Trzy wizerunki idealnego mężczyzny według Bvlgari

Sabbath of Senses nie jest stroną poświęconą modnym nowościom. Hity selektywnych perfumerii goszczą u mnie rzadko i jest to zrozumiałe, jeśli pojmie się subtelną różnicę, między sztuką perfumiarską, a perfumeryjnym rzemiosłem. Nawet bardzo dobrym i bardzo dobrze się sprzedającym.

„Rzadko” nie oznacza jednak „nigdy”. Są klasyki, obok których obojętnie przejść nie sposób. Są także nowości, które mnie urzekają i o których chcę Wam opowiadać. Dziś jedna z nich.

Do testów Man in Black zachęcił mnie Pirath. Najpierw za pomocą entuzjastycznej recenzji, później telefonicznie. I nie, wcale nie musiał stosować podstępów. Pirath jest wielce przekonujący nawet gdy nie ma argumentów. A tym razem miał.

Do napisania recenzji już nikt mnie zachęcać nie musiał. 🙂

Man in Black to trzecia odsłona męskości zaproponowana nam w cyklu otwartym w 2010 roku zapachem Bulgari Man.

Bulgari Man uosabiać ma nowy ideał mężczyzny. Elegancki, relatywnie chłodny zapach z subtelną nutą słodyczy symbolizuje mężczyznę powściągliwego, zrównoważonego, nowoczesnego. Twarzą zapachu został Clive Owen – i nie jest to bez znaczenia, gdyż aktor znany jest w ról mężczyzn zrównoważonych i prawych (szczególnie polecam przejmującą kreację w filmie „Ludzkie dzieci”).

Bulgari Man Extreme to mężczyzna zdecydowany, realizujący się w działaniu – charakterystyczne dla męskich klasyków połączenie nut cytrusowych (piękna bergamota) z drzewnymi charakteru nabiera dzięki zielonej nucie kaktusa. W kampanii reklamowej Cive’a Owena zastąpił, znany między innymi z roli Hektora w „Troi” Wolfganga Petersena, Eric Bana. Kolejny świetny wybór specjalistów od promocji Bulgari.

Bulgari Man in Black to kolejny poziom budowania opowieści – tym razem przez łamanie stereotypu. Ikoną zapachu jest Wulkan, twarzą brodaty Patrick Petitjean. Cała ta symbolika na nic by się jednak zdała, gdyby nie to, że zapach jest po prostu piękny.

Mężczyzna o ciepłych dłoniach

Od pierwszych sekund, od pierwszego wdechu… Przepadłam.

Zapach ciepłego grogu. Ciemny, aromatyczny rum doprawiony muszkatem, szafranem i jednym, dosłownie jednym unoszącym zapach goździkiem. Dosłodzony miodem. Podany w fajansowym kubku, ogrzewający dłonie i serce. Otwierający tę olfaktoryczną opowieść tak, jak trunek rozwiązuje język.

Przed dosłownością ratuje kompozycję mistrza Morillasa tłuściutki, grząski, miękki aromat irysowego masła oraz nieidentyfikowalny, miękki cień tuberozy przyczajony gdzieś na skraju zapachowej percepcji. fakturę dają jej zaostrzone cynamonem gorzkie kakao i miodowy gwajak. Subtelna gra pikanterii i słodyczy.

W miarę rozwoju zapachu, coraz bardziej wyczuwalne stają się nuty żywiczne, balsamiczne. Benzoes, skórzaste labdanum, wytrawny arcydzięgiel. Nietypowy akord gourmand otwierający olfaktoryczną opowieść wtapia się w coraz bogatsze, coraz szlachetniejsze tło.

Tym, co ostatecznie przesądza o charakterze Mężczyzny w Czerni jest mszysto – siankowy aromat bobu tonka. Tonka daje mu klasę, powściągliwość szypru i moc żubra. Czy tam Żubrówki. 🙂

Ikoną zapachu jest Wulkan. Powszechnie mylony z Hefajstosem jest przecież zupełnie inną postacią. Innym typem bohatera. Generującym kompletnie odmienne emocje.

Wulkan jest mitem, który Rzymianie odziedziczyli po Etruskach – plemieniu władającym Wielkim Butem już tysiąc lat przed naszą erą. W przeciwieństwie do nieszczęsnego Hefajstosa nie był kalekką. I nie miał wiecznie naburmuszonej, puszczalskiej żony. Żył w szczęśliwym związku z Pramatką Mają Dającą Życie. Budzili kwiaty, rozpalali słońce, złocili ziarna w kłosach. Wychowywali dzieci.

O boskim kowalu pracującym przy palenisku Etny ludzie mówili Mulciber – Łagodny, kiedy chronił ich domy i pełne ziarna spichrze przed pożarami. Mówili Quietus – Spokojny, gdy czuwał nad ogniem ogrzewającym ich domy. Mówili Propitius – miłosierny, kiedy odwracał zły los na lat dziesięć.

Nieprzypadkowo Man in Black zadedykowano Wulkanowi, nie Hefajstosowi. To zapach dla mężczyzny silnego, lecz łagodnego. Mężczyzny o ciepłym uśmiechu i ciepłych dłoniach. Szczęśliwego. Ta subtelna słodycz w Man in Black… to szczęście.

Data powstania: 2014
Twórca: Alberto Morillas
Trwałość: 4 do 5 godzin dobrej projekcji. Ślad zapachowy na skórze utrzymuje się dłużej, lecz jest bardzo delikatny.
Zapachy pokrewne: Victor&Rolf Spicebomb (otwarcie), Paco Rabanne Black XS (serce), Bentley Intense (baza)

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: rum, przyprawy,
Nuty serca: skóra, tuberoza, irys,
Nuty bazy: gwajak, benzoes, bób tonka

  • Na zdjęciach (poza reklamami i fotografią tytułową) Sebastien Chabal zwany „Bestią” – rugbysta i model.

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

30 komentarzy o “Trzy wizerunki idealnego mężczyzny według Bvlgari”

  1. Czytałam już kilka opisów i recenzji Man in Black i teraz to już po prostu nie mogę się doczekać, by go nie powąchać, taka jestem zaciekawiona. A ty umiesz świetnie pobudzać zmysły opisem 🙂

    1. Bardzo się cieszę! Przecież po to jest ten blog! Żeby zachęcać do wąchania i poznawania. Bardzo miło przeczytać, że mi się udaje. Dziękuję. 🙂

  2. Agata Herbut

    czytalam recenzje piratha, teraz man pojawil sie u Ciebie – mi takze bardzo sie spodobal i nosze go wlasnie dzisiaj!

    1. Cieszę się, że zainspirowałam. 🙂 Proszę tylko dać Wulkanowi szansę na udział w decyzji. A może nie? Mam wrażenie, ze Man in Black to zapach na tyle łatwy, że powinien się po prostu podobać.

  3. Ars Longa Vita Brevis

    Dzięki Twojemu blogowi zaczynam nabierać ochoty na przełamanie tabu i noszenie męskich zapachów na swojej skórze! Bo dla mnie to swego rodzaju tabu, choc i przez to niesamowicie mnie ekscytuje. Nie wiem tylko jak odbierze to mój mężczyzna… choć przecież choćbym nie wiem jak męski zapach zaczęla nosić nie stanę się przez to mniej kobieca! A jeśli chodzi o zapach o mężczyźnie w czerni – opowieść jest tak intrygująca, że będę musiała spróbować. Choć przyznam szczerze, że pan ze zdjęć nie jest absolutnie w moim typie. Mam nadzieję, że w tym zapachu nie poczuję się, jakby mnie obejmował taki niedźwiedź 😉

    1. Od dawna używam większości męskich perfum na sobie, normalna sprawa 😉 one pachną ciekawiej niż KFIATKI 😉

    2. Ars Longa Vita Brevis – nie wierzę w podział zapachów na męskie i damskie. Kompozycja perfumeryjna to dzieło sztuki. Sztuka nie ma płci.

      O tym, czy podział perfum na męskie i damskie ma sens pisałam szerzej tutaj:
      http://www.sabbathofsenses.com/2010/09/czy-perfumy-maja-pec.html

      Ogólnie mam tekie podejście, jak Ty. No, może ciut swobodniejsze, ale założenie to samo: na mnie każde perfumy są kobiece. Koniec. Kropka. 😀

    3. Angel – dokładne tak robię. i nawet uważam, że niektóre męskie zapachy, jak M7 YSL czy Gucci Pour Homme na przykład, lepiej układają się na skórze kobiety, niż mężczyzny. 🙂
      Z Man in Black może być podobnie.

  4. Kiedyś wąchałam jakiegoś niebieskiego Bvlgari, nie spodobał mi się zupełnie, i zaczarował całą markę, byłam na nie. Właśnie to odczarowałaś 🙂

    o matko… jeszcze te buźki tutaj, takie nie lalkowe… <3

    1. Zabrzmi to głupio, ale perfumy w niebieskich flaszkach zazwyczaj mi nie leżą. Z Bulgari miałam Black. Piękna, gumowa róża. Unisex.
      Czaję się na recenzję Jasmin Noir… Kiedyś. 🙂

  5. przepiękna alegoria Sabb… jesteś niekwestionowaną mistrzynią jeśli chodzi o ciepłotę i finezję pióra… aż zapragnąłem powąchać te perfumy ponownie… 🙂 ściskam i pozdrawiam równie ciepło, piracisko

    1. Piracie, jestem Ci bardzo wdzięczna za zwrócenie mojej uwagi na ten zapach. Po to są blogi – przecież my to właśnie robimy, prawda? Kusimy.
      Po Twoim opisie wiedziałam, że to będzie coś dla mnie. Znaczy – kusisz skutecznie. 🙂

      Dziękuję za piękny komplement. Grzeje moje serducho. 🙂

      Ściskam najmocniej jak potrafię. :*

  6. jak pięknie je opisałaś! i nie jesteś sama – ja też przepadłam 🙂 testowałam jak każdy zapach, który trafia w pobliże moich butli – z czystej ciekawości dla samego przekazu, ale dla mnie go szkoda; podczas gdy na moim Niedźwiedziu układa się idealnie 🙂 ostatni akapit to pointa tak trafiona, że aż się wzruszyłam – przywołuje bowiem przed oczyska obraz bardzo dobrze znany i bardzo osobisty 🙂 dziękuję!!!

    1. Przyznaję, że i mnie Niedźwiedź podbiera. Choć mój Niedźwiedź to raczej Miś bardziej. 🙂

      Lubię zapachy, które kojarzą mi się ciepło. Nie tylko z ciepłem dosłownym, lecz także z ciepłem emocjonalnym. Ten taki jest. I cieszę się, że udało mi się to pokazać.

      Pozdrawiam Cię serdecznie. 🙂

  7. Będę musiała koniecznie je niuchnąć. Przy najbliższej okazji przetestuję na swoim mężu. Coś (nomen omen) czuję, że będą dobrze na nim leżały. Zwłaszcza, że czarne. Wszystko co jest w czarnych flakonach już w pierwszym pociągnięciu nosem wywołuje uśmiech na jego twarzy 🙂

    Pozdrawiam ciepło 🙂

    1. U mnie jest dokładnie tak samo. czarny flakon plus czerń w nazwie zwiastują zauroczenie. Trudno, żeby było inaczej, skoro jestem miłośniczką czerni nie tylko w perfumach. Mój znajomy, który zajrzał kiedyś do mojej szafy orzekł, że wygląda, jak gdyby była pusta – jest w niej czarno. 🙂
      Nawet blog mam czarny…

  8. Aleksandra GGS

    Czarowna i sugestywna recenzja. Moc Wulkana wylwea się ze strof. Wąchać,wąchać….Labdanum w składzie kusi podwójnie.
    odpłynęłam
    czyta się niezwykle dobrze

    1. Aleksandro, labdanum jest tu odrobinka ledwie. Pachnie jak skóra. A raczej jak efekt skóropodobny. Fajnie w sumie, ale nie jest to nuta szczególnie istotna.

      Raduje mnie, że czyta się dobrze. Tak powinno być! 🙂 🙂 🙂

  9. Piękny, bardzo działający na wyobraźnię opis! Bardzo lubię wszelkie Twoje podszyte mitami zapachowe opowieści. Ciekawa jestem go bardzo. W dodatku coś czuję że miałby zadatki by mógł być z powodzeniem noszony również przez kobietę ☺

    1. Zdecydowanie. Nie tylko zadatko. Ja noszę z przyjemnością!

      A mitologie… Wiesz, ze uwielbiam. Lubię wyciągać smaczki, o których niewiele osób wie. Wulkan bardzo mnie ucieszył, bo to postać zupełnie "zjedzona" przez mit o Hefajstosie. Może ciekawszy, ale ja lubię kiedy wszyscy żyją długo i szczęśliwie. 🙂

  10. Pierwowzór Man bardzo lubię i noszę kiedy chcę się zharmonizować lub pachnieć z klasą ale bez niszowej paszczy ale z charakterem. Klasa i szyk oraz równowaga nut są tam na wysokim poziomie. Extreme jakoś szczególnie nie przemówił do mnie więc szybko zapomniałem za to przeczuwam że Black mógłbym brać w ciemno. Więc testy to już chyba tylko formalność. Doczekać się nie mogę wiec chyba szybciej niż zakładałem odwiedzę Śląskie centra by się nim zalać (uszczęśliwić?)…

  11. Zapamiętałem to pachnidło ze szkolenia teraz zacznę poszukiwania na dłuższe testy. Doszły mnie słuchy, że pod koniec listopada w silesii odbędzie się wieczorek poświęcony portfolio Tom Ford, jak tylko dowiem się więcej to dam znać, może uda nam się ponownie spotkać:)

  12. Spotkanie odbyło się w środe, dowiedziałem się późno bo w przeddzień akcji. Następnym razem pozwolę sobie na kontakt tel, od stycznia powinienem być częściej w katowicach, zbieram ogrody hermesa na testy dla Ciebie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Wstydliwe pytania

Fora i grupy perfumeryjne. Cóż to za wspaniałe miejsca! Ludzie tworzący spontaniczne, sukcesywnie organizujące się struktury służące tylko jednemu – dzieleniu się miłością do piękna.

Czytaj więcej »

Nissaba Berbera

Nowa marka na blogu to takie małe święto. Jeśli mogę przedstawić markę kompozycją, która ma charakter i historię, święto staje się ciut większe i bardzo miłe.
Dziś z przyjemnością opowiem Wam o marce Nissaba. I zacznę od najnowszej ich premiery, czyli zupełnie od końca. Mam ku temu swoje powody i myślę, że rozbawi Was, kiedy przeczytacie, jakie. 🙂

Czytaj więcej »