Zapraszam do przeczytania artykułu o najlepszych perfumach świata.
O czym dokładnie będzie?
O marketingu.
O reklamie.
O nakładach na marketing i reklamę.
O modzie.
O owczym pędzie.
I o bezradności klientów pogubionych wśród reklam i artykułów sponsorowanych.
A! I jeszcze o tym, że media kłamią i nawet nie muszą tego ukrywać, bo klient uwielbia być okłamywany.
Nie wierzycie?
Wypełnianie, powiększanie i inne cuda
Ileż razy czytaliście o kremach „inspirowanych medycyną estetyczną”, które „wypełniają nawet głębokie zmarszczki” i sprawiają, że „owal twarzy jest wyraźnie poprawiony”. I to wszystko od pierwszego użycia. A! Jeszcze o kremach „zwiększających objętość twarzy i dłoni”. Albo zwiększających objętość innych rzeczy… Choć to raczej w marketingu mailingowym.
Ileż razy czytaliście o perfumach, które „sprawią, że on nigdy cię nie zapomni” albo takich, które sprawią, że kobieta „za tobą podąży”. Każda. W sensie każda, którą sobie wybierzesz, jak mniemam, bo przecież za podążanie brzydkich i starych nikt nie będzie płacił!
Wszystkie te perfumy, które „sprawią, że będziesz uwodzicielski” oraz kremy, które „wygładzą pięć rodzajów zmarszczek” działają na zasadzie implantów piersi, dzięki którym staniesz się przebojowa i pewna siebie. Tyle, że po powiększeniu piersi masz przynajmniej powiększone piersi, a po kremie wygładzającym głębokie zmarszczki nadal masz zmarszczki!
Siła skojarzeń
Z perfumami jest tak, że choćbyś wykąpał(a) się w najbardziej efektownych i najdroższych perfumach, to człowiek totalnie tobą niezainteresowany albo ich nie zauważy, albo – jeśli naprawdę zlejesz się od stóp do głów – będzie nimi zmęczony. Dopiero jeśli robisz wrażenie, perfumy mają szansę je pogłębić. Dotyczy wrażeń nie tylko pozytywnych, niestety.
I dlatego te same perfumy na pięknej kobiecie i na pięknym mężczyźnie będą postrzegane jako atrakcyjniejsze, niż na nieatrakcyjnej kobiecie i nieatrakcyjnym mężczyźnie. Dlatego do reklam zatrudnia się Charlize Theron i Chrisa Hemswortha, a nie Kathy Bates i Danny’ego de Vito (przy całej mojej wielkiej sympatii i szacunku dla obojga tych aktorów). Żeby się kojarzyły!
Dlatego ciuchy prezentuje się na superzgrabnych ludziach a korektory na ludziach o perfekcyjnej cerze. Zaś tusze do rzęs na sztucznych rzęsach. Co w sumie nie jest takim wielkim znowu wyjątkowym oszustwem, jeśli zdamy sobie sprawę, że ciuchy, pudry i róże w medialnych reklamach prezentowane są na sztucznych ludziach. W sensie takich… poprawionych graficznie. A wcześniej starannie wyselekcjonowanych, często poprawionych medycznie oraz pokrytych warstwami… rzeczy.
Jak powstają listy naj?
Jak myślicie, skąd biorą się w gazetach „polecane” kosmetyki? Jak są dobierane?
Nie ciekawiło Was nigdy, jak powstają nieomylne i jedynie słuszne listy „najlepszych perfum na wiosnę 2020”?
Co sprawia, że spośród kremów o nieomal takim samym składzie bazującym na przykład na kolagenie, który i tak nie wchłania się do głębszych warstw naskórka, w czasopiśmie X polecany jest właśnie krem Y?
Czy naprawdę redaktorki chodzą po sklepach, kupują różne towary kierując się opisami, a potem testują wszystkie i wybierają najlepsze?
I na koniec pytanie, które łamie życie:
Jak sądzicie, jak powstają rankingi najlepszych perfum na serwisach tematycznych i forach internetowych?
Tak! Zgadliście! To nie są rankingi perfum najlepszych, tylko najpopularniejszych. Tych, które używane są najbardziej masowo, wcale niekoniecznie przez jakieś hiperobeznane w temacie elity o guście tak doskonałym, że mógłby leżeć w Sevres pod kloszem. Tylko przez zwykłych Kowalskich, Smithów i Schulzów.
Gdyby w Polsce zrobić plebiscyt na najlepszego wykonawcę roku 2019 – spore są szanse na to, że wygrałby Zenek Martyniuk.
Czego nie życzy sobie klient?
Dlaczegóż, ach dlaczegóż więc w mediach i na blogach i na Jutubach tak wiele jest rankingów na najlepsze, najbardziej seksowne, najbardziej uwodzicielskie perfumy na wiosnę, lato, zimę, dla kobiet, mężczyzn, blondynek i Baranów?
Bo ludzie tego właśnie oczekują!
Statystyczny czytelnik pisma urodowego czy lajfstajlowego, albo bloga urodowego czy lajfstajlowego wcale niekoniecznie chce dowiedzieć się, że jeśli ma problem z cerą, to powinien przestać stołować się Macu, unikać ostrych przypraw, pić dużo wody i dużo spacerować. Chce zamaskować problem – bez wysiłku i zmiany stylu życia.
Nie chce też dowiedzieć się, że jeśli nie potrafi wyrwać panny albo kawalera na imprezie, to może to wynikać z tego, że jest po prostu nieśmiały i że terapia może mu pomóc, ale niekoniecznie uczyni z niego gwiazdę socjometryczną, bo taka już jego natura. Chce feromonów, które wyrwą za niego każdy towar.
Oraz absolutnie nie życzy sobie insynuacji, że jeśli nikt, ale to nikt w pracy go nie lubi to może jest po prostu bucem. Chce przeczytać, że jak wyperfumuje się jaśminowymi perfumami XYZ to mężczyźni będą mieli mimowolne skurcze i te skurcze zrobią całą robotę.
Dostawa świeżych przykazań
Pracujący przy redagowaniu czasopism i artykułów w sieci dziennikarze nie są głupcami. Blogerzy coraz rzadziej piszą z porywu serca i zamiłowania do klepania w klawiaturę. Chcą zarobić. Żeby zarobić trzeba mieć czytelników. Żeby mieć czytelników trzeba pisać to, co czytelnicy chcą czytać. A czytelnicy chcą prostych recept i prostych odpowiedzi. A producenci chcą, żeby te odpowiedzi zawierały absolutnie obiektywną i godną zaufania informację, że ich produkt jest właśnie tym, którego czytelnicy szukają. Bez względu na to, czego istotnie szukają.
Oczywiście to, że odpowiedzi dawane przez różnorakie media na (jawne, bądź ukrywane) zlecenie różnorakich producentów często są ze sobą sprzeczne – jest bez znaczenia.
Dobre rady zawsze w cenie
Tego samego dnia możemy dowiedzieć się, że mężczyźni lubią kobiety, które „mają krągłości” oraz wiotkie i smukłe; kobiety przebojowe i odważne oraz nieporadne księżniczki; kobiety lubiące seks i dziewice; oraz pewne siebie i „pokazujące swoje atuty” oraz skromne.
Że lubią długie paznokcie i krótkie paznokcie, duże biusty i nieszczególnie duże biusty (szczególnie po trzydziestce, więc najpierw reklamujemy doradzamy usługi powiększania i pushupy, a potem pomniejszanie i balsamy podnoszące to, co realnie tylko mięśnie klatki piersiowej mogą podnieść).
Wiadomo, że mężczyźni totalnie lecą na czerwone usta oraz że lubią u kobiet naturalny makijaż.
Oraz oczywiście, musimy powiedzieć sobie wprost, że żaden facet nie zechce umawiać się z kobietą, która się odchudza, ale już stronę później dowiemy się, że musimy, ale to musimy się permanentnie odchudzać, bo po trzydziestce przemiana materii chodzi jak osobowy do Kostrzyna. A żeby nie było nam zbyt łatwo, kolejne trzy strony dalej znajdziemy przepis, na ciasto z kremem, którego koniecznie musimy skosztować i grzechem byłoby poprzestać na jednym kawałku, bo jesteśmy tego warte. Czy jakoś tak…
Media nie kłamią
Dlatego informacje w nich są absolutnie godne zaufania.
Mężczyźni kochają na swoich kobietach zapachy kwiatowe. Ale świeże. Najlepiej cytrusowe, bo to kojarzy się z młodością i odejmuje kilogramów. Oraz totalnie rozwalają ich uwodzicielskie, ciężkie orienty. Oraz lubią jak kobieta pachnie słodko. A także najbardziej lubią, kiedy nie używa perfum, tylko pachnie sobą.
Kobiety natomiast najbardziej seksualnie wrażliwe są na naturalny zapach mężczyzny, ale nie znoszą naturalnego zapachu ludzkiego ciała. Oraz lubią typowe męskie, orzeźwiające wody kolońskie oraz zapachy ciepłe i drzewne. Oraz morskie ale najbardziej to pikantne, bo wiecie… A w ogóle to mężczyzna ma pachnieć pracą fizyczną i koniem. Byle drogo.
To właściwie jakie perfumy są seksowne?
Takie, w których czujecie się najbardziej seksowni, pewni siebie, szczęśliwi.
Takie, które dodają Wam skrzydeł i wywołują uśmiech.
Takie, które wybraliście sami albo z kimś bliskim, kochanym, godnym zaufania.
Ludzki mózg działa w ten sposób, że jeśli zapach perfum skojarzy się z czymś miłym albo kimś pięknym, sexy, pożądanym – to będzie on odbierany jako miły, sexy, uwodzicielski. Jesli skojarzy się z niemiłą sytuacją, kimś odpychającym, agresywnym, uciążliwym – będzie odbierany jako odpychający albo uciążliwy.
Z tej szczególnej właściwości ludzkiego mózgu skwapliwie korzystają producenci perfum (ale i samochodów, piór wiecznych czy zegarków) budujący w naszych głowach powiązanie między marką i luksusem, marką i sukcesem, marką i sex appealem.
Dlaczego pozwalamy się oszukiwać?
Bo taka jest konwencja.
Wybór właściwego zegarka, pióra czy auta wyłącznie na bazie parametrów technicznych i użytkowych jest współcześnie praktycznie niemożliwy. Nie tylko dlatego, że wiele produktów ma te parametry bardzo, bardzo zbliżone. Prawda jest taka, że nawet największy znawca tematu będzie miał swoje preferencje wynikające z doświadczeń, sentymentów i skojarzeń. Będzie zwracał uwagę na prestiż i wizerunek marki – a to już cechy, na które dobry marketing ma wielki wpływ.
Analogicznie – wśród setek kremów przeciwzmarszczkowych dla suchej cery, setek (albo i tysięcy) zielonych cieni do powiek i setek dostępnych na rynku perfum z wiodącą nutą róży – nie sposób wybrać tych, które z całą pewnością będą obiektywnie najlepsze. Chociażby dlatego, że nie sposób przetestować całej oferty z każdego używanego segmentu produktów.
Musimy korzystać ze skrótów. Musimy komuś ufać. Mamie, przyjaciołom, znawcom, dziennikarzom, bloggerom. I na bazie ich opinii oraz własnego widzimisię wybieramy produkt nie tylko obiektywnie zadowalający, ale także dający nam poczucie szczęścia, satysfakcji, spełnienia. Produkt, który pasuje do naszych potrzeb, oczekiwań, wizerunku i… marzeń. Marzeń też.
Czy to znaczy, że nie powinniśmy korzystać z mediów?
Oczywiście, że nie. Nie da się być ekspertem w każdej dziedzinie i totalnie nie da się tego zrobić bez znajomości doniesień i trendów medialnych.
Warto jednak pamiętać o kilku zasadach, które pozwolą odsiać merytoryczne artykuły od artykułów… mniej merytorycznych.
Rankingi:
Rankingi typu „5 najlepszych perfum na lato” to zwykle ukryte reklamy. Znajdziecie w nich produkty, które w danym sezonie mają dobry budżet reklamowy i których producenci zdecydowali się albo wykupić reklamę w piśmie, albo dostarczyć dziennikarzowi pakiet reklamowy do testów. W przypadku kosmetyków z wysokiej półki czy biżuterii są to… fajne pakiety.
Rankingi typu „Najlepsze perfumy damskie według czytelników magazynu XYZ” to plebiscyty popularności i wygrywają w nich perfumy najłatwiejsze albo najskuteczniej reklamowane.
Artykuły tematyczne:
Zwracajcie uwagę na konkrety: parametry, listę składników, nuty. Ważniejsze, niż określenia typu seksowne, uwodzicielskie, dla kobiet młodych, nowoczesnych, przebojowych – będą określenia mówiące coś o produkcie, czyli zapachu. Kolor, temperatura, skojarzenie, analogia, osadzenie w kulturze – konkretne, nie takie w typie „perfumy dla prawdziwej Wenus”.
Szukajcie uzasadnień, wyjaśnień, potwierdzenia wartości opinii. Także w innych mediach – szczególnie niezależnych. Oczywiście istnieje ryzyko, że pojawiające się w każdym czasopiśmie kolorowym perfumy Super Duper Sexy Kuper mają po prostu gargantuiczny budżet, a jeśli w każdym piśmie niezależny redaktor pisze tymi samymi słowami, że „są to perfumy najbardziej zmniejszające kuper spośród wszystkich perfum zmniejszających kuper” to są szanse, że wszyscy oni dostali te same materiały wraz ze zleceniem.
W przypadku perfum zalecenia w typie: dla blondynki/brunetki, dla Koziorożca/Wodnika, dla kobiety przebojowej, dla kobiet sukcesu – nie mają żadnej wartości użytkowej. To zwykle teksty pisane przez copywriterów po to, by dokładniej stargetować produkt i dać klientowi poczucie, że produkt jest dokładnie dla niego. Psychologicznie udowodnione jest, że ludzie, których uda się przekonać, że produkt jest targetowany na nich łatwiej wydadzą na niego pieniądze.
Kontekst:
Jeśli rozważamy zakup na podstawie medialnej promocji, wpisu na blogu lub recenzji na You Tube, warto poświęcić chwilę na przejrzenie kilku losowo wybranych tekstów czy filmików na tym samym kanale czy blogu. Jeśli każde z wejść zaczyna się od „to najlepsze perfumy na świecie, musicie je kupić” to może oznaczać, że niekoniecznie musicie kupić każde polecane.
Jeśli autor(ka) zachwala podróbki na równi z oryginałami to mówi nam to wiele o wiarygodności opinii i uczciwości.
Jest jeszcze opcja, że autor(ka) poleca podróbki nie mając świadomości, że to podróbki. Wówczas mówi to wiele o poziomie wiedzy eksperckiej.
Obcując z pismem, blogiem, kanałem na YT możemy wyrobić sobie opinię o „linii programowej” danego medium czyli o tym, czy koncentruje się ono na meritum sprawy, czy ma ambicje polecania wyłącznie towarów luksusowych i drogich albo dostępnych i tanich albo ekologicznych czy wegańskich. Poznajemy też upodobaniach autora czy redaktora i pozwalają nam one nie tylko wyrobić sobie opinię o jego wiarygodności, ale także o tym, czy polecane produkty będą dla nas.
Aktualizacje:
Na koniec nie tyle rada, co informacja.
Media typu blogi i kanały YT prowadzone jednoosobowo, które są aktualizowane często, systematycznie i bez przestojów to zwykle media zarobkowe lub mające ambicję stania się zarobkowymi. Nie ma absolutnie niczego złego w zarabianiu na swojej pasji – szczególnie jeśli robi się to dobrze – warto jednak mieć świadomość tego, czym jest artykuł sponsorowany i samemu ocenić wiarygodność źródła.
A serio
Ostateczna decyzja dotycząca tego, komu zaufacie należy do Was.
Ostateczna decyzja dotycząca tego, jakie perfumy wybierzecie należy do Was.
Bądźcie uważni: czytajcie, oglądajcie i cieszcie się tym, że ktoś dzieli się swoją pasją, wiedzą i czasem. Bez względu, czy robi to zawodowo, czy amatorsko.
Bądźcie odważni: szukajcie, eksperymentujcie i cieszcie się tym poszukiwaniem.
Nie bójcie się pomyłek ani zmian. Nawet najlepiej przetestowane perfumy mają prawo się znudzić, gust ma prawo się zmienić, a ulubiona nuta może zostać zdetronizowana przez inną, ulubieńszą.
Rynek wtórny perfum nie gryzie – każdy właściwie flakonik można sprzedać, wymienić albo oddać w dobre ręce.
I na koniec:
Każde perfumy, w których czujecie się fantastycznie są dla Was. Nie obawiajcie się perfum, o których ktoś kiedyś napisał, że są dla innej płci, karnacji czy temperamentu. To jak gdyby napisał, że nie może Wam smakować cynamon. Co on tam wie?
Nikt nie zna nas lepiej, niż my sami. Ufajmy, przede wszystkim, sobie. Wtedy wszystko będzie łatwiejsze.
18 komentarzy o “Odkrywam sekret najlepszych perfum na świecie!”
I tu pojawiaja się prawdą stara jak świat: "nie to jest ładne, co jest ładne, lecz to, co się nam podoba". Nawet jeśli to jest zapach zatęchłej biblioteki 🙂
Ależ tym bardziej!
Choć… w zapachu zatęchłej biblioteki zwykle nie podoba mi się to, co może stać się z książkami przez tę zatęchłość. 😉
Super Duper Sexy Kuper to moje motto na dziś! popłakałam się ze śmiechu 🙂
To dobrze. Obyśmy płakały tylko ze śmiechu. 🙂
Miłego dnia!
Super wpis, jak zwykle zresztą, czytanie to sama przyjemność – na wesoło i na temat! 🙂
Jako że ja sama często kupuję perfumy na czuja (i zazwyczaj są to zakupy trafione!) muszę posiłkować się opiniami innych… Już dawno temu odkryłam jedna, iż im bardziej rozbieżne są te opinie, im więcej osób mówi, że zapach jest okropny i całkowicie walnięty – tym większe szanse, że mnie ten zapach zachwyci. Cóż zrobić, w moim słowniku "normalny" znaczy "nudny"! 😉
A wiesz, że ja chyba nieświadomie też tak robiłam? Zwykle te najbardziej ofujane perfumy najbardziej mnie interesują. Bo przynajmniej są JAKIEŚ.
I owszem, także nigdy nie aspirowałam do normalności. Jeszcze w szkole podstawowej ukułyśmy z przyjaciółkami powiedzenie, ze każdy człowiek nienormalny jest człowiekiem niezwykłym. I tego się trzymam. 🙂
Borze szumiący! "Super Duper Sexy Kuper" bym brał ;-D z ciekawości chociaż 😛
No ba! Sexy kuper zawsze na propsie. I ta wersja anglojęzyczna: Sexy Cooper. 😉
😀
Jeśli Bradley Cooper to tak 😀
Jak Ty coś napiszesz, to zawsze z sensem ♥
Dziękuję! <3 <3 <3
No i co ty gadasz. 😉
Posiadłem Malefic Tattoo po przeczytaniu twojej recenzji, A ta mówiła do mnie – to jest to.
Jest naj… Musisz!
I wiesz co, chyba z żadnym innym zapachem nie miałem tylu energetycznie skrajnych przygód co z tym… 😉
Poza tym jeśli ktoś chce iść na łatwiznę, co jest dość wygodne, jemu to wystarczy na ten moment.
Im więcej ciebie w tobie tym mniej dajesz się omamiać.
🙂
No ale my się już skalibrowaliśmy pod kątem gustu. Wiesz, czego oczekiwać, wiesz jak wypada porównanie naszych upodobań.
Oraz – na swoje usprawiedliwienie powiem, że ja nigdy nie piszę: musisz to kupić. Częściej: warto poznać.
Pisać pierdoły pod dyktando sponsorów to jedno, drugie to czytać ale najgorsze jest uwierzyć.
Czasami wydaje mi się, że jestem postacią ze złego snu autorów tego typu wypocin 🙂
Ostatnio w jednej z sieciówek, dowiedziałam się że są, uwaga…modne perfumy w tym sezonie 🙂
Serio?, na moment odebrało mi mowę 🙂
Dziewczyny bądźcie czujne bo są modne i niemodne perfumy 😀
No ba! Modne i niemodne są nawet potrawy. Pamiętam hype na topinambur. Swoją droga pychota i dzięki tej modzie go poznałam. Choć… może nie dzięki modzie, bo pierwszy raz jadłam topinambur na larpiepostapo, leżąc w krzakach z karabinem. W każdym razie dzięki modzie się pojawił w knajpach i sklepach i to jest fajne.
Czekam na modę na pasternak. Uwielbiam, a nigdzie go nie ma.
A to, co napisałaś: "Pisać pierdoły pod dyktando sponsorów to jedno, drugie to czytać ale najgorsze jest uwierzyć" to jest chyba esencja całego mojego gadania. 😀
Jak dobrze przeczytać słowa " Nie obawiajcie się perfum, o których ktoś kiedyś napisał, że są dla innej płci, karnacji czy temperamentu. To jak gdyby napisał, że nie może Wam smakować cynamon. Co on tam wie?" właśnie w tej chwili, kiedy skończyłam obraz i otwieram próbkę z Sephory. Ten zapach będzie mój. Ściana męska. Recenzje "samcze", ale kocham te perfumy. Chciałam je kupić mężowi, ale będę sama używać. W nich czuję się jakbym sięgała po coś, co jest zabronione, ale i tak to zdobędę. Piszę w uniesieniu, bo ostatnio miałam je na sobie może 10 lat temu. Doskonały wpis. Zwróciłam uwagę na słowo "konwencja", warte zastanowienia. Bo czasem przestaje się ją dostrzegać.
Ucałowania, Sabb.
To może z inmej strony .. pozwolisz. Pytanie czy wszyscy poszukują prawdy, czy tylko uczucia czystej przyjemności z obcowania. Jedni pewnie jednego, a drudzy drugiego. Są też pewnie tacy, którzy łączą jedno i drugie. Jeśliby założyć hipotetyczną sytuację w której wszyscy są na najwyższych wibracjach poznawczych, to pewnie nie byłoby potrzeby m a wręcz możliwości manipulowania nia ludźmi, nie mogłoby zaistnieć korporacyjność rozumiana w obecnym przełożeniu., jako manipulatywna, zla , niedobra. LVMH nie mógłby robić takiego numeru z Dior Homme. Ludzie nieświadomie składają zamówienie na taką a nie inną jakość, na takie a nie inne ich traktowane, oczywiście boli to inną, bardziej świadomą grupę ludzi, bardziej wysubtelnioną grupę nauczycieli, którzy czynią swoje pigmalionienie, i cudownie , że to robią.