Kolej transkontynentalna
Jeden z trzech, obok 'Un Bois Farine’ i 'Dzongkha’, zapachów „serii podróżniczej” L’Artisan. Nowoczesna wariacja na temat afrykańskiej tradycji zainspirowana podróżą twórcy zapachu Bertranda Duchaufour na Mali. Zainspirował go tajemniczy eliksir Wusulan, którego tajemnica przekazywana jest od wieków z pokolenia na pokolenie, z matki na córkę. Wusulan to zapach – afrodyzjak mający zapewnić malijskim kobietom nie tylko zdobycie, ale i utrzymanie prawdziwej miłości. *
———————
Kardamon? O tak.
Owoce? No nie wiem… Jeśli już, to w początkowych akordach Timbuktu zostały one zakonserwowane w gruboziarnistej, skalistej, ziemnej prawie soli. Tak więc mango (które jest w nutach), to raczej jego zielona, gruba skóra; zaś jagody – to ich gorzkawe pestki.
Wstęp niezwykły, ale bynajmniej nie urzekający. Jednak rychło pojawia się zapach, który zaczynam identyfikować jako papirus – osadzony gdzieś pomiędzy aromatem drzewnym, a zielonym, z leciutkim, cierpkawo – musującym posmakiem na języku.
Fraknońskie kadzidło w Timbuktu nie „bucha” – staje się tu smugą, wstążką przestudzonego w powietrzu, gęstego, białego dymu.
O ile początek zapachu kojarzy mi się raczej z charakterystyczną, pijaną przez azjatyckich nomadów herbatą z solą i masłem z mleka jaka, to środkowa nuta przenosi nas już rzeczywiście do Afryki: nasuwa skojarzenia z wnętrzem domu o grubych kamiennych ścianach, przestronnym, okadzonym oczyszczającym kadzidłem, pełnym typowo orientalnych zapachowych cieni…
Potem zaś kompozycja pana Duchaufour wyprowadza nas delikatnie za rękę do otaczającego ów nakreślony aromatem budynek niematerialnego ogrodu, w którym pozostaniemy długo, bo trwałość zapachu oceniam na więcej niż zadowalającą.
Najmilszym momentem tej olfaktorycznej przechadzki jest przedsionek domu, kiedy zapach jasnego dymu splata się z żywotną wilgocią wetiwetu, parujących po niedawnym deszczu liści egzotycznych krzewów, kropli spływających po tętniących życiem łodygach aż na czarną, płodną ziemię.
Z czasem ogród staje się coraz bardziej ogrodowy, delikatniejszy, choć egzotyczne zapachy- ptaki nadal mają w nim swoje gniazda.
Reasumując: zapach bez wątpienia egzotyczny (choć w początkowych nutach w zaskakujący sposób), sugestywny i, jak cała podróżnicza seria l’Artisana, dość niezwykły. Zetknęłam się z określeniem: Gucci PH na afrykańskich wakacjach i… coś w tym jest.
* według opisu na LuckyScent
Data powstania: 2004
Twórca: Bertrand Duchaufour
Nuty zapachowe:
nuta głowy: mango, jagody, różowy pieprz, kardamon.
nuta serca: kwiat karunde, drewno papirusa, kadzidło
nuta bazy: mirra, wetiwer, paczula, benzoin