LesNez Let Me Play the Lion

… czyli Kocurek Papugi 馃檪

.

Przyznaj臋, czyta艂am kilka recenzji Let Me Play the Lion.

Zwykle staram si臋 tego nie robi膰 przed namalowaniem w艂asnego obrazu, a o tych perfumach pisali ju偶 chyba wszyscy, entuzjastycznie lub mimochodem cytuj膮c fragment „Snu nocy letniej” i nawi膮zuj膮c do szekspirowskich skojarze艅. Jako ostatnia w kolejce ju偶 sobie ten zabieg odpuszcz臋. Redundantno艣膰 informacji bywa wskazana, powinna wszak偶e mie膰 jakie艣 granice.

Napisz臋 jednak s艂贸w par臋, specjalnie dla pewnej B艂臋kitnej Norweskiej, z podzi臋kowaniami za pr贸bk臋, a cz臋艣ciowo tak偶e dlatego, 偶e jednak odbieram ten zapach nieco inaczej, ni偶 poprzedni recenzenci.

Nie pachnie na mnie ogniem, nie pachnie na mnie morzem, nie pachnie dymem.

Pocz膮tek zapachu kojarzy mi si臋 z… rozgrzanym powietrzem. Powietrzem unosz膮cym si臋 w g贸r臋, faluj膮cym, zmieniaj膮cym optyk臋, ruchliwym, a jednak a偶 g臋stym od gor膮ca. A powietrze to nie unosi si臋 znad otwartego ognia, lecz znad l艣ni膮cej, rozgrzanej p艂yty kuchennej (jak w japo艅skim barze), na kt贸r膮 kto艣 sypn膮艂 kilka kryszta艂k贸w cukru. Aromat na pograniczu topnienia i podpalania sacharozy jest znacznie subtelniejszy, ni偶 przy procesie karmelizacji czy robieniu waty cukrowej. Po prostu 艣lad s艂odyczy w drgaj膮cym, czystym upale.

Po chwili zapach zmienia si臋, r贸偶nicuje, przekszta艂ca w swoisty patchwork: statyczn膮 harmoni臋 r贸偶nych faktur i wra偶e艅. Do rozgrzanych pierwszych nut do艂膮cza jasny, 艣wie偶y cedr, ch艂odna lawenda, nuta oczyszczonego eugenolu, wys艂odzonego zimnem k艂膮cza irysa i pachn膮cy nienormalnie wprost 艂adnie w tym zestawieniu… kurz. Kurz nie przemys艂owy, nie wielkomiejski, lecz taki, jaki czujemy przy wyci膮ganiu drewna z kosza podczas rozpalania w kominku po d艂ugiej nieobecno艣ci w domu. Lekko drzewny, z nut膮 py艂u pozosta艂ego po ci臋ciu klock贸w pi艂膮, pachn膮cy starym dymem, bo przecie偶 kosz nie raz sta艂 przy kominku, kiedy p艂on膮艂 w nim ogie艅. Ten dymny akcent przypomina mi ch艂odny spok贸j Fire From Heaven I Hate Perfume. I troch臋 zapach starej szafki na przyprawy, w kt贸rej zawsze co艣 si臋 wysypie – przyprawy w kompozycji Isabelle Doyen nie s膮 ostre i 艣widruj膮ce w nosie, lecz pyliste, zwietrza艂e. Co nie znaczy, 偶e brzydkie.

Oj, nie b臋dzie tu 偶adnych lwich ryk贸w. Jest szept. Lew 艣pi snem g艂臋bokim i nie 艣ni wcale o krwi i polowaniu.

Let Me Play the Lion to zapach spokojny, niemal cichy. Kojarzy mi si臋 z delikatniejsz膮 (lecz nie mniej trwa艂膮) wersj膮 Hinoki Comme des Garcons, a bardziej nawet z przestrzennym Frankincense & Myrrh Czech & Speake. Trudno mi jednak nazwa膰 ten zapach zimnym, czy te偶 kadzidlanym. Pr臋dzej „pokadzide艂kowym” – jest jak bia艂awe 艣mieciki po wypaleniu kadzidlanej pa艂eczki. Jak wspomnienie po dymie. I to nawet nie po takim prawdziwym dymie z nad ognia, tylko po jasnej jak modlitwa smu偶ce pn膮cej si臋 do nieba…

Data powstania: 2006

Tw贸rca: Isabelle Doyen

Udost臋pnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

Dodaj komentarz

Tw贸j adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola s膮 oznaczone *

Popularne wpisy

Eau du Fier Annick Goutal

 . Zastanawia艂am si臋, czy w og贸le ma sens podejmowa膰 ten temat. Zapach jest niedost臋pny bardziej, ni偶 wszelkie inne wycofane, niedost臋pne kompozycje. Zdobycie go graniczy z

Czytaj wi臋cej 禄