Oud Royal Armani Privé

W listopadzie 2010 roku świat ujrzała kolekcja La Collection des Mille et une Nuits z serii Privé Giorgio Armaniego. A może raczej świat ujrzał ją?

Inspirowane „Baśniami 1001 nocy” orientalne kompozycje osnute zostały, całkiem przewidywalnie, wokół trzech dyżurnych elementów perfumeryjnego Orientu: ambry, róży i oud. Rzecz by można: nihil novi, jednak nie odkrywczością kompozycji zamierzał nas Armani skusić, lecz szlachetnością ingrediencji, gęstością i wysoką koncentracją zapachu.

Jeśli lubicie oud, jeśli nie straszne Wam zapachy ciężkie i gęste, jeśli kuszą Was wonie zmysłowe, jeśli cenicie perfumeryjny zbytek i zapachy, które zwracają uwagę otoczenia, jeśli nie lękacie się etykietki snoba, który pachnie „bogato” – testujcie! Przy czym warunek pierwszy jest najważniejszy i konieczny. Bo Oud Royal pachnie oudem. I to jakim!

Ciemnym, litym, ciężkim i lśniącym jak polerowany onyks.

Rzeźba w mocy

 

Od pierwszych chwil zapach jest pełny, kompletny.

Wyrazisty, ciemny oud onieśmielający głębią i mocą. Pewnej szorstkości dodają mu nuty przyprawowe (nie tylko pozbawiony złocistości szafran, ale też gałka muszkatołowa, kardamon i cynamon) oraz zmysłowy, cielesny wręcz akord utkany z wytrawnej ambry podbitej skórzastym, zwierzęcym labdanum.

Pod tą niezwykłą cielesnością czai się kolejna warstwa mroku: aromat suchej, starej, spetryfikowanej paczuli – tak ciemnej, że wręcz zawierającej jakąś część spektrum zapachu gorzkiej czekolady (lukrecja?). Naprawdę gorzkiej.

Ostanim elementem tej magicznej formuły jest subtelnie dymne, chłodne kadzidło rzucające jaśniejsze refleksy w nieprzenikniony mrok kompozycji. Nie rozjaśnia ono zapachu, nie zmienia jego natury, stanowi jedynie tę odrobinę światła, która pozwala w pełni uświadomić sobie ciemność.

 

Zapach bez wstępów, bez flirtu bierze w posiadanie wszystkie zmysły. Jest nieomal fizycznie dotykalny, wyczuwalny nie tylko jako zagęszczenie powietrza wokół, lecz także jako napięcie wewnątrz trzewi.

Pozbawiony słodyczy, bezpardonowy i potężny przypomina Dark Aoud Montale, jednak w odróżnieniu od grubo ciosanego brata jest… Piękny.

Dopiero wąchając Oud Royal wiem, czym powinien być oud czarny, jak wody Styksu. Tyle, że tu mrok nie jest tak przerażający i obcy. Jest trudnym, lecz oswojonym mrokiem naszych własnych pragnień, żądz i obsesji. Nie toniemy w nich jak w czarnych wodach Styksu, lecz dajemy się nieść na ich fali: silniejsi i bardziej zdeterminowani. 

I tak, jak w recenzji Dark Oud pisałam, że nie potrafię przeżyć tego zapachu, nie potrafię dla niego stracić głowy, tak tym razem nie mam żadnych wątpliwości: jestem zachwycona.

Po godzinie zapach uzyskuje docelową gęstość, gładkość, swoisty połysk. Nuty przyprawowe wtopiły się w potężny akord agarowy oddając mu ciepło, lecz zatracając szorstkość. Akord ambrowy rozgrzewa się i mięknie, nuty kadzidlane ewoluują w kierunku charakterystycznej, niejednoznacznej, niespożywczej słodyczy. 

O ile pierwsze akordy Oud Royal nawiązywały raczej do klimatu Bois d’Encens, o tyle kolejne kojarzą się z raczej z epikurejskim spokojem Ambre Soie. Tyle, że tym razem za szczelnie zamkniętymi okiennicami dzieją się rzeczy grzeszne.

Niewiele jest perfum, które dają nam wrażenie obcowania z prawdziwą magią. Mniejsza o jej kolor – parafrazując filozofię Jedi z uniwersum „Gwiezdnych Wojen”: nie ma jasnej i ciemnej strony Mocy, to od nas zależy, jak ją wykorzystamy. 

W tym zapachu jest Moc. Jednak najbardziej fascynujące jest to, że zdaje się ona nie pochodzić z zewnątrz. Narasta w nas, gęstnieje i nabiera barwy dając poczucie niezwykłej, głębokiej harmonii z mroczną stroną swego ego. Oud Royal wydobywa z nas pierwotny erotyzm i ubiera go w tajemnicę.

Oczywiście wszystko to dzieje się w wyobraźni. To tylko pachnidło.

Ale uwierzcie mi, jeśli istnieje kompozycja zapachowa, która sprawi, że poczujecie się choć trochę jak femme fatale czy Vicomte De Valmont: egotyczni, zepsuci i zadowoleni z tego stanu rzeczy, to jest to Oud Royal właśnie.

A może nie? Może to tylko mrok we mnie?

W każdym razie wpływ RO na płeć przeciwną jest niezaprzeczalny. O ile za Dark Aoud w życiu nie zostałam skomplementowana (ukułam nawet teorię, że ludzie podświadomie wyczuwają toporność i zwalistość tworów Pierre’a Montale), o tyle nosząc Royal Oud nie mogę opędzić się od obwąchujących mnie bliższych i dalczych znajomych. Inna sprawa, że wcale nie usiłuję się opędzać.

Data powstania: 2010

Twórca: Evelyne Boulanger

Nuty zapachowe:

sandałowiec, ambra, szafran, kadzidło, oud, lukrecja, mirra, labdanum

Zdjęcia:

  • Autorem pierwszych dwu fotografii ilustrujących tekst jest Wolfgang Prummer – niemiecki artysta fotografik, którego galerię na stronie autorskiej www.wolfgangprummer.com polecam szczerze. Jeśli jesteście miłośnikami piękna i nie przeszkadza Wam artystycznie pokazana nagość, zajrzyjcie koniecznie.
  • Autorem zdjęcia nr 3 noszącego (trudny do przewidzenia) tytuł „Male Nude” jest Manuel Mousiol publikujący także jako The Creative Control na serwisie Flickr. Strona autora tu: KLIK Obszerna galeria prac dostępna także tutaj: KLIK
  • Zdjęcie nr 4, autorstwa Claas MIchalik zamieszczone zostało w sekcji Momentos Meus bloga Madaleny Palmy Aliciante

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

47 komentarzy o “Oud Royal Armani Privé”

  1. Opis niesamowity, podobnie jak niesamowity musi być zapach… no i jak zwykle zaczyna się kombinowanie, gdzie by tu udało się powąchać 🙂

    Ilekroć czytam Twoje recenzje jestem pod ogromnym wrażeniem (poza samą treścią oczywiście;) dobieranych ilustracji i zdjęć. Dzisiejsze są po prostu przepiękne… szczególnie pierwsze i ostatnie.

    1. Koto, nawet pojęcia nie masz (a może masz :)), jak trudno jest znaleźć w sieci ładne, niewulgarne zdjęcie nagiego mężczyzny.
      Powąchać można podobno w "dobrych" Douglasach. Ale u mnie na wojewódzkiej wsi Douglas nie jest dobry. Dobre są (wedle mojej wiedzy) w Warszawie, Krakowie i Gdańsku.

    2. Nie wiem, bo i nigdy jakoś nie było okazji do szukania w Sieci, za to uwielbiam oglądać fotografowane akty. Znalezione przez Ciebie są na prawdę piękne – wysmakowane.

      Douglasy mówisz, no to spróbuję sprawdzić, czy mamy we Wrocławiu chociaż jednego dobrego 😉

  2. wiedźma z podgórza

    No to "use the Force, Sabb!" ;))
    Oud Royal też przypadł mi do gustu i to bardzo. Śliczny i rzeczywiście taki jakby.. afrodyzjakalny? To nie jest najwłaściwsze słowo, niemniej jednak charakter OR oddaje. 🙂
    Teraz tylko trzeba ubrać go w słowa. 😉

    1. Ja bym rzekła, że nawet erotyczny. Ale nie będę się upierała przy słowach. Poza słowem "piękny". 🙂

  3. Sabbath gratuluję flaszki!!! Jest tak jak piszesz, zapach jest piękny, dobrze się go nosi i robi wrażenie na płci brzydkiej. Przede wszystkim jednak noszenie OR jest przyjemnością samą w sobie.

    Świetnie zilustrowałaś klimat – fotografie boskie 😀

  4. No i zdjęcie nr. 4 … że też musiałam to czytać ( i oglądać) z rana, ciężko się będzie skupić do wieczora

  5. Ha! wiedziałam, że po twojej recenzji zniknie ostatni egzemplarz ( w dobrej cenie z resztą) z allegro. Dobrze- przynajmniej mnie nie będzie kusić… A teraz przyznać się kto capnął to cudo! 😛

    1. Panda. 🙂 I rozbiera na Wizażu.
      Też myślałam nad rozebraniem i oddaniem połowy flaszki, ale czekałam z "ogłoszeniem" aż flaszka dotrze. Teraz pewnie "rynek" zostanie nasycony na czas jakiś. Ale po pierwsze "kto pierwszy, ten lepszy" więc Panda lepsza :), po drugie może ktoś się skusi na wysyłkę wiązaną z Undergreen Black, po trzecie wreszcie – najwyżej zostanę z całą setką. Będę się zlewać po pępek. A co! 🙂

    1. My już znamy zapach, więc rzeczywiście można przewidzieć, że kto powącha – wpadnie. Jeśli jest miłośnikiem agaru i mroku. 🙂

    1. Madzik, wiesz… Że chyba rzeczywiście. Nie ma aktualnie oudu, który "ruszałby" mnie bardziej. Chyba to rzeczywiście jest mój top of the tops. Zdetronizował nawet Micallef Aoud. I to z półobrotu, że tak to trywialnie ujmę. 😀

    1. Cześć !
      Evelyne Boulanger – czy to nie ta pani, która popełniła Zagorsk ? Jeśli tak, to bardzo mnie cieszy, że nie pozostanie tylko z jednym " mocnym strzałem " w swoim portfolio. Oud Royal nie znam, ale to chyba już tylko kwestia czasu. Krótkiego czasu.

      Życzę zdrowia –
      Cookie

    2. Cookie, wedle mojej wiedzy popełniła Carnation. Zagorsk (znów wedle mojej wiedzy) zmieszała Annabella Rouge.
      Oud Royal jest w Douglasach, które mają w ofercie serię Prive od Armaniego. Czyli u mnie na wsi nie ma. 😉
      W każdym razie poznać warto. Zdecydowanie!

    3. Aż sprawdziłem tę panią Boulanger. Trudno powiedzieć, kto z nas ma rację, bo różne źródła, rozmaicie podają. Kurka wodna, nie lubię takiej niepewności… Szczerze mówiąc wolałbym już abyś to Ty miała rację, ale żeby obyło się bez wątpliwości. Chyba cierpię na jakąś manię, prawda ( ha,ha,ha )?

      Skonfudowany –
      Cookie

    4. Wiesz co? Też sprawdziłam. W sumie mocno prawdopodobne jest, ze popełniła i Zagorsk, i Jaisalmer do tego. Carnation na pewno.
      Kiedy dawno temu pisałam recki kadzideł CdG informacje w sieci wskazywały na innych autorów. Dziwne…

    5. Carnation to rzeczywiście świetna kompozycja. od lat zabieram się do recenzji, ale wciąż czasu brakuje. Tyle jest zapachów, o których chciałoby się pisać!

    1. No tak. Mężczyźni będą wybierać raczej 2 i 4. 🙂
      Choć ja pierwsze zdjęcie uważam za obiektywnie piękne.

  6. Auuu! Mam po przeczytaniu tej recenzji
    a)ciarki
    b)przejmująco przykre uczucie, że niezaryzykowanie tego zakupu w ciemno na allegro było błędem.
    Pan Stettke,jako zdeklarowany wielbiciel aoudów, również jakby nieco zmartwiony.
    Na pocieszenie powiększyłam sobie zdjęcie nr 1.
    Pani Stettke

    1. Pani Stettke, myślę, ze jeszcze będą. Na razie faktycznie wszystkie poznikały, ale na pewno pojawią się znowu.
      A zdjęcie nr 1 jest i moim ulubionym w tej recenzji. Linia ramion jak skrzydła. Piękne!

  7. "Nie rozjaśnia ono zapachu, nie zmienia jego natury, stanowi jedynie tę odrobinę światła, która pozwala w pełni uświadomić sobie ciemność."

    przepiękna i niesamowicie sugestywna sentencja… jarmułki z głów 😉

    1. Pirath, czasem się rumienię, czytając Twoje miłe słowa. dziękuję. Jeśli napiszę, że to tam wszystko jest w tej flaszce, to mi uwierzysz? 😉

  8. Zawsze piszę, że mnie kusisz, zatem tym razem spytam wprost: gdzie i po ile???? W sensie możliwości nabycia tego cuuuuda ^__^

    1. Ja ustrzeliłam na Allegro za 450 plus wysyłka. W Douglasach (wedle informacji na Wizażu) chodzi po 800 zł. Drogo, ale przynajmniej można podzielić, bo to setka.

    2. Ach, czy to Ty mi Słońce sprzątnęłaś sprzed nosa tę flaszkę? Czy to było jakoś na dniach? Jeśli tak, to przynajmniej wpadła w dobre ręce, ale ja teraz jestem w czarnej jak oud rozpaczy :(((((((((

    3. Oj. Jakoś we wtorek. Ale od tego czasu temu sprzedającemu zeszło jeszcze parę flaszek, w tym część poza allegro – wiem, bo mi się dziewczyny poprzyznawały.
      Myślę, ze kiedy skończy się boom na OR, flaszki pojawią się znowu. może nawet używki, bo zakładam, że nie wszystkim się spodoba.

      Trzymam kciuki za Twój przyszły flakon. 🙂

  9. Od razu donoszę, że Oud Royal jest do upolowania i obwąchania w Douglasie w Poznaniu w SB. Jest również do nabycia tam bois d'encens w dość fajnej cenie 602 zł.
    A w kwestii oud royal- ja zupełnie zgłupiałam na jego punkcie, kupiłam za te 600 zl w Douglasie w grudniu, złamawszy zasadę, by nawet największe muszmiecie polować w cenach atrakcyjnych.
    Bardzo się ucieszyłam, że wzięłaś ten zapach na warsztat, bo czułam się ciut osamotniona w zachwytach ;), natomiast jestem ciekawa, czy to chemia skóry, ale ja w oud royal wyraźnie czuje różę, z tym, że jest to róża nieco zakumuflowana, taka "szara emincencja" zapachu 😉 Niby nie ma,a sporo do powiedzenia ma 😉
    No i jak zwykle Sabb – piękna recenzja, uprawiasz coś na kształt olfaktorycznej alchemii- łączysz zapach i słowo.

    1. Ewikk, dawno Cię u mnie nie było. Miło mi, że wciąż zaglądasz. 🙂
      Ja róży nie czuję. Pewnie odpowiada w pewnym stopniu za tę oleistość zapachu, ale na szczęście, na mnie jest schowana.
      Przyznam Ci się, ze po używaniu Oud Royal, dzień później użyłam AOUD Micallef i wiesz co? Róża w nim mnie zabiła. Na razie nie lubię tego zapachu. :/

  10. Sab, ja protestuję. Nie chcę pisać, że przestanę tu przychodzić, bo nie przestanę, ale tak właśnie mam ochotę w tej chwili napisać.
    Przechodzisz sama siebie z doborem zapachów i ich opisami. Pisze pięknym językiem i w czarujący (czarowniczy raczej). Zapachy dobierasz wyrafinowane i wyjątkowe.
    Tylko jak piszesz o flaszkach po 600 PLN, które w dodatku bardzo trudno upolować w jakichkolwiek odlewkach to mnie szlag trafia i chyba to rozumiesz, co nie?

    1. Rozumiem. I sama myślę, że świntuch ze mnie i wredota. Ale tylko troszkę… 🙂
      Bo tak uczciwie, Myszo droga, ja po prostu nie umiem pisać o normalnych flaszkach. Takich naprawde normalnie normalnych i normalnie ładnych. Nie niosą mnie. I jeszcze do tego mam dotkliwą świadomość, że już sto osób o nich pisało – po co jeszcze raz mielić temat? Co ja mogę dodać takiego, czego jeszcze nie było? Pamiętasz, jak naokoło obchodziłam Piątkę Chanel czy Muglery? Czy Smoki?
      A tak, napiszę o czymś, o czym niewiele ludzi wie, może ktoś zechce przynajmniej poznać? A może właśnie mu się odechce? A może zauważy, ze poza normalnymi, znanymi powszechnie słodkimi i kwiatkowymi zapachami istnieje jeszcze wiele innych, tez interesujących, tylko ciut inaczej?
      Muzycznie też odwalam taką mini krucjatę. Mam przygotowaną dla znajomych szukających inspiracji płytę z rzeczami pięknymi, z różnych "pozapopowych" gatunków. czasem udaje mi się kogoś zachęcić do poszukiwań. I to zawsze cieszy, nawet jeśli ten ktoś znajdzie sobie coś, czego zupełnie nie przewidziałam. 🙂

  11. A ja specjalnie dzisiaj aż "zboczyłam" w kierunku krakowskiego Douglasa, żeby obadać to cudo 😉 Poza kilkoma przypadkami Twoje zachwyty nad kolejnymi zapachami są dla mnie absolutnie zrozumiałe, więc tym bardziej chciałam poznać ten Oud (zwłaszcza, że nie zdążyłam na wizażowe rozbiórki).
    W pierwszej chwili jak spryskałam nadgarstek, to pomyślałam "e tam, Sabbath przesadza" ;P
    A po kilku minutach zmieniłam zdanie. Diametralnie ;P
    I teraz ja też chcę go mieć. No i co narobiłaś? 😉

    1. Jak to co narobiłam? Zadbałam, żeby nie umknął Ci arcypiękny zapach. 🙂 Przyznaj, ze szkodą byłoby nie poznać.
      A poważniej, cieszę się, ze i Tobie się spodobał. Bo tak naprawdę, zawsze czekam na Wasze opinie, ta porównanie moich odczuć z wrażeniami Osób, które dzielą mojego małego świra i tu do mnie zaglądają. Cioeszę się, kiedy piszesz, że moje zachwyty są dla Ciebie zrozumiałe. To takie porozumiewawcze mrugnięcie przez światłowody. 🙂

  12. Troszkę spóźniona jestem 😉 Sabbath kusisz, kusisz 😀 wiesz, że oud działa na mnie jak kocimiętka na kota :-p

    uwielbiam czytać Twoje recenzje podrasowane świetnymi ilustracjami :))

  13. Madzik Monster

    Przyznam, że wielbicielką nut oudowych nie jestem – wręcz przeciwnie – podchodzę do nich jak pies do jeża. Na mojej skórze w większości dają nieprzyjemny, odpychający, "szpitalny" efekt. Ale w tym przypadku powąchałam otwór:D…. i przepadłam:) Piękne są!:)

    1. Nie tylko otwór wąchałaś. 🙂
      Przyanam, ze Twoje miłe słowa zrobiły na mnie wielkie wrażenie – własnie dlatego, ze nie lubisz oudu. A tu proszę.
      Myślę (nieskromnie :)))), że te mroczne potwory po prostu do mnie pasują. 🙂

  14. Dark Aoud klockowaty? Oba zapachy pachną podobnie. Mi pachnie podobnie do Douro Nasomatto, lecz przy nim wychodzi mi kwaśny ocet na ręce ! Ja zostanę przy Montale, wtedy nikt mnie wąchać nie będzie. Pozdrawiam.
    ADAM

    1. Ależ napisałam, że podobne. Tyle, ze OR Armaniego jest bardziej krągły, aksamitny, piękniejszy. W moim odczuciu. Rozumiem, że określenie "kloc" właŚCIWIE komplementem nie jest, jednakże chciałabym przypomnieć, że mnie się DA podoba (czego dowodem jest entuzjastyczna recenzja) i nawet kupiłam flakon. 🙂
      Pozdrawiam wzajemnie 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Byredo Gypsy Water

. Bergamotka, olejek sosnowy, drewno w tle. Pierwsze wrażenie to błysk – obraz gotowy w moim mózgu od dawna. Fińska sauna. To jest naprawdę dokładnie

Czytaj więcej »