Podobno lato nie sprzyja oudom. Lato to pora hegemonii cytrusów i nut wodnych. Podobno…
Ja jednak nie zamierzam dać się zwieść propagandzie. Przecież oud to „zapach Arabii”. A w Arabii jest ciepło.
Wychodząc z założenia, że dla pięknych perfum każda pora jest dobra, zapraszam Was do poznania kolejnego oudu. Tym razem marki, która dotychczas specjalizowała się w kompozycjach dedykowanych postaciom historycznym, nie składnikom perfumeryjnym. Jednak to rynek dyktuje warunki, a rynek domaga się oudów. To moda granicząca z obłędem. Swojego agarowca musi mieć każda szanująca się marka. I mnie, mili Państwo, zupełnie to nie przeszkadza. 🙂
Trochę żałuję, że nie poświęciłam dotychczas więcej uwagi zapachom Historiae. Uwielbiam opisywać perfumy programowo wyposażone w opowieść. Postaci historyczne to zwykle opowieści przez wielkie O. Zachowawcze i dość niemrawe Violette Imperiale recenzowałam dla opowieści i kontrowersji. Ale Mystic Oud opiszę dla zapachu.
Olfaktoryczna mozaika ułożona przez mistrza
Otwarcie mnie zadziwiło bardziej, niż zauroczyło. Pierwsze oddechy to cztery nuty połączone ze sobą w sposób bardzo oryginalny, odkrywczy wręcz. Ale czy ładny?
Po pierwsze – check – jest oud.
Po drugie – check – jest róża. I piwonia.
Po trzecie – check – są cytrusy. Różniste.
Po czwarte zaś wszystko to doprawione zostało akordem aldehydowym utkanym wokół aldehydu C-12 (osoby, które były na warsztatach znają jego charakterystyczny, archetypiczny wręcz zapach).
Po kilku chwilach pojawia się geranium, szafran, benzoes, ślad wanilii i nutka przypominająca eteryczne, jasne spektrum roślinnego piżma. Za nimi nuty zwierzęce, zadziorny, szyprowy mech, wyraźny cytronelal. Wanilia mutuje w wanilinę i tym razem ten uroczy aldehyd brzmi bardzo właściwie – na miejscu.
Wyznaję, że pomimo kilku testów i wykorzystania sporej próbki do ostatniej kropelki, wciąż nie wiem, czy ta skomplikowana olfaktoryczna konstrukcja uwiodła mnie, czy tylko zaintrygowała. Doceniam fakt, że Mystic Oud jest niebanalny i na swój sposób ożywczy. Doceniam eteryczny szczyt, który ładnie koresponduje z nazwą. Doceniam misterność kompozycji i sprawia mi sporą przyjemność tropienie jej. Tyle, że kiedy przestaję skupiać się na zapachu i czuwać z nosem przy skórze – Mystic Oud zdaje się zbyt jasny i świetlisty, jak na agarowca z krwi i kości.
Zapach – nawet wygrzany, ułożony i oswojony, nawet gdy już ujawni się
fantastycznie skórzasta, nieco syntetyczna baza z wielkim wyczuciem
ożywiona matowym, głębokim wetiwerem – nie jest na 100% mój. A jednak
bez wątpliwości rzec mogę, że to kawał solidnego perfumiarstwa i
kompozycja warta poznania i testów.
Złożenie nut kwiatowych (nie tylko róży), przyprawowych i drzewnych z cytrusowo – aldehydowym szczytem i skórzano – oudową bazą to prawdziwa uczta dla perfumomaniackiego nosa. Szczególnie, że w Mystic Oud wszystkie te niezwykłe nuty plotą się ze sobą od otwarcia po bazę – nie zanikając, lecz jedynie wycofując nieco w cień po to, by po chwili zrobić znów krok do przodu… Kontynuując tytułową metaforę – mozaika pozostaje ta sama, zmienia się światło.
Ci, którzy sądzili, że z oudu nic
już oryginalnego zrobić się nie da, będą rozczarowani. Mam nadzieję, że
pozytywnie. Mystic Oud jest w pewnym sensie nowatorski. I na obecnym
etapie oudomanii jest to cecha nie do przecenienia.
Z
drugiej strony, ortodoksyjni oudofile mogą doznać zawodu. Ale czyż w
ostatnich latach nie są oni wystarczająco rozpieszczani przez
perfumiarzy?
Data powstania: 2013
Twórca: Bertrand Duchaufour
Trwałość: jak na kompozycję tak złożoną – średnia. 4 godziny „projekcji” oraz kolejne kilka delikatnego zapachowego śladu, który kończy się zadziwiająco kwiatowo.
Nuty zapachowe:
Nuty głowy: bergamota, pomarańcza, aldehydy, róża, dawana
Nuty serca: szafran, piwonia, róża, geranium, goździki, oud (żywica agarowa)
Nuty bazy: wanilia, benzoes, wetiwer, kastoreum, ambra, paczula, sandałowiec, mirra, mech dębowy
- Abstrakcje, które posłużyły mi jako ilustracje do tekstu to tapety na pulpit pochodzące ze strony www.na-pulpit.com.
21 komentarzy o “Młot na malkontentów – Mystic Oud Historiae”
Mogę tylko napisać – a niech mnie kule biją, jeśli by mi się nie spodobał! Ud z aldehydami, ja cie kręcę
Sama się kręcę! 🙂
POwaznie zaś – zapach jest nietypowy. I chociazby z tego powodu może Ci się spodobać. Na jakiś czas… 😉
Brzmi jak perfumiarska bomba atomowa! Prawdziwy miks jak rodem z cechu alchemików. Brzmi bardzo ciekawie. Trudno mi zwizualizowac sobie całą tą kompozycję lecz niewątpliwie jest intrygująca.
Jest ciekawy, ale do tego wcale nie "atomowy". Relatywnie spokojny, jak na takie dziwadło. 🙂
Będzie w powakacyjnych zestawach próbek.
Właśnie, właśnie… Przypomniałaś mi, za jaką próbkę chwycić na wieczór.
Bo tak "na pierwszy niuch" zawartość sampla rzeczywiście wydaje się być czymś wartym co najmniej głębszej uwagi. A skoro jeszcze Ty potwierdzasz…
Idę pod prysznic! 😀
Chwytaj, chwytaj! Nawet jeśli nie zachwyci, to na pewno nie znudzi. 🙂
Nam oudofilom nigdy dosć oudów!! 🙂 Nie ważne, czy z zawałem, czy bez, trzeba przetestować. Oj rany, jak mi się chce nowego oudowca 🙂
Dobrze prawisz, siostro. Dobrego nigdy dość! 🙂
Jestem na TAK!
w składzie widzę sporo składników które lubię, może one pomogłyby mi oswoić oud (większość oudów niestety mnie na razie przerasta)
Korozyjko, ale w sumie… Po co? Nie wszystkie nuty musimy lubić, nie wszystkie nosić. Ja trochę akademicko oswajam nuty kwiatowe, ale jakoś nie przypuszczam, by kiedykolwiek stały się one "moje" w sensie, że będę czuła się w nich komfortowo. Może oud po prostu nie jest w Twoim guście i już? Jest tyle innych, pięknych zapachów. 🙂
w miarę perfumeryjnej edukacji (a trwa to dopiero lat 3), zaczynają mi się podobać inne zapachy. w różnych kompozycjach konkretna nuta czasami mnie zachwyca, a czasami wręcz przeciwnie. właściwie mało jest nut których bezwzględnie nie lubię. wydaje mi się, że jeszcze się nie nawąchałam wystarczającej ilości oudów, żeby je skreślić 😉
Skreślać nigdy nie należy. 🙂 Ja tak dojrzewam do jaśminu – zaczyna mnie fascynować brudna, fizjologiczna część spektrum zapachowego tej rośliny. Ale i tak nosić nie będę. 😉
Jesli chodzi o oudy, wybór jest ogromny. Przetestuj przy okazji Oud Kurkdjiana (nie serię Oud Moods, tylko Oud). Jest nietypowy, jak na oud i piękny nieziemsko.
O jezu piwooooniaaaa, no proszę Cię, to nie ma szans dobrze pachnieć. Ale skoro Ty tak twierdzisz… I jeszcze, że nowatorski…
Zamierzam się upierać, że to coś nowego i innego, niż klepane od sztancy jeden po drugim oudy w różą i bez. Nie musi się podobać. Ja bym raczej nie chciała, ale doceniam bardzo.
Potwierdzam, piwonia. Oraz geranium i róża.
Gryzie mnie w tym zapachu wszystko. Jak źle skorojony płaszcz z tkaniny utkanej z powrozu w kolorze majtkowo-różowym, wydający przeraźliwe dzwięki. Powodujący ból oczu, uszu i zębów. Jakby dziecko "gotowało zupkę dla lalek" mieszając kiszonkę dla krów w garnku po nafcie.
Szkoda oudu. Żadna szlachetna nuta nie jest w stanie uatrakcyjnić piwonii i geranium. Oczywiście to subiektywna ohyda.
W kwestii oryginalności również polemizować nie zamierzam.
Unikam aldechydów jak wódki ale mimo to, tym razem zrobię chyba wyjątek. Bo takich połączeń jeszcze nigdy nie serwowano w moje nozdrza. No wiadomo kolejny agar, nie potrafie omieszkać 😉
Jak wódki? To ja nie wiem, czy to znaczy, ze unikasz, czy wręcz przeciwnie. 😉
Żartuję. Sama nie jestem wódkolubna, choć szczególnych wstrętów też nie mam. W dobrym, naprawdę dobrym towarzystwie i wódkę wypiję chętnie. Bo picie alkoholu to dla mnie czynność towarzyska. Lubię, ale samej mi nie smakuje.
Ale pokusę poznania kolejnego agarowca rozumiem doskonale. 🙂
Poważnie, za wódką nie przepadam choć od czasu do czasu w towrzystwie poijam co nieco, choć zazwyczaj znikome w kontekście reszty towarzyszy ilości. Po prostu mi nie smakuje ten wyrób. W małych ilościach stan po, jest wzglednie ok pózniej to już bezsens. Z trunków cenie sobie inne. Ale zdecydowanie preferuje inne stany świadomosci..,te Udowe rownież. 😉
Udowe, powiadasz? 😀
😉