Wiecie co?
Przyszedł mi do głowy pomysł.
Nie wiem, czy dobry, ale podzielę się nim z Wami i może wspólnie uda nam się zdecydować, czy wart jest prądu.
Docierają do mnie wiadomości mailowe z pytaniami o… Właściwie o najróżniejsze rzeczy.
O to, gdzie kupić dany zapach, gdzie zdobyć próbkę, czy kupiłem oryginał, co wybrać dla dziewczyny, a co dla siebie na lato/zimę, wesele czy Castle Party.
Ponieważ takich maili dociera do mnie coraz więcej, pomyślałam, że może dobrze byłoby zebrać wszystkie te strzępki informacji, ku pożytkowi tych, którzy zaufali mi na tyle, żeby brać pod uwagę moje opinie. Może komuś przyda się moje skromne doświadczenie? A może ktoś mądry uzupełni moje obserwacje własnymi i wówczas zyskamy na tym wszyscy?
Jest więc dzisiejsza notka zapowiedzią nietypowej serii, którą postaram się kontynuować w miarę, jak będą mi do głowy przychodziły tematy. Albo w miarę, jak dostarczy ich życie, czyli Wy.
Zgodnie z radą Left Side of the Moon umieszczę te wpisy w zakładce FAQ (Frequently Asked Questions) wraz z artykułem przekrojowym o tym, czym jest perfumeryjna nisza (który polecam, bo chyba sporo wyjaśnia) i z pierwszą częścią „Poradnika dla początkujących wąchaczy”.
W pierwszej odsłonie poradnika zawarłam odpowiedzi na podstawowe pytania:
- Co to są perfumy?
- Co oznaczają tajemnicze skróty EdP, EdT, EdC?
- Co nadaje perfumom zapach?
- Jak to jest z tymi nutami?
- Jak testować i jak nosić?
- Dlaczego testować?
- Gdzie nanosić perfumy?
- Jak przechowywać perfumy, żeby jak najdłużej pozostały świeże i nie zmieniły zapachu?
Dziś, w charakterze rozgrzewki – drobiazg, szczegół, demonstracja, czym może być ta „rubryczka”.
Jak sprawdzić, czy perfumy są nowe?
Kiedy kupujemy perfumy (lub inne kosmetyki) w perfumerii zależy nam zwykle na tym, by produkt był nowy, zafoliowany fabrycznie. Ale nienaruszona (bądź pozornie nienaruszona) folia nie daje gwarancji nabycia nowego towaru. Po pierwsze dlatego, że nie wszystkie perfumy są fabrycznie foliowane, po drugie dlatego, że przy odrobinie wprawy, folię można dyskretnie odlepić i zlepić powtórnie.
Często zdarza się, że klient chce przed zakupem zobaczyć, a nawet przetestować towar – czasem ten konkretny, który bierze (ma to sens w przypadku Meteroytów Guerlaina, mają one bowiem różne proporcje kulek, co stwierdziłam na podstawie Mythiców swoich i przyjaciółki). Nie mówiąc już o tym, że jeśli nie ma testera, to towar też trzeba sprzedać.
Pracownicy sklepów kosmetycznych sprytnie obchodzą pułapkę fabrycznych zabezpieczeń delikatnie otwierając folię…. Od spodu pudełka. Tak więc warto sprawdzać także zgrzew na spodzie, nie tylko odruchowo, z wierzchu.
Najpewniejszą metodą sprawdzenia, czy zakupiony właśnie flakon z atomizerem jest naprawdę „dziewiczy” jest sprawdzenie obecności płynu w rurce, którą dochodzi on do atomizera.
Można to uczynić przyglądając się rurce i doszukując w niej pęcherzyków powietrza, ewentualnie kropel płynu (na zdjęciu powyżej jest to widoczne). W nowych perfumach rurka będzie pusta, płyn może zajmować kilka pierwszych milimetrów.
Dla porządku dodam, że porównywanie wyglądu rurki ze zdjęciami reklamowymi nie bardzo ma sens, bo na reklamowych fotkach rurek zwykle nie ma. Pewnie są wyretuszowane, bo to łatwiejsze, niż wyprodukowania flakonu, którego da się używać tylko gdy trzyma się go do góry dnem.
Zobaczyć ewentualne pęcherzyki w rurce możemy oczywiście tylko wówczas, gdy flakon jest przejrzysty. W pozostałych przypadkach konieczne jest naciśnięcie tłoczka atomizera. Jeśli perfumy wydostają się z niego od pierwszego „psiku”, to znaczy, że były już używane, a przynajmniej testowane – kiedy montuje się atomizer na flakon, rurka jest pusta, a perfumy bez generowania podciśnienia nie dostaną się do otworu o tak niewielkiej średnicy. Szczególnie wbrew grawitacji.
Oczywiście ten drugi sposób jest jednorazowy i po tym teście kolejny, taki sam, wypadnie negatywnie.
I znów – istnieje metoda obejścia tego tricku – można obrócić flakon do góry dnem tak, by wylot rurki znalazł się powyżej powierzchni płynu i naciskając atomizer kilkukrotnie wtłoczyć w nią powietrze (i automatycznie wypchnąć płyn), z moich doświadczeń wynika jednak, że ani obsługa perfumerii, ani sprzedający w sieci nie fatygują się i nie robią tego.
A co jeśli perfumy nie mają ani folii, ani atomizera?
Najczęściej pozostaje nam zapatrywanie się u godnych zaufania źródeł. Powodzenia. 🙂
***
Jeśli spodoba Wam się pomysł zebrania porad praktycznych w jednej zakładce, w następnych odcinkach napiszę, między innymi, o tym, jak zdobyć próbki i jak uniknąć zakupu podróby na Allegro.
Chyba, że macie ciekawsze pytania. 🙂
To jak? Kontynuować, czy odpuścić?
* autorem zdjęcia flakonika Niny jest hel (taffie) i pochodzi ono z jej Photostreama, który w całości obejrzeć można pod adresem: www.flickr.com/photos/helenphillips/
33 komentarze o “Spotkane w tłoczku czyli: jak sprawdzić, czy perfumy są nowe?”
jasne że kontynuować!!
pozdrawiam
J
Kontynuować! Chociaż wydaje mi się, że nadal będziesz dostawać takie zapytania :/ Niestety niektórzy nie lubią szukać odpowiedzi samemu, wolą wybrać drogę najprostszą.
Kontynuować,zdecydowanie:)
Kontynuować! Zdecydowanie kontynuować 🙂
Aileen
Kontynuować! Właśnie na to czekałam. I na recenzję Poison.
Bea
Zapowiada się ciekawie, choć muszę zgodzić się z Dominiką, że mejle i tak będą przychodzić. Choć może w mniejszej ilości. 🙂
Test "na rurkę" sama stosuję, choć o tym, że można i jego "oszukać" jakoś nie pomyślałam…
W ogóle, Twój pomysł na cykl artykułów sprawił, że się zadumałam; zabawne, na ile rzeczy ludziom nie udaje się wpaść samodzielnie. Kiedy kilka lat temu poprosiłam panią w którejś z sieciowych perfumerii z półki selekt. o zaznajomienie mnie z jakimś zapachem, ta podsuwała mi pod nos kilka papierków testowych, które na koniec – żebym się nie pogubiła – podpisała. Obok nazwy perfum pojawiły się magiczne literki "edp" czy "edt". Doszłam do wniosku, że to po prostu musi być skrót – tylko od czego? Ale przecież jestem w perfumerii, choć nie sprzedają tu tylko perfum, ale i (głównie?) pachnidła o innym stężeniu. I wszystko było jasne. 🙂 Wniosek z tej opowiastki taki: ludzie, uczcie się języków obcych! 😉
Tak samo wywnioskowałam, jak to jest z rozwojem nut.
No. I takie były początki mojej "na poważnie" przygody z perfumami. 😉
A wracając do meritum: kontynuuj, Sabb, prooszęę!
Dziękuję!
No to będę kontynuować. Chyba lubię pisać "seriale". :)))
I nowe osoby się pojawiły! Witam serdecznie. 🙂
Wiedźmo Droga, nie łudzę się, że ludzie przestana pytać droga mailową. Spoko. Myślałam raczej o tych, którzy chcieliby zapytać, ale się wstydzą, bo nie chcą być namolni, nie wiedzą jak podejść do obcego itp.
Pisząc o "odkrywaniu" rzeczy pozornie oczywistych masz rację. Też mam to za sobą i też mam pewnie wiele takich "odkryć" przed sobą. Nie urodziłam się przecież z wiedzą, co to jest edp czy edt. Pamiętam dokładnie, że kiedy kupowałam Dalimanię, nic mi to nie mówiło. Patrzyłam na napis i… Nic.
Stąd ten pierwszy poradnik – podstawy. Niby oczywiste, a jednak nie.
Ja czytam ale nie piszę.
Ale skoro zachęcasz do zadawania pytań to chciałabym wiedzieć, jakie zapachy polecasz dla dziewczyny w klimacie gotyckim. Rzeby były mroczne i tajemnicze.
Pozdrawiam
Akasha
Jezu! Żeby oczywiście. Nie rzeby!!!
Przepraszam!
Akasha
Oj, świetny pomysł! O próbkach bardzo bardzo chętnie przeczytam! Sama zmagam się z kłopotem, gdzie kupić perfumy, o których kiedyś u Ciebie przeczytałam i których zapragnęłam – zadanie okazało się baaardzo trudne. A ze względu na wysokie ceny perfum – próbki naprawdę są pomocne…
Akasho, perfumy gotyckie i wampiryczne, co? Na odpowiedniej osobie każde będą tajemnicze. Może spróbuję coś na ten temat wyklepać, choć właściwie większość opisywanych tu zapachów się w różnym stopniu nadaje.
Witam Cię. 🙂
Beato, masz rację. taką wielką, jak tylko wielka być może. Ja sama zakupów w ciemno dokonuję naprawdę sporadycznie. I zawsze z przekonaniem, że głupio robię. Postaram się rozwinąć nieco podrozdział o testowaniu niszowców.
A tak w ogóle – czego szukałaś tak bardzo? Może będe mogła jakoś pomóc?
Hmmm czy ja wiem… ;-P
No pewnie, że kontynuować! Czekam na jeszcze 🙂
A w sumie Akasha niezły pomysł podsunęła – sama z chęcią przeczytam jakiś gotycko-wampiryczny-z-chichotem-wiedźmy-w-tle, ranking zapachowy 🙂 Może na Halloween uda się coś wyskrobać? :))
Choć faktycznie większość recenzji by się tu kwalifikowała do niego.
Acha, zapomniałabym. Ja bardzo czekam na słów parę na temat Noel au Balcon ELd'O. 😉
Lady! Ależ fajnie Cię tu widzieć! 🙂
Pomysł na halloweenowy ranking z przymrużeniem oka jest genialny. Muszę zapamiętać! To będzie niezła jazda. 🙂
Dobrze, Noel będzie jako następna recenzja. Tylko nie wiem, czy dam radę przed Euroconem. Został nam tydzień, a ja już powoli zapominam, jak się nazywam. Ale obiecuję możliwie jak najprędzej się zebrać.
Ściskam i idę spać, Za trzy godziny wstaję…
Świetny tekst, prosimy o więcej!
Zostalas otagowana:)http://tysiacjedenpomyslowipasji.blogspot.com/2010/08/tag10-rzeczy-ktore-lubisz.html
Pozdrawiam serdecznie!
Zostałaś otagowana :)))
http://no-to-pieknie.blogspot.com/2010/08/lubie.html
Zapraszam do zabawy :*
Zostałaś otagowana 😉
http://smellofwhitecat.blogspot.com/2010/08/zostaam-otagowana.html
[czyt. jesteś w moim top10 :P]
halloweenowy ranking – genialny pomysł!
pzdr
J
Też Cię otagowałam 😀
http://eteleport.blogspot.com/2010/08/tag-10-rzeczy-ktore-lubie-10-things-i.html
I pisać pisać dalej 😀
Obiecuję – będę wyjątkowo cierpliwa 😉
Nie przemęczaj się, w końcu są "wakacje".
Czytam na bieżąco, buziaki. 🙂
Nie zdziwi Cię pewnie Sabb że znowu zostałaś otagowana;)
http://skarbka-nosem.blogspot.com/2010/08/tag-czyli-zostaam-wyrozniona.html
Witaj 🙂
Zostałaś tagowana do blogowej zabawy 🙂
Szczegóły na moim blogu:
http://katalina-sugarspice.blogspot.com/
Oj! Zajrzałam i oczom nie wierzę.
Dziękuję Wam wszystkim, jest mi bardzo miło.
Wpis z odpowiedzią opublikuję, jak tylko wymyślę po 10 odpowiedzi na zadane tematy. Na razie lecę z nóg – trwa odliczanie przed Euroconem. Zostały nam niespełna cztery dni, a rzeczy do załatwienia bardziej przybywa, niż ubywa.
Obiecuję więc podziękować przyzwoicie i oficjalnie jak tylko zbiorę siły na przyzwoity wpis. Na razie, dla ożywienia bloga, wrzucę coś, co mam już gotowe. Przepraszam Was. To nie jest tak, że mam czas pisać, ale nie chce mi się odpowiedzieć na Wasze zaszczytne wyróżnienia. Słowo!
Lady Poison, jakie wakacje?! Już zapomniałam o urlopie i znów ledwo zipię. Ale za to we wrześniu będę się pławić w nieróbstwie. Albo zeświruję, bo straciłam już zdolność obsłużenia czegoś, co nazywa się "czas wolny".
Na razie na Tabletkach z guaraną zapijanych energetykami zamierzam dociągnąć do 29 sierpnia. 🙂
Kontynuowac oczywiście!
Trzymaj się i odpocznij solidnie po wszystkim 🙂
Witaj Miss Lidio.
Zamierzam spełnić wszystkie Twoje polecenia. Kontynuować, trzymać się i odpocząć po wszystkim.
Jak to jest, że nie widzę Cię w obserwatorach, a w profilu mnie masz? To jakiś tajemniczy trick?
Kontynuować jak najbardziej! 🙂 Myślę, że każdemu, kto jest na początku perfumeryjnej drogi przydadzą się podstawowe, porządkujące informacje. A i maili być może będzie trochę mniej… 😉
Mnie same maile nie przeszkadzają – to fajnie wiedzieć, że się ma czytelników. Kłopot w tym, że czasem kompletnie nie mam czasu na rzetelną odpowiedź.
Dzięki za zachętę. W końcu jesteś matką chrzestną tego pomysłu. Ojcem jest Lucek. 🙂
Fajny poradnik:)
Mądrze prawisz:) Nie wpadłabym na takie sztuczki. Dobrze wiedzieć.
Dziękuję. O takich rzeczach się nie myśli normalnie. Na folię otwieraną z dołu sama się kiedyś nacięłam. Od góry oryginalnie zafoliowane pudełko, a w środku używana, brudna flaszka. 🙁
Ja kiedys kupilam w Sephorze perfumy(Chanel Allure 30 ml), ktore mimo ze byly zafoliowane i pudelko wygladalo na nienaruszone, byly uzywane 😮 normalnie mialy ubytek, i to na kilka ml. Pierwsze psiki nie byly oczywiscie puste.
Bylo to juz dobre kilka lat temu, ale do tej pory nie wiem co sie stalo, czy je ktos otworzyl w sklepie, czy co… Do glowy mi wtedy nie przyszlo, zeby ogladac folie(teraz juz to robie), zwlaszcza od spodu, nie sadzilam ze da sie to otworzyc tak, zeby nie bylo widac 😮 oczywiscie nie reklamowalam, bo raczej byloby ciezko po wyjsciu z perfumerii.
A co do meteorytow – mam dwa opakowania, w dwoch roznych kolorach – Clair i medium… W tym drugim kuleczki sa napelnione prawie pod sama pokrywke, w Clair ledwo do polowy opakowania, i bylo tak od nowosci. Myslalam ze moze jakis felerny egzemplarz trafilam, ale widac ten typ tak ma 😀
No niestety. Zawsze otwierają od spodu. Kremy też.
Teraz już sprawdzam dół. 😉