Mało znana marka stworzona przez Xaviera Torre. Naturalne, proste kompozycje inspirowane Korsyką. Wysokie koncentracje, niewysokie ceny i… w sumie niewiele mogę dodać, bo znam jedne tylko perfumy z portfolio marki. Portfolio niebogatego, bo wód perfumowanych liczy ono raptem pięć. Plus, relatywnie nowe, wody kolońskie, olejki, świece i takie tam… jak to firmy oferujące naturalne kosmetyki.
I powiem Wam uczciwie, że recenzja Mia Murza wprowadzająca tak mało znaną i niedostępną w Polsce markę pewnie nie znalazłaby się na SoS, gdyby te perfumy nie były tak cudne. Chodziłam wokół nich od przed pandemii – kiedy to miałam okazję testować je pierwszy raz – i w końcu w moje łapki wpadła flaszeczka do recenzji. Pożyczona. Nie moja, niestety. 😒
W nutach zapachowych znajdziemy kocanki. I nieśmiertelnik. Czyli to samo, bo nieśmiertelnik to inna nazwa kocanek.
I nie wiem, czy Mia Murza to rzeczywiście kocankowe solinote, ale trudno mi w to uwierzyć, bo aromat jest bajecznie bogaty, złożony i brzmią w nim nutki nie tylko ziołowe, lecz także żywiczne, drzewne i piękna czekolada. I PACZULA. 💚
Otwarcie to słodko gorzki bukiet nut ziołowych. Kamforowa eteryczność biała jak mgła. Ślad goryczki wyczuwalny w gardle przypomina smak absyntu. Stanowiąca umiarkowanie prominentne jądro zapachu zieleń brzmi szorstko, jak gdyby spleciono ją z ostów i puszków topoli. Zapach nie jest ani apteczny, ani kulinarny, ani nawet używkowy. Jest… naturalny jak natura.
Nie powstał w najpiękniejszej nawet starej aptece, nie powstał w kuchni ani w barze. Ani w przybytku żadnej innej rozkoszy.
Mógłby powstać w chacie wiedźmy. Nie jakiejś zapyziałej chatce na kurzej nóżce, tylko w domu człowieka, który zajmuje się warzeniem mikstur, leczy i radzi, a warstwę sadzy i czernidła przywdziewa raczej dla efektu i trzymania ludzi na dystans, niż z natury swojej.
Drugi plan brzmi głębiej i niżej, ale nie później. Balsamiczne, skórzaste, ocierające się o surową animalność labdanum i… czekolada. Przepiękna, głęboka, ciemna, gładka jak atłas nuta czekoladowa. Wyrazista od pierwszej chwili na skórze, brzmiąca rozkosznie i upojnie. Wspaniale kontrastująca z naturalistyczną szorstkością szczytu kompozycji.
Gdzieś poniżej bogatej, upojnej prostoty nut serca czołga się ziemista paczula. Równie naturalna i równie wyrazista, jak pozostałe akordy. W złożeniu z szorstką ziołowością, słodką czekoladą i małym zwierzątkiem przycupniętym na skraju olfaktorycznego obrazka tworząca czystą – a raczej nieczystą – doskonałość.
Mia Murza to cudo. Zapach nieładny i… najpiękniejszy. Prosty do granic i tak cudownie bogaty, że każda kolejna nuta zaburzyłaby jego doskonałą harmonię. Nawet jeśli harmonia ta daleka jest od powszechnych, znanych i łatwych kanonów piękna.
Furda kanony. Stwórzmy własne!
Data premiery: 2008
Kompozytor: Xavier Torre
Koncentracja: eau de parfum
Projekcja: perfumy są całkowicie naturalne, bez polepszaczy, więc projekcja jest początkowo mocna, ale z czasem raczej umiarkowana
Trwałość: przy gasnącej projekcji (co warto podkreślić) dobra
Nuty zapachowe:
kocanki (i już)
9 komentarzy o “Kocankowe love – Mia Murza Testa Maura”
Rety jaka pociągająca recenzja! Kocanki i wszystko co wymieniłaś zaskoczona prostotą i bogactwem kompozycji szalenie mi odpowiada. No i ze to malutka,włoska,naturalna firma. Ja już jestem kupiona!
My z Aggie chcemy jechać kupować. Osobiście najlepiej. 🙂
Rety jaka pociągająca recenzja! Kocanki i wszystko co wymieniłaś zaskoczona prostotą i bogactwem kompozycji szalenie mi odpowiada. No i ze to malutka,włoska,naturalna firma. Ja już jestem kupiona!
Marzą mi się perfumy o gorzkim zapachu macierzanki, a tu takie coś:).
One nie są słodkie. To taka kakaowa. Paczulowo haszyszowa czekolada. Ale jako gorzkie też ich nie odbieram.
no marszczę nos na tę czekoladę… Szkoda, bo zioła wszelakie, zwłaszcza szorstkie, to ja chętnie zawsze i wszędzie.
One nie są słodkie. To taka kakaowa. Paczulowo haszyszowa czekolada.
O wow, to musi piękne być!
Jest piękne. Chodziły za mną te perfumy od przed pandemii – wąchałam je wtedy na spotkaniu SoS w Warszawie. No i się udało opisać dzięki Aggie.