Nieklasyczny klasyk
Opium PH to zapach w niezwykły sposób niezwykły.
Zaraz spróbuję to uzasadnić.
Zaczyna się uderzeniem anyżu. Nie wiem, czy gwiaździstego, ale nierozważny niuchacz, który niefrasobliwie zaciągnie się tym wstępnym wykopem może rzeczywiście zobaczyć gwiazdki.
Początkowo zapach jest w niepospolity, złożony, przegryziony jakby sposób owocowy. Balsamiczny, z powiewem gorzkawych cytrusów i aromatów ziołowych w szczególnym stadium – już nie ziół wiercących w nosie wilgotną zielonością, ale też jeszcze nie zmumifikowanych do postaci znanych z kuchni kurzliwych śmiecików różnej maści. Taki trochę festiwal przypraw na świeżym, rześkim powietrzu.
Nie trwa to jednak na tyle długo, by znudzić, czy znużyć osobę odzianą w ten zapach, bo oto powoli, miękko skradając się nadchodzi słodycz i to, co zwykliśmy nazywać orientem.
Miejsce żywicznych, wibrujących refleksów zajmują tajemnicze półcienie. Zapach pogłębia się, nie tyle ciemnieje, co nasyca barwą.
Pojawia się słodka, puszysta wanilia wyraźnie wyczuwalne szlachetne, jasne drzewo sandałowe uzupełnione gęstą, pełną przepychu pluszowością balsamu tolu i gdzieniegdzie kolczastymi rzepami tytoniowych dymków.
Wszystkie te, pozornie zupełnie niepasujące do siebie elementy składają się na zapach – fenomen. Jednocześnie harmonijny i pełen sprzeczności, niejednolity, a jednak bez kantów i pęknięć…
Zapach seksowny, pełny, taki… kompletny. Trochę oldschoolowy, co nie jest w tym przypadku określeniem pejoratywnym – ma w sobie klasyczną świeżość męskich wód kolońskich uzupełnioną frapującą przyprawową goryczką i zaskakującą, orientalną bazą. Klasycznie nieklasyczny? Nieklasycznie klasyczny?
Mężczyzna OPH to taki szczególny typ.
Bystry, nieco bezczelny, a przy tym nie tylko tak pełen uroku, że wszystko mu ujdzie, ale jeszcze niebezpiecznie świadom tego faktu. Taki rozbrajający, słodki tupeciarz.
Lekkość bytu połączona z dużą klasą.
Data powstania: 1995
Twórca: Jacques Cavallier [Firmenich]
Projekt flakonu: Pierre Dinand
Nuty zapachowe:
Nuta głowy: anyż gwiaździsty, czarna porzeczka
Nuta serca: pieprz seczuański, dziki kardamon
Nuta serca: świeża wanilia, cedr, balsam tolu, cedr, drzewo sandałowe
16 komentarzy o “Yves Saint Laurent Opium Pour Homme edt”
intriguing intro in the front
Thank you. For now it is mostly about perfume. And in an unintelligible language I am afraid.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Sabb, dziękuję za tę recenzję 🙂
Witaj Gryczany Casanovo w moich skromnych progach.
Myślisz, że do opisu mężczyzny OPH powinnam dodać, że oparty o betoniarkę? 😉
witaj.wczoraj dostałem próbkę tego zapachu w jednej z perfumerii,
i po 30 minutach kupiłem flakon.jestem nim zachwycony.
zapach w wersji wody perfumowanej w niebieskim wymiennym? (tak jest napisane na stronie YSL fragrance) flakonie o pojemności 50ml.
pozdro.
J
witaj.
a co sądzisz o damskiej toaletowej i perfumowanej wersji Opium?
PzDr
J
A wiesz Jarku, że nawet miałam kiedyś damskie Opium? W wersji edt i do tego w splashowym flakonie (lało się z niego jak z kranu i, w zestawianiu z mocą zapachu, była to perfumeryjna rosyjska ruletka) i używałam sporadycznie, ale przez lata. Wersji edp nie kojarzę. A szkoda.
Samą kompozycję uważam za genialną. Onieśmielająco pyszną, butną i przewrotnie uwodzicielską. Tak ja przynajmniej pamiętam.
Bardziej moja jest chyba męska wersja. Choć… Do Obsession już wróciłam. Może i do Opium wrócę… Kiedyś?
zgadzam się z tobą. genialna kompozycja,w wersji damskiej,tak samo jak i męskiej ,którą już posiadam 😉
ostatnio testuję same klasyki: YSL-Opium,Guerlain-Vetiver,Habit Rouge Rochas:Alchimie,Madame itp.
wszystko co nowe to nie moja bajka.
może kiedyś uda mi się znależdź jakąś nowość ,która mnie zachwyci.
jak na razie rok 2009 i 2010 to według mnie same perfumeryjne porażki,z kilkoma wyjątkami.
niestety.
mówisz Obsession, czy to przypadkiem nie ten od K.Kleina?
pZdR
J
Dokładnie to Obsession. 🙂 Miałam kiedyś, mam ponownie.
Vetiver Guerlaina piękny jest. Podobnie jak Gentleman Givenchy. mam próbki i od dawna już przymierzam się do recenzji. Heh… W ogóle powinnam siedzieć i pisać przez rok ciurkiem. 😉
Na maila próbkowego zaraz odpiszę. Żeby mi się tak chciało, jak mi się nie chce… Mam lenia. Szybko się przyzwyczaiłam do słodkiego nieróbstwa. 🙂
Piękny opis, adekwatny w 100 😉
Uwielbiam opium, uważam, że idalnie nadaje się na letnie wieczory, na zimowe też, ale jakoś nie widze opium jako zapachu na codzien, to bylaby lekka profanacja. Ponadto uważam, że OPH jest zbliżony swoim "klimatem" do oryginalnych żeńskich Dior Poison z 1985r, oczywiście kompozycja jest z goła odmienna, ale samo oddzialywanie na płeć przeciwną – myslę ze jest bardzo podobne. Gdy niucham oba te zapachy wydają się bardzo zbliżone poziomem tajemnicy i orientu jaki w sobie mają.
Pozdrawiam.
Oba zapachy, zarówno Poison, jak i Opium (damskie także) uważam za prawdziwe dzieła perfumiarskiej sztuki. Trudno jest mi pojmować Opium przez pryzmat oddziaływania na płeć jakąkolwiek, bo męskiego nigdy nie nosiłam globalnie "do ludzi" (nie wiem czemu), ale Poison rzeczywiście są szalenie komplementogenne. Damskie Opium tylko odrobinę mniej. 🙂
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam wzajemnie.
Nachodzi mnie jeszcze jedne podobienstwo – Poison ma dziką jagode, w Opium mamy czarną porzeczkę, może zapachowo się róznią ale chyba mają spełniać ta samą role. To właśnie te nuty w obu przypadkach powodują, że zapach jest tak niesamowity, moim zdaniem oczywiście 🙂
Obie nuty daje sie wyraźnie wyczuć.
Nie wiem. Może faktycznie masz upodobanie w dyskretnych nutach owocowych? 🙂
Uwielbiam Opium Homme. Jeden z najpiękniejszych zapachów jakie kiedykolwiek używałem. Ostatni flakon 50 ml EDT zużywałem sukcesywnie przed ponad rok i wielki smutek zagościł na mojej twarzy, kiedy buteleczka stała się pusta. Zanim kupię kolejny zostawiłem sobie flakon i czasami go wącham. Zapach jest świetny! Uważam, że nadaje się na porę zimową – wtedy przyjemnie grzeje, otula jak wełniany ciepły szalik, ale jeszcze niezwyklejszy jest gorącym latem, nawet w dzień. Autentycznie odczuwam w nim rześkie nuty, chociaż takich raczej nie zawiera. Pachnie zupełnie inaczej w innych porach roku. Chyba żaden zapach tak nie działał. Klasyk, ponadczasowy, zawsze będę do niego wracał. Na koniec dodam, że mam 25 lat, a w Opium zakochałem się 5 lat temu. Bzdurą jest, że to zapach dla starszego mężczyzny. Chociaż zdecydowanie przyznam, że to zapach w typie "albo kochasz, albo nienawidzisz" – więskzość mojego otoczenia natychmiast go rozpoznawała i raczej nie pałała miłością, ale ja nie mogłem się od niego uwolnić. I nadal nie mogę. Chyba znalazłem prezent na Gwiazdkę 2012 🙂
Kapitalny styl, świetnie się to czyta. Zapach nietuzinkowy, od niedawna jestem w posiadaniu, jeden z najlepszych orientalnych mainstreemowców.