– Komponując Zeybek miałem w głowie postać męską, ale zapach daleki jest od tego, co nazywamy „perfumami męskimi”. Taniec, który dał nazwę kompozycji stanowi zachwycający element egejskiej kultury. Pozbawiony zasad dotyczących poruszania i niejednoznaczny rytmicznie, jest on trudny do wykonania i tancerz zazwyczaj tańczy go odurzony – by stłumić świadomość własnego ciała. Zapach oscyluje wokół kontrastujących akordów, inspirującej samoakceptacji i poczucia dumy – mówi o swojej kompozycji Ömer Ipekçi, twórca o nos marki Pekji, która dziś wkracza na łamy mojego, zupełnie nieskromnego, bloga o perfumach. Oczywiście nieskromnych.
Zdjęcie: www.kulturportali.gov.tr |
Zeybek otwiera triada kontrastów.
Tonu temu niezwykłemu otwarciu nadaje lawenda. Wietrzna, eteryczna, prawie kamforowa. Dotykalnie chłodna. Wyraziście lilowa, jak śmietana z kroplą nadmanganianu potasowego.
Szeleszczącą łagodność daje lawendowej nucie kumaryna. I pacha się na klawiaturę dodatkowa litera – żeby napisać kumarynka. Sucha, szeptana, sprawiająca, że lawendowe niebiosa nie płaczą deszczem.
Trzeci akcent to cytrusy. Wytrawne, pozbawione radosnej niewinności, chmurne i zadumane.
Jestem przekonana, że tworząc ten pierwszy, dystynktywny akord Ömer Ipekçi nie celował w urodę; w urodziwość. Tylko w ten niezwykły faktor sprawiający, że od pierwszego wdechu jest Zeybek kompozycją niebanalną.
Po chwili szorstki, szeleszczący, wymięty błękit otwarcia zmienia fakturę. Pojawiający się z opóźnieniem, z ociąganiem wręcz narcyz daje zapachowi nieco miękkości.
Nuty tytoniowe, labdanum ze zwodniczym niuansem skórzanym i zawieszona na skraju percepcji animalność nadają kompozycji głębi, którą określiłabym jako puszystą – ale tylko przez kontrast z otwarciem. Bo nawet ułożony na skórze i (powiedzmy) wygrzany Zeybek jest puszysty tylko relatywnie.
Zdjęcie: www.kulturportali.gov.tr |
Zeybek jest tańcem wojowników. Rozbójników, obrońców egejskich wiosek. Takich tamtejszych Janosików, Ondraszków i Robinów w kapturach. Ruchy taneczne są szorstkie, zamaszyste, zagarniające przestrzeń. Według interpretatorów inspiracją dla mowy ciała tancerzy zeybek jest sposób poruszania się drapieżnych ptaków. I ta drapieżność i przestrzeń jest w tej kompozycji!
Chłód, szorstkość i kompletny, uderzający brak słodyczy opowiadają historię i specyfikę tego niezwykłego tańca w sposób doskonały. Metaforyczny i dosłowny zarazem.
Zeybek to dobre, interesujące perfumy. Ale opowiedziane wraz z legendą i inspiracją w postaci specyficznego, obrazowego tańca stają się czymś więcej.
Data premiery: 2018
Kompozytor: Ömer Ipekçi
Trwałość: to największy mankament Zeybeka. Jest po prostu kiepska.
Nuty zapachowe:
bergamota, siano, lawenda, skóra, cytryna, piżmo, narcyz, tytoń, tonka, wetiwer
16 komentarzy o “Perfumy tylko dla orłów – Zeybek Pekji”
Prezentują się bardzo zacnie
I zapachy, i flakony!
Po ostatnich testach całej masy słodkości od Kerosene (Follow i Sweetly Known) zapach, który zapowiada "Chłód, szorstkość i kompletny, uderzający brak słodyczy (…)" i ma w sobie drapieżność ptaków brzmi naprawdę pociągająco. Nie umiem sobie wyobrazić lawendy takiej niemal łagodnej, bo na mnie komponuje się ostro, drapiąco, surowo i wojowniczo. Naprawdę brzmi bardzo, bardzo interesująco.
Ona nie jest łagodna. I zarazem jest łagodna. Jak zimny wiatr.
Nie lubię tej nuty, ale nie da się jej nie podziwiać i nie doceniać.
Chyba wyobraziłam sobie lawendę, która jest "jak śmietana z kroplą nadmanganianu potasowego" właśnie jako łagodną, ale mówisz, że jednocześnie jest i nie jest łagodna… Podoba mi się taka niejednoznaczność. Ciekawe jak się nosi
Intrygująco. Na skórze Zeybek zwraca uwagę. Na siebie. Samego.
Co pewien czas przystaję i wącham.
Nie wiem dlaczego ale słowo intrygująco zawsze działa na mnie elektryzująco i choć w lawendzie czuję drapieżnie, choć mega czysto 😉 to jednemu, testowemu psiknięciu nie powiem NIE 😃
W tej nie będziesz czuła się czysto. Słowo!
Oooo! Robi się coraz ciekawiej 😉 Ja dzisiaj testuję Hyde i też nie pachnę czystością. Koleżanka z pracy wchodząc do pokoju orzekła, że chyba gdzieś wylewają asfalt, bo czuć zapach smoły 😀
przyglądam mu się od jakiegoś czasu. Przechyliłaś szalę <3
Poczekaj… dopiero się rozkręcam z Pekji. 😉
O NIE
(tylko dla formy, żeby nie było ;D)
Muahahaha!
Rzeczywiście, jest coś w ruchach tancerzy, co przypomina ruchy ptaków. Choć dla mnie, bardziej brodzących niż drapieżnych :D.
Cóż, nuta lawendy nie dala mi wyboru, nie dołączę do tancerzy, zadowolę się rolą widza :).
Ja także nie lubię nosić lawendy. Zimno mi w niej. 😉 Ale jestem zadowolona, ze poznałam te perfumy.
Choć… to akurat u mnie dotyczy wszelkich doznań. Lubię poznawać, doświadczać.
Może będzie okazja gdzieś powąchać. Opis brzmi intrygująco 🙂