.
Emir Geofreya Nejmana jest zapachem łatwej urody. Pisałam już: człowiek wącha i czuje, że ładne. I wbrew obiegowym opiniom, to jest zaleta. Przynajmniej moim zdaniem.
Wielokrotnie zetknęłam się z teorią, że sztuka prawdziwie wartościowa musi być „wymagająca”, czyli wymaga pracy i wysiłku. Czasem tak jest, przyznaję – na przykład trudno (chyba) jest zrozumieć Picassa z okresu, kubizmu bez pewnej podbudowy teoretycznej, ale to, moim zdaniem, wyjątek, nie reguła.
Wczoraj, podczas rozmowy, jedna z moich znajomych powiedziała, że większość jej ulubionej muzyki przy pierwszym przesłuchaniu w ogóle jej się nie podobała. Hmmm… – pomyślałam – Skoro Ci się nie podobała, to co sprawiło, że do niej wracałaś?
Nie słucham muzyki pop (choć uznaję, że w tym nurcie, podobnie jak w każdym, powstają arcydzieła), nie czytam romansów, nie śledzę popularnych trendów w ubiorze, nawet perfumy lubię nietypowe – ale to wciąż nie znaczy, że moje wybory nie są łatwe. Dla mnie są.
Będącego jednym z moich ulubionych kompozytorów Niccolo Paganiniego odkryłam w podstawówce. Pani od muzyki przyniosła na którąś z lekcji płytę. Był na niej między innymi Kaprys 24 a-moll Paganiniego, jeden z „Tańców Węgierskich” Brahmsa i fragment „Obrazków z wystawy” Musorgskiego („Gnomus”, „Promenada” i coś tam jaszcze) i wtedy, jako jedenasto- czy dwunastolatka wiedziałam już, że to jest muzyka „moja”, że tę pokocham i nie ma innej opcji. A wykształcenia muzycznego ani obycia z klasyką nie miałam żadnego. Rozumiecie?
Mężczyzna orientalny
Emir to kompozycja przyprawowo – drzewna. Ciepła, korzenna, orientalna i bardzo perfumeryjna.
Cytrusowe otwarcie, które przyznaję, nieco mnie niepokoiło, trwa na mnie… Nawet nie chwilę. Ułamek chwili dosłownie. Błysk gorzko – słodkich, cytrusowych skórek, które natychmiast zalane zostają gęstym, bogatym orientem. Zostaje po nich ledwie cień grejpfrutowej goryczki – ledwie zauważalny, odbierany nieomal podświadomie, dający Emirowi odrobinę europejskiej niejednoznaczności.
Nutkę tę „pociągnie” na dalszych etapach rozwoju kompozycji geranium, które potraktowane zostało tu dokładnie w ten sam sposób, co grejpfrut: przemienione w suchy, szlachetnie garbnikowy cień zapachu.
W ogóle geranium zostało tu potraktowane szczególnie. Charakterystyczny, ostry zapach olejku z liści utonął w kwiatach. I naprawdę skłonna jestem uwierzyć, że są to kwiaty geranium, bo choć pełnią tu rolę podobną jak róża w Micallef Aoud/Man, Midnight Oud Juliette Has a Gun czy Black Aoud Montale, to jednak pachną inaczej. Nie wiem, czy bardziej męsko, ale na pewno mniej zawiesiście.
Wszystko powyżej to tylko preludium, zagajenie. Bo trzon, istotę zapachu stanowi złożenie szlachetnego, gładkiego agaru z rozkosznie słodkim gwajakowcem. Chwila zastanowienia wystarczyła, by doszukać się inspiracji, prekursorów Emira wśród wcześniejszych kompozycji Nejmana. Mamy więc agar ze wspomnianego już Micallef Aoud/Man, drzewną słodycz z Gaiac tej samej firmy (i tego samego twórcy) oraz piżmową przytulność pierwszych faz Aoud Gourmet. A wszystko to razem pachnie ślicznie. Nie nowatorsko, lecz ślicznie właśnie.
To, co mnie w tej kompozycji niepokoi, jest jednocześnie największą jej wadą i najważniejszą zaletą: następująca tuż, po rozkwicie akordów drzewnych faza, w której mój nos zaczyna koncentrować się na nucie pieprzowej – delikatnej, ale jednocześnie eterycznej, w pewien sposób męskiej. Pieprzowy akcent stanowi bardzo sprytnie w tę gęstą, statyczną kompozycję wprowadzony dysonans zmieniający ją z łagodnego pluszaka w zapach… Męski. Nie wierzę, że to piszę, ale chyba tak właśnie jest.
W fazie agarowo – gwajakowej spekulowałam, że oto znalazłam idealny zamiennik dla pięknego, ale na mojej skórze nietrwałego Gaiac, tymczasem… Mimo pięknego agaru, mimo słodyczy, mimo świetnej trwałości nie jest Emir zapachem dla mnie. Przyprawowa, męska (nie kolońska, nie zwierzęca, męska właśnie) nuta wycofuje Emira z mojej puli marzeń i zarazem stanowi najlepsze uzasadnienie powstania tej kompozycji. Po uniseksowym Aoud/Man, po dość kobiecych Gaiac, Night Aoud, Aoud Gourmet i Vanille Aoud stworzył Nejman agarowca dla mężczyzn. Orientalny, korzenny, bogaty, a jednak w moim odczuciu nie kobiecy Emir zapełnia lukę, której nawet nie bardzo byłam świadoma, póki nie powstał.
Pojawiająca się po dwóch, może trzech godzinach baza jest mniej słodka, z wyraźną nutą cedru, jasnej skóry i kaszmeranu. Nie zastępuje ona jednak serca, tylko nasuwa się na nie powoli, jak cień. Stanowi wykończenie kompozycji, konsekwentną kontynuację poprzednich etapów jej rozwoju. I trwa…
Konkluzja klinuje mi się w klawiaturze, ale napiszę, bo pewnie i tak już wiecie. Emir jest zapachem pięknym i męskim. Podobne wrażenia miałam wąchając poprzednie zapachy G. Nejman (w kwestii męskości, z urodą było różnie) i oto okazuje się, że czasem ludzie robią to, co zapowiadają. Nejman zapowiadał „markę skoncentrowaną tylko na mężczyźnie. Markę dla macho, która stawiałaby mężczyznę na piedestale, w centrum uwagi.” I voilla! Oto jest! Choć z tym „macho” to chyba lekka przesada. 🙂
Data powstania: 2009
Twórca: Geoffrey Nejman
Nuty głowy: grejpfrut, pomarańcza
Nuty serca: bodziszek (geranium), pieprz, oud
Nuty bazy: paczula, cedr, skóra, białe piżmo
* Na zdjęciach Jake Gyllenhaal w filmie „Prince of Persia” Mike’a Newella
7 komentarzy o “Emir G. Nejman/M.Micallef”
Brzmi ciekawie, ale póki sama nie powącham, nie uwierzę, że to zapach li tylko dla mężczyzny 😉
I słusznie. Ja też nie wierzę w takie zapachy, a jednak… Akurat ten tak odbieram. No i co poradzę na to? :)))
moim skromnym zdaniem najlepszy zapach G.Nejmana
Seducteur,Sportif,Professionel do pięt mu nie dorasta.
pozdrawiam
J
Moje skromne zdanie jest takie samo, jak Twoje skromne zdanie. 🙂 Jeden z powyższych wydal mi się mniej nieinteresujący, niż pozostałe, nie na tyle jednak, by poprosić o próbkę. Mam tylko Emira.
Emir jest cudny… Sabb – to definitywnie pokazuje to, że jesteśmy siostrami zapachowymi. Polecam ci powąchaj nowość Memoir Man od Amouage – to najcudowniejsza wersja Gustawa – apteka zielarska z słodkawym końcem, długim ogonem.. Bosko.
Buziaki – Werka
Mam dokładnie to samo wrażenie – z tą męską nutą.
Emira powąchałam jako jeden z pierwszych niszowych zapachów i odstawiłam na wiele miesięcy jako zapach absolutnie męski. Po pierwszym zachłyśnięciu kadzidłami przyszła pora na oudy. Tym samym wróciłam do Emira i obecnie odbieram go jako prawie absolutnie fascynujący. Chciałabym go nosić, gdyby nie ta męska nuta. Szkoda, bo Emir jest pozbawiony nadmiaru słodyczy, obecnej w wielu oudowych zapachach. Niepokojąco agarowy, przyjemnie drzewny, gdzieś daleko w tle nieco szorstki paczulą. Ale ubrać się nie odważę. Wącham go jedynie na wierzchu dłoni, próbując jakoś wyekstrahować, odseparować tę męską nutę, zatrzymać oddech, gdy się pojawia. Próbowałam chłopu podsunąć, nie zacytuję komentarza 🙂
Pozdrawiam.
Hihi!Rozumiem, że chłop nie jest miłośnikiem agaru?
Męską nutą sama jestem zaskoczona – zwykle jestem odporna na nuty uznawane za męskie i ogólnie uważam, ze to pic na wodę, a tu proszę. Nejmanowi udało się zrobić coś, co mnie zadziwiło. Zdolny człowiek. 🙂