NU nie wiem…
…co z nim jest nie tak, ale moja gorąca, namiętna miłość do tego zapachu szybko wybuchła i równie szybko ostygła. Choć sentyment pozostał – nie ma on jednak nic wspólnego z płomiennym uczuciem, którym miałam nadzieję darzyć ten zapach przez najbliższe sto lat.
Dla mnie Nu zaczyna się dziką (dziko rosnącą, nie jakąś szczególnie nieposkromioną z natury) orchideą i rzeczywiście bergamotą, ale nie jest to owoc – raczej skórka i to taka lekko sfermentowana. A wszystko to „podbite” jakąś miękką i słodką żywicą, może syropem klonowym (?!), także pieprzem i to w żadnym razie nie nie czarnym, a zielonym.
Jest to piękny, przejmujący początek, który objawia się naszym zmysłom, jak efekt Tyndalla w zwilżonym nadchodzącym zmierzchem powietrzu. Mistyczny!
A potem wcale nie jest gorzej. Zapach ciemnieje, jak gdyby smugi światła zasnuwały coraz gęściejsze dymy palonych ziół i żywic. Tyle, że nie są to dymy ognisk, gdzie płomień ogarnia źdźbła traw i wysusza ziemię wokół nich, a raczej dymy ziołowych kadzideł palonych w kamiennych miseczkach – pozbawione oczekiwanego w tym zapachu elementu naturalizmu. To kadzidło ucywilizowane, zapach wysprzątany, „wykoncypowany” i pozbawiony tej fascynującej i niepokojącej nuty, która mogłaby uczynić go zapachem magicznym. Szkoda.
Zapach znacznie lepiej rozwija się i „trzyma ciała” w wysokich temperaturach.Ogólnie jednak zarówno trwałość, jak i intensywność taka sobie. Też szkoda.
Kiedy rozważam powody mojej niestałości dochodzę do wniosku, że najbardziej zaszkodził NU fakt, że poznałam kadzidła bardziej kadzidlane, dymy bardziej dymne, czary bardziej czarowne…
Niszowce! Oto powód zdrady! Bo to po prostu taka trochę atrapa zapachu niszowego.
Data powstania: 2001
Twórca: Jacques Cavallier [Firmenich]
Nuty zapachowe:
Nuta głowy: bergamotka.
Nuta serca: dzika orchidea, czarny pieprz.
Nuta bazowa: kadzidło, nuty drzewne i przyprawowe, wetiwer
4 komentarze o “Yves Saint Laurent NU edp”
Witaj Sabbath! Zwracam sie do Ciebie jako do specjalistki. Mogłabyś mi polecić zapach:
mroczny, dymny, najlepiej gorzki, z nutą kremowanego ciała, trupa, stęchlizny, ciemnej, mokrej piwnicy, lochów, bez pieprzu i nie kwaśny???? rozpaczliwie pożądam właśnie takiego zapachu ;(
Pozdrawiam,
GothicAristocrat
Ha, no to mi zabiłaś klina.
Na początek do głowy przyszły mi dwa zapachy: spaleniznę ewidentną znaleźć możesz w Black Tourmaline Durbano. Tyle, że tu sporo zależy od skóry – na mnie łagodnieje.
Zapach wilgotny, stęchły, bez pieprzu i nie kwaśny to Wild Hunt IHP – szokujący, przynajmniej w początkowej fazie.
Zerknij – oba opisałam.
Dodatkowo o straszną ponurość oskarżam Incense Normy Kamali – jest w nim i żar płonącego stosu, i chłód zapiekłej goryczy. Może to?
Nie wiem, czy wystarczająco turpistyczne nie będzie Olibanum Profumum – na mnie dentysta, ale może na Tobie będzie wystarczająco zimny?
A! Jeszcze do głowy przyszły mi ciemne, ciepłe i wilgotne lochy z Patchouli Il Profumo. Ale te lochy są na swój sposób piękne.
Pewnie lada moment przypomnę sobie coś jeszcze. 😉
Dzięki:* na pewno wszystkie postaram się wypróbować. Co do NU…
Strasznie się zawiodłam na tym zapachu… Może za dużo się po nim spodziewałam? Z każdą przeczytana recenzją jeszcze bardziej go idealizowałam a negatywne opinie jeszcze bardziej wzmagały moje pożądanie. Miałam nadzieje, że okaże się bardzo charakterny, trudny do przełknięcia, że będe miała opory przed noszeniem go, że mnie przerośnie i będę musiała go oswić. Kocham takie zapachy. Nie lubie jak zapch jest taki… oczywisty. Miłość ma być namiętna, burzliwa, z pasja, ze wzlotami i upadkami. W NU się raczej nie zakocham. Nie rozbudził we mnie pasji, namiętności. Zamiast brać go takim jaki jest i zachwycać się nim, myślę jakby można było go ulepszyć, co bym do niego dodała, zauważam jego wady. Nie jest to zapach dla mnie.. Chcę się zakochać bez pamięci a z NU nie jest to możliwe….:( To nie jest potężny zapach a i pewnie taki nawet być nie miał.
Piszesz: „Kiedy rozważam powody mojej niestałości dochodzę do wniosku, że najbardziej zaszkodził NU fakt, że poznałam kadzidła bardziej kadzidlane, dymy bardziej dymne, czary bardziej czarowne…” Moze to i pora na mnie żebym poznała prawdziwą magię? Może niszowce mnie oczarują i sprawią, iż powróci mi nadzieja w zapachy?
Najpierw postaram się dotrzeć do poleconych przez Ciebie zapachów:) Może to będzie właśnie to:)
Pozdrawiam,
GothicAristocrat.
Znalazłam Twojego bloga przez przypadek i uzależniłam się od pierwszej chwili 🙂 Trafiłam tu, ponieważ obecnie szukam jakiegoś nowego zapachu dla siebie, a Twoje opisy są fantastyczne. Żałuję, że nie ma możliwości wyszukiwania recenzji po konkretnych nutach zapachowych. Szkoda, że nie ma możliwości wąchania tego wszystkiego przez monitor komputera. Jesteś zasubskrybowama, będę wracać regularnie, a teraz zabieram się do czytania reszty, bo zaczęłam od początku 🙂