ich nie przekonują, to zawsze dodaję, że gdybym musiała się ograniczyć do jednych jedynych perfum do końca życia [wizja jak z najgorszego horroru!] to byłby to zapach Oriflame - Mirage, za jakieś 50zł, a nie np. uwielbiany przeze mnie Mon Parfum Cristal M. Micallef za kwotę kilkakrotnie razy większą. Naprawdę w KAŻDYM przedziale cenowym można znaleźć perełki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I w każdym przedziale cenowym można znaleźć kompozycje mierne.
      Ale to trzeba umieć zauważyć...

      Usuń
    2. Oczywiście, jest przecież tak wiele osób, które idą w ciemno za marką, prestiżem, ceną i obietnicami producenta, że w ogóle nie zwracają uwagi na sam zapach. A to przecież ostatecznie on ma się obronić sam na naszej skórze, nad niczyją głową nie widnieje wielki napis 'Amouage' 'Dior'.

      Usuń
    3. Ludzie mają potrzebę prestiżu. I marketingowcy to wykorzystują.
      Normalnego człowieka nie stać na kostium, suknię czy, przyslowiową już' torebkę od Chanel. Ale perfumy może sobie kupić. Dotknąć wielkiego świata. Dlatego perfumy wielkich domów mody robią taką karierę. One zaspokajają inne potrzeby...

      Usuń
  21. Klaudia, dzięki! Niestety, to jest walka z wiatrakami. W czasach, gdy nie było mnie stać na drogie flaszki, używałam tego co podobało mi się w Avonie. Miałam kilka buteleczek i używałam ich na przemian. Na uczelni nauczono mnie, że podróby są złe pod kątem prawnym i jak tylko mogę, dalej edukuję ludzi w tym temacie. Obecnie skupiam się na rozszerzeniu kolekcji Marca Jacoba, bo chyba nie ma takiego zapachu, który by mi się nie spodobał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i walka z wiatrakami, ale przecież i tak nie przestaniemy, prawda?
      Trzymam kciuki za kolejne perfumy w kolekcji. :)

      Usuń
  22. Świetny post, w stu procentach się zgadzam :) sama mam i miałam zapachy z różnych półek cenowych (od oriflame po hermes'y), ale zawsze odrzucało mnie od kupowania podróbek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak samo jest i u mnie. Miewałam w zbiorach i Oriflame, i Yves Rocher, i Pachnącą Szafę (do pomieszczeń, ale Cedrowy Płomień na skórze pachniał świetnie). Ale podróby nigdy.
      (No dobra - raz dostałam w prezencie podróbę Poison, ale daję słowo - wyrzuciłam do śmietnika).

      Usuń
  23. Bardzo ważny temat został tu poruszony. Edukacji nigdy dość!

    OdpowiedzUsuń
  24. Jak zawsze genialnie rozpracowałaś temat :) Ja też uważam, że używanie Avonów czy Oriflame nie jest wstydem. W końcu w perfumach z niższej półki można znaleźć naprawdę perełki, często lepsze niż promowane przez sklepy S czy D.
    Od zawsze staram się ludziom wytłuc z głowy kupowanie podróbek. Zawsze pokazuję zdjęcia, w jakich warunkach są produkowane podróbki. To zawsze odstrasza ludzi. Dla mnie podróbkami są, choć o tym się nie mówi, Bi-esy.

    Pamiętam, jak pieniądze z pierwszej pracy - nie zarobiłam kokosów - poszły na dżinsy, bilet miesięczny PKP, drobne rzeczy i... ukochane Kenzo Jungle. Ciotki od razu zaatakowały mnie, że zapach dla stetryczałej starszej pani, że to odpychający zapach i to zły zakup. Dobrze, że nie jest tak, jak one mówią. Chyba dzięki Słoniowi dostałam najwięcej komplementów, faceci pytali się, co to za zapach, że pięknie pachnę... Podobnie z Chanel Egoiste i Bentley For Men (szkoda, że nie było mi dane znaleźć tej pierwszej wersji), chociaż mówi się o nim, że to zapach dla dojrzałego mężczyzny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słoń jest mega! I też noszę bentleye. Piękne są.

      Co do Bi-esów, nie znam zapachów, ale flakony wyglądają na mocno "inspirowane". Chociaż... paradoksalnie - kształt flakonu jest chroniony prawnie. Czyli identyczne być nie mogą.

      Usuń
  25. Święte słowa, proszę pani, święte słowa! :)
    Przypomniałam sobie niedawne wstydliwe wyznanie koleżanki (wiedzącej o mojej perfumowej pasji) że nie używa niczego godnego uwagi, tylko właśnie Avony i Oriflame a tak naprawdę to kocha Green Tea Elizabeth Arden. A już jej zdziwienie, kiedy powiedziałam, że za Zieloną stoi jeden z najwybitniejszych żyjących perfumiarzy (o ile nie całkiem naj, naj), było jednocześnie podnoszące na duchu oraz znamienne.
    Jak napisałaś, ludzie uczciwi wstydzą się czegoś, co absolutnie nie jest powodem do wstydu a cwaniak jest dumny z tego, co chwały nie przynosi. :\

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to dokładnie mnie najbardziej denerwuje. Serducho mi pęka, kiedy ludzie mówią "mam tylko Avon". I robię tak, jak Ty - tłumaczę, że Avon jest super.
      Jechałam kiedyś do Poznania z kumplem. Przedział, osiem osób. Pełno.
      Kumpel rozsiada się na swoim miejscu i mówi:
      - Teraz wreszcie mam okazję wyciągnąć z ciebie trochę wiedzy o perfumach. bo ty nigdy o tym nie mówisz.
      Ja mu na to, żeby ciągnął do woli.
      I kiedy tak gawędziliśmy, najpierw zainteresowanie wyraziła jedna pani, potem druga, potem panowie. Skończyło się na tym, że ci ludzie wyciągali z waliz swoje Avony i Oriflame, a jeden pan nawet coś z wyższej półki (nie pamiętam, co) - pokazywali, opowiadali dlaczego im się podoba i o tym, że perfumy są fajne. :)

      Usuń
  26. Takiego wpisu potrzebowałam! Tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że z dumą mogę nosić na sobie zapach moich ukochanych perfum od Yves Rocher! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście! Z dumą i, co ważniejsze, z przyjemnością.
      Jaki to ten Twój ukochany?

      Usuń
    2. Myślę, że Evidence. Podkradałam go kiedyś starszej siostrze będąc w gimnazjum i już wtedy miałam wrażenie, że to może być TEN zapach. Teraz, kiedy po paru latach znowu po niego sięgnęłam, byłam już pewna, że to zapach, z którym się identyfikuję i taki, który stanowi moje idealne dopełnienie.
      Matko, ale się rozpisałam! :)

      Usuń
    3. Fantastycznie jest tak czuć się w zapachu. Ja miewam czasem tak, że pachnę i przez cały czas nie potrafię nacieszyć się tym, jak pięknie pachnę. Wiesz... To zarzucanie czupryną, żeby poczuć zapach mocniej... ;)

      Usuń
  27. Ja mam komentarz w takiej trochę technicznej sprawie... Oriflame ma tylko i wyłącznie na dzień dzisiejszy jeden perfum i jest to Giordani Gold Essenza. Pozostałe zapachy, to wody toaletowe i wody perfumowane. Zgadzam się jednak z sednem wpisu. Osobiście wolę kupić wodę perfumowana, na którą mnie stać, niż podróbkę perfum, na który nie mogę sobie pozwolić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aleksandro, dziękuję bardzo za komentarz i udział w dyskusji. Oczywiście, Oriflame ma w aktualnej ofercie jeden ekstrakt perfum oraz wody perfumowane i toaletowe. Jednak określenie "perfumy" używane jest do określanie wszystkich tych substancji zbiorczo. Czyste perfumy zazwyczaj bywają, dla jasności terminologii, nazywane ekstraktami właśnie.
      Jeśli znajdziesz chwilę, zerknij proszę w ten artykuł - tam jest to wyjaśnione:
      http://www.sabbathofsenses.com/2009/11/subiektywny-mini-poradnik-dla-lucka-i.html

      Jeśli natomiast chodzi o samo słowo perfumy - jest to plurale tantum - słowo występujące wyłącznie w liczbie mnogiej.
      I tu pozwolę sobie zaprosić do lektury innego artykułu. O tym właśnie. :)
      http://www.sabbathofsenses.com/2012/07/troche-podstaw.html

      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  28. Bardzo mądrze napisane, naprawdę podpisuje się pod każdym słowem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Bardzo się cieszę, że tyle nas jest. :)

      Usuń
  29. Mądrze i sensownie, jak zawsze ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. Moje pierwsze perfumy jako nastolatki? Avon, chyba extraordinary- złoty, ciepły. Moja pierwsza i jedyna podróbka - FM (że niby Gucci Rush). Dzięki nim kupiłam orginał, na który zbierałam wystarczająco długo. Aktualnie? Szukam. Nie trafiłam jeszcze na swój zapach.
    co sądzisz o czymś takim jak Yodeyma?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yodeyma to, wedle mojej wiedzy, odpowiedniki. Testowałam od nich Terre (kompletnie niepodobna, nawet w otwarciu) i coś jeszcze, czego nie pomnę. Jakość słaba.

      Usuń
  31. Jak dla mnie takie perfumetki o podobnym zapachu 'inspirowane oryginałem' typu FM nie są złe, ale trzeba sobie zdawać sprawę, że to często zupełnie inny zapach niż oryginał. Poza tym, wydaje mi się, że osoby, które takie rzeczy kupują, kupują je po to, żeby dany zapach sprawdzić albo w ogóle nie zwracają uwagi na to, czego używają. Używają, bo kupili na bazarze i tyle. Powąchali, spodobało się, to wzięli. Podobnie jest z kosmetykami. Jeżeli ktoś nie interesuje się branżą, to jest mu obojętne czego używa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko,
      z tym, że _dla Ciebie_ podróbki nie są złe polemizować nie mogę. Każdy ma swoje granice.
      Taki jeden felieton ma to do siebie, że może skłonić do namysłu kogoś, kto jest zinternalizował zasady moralne obowiązujące w cywilizowanym społeczeństwie. Na osobę bez tych zasad nie wpłynie.
      Jest w stanie zwrócić uwagę na problem osobie, która szanuje siebie i innych ludzi. Na osobę bez szacunku dla siebie i innych, jak widać nie wpłynie.
      Jest mi smutno, bo chciałabym wierzyć w ludzi. W Polaków.
      Nie jesteś moją stałą czytelniczką, prawda?

      Usuń
    2. Nie jestem :) I mój komentarz zupełnie nie miał na celu bronić ludzi, co takie rzeczy kupują. Raczej zwrócić uwagę, że możliwe, że robią to nieświadomie. Trafiłam na Twojego bloga i ten wpis nawet nie wiem skąd, nie wiem czy nie jakiejś grupy blogerskiej na FB :)
      To, że ja uważam, że takie zamienniki "nie są złe" wcale nie oznacza, że je kupuję. Wręcz przeciwnie - kupuję oryginały lub właśnie perfumy typu Yves Rocher. Natomiast jestem osobą dość młodą, mam młodych znajomych i wiem jak bardzo można się nie interesować danych tematem. Np. kiedyś mama mojego byłego dała mi perfumetkę-podróbę D&G Light blue, bo była przekonana, że to oryginał i na pewno się ucieszę :P nie dość, że nie mój zapach, to jeszcze bazarkowa perfumetka. Cóż, nie każdy ogarnia wszystko :)

      Usuń
  32. Nie popadajmy z tymi "podróbkami" w paranoję...
    Jeśli kupię jakiś zapach La Rive czy innego Bi-Es bez wiedzy, że jest "inspirowany" innym znanym zapachem, to popełnię przestępstwo?
    Kupię tylko tanie perfumy, które mi się podobają...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze, w tekście nie pojawiła się sugestia, ze kupowanie perfum firm wykorzystujących lukę prawną jest przestępstwem.
      Po drugie, jak pisałam w komentarzach, nie znam oferty marek Bi-Es i La Rive.
      Po ostatnie wreszcie - zwróciłaś uwagę na ważny problem - brak informacji.
      Bo o ile w przypadku gdy firma sprzedaje ciecz nr X taką samą jak perfumy XYZ - sprawa jest jasna. Natomiast w przypadku perfum mających własną nazwę i sprzedawanych w normalnym flakoniku klient często po prostu nie ma pojęcia czy i czym jest "inspirowany" zapach i flakon. Przecież nie każdy musi interesować się perfumami.
      Sądzę, że w takim przypadku nabywca zostaje po prostu wprowadzony w błąd. Nawet nie tyle przez fałszywą informację, co jej brak. Osoba niezainteresowana tematem nie będzie miała pojęcia o tym, że jej wybór może być kontrowersyjny w jakikolwiek sposób.
      Kiedy się dowie - musi sama podjąć decyzję.

      Usuń
  33. Podróbki pff nie kupię i nie zamierzam wolę odkładać albo po prostu powiedzieć że chcę na urrodziny tak dostałam Cavalliego ;D poza tym kiedyś zobzcyałm 'promocją na sznael' Coco za 55 zł? Serio? Ktoś wierzy że 100 ml Coco tyle kosztuje? żal

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem w stanie wyobrazić sobie, ze owszem, ktoś w to uwierzy. Ludzie bywają naiwni. Bywa też tak, że uczciwy umysł nie pojmie nieuczciwości.
      Sama kiedyś, dawno temu, kupiłam podróbę perfum na Allegro. Nie był to akurat Szanel, ale pamiętam, że kiedy dostałam flakon czułam się tak strasznie oszukana. Jak ktoś mógł mi to zrobić?!
      Od tego czasu minęło wiele kat. Zrozumiałam, że ludzie oszukują. :(

      Usuń
    2. Niestety, tutaj nikt nie szanuje konsumenta, prawda jest taka, ze każdy chce mieć coś markowego więc lepiej wyda grosze na coś co ma tylko znaczek marki chociaż obok tego nawet nie stało ;(

      Usuń
  34. Chciałam tylko jeszcze dodać, jak BARDZO mnie szokują blogerki, które obnoszą się z tym barachłem i jeszcze zachwalają, że pachnie jak oryginał... akurat po przeczytaniu tego tekstu przeglądałam internet pod tym kątem i takich pożal się Boże "blogów" jest całkiem sporo, dla mnie to szok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widuję. I ze szczerym żalem napiszę, że chciałabym być zdziwiona bardziej. :(

      Usuń
  35. Ja sobie za bardzo cenię fikuśność flakonów i radość z patrzenia na nie aby kupować podróbki. Kiedyś dostałam pewne w ramach współpracy (z rok temu). Stosuję je jako odświeżacze powietrza w WC lub garażu - do tego nadają się idealnie.

    Dla mnie podróbki mają jedną ogromną wadę, której nawet "sumienie" nie przeskoczy. Podrabiane są głównie te co popularne. A ja nie lubię pachnieć jak wszyscy, stawiam zwykle na coś mniej popularnego (chociaż słynnego Aliena uwielbiam) - takie mało kto podrabia:)

    A BiEs i La Rive to też są odpowiedniki. Przyznam się, że lata temu kupiłam Bies w Biedronce "bo były tanie". Dopiero później przyjrzałam się ofercie i wygląda, że to inspiracje. Tylko one po 30 minutach znikają.

    OdpowiedzUsuń
  36. Dobrze napisane! Pozwolę sobie puścić link do wpisu w świat, gdyż w mojej branży co dzień spotykam się z dyskusjami na ten temat.

    OdpowiedzUsuń
  37. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  38. Bardzo dobry artykuł, ale należy mu się małe sprostowanie ;)
    Od razu zaznaczam: nie jestem dystrybutorem FM.
    Gdy firma powstała wiele lat temu, FM korzystało z przytoczonej luki prawnej.
    Od wielu jednak lat oficjalne stanowisko firmy to zakaz stosowania "list zamienników". Perfumy FM to autorskie perfumy tej firmy (kiedyś rzeczywiście były to podróbki, ale aktualnie są to własne kompozycje zapachowe - stare zapachy są regularnie wycofywane ze sprzedaży). Niestety dystrybutorzy FM, pomimo oficjalnego zakazu, dalej stosują i tworzą takie lisy "FM nr.... podobny do...". Te listy często naprawdę są bardzo słabo zrobione i to co ma być podobne do... zupełnie inaczej pachnie. Skutkiem tego jest postrzeganie FM jako firmy robiącej słabe podróbki, ale nie jest to wina firmy (chociaż ciągnie się za nią niechlubna przeszłość), a sprzedawców/dystrybutorów. Każde zauważone posługiwanie się "listami zamienników" przez dystrybutora FM powinno zostać zgłoszone do siedziby firmy.

    OdpowiedzUsuń
  39. Bardzo fajny wpis. Zdecydowanie zgadzam się z tym, że podróbka nigdy nie będzie pachnieć tak jak oryginał, często nawet go nie przypomina.

    OdpowiedzUsuń
  40. Z drugiej strony... jak nazwać sytuację, kiedy firma/marka podrabia (dokonując reformulacji) własne zapachy, rozcieńczając je tak, że wieloletni użytkownicy, są przekonani, iż otrzymali podróbkę i oskarżają uczciwą perfumerię? Dzisiaj podróbka Hugo Bossa "szarego" znana jako X-bolt z Lidla, pachnie lepiej, dłużej i o wiele podobniej do szaraka sprzed lat, niż to, co dzisiaj sprzedaje sam HB.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy marka dokonuje reformulacji nie zmieniając nazwy perfum... wtedy... można używać wyrazów niecenzuralnych. I można zdecydować, ze więcej od nich nie kupię.

      Usuń
  41. Oj zgodzę się z Tobą w zupełności. Ktoś mi kiedyś podarował podróbkę moich ulubionych perfum, żeby miała do torebki, żeby te oryginalne oszczędzała i starczyły mi na dłużej. Bo miałam oryginał w domu, kupiłam sobie sama. Cóż, jak się łatwo domyślić podróbka owszem koło oryginału stała (przez tydzień na mojej półce), ale pachniała zupełnie inaczej. Koniec końców podróba poszła do śmieci, a oryginał bez oszczędzania starczył mi na dwa lata. Dodam jeszcze, że darczyńca nie został moim mężem ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To Wy sprawiacie, że to miejsce żyje. :)

Popularne posty