Z racji przerwy w dostawie recenzji (w piątek i sobotę zamieściłam to, co
miałam zachomikowane na dysku) pokażę Wam, co robiłam w weekend.
Niezainteresowanych przepraszam za wpis nieperfumeryjny, ale wiem, że są
tu osoby, które lubią moje fantastyczne (w sensie związane z
fantastyką) interludy.
Dzisiejszy post jest dla lubiących. 🙂
W
ten weekend odbyła się kolejna edycja Industriady – święta promującego
Szlak Zabytków Techniki Województwa Śląskiego. Część imprezy odbywającą
się w zamkniętym już Szybie Mikołaj Kopalni Węgla Kamiennego „Walenty-Wawel” współorganizowaliśmy my, czyli Śląski Klub Fantastyki. Głównym
organizatorem i naszym partnerem była Fundacja Hereditas Silesiae Superiors promująca dziedzictwo kultury Górnego Śląska. Tematyka naszej imprezy to szeroko pojęty steampunk. Z lekkim ukłonem w stronę stylistyki wiktoriańskiej (ja się nie mogłam kłaniać stylistyce wiktoriańskiej, bo nie dysponowałam odpowiednią spódnicą).
Jak się bawiliśmy? Sami zobaczcie. 🙂
Przede wszystkim powitała nas ulewa i grad. W ciągu kilku minut wszyscy byliśmy mokrzy i przemarznięci. Ale humorów nam to nie popsuło. 🙂
Choć, jak widać, kobiety epoki wiktoriańskiej miały ciężko w niepogodę.
Miejsce jest piękne…
A my witamy serdecznie!
Proponowaliśmy wiele atrakcji. Między innymi gry, zabawy, i pokazy.
Pokaz tańców historycznych przygotowany przez działającą przy Śląskim Klubie Fantastyki grupę Memento:
Fire Show w wykonaniu najbardziej uroczo wybuchowej grupy tancerzy ognia w całej galaktyce – Explodo:
A tacy są, kiedy nic nie palą:
Mam wrażenie, że zwiedzającym najbardziej podobała się możliwość zrobienia sobie zdjęcia z kimś dziwnie ubranym. 😉
Oraz z sową.
Sowa nie jest nasza, klubowa. Jest podopieczną pracowników firmy A.KUKU.
Swojego mieliśmy smoka:. Smok dymił (co widać) i ryczał (czego nie widać). 🙂
Mój strój niepokojąco zahaczał o image dyrektora cyrku. Umówmy się, ze był to steampunkowy cyrk.
Warto wspomnieć, że wśród tancerzy Memento znalazł się Szymon będący autorem dymkowego logo Sabbath of Senses:
A na imprezie spotkać można było także znane uczestnikom orientalnych warsztatów dla perfumerii Yasmeen tańczącą Alicję i Cydienne ze Śląskiego Hennowania:
Oraz wspierającą mnie na ostatnich warsztatach w Katowicach Serathe. Tu w sytuacji nietypowej:
Na koniec historyjka obrazkowa przygotowana przez naszego fotografa:
Mam pociąg do dużych maszyn. A ta nie działa.
Może by ją naprawić?
Co ona robi?!
Tylko trochę pokręcę tu i tam:
Oddaj! Ja to zrobię lepiej.
Popsułaś!
A jednak się kręci!
Na koniec zdjęcie grupowe wspaniałej, industriadowej ekipy z ŚKF.
Jak myślicie, czym pachniałam? 🙂
22 komentarze o “Industriada 2014 czyli co Sabbath wyczynia w wekendy”
Ojojoj…ależ talia! 🙂 wiktoriańska osa
Gdyby dosznurować, byłoby jeszcze lepiej, ale w tym trzeba było cały dzień biegać. :/
ALEEEE CZAD ! 😀 Piękne damy super gorsety amrrrrrrr…. Czym Pachniałaś ?? no nie wiem- "Pardon"?
No! Wizualnie pasowałby idealnie. Niestety, mój flakonik był nieszczelny i prawie cały wyciekł do torebki. 🙁
Takie relacje też są ważne, potrzebne. Przecież nie samymi perfumami człowiek żyje. Dziękuję 🙂 Miło było poczytać 🙂
Człowiek nie, ale blog trochę tak. 🙂
Uwielbiam takie strampunkowe klimaty (choć jak dotąd miałam z nimi do czynienia tylko w kinie i w grach)!! Rewelacyjnie Pani Wyglądała 🙂
Dziękuję. Mnie ze steampunkiem nie do końca po drodze, ale takie były założenia imprezy, więc się dostosowaliśmy. 🙂
TALIA hipnotajzing <3 <3 <3
Dziękuję, Angel. :*
Super sprawa 🙂 Lubię takie akcje. Sama w tamtym roku byłam na CP, też klimatycznie było 😉 a co do XIX wieku… pisałam na jego temat maturę. Uwielbiam wszystko, co związane z XIX wiekiem. Steampunk też 😀
O! CP byłoby bardziej nawet w moich klimatach ubraniowych, niż Steampunk. Ale muzycznie nie do końca mi leży. Za ładnie, za miło, za lekko. 😉
Sabbath w stylu steampunk. 🙂
Wiesz, że nawet mi pasujesz do tego?
Z taką figura możesz szaleć w sumie w każdym ubraniu… ups, pardon… w każdej "stylizacji". ;-D
Bo w sumie ja potrafię robić dobrą minę do każdego stroju. Najważniejsi są ludzie wokół. Ci są wspaniali.
Dziękuję. :*
Ja niestety byłam zmuszona odpuścić w tym roku. Szkoda, bo jakby nie patrzeć Industriada to naprawdę fantastyczna akcja. No a sowa to już kompletnie mnie rozbroiła.
PS."wspierającą mnie na ostatnich warsztatach w Katowicach" – no chyba nie próbujesz mi powiedzieć że przegapiłam?! Kurcze.
Poza tym chciałam powiedzieć że nadal wiernie i regularnie czytam, ale jakoś dawno nie miałam okazji skomentować. Żeby nie było 😀
Były warsztaty w Katowicach z okazji Dnia Kobiet i potem z okazji Dnia Matki. 🙂
Cieszę się, zę czytasz. Tęskno mi już było za Tobą. 🙂
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Uwielbiam Twoje wpisy – i perfumeryjne i te, w których pokazujesz swoje inne twarze. Takie wydanie bardzo mi do Ciebie pasuje. Co ciekawe, mimo że w większości przypadków kojarzy mi się dość ponuro, tak u Ciebie efekt jest zaskakująco pogodny 🙂 No i sówka! Sówka jest wprost wspaniała 🙂
Kat, przyznaję bez bicia, że ze steampunkiem niekoniecznie mi po drodze. Steampunk detalem stoi – wymaga dodatków, warstw, ozdobników. Moje stroje (zarówno codzienne, jak i stylizacje) charakteryzują się skrajną prostotą. Nie nosze biżuterii, nie lubię plisek, falbanek, koronek. Stąd moja steampunkowa stylizacja taka jest trochę niekanoniczna. Choć nasi znawcy tematu twierdzili zgodnie, że kanoniczna, tylko inaczej. Mówię Ci – to bardzo mili ludzie. 😀
Sówka ma na imię Jadzia i jest mięciutka jak kaczuszka. I nie fukała na mnie. 🙂
Do twarzy Ci w takim wdzianku, myślę że całkiem udanie oddaje twoją pokrętność i to Coś 😉
Sowa Przepiękna, chciałbym poczuć jej energie z tak bliska…
Pachniałaś, hmm.. Petroleum, hahaha 😀
Sowa była cudownie mięciutka i ogólnie rozkochała nas w sobie na zabój. Wszystkich jak leci. 🙂
Pachniałam bardzo retro – już zdradziłam na Fecebooku: French Cancan Caron. 🙂
Zwierzęta i ich moc..!
Nie znam tego retro i jednak celowałem bardziej w industrial 🙂