Mój blog o perfumach zdominowały ostatnio tematy winne i dziś trochę pójdziemy tym tropem, a trochę nie.
Czemu nie? Bo o perfumach napiszę. A czemu tak? Bo Jeroboam to słowo w sposób oczywisty kojarzące się z winem.
Jeroboam to największa z (powiedzmy) powszechnie spotykanych butelek na wino. Mieści 3 litry trunku i jest dokładnie tą pojemnością, którą rozlewają kierowcy Fromuły 1 po zwycięstwie – przy czym od 2015 roku już nie jest to szampan (o prawdziwym szampanie poczytacie tu: KLIK). 🙂
Opisując genezę nazwy mogłabym sięgnąć głębiej w historię i nawiązać do króla Jeroboama, mitycznego władcy dziesięciu pokoleń Żydów – postaci barwnej i fascynującej, jednak po pierwsze, wszystkie standardowe pojemności wina od 3 do 15 litrów noszą imiona interesujących biblijnych królów, po drugie i najważniejsze, marka nie sięgała tak daleko i inspirowała się winem właśnie.
Skąd wiem? Ano powiedział mi to sam François Hénin, który uznał, że sprzedawanie pod nazwą oznaczającą wielkie butle o pojemności trzech litrów maleńkich 30 ml ekstraktów będzie świetnym dowcipem. Szanuję. 🙂
Jeroboam adresuje swoją ofertę do „miejskich nomadów”. Niespokojnych duchów eksplorujących miejskie dżungle w poszukiwaniu satysfakcji, spełnienia i nowych doznań.
Piżmowe, nowoczesne wonie tworzone przez Vaninę Muracciole fantastycznie wpisują się w tę opowieść.
Ligno nie.
Ligno to opowieść o miejskim nomadzie, który się zgubił. Zawędrował za daleko, za głęboko w nieznany świat – poza miejską dżunglę, w dzikie ostępy prawdziwego lasu. Nie wiem, czy to zapach, czy żądza przygód, czy inne pragnienia zawiodły go daleko poza miasto, ale nomada jest olśniony i zgubiony.
Człowiek w nowych butach. W miękkim, kaszmirowym swetrze i fantazyjnym szalu omotanym wokół szyi i ramion.
Człowiek o bladej skórze i smukłym, bezwłosym ciele. Ze starannie wymodelowaną fryzurą. W okularach w nowoczesnej oprawie.
Człowiek miejski.
Pierwszy wdech to moment, w którym człowiek miejski wkracza w Świat – ten wielki, obcy, nieoswojony.
Człowiek w nowych butach schodzi ze ścieżki. Traci oparcie pod stopami przywykłymi do betonu, kamienia i asfaltu. I nagle okazuje się, że ziemia jest miękka jak dywan. Suche listki i gałązki gniecione w równym tempie grają muzykę tak różną od dźwięków fortepianu i skrzypiec. Pierwotną.
Serce zapachu tworzą suche nuty roślinne – szelestliwe i przykurzone. Półanimalna, słona, dymna ambra i odrealnione nuty żywiczne tworzą wizerunek lasu obcego i pozbawionego zieloności – jak wyblakła fotografia albo film na prześwietlonej nieco celuloidowej taśmie.
Suchy zapach paczuli brzmi jak wspomnienia. Odrealnione, zakłamane przez upływ czasu, bliższe często, niż najtwardsza, betonowa rzeczywistość.
W ten obraz o zatartych barwach i miękkich liniach wpisany został człowiek miejski w nowych butach i piżmowym szalu. Stąpa po suchej trawie, szeleści liśćmi i depcze obłamane gałęzie. I wspomina. I nie wie, czy bardziej tęskni do lasu, czy do miejskiej dżungli.
Data premiery: 2019
Kompozytorka: Vanina Muracciole
Nuty zapachowe:
Nuty głowy: bergamota, szałwia, szafran
Nuty serca: czystek (labdanum), szara ambra, balsam jodły, esencja róży
Nuty bazy: bób tonka, paczula, enigmatyczne piżma (jak to napisano na stronie Perfumerii Quality i mnie się to określenie bardzo spodobało, więc kradnę)
2 komentarze o “Kto powącha, ten zgubiony – Ligno Jeroboam”
Bardzo ładne flakony ma marka. Z idealnie dopasowaną czcionką.
Sam zapach,..no nie wiem.
Tym razem po nutach bardziej niż opisie…
شركة تنظيف مكيفات بالاحساء