Najlepsze perfumy do 100 zł - Agent Provocateur Agent Provocateur


Seria do 100 zł swoje prawa ma, zaczynamy od prozy.

Agent Provocateur w klasycznej wersji chodzi sporo poniżej setki za 100 ml i jest to cena normalna. Jeśli cena jest wyższa, to przepłacicie. Szukajcie dalej.

Niestety, nie jestem w stanie podać linka do perfumerii, z której pochodzi flakon ze zdjęć, bo udało mi się go pożyczyć.


Agent Provocateur to marka bieliźniana. Ich perfumy reklamowane są jako nieodparcie zmysłowe i trafiają się do nich sexy dodatki w edycjach limitowanych.

Ja osobiście uważam Agent Provocateur za kompozycję z pewną dozą pikanterii, ale bardziej elegancką, niż wprost erotyczną. I nie chcę epatować pojęciem "zmysłowe perfumy", bo przecież każde perfumy są zmysłowe. Nawet te pozornie chłodne czy budujące dystans. Bo przecież różne rzeczy ludzi kręcą.

Do chłodu nawiązuję nieprzypadkowo, bo klasyczny Agent Provocateur często porównywany bywa do Lady Vengeance Juliette Has a Gun i jest to porównanie sensowne o tyle, że faktycznie obie kompozycje bazuja na podobnie brzmiącej róży, jednak Pani Zemsta jest bardziej zdystansowana, chłodniejsza i chyba mniej do mnie przemawia - choć różnica w cenie wskazywałaby na przewagę JHaG. Z przyjemnością podkreślam więc, że w tym przypadku nie tylko cena przemawia na korzyść Agenta. Czy tam Agentki. 😉


A teraz przechodzimy do poezji, czyli do zapachu.


Jestem dziwna.
Prawdziwy zachwyt odpalają w mojej głowie zazwyczaj dzieła sztuki spoza głównego nurtu. Klasyczna estetyka rzadko budzi u mnie wielkie emocje.
Świat zapachów komponowanych celowo i z rozmysłem porwał mnie dopiero kiedy poznałam perfumy niszowe - stąd wiele klasycznych kompozycji poznawałam dopiero po poznaniu niszy i perfum mniej oczywistych.

Kiedy pierwszy raz wpadło w moje ręce różowe jajo Agent Provocateur - rozpylone na skórze perfumy natychmiast skojarzyły mi się z dwa lata młodszymi Safran Troublant l'Artisan Parfumeur.


Róża i szafran. Złożenie idealne. Złociste, subtelnie pikantne, zbytkowne i dekadenckie.

W szafranowej niszy L'Artisana duet ten podbity został pikantnym imbirem i wysłodzony waniliową słodyczą. Klasyk od Agent Provocateur jest - paradoksalnie - bardziej niszowy. A na pewno bardziej wymagający.

Róża jest tu dziko rosnąca - szlachetna, ale też wyniosła. taka, która da sobie radę bez silnego, męskiego ramienia. Z wybrzmiewającym w sercu zapachu cierpkim akcentem brzmiącym jak owoc dzikiej róży. Pozbawiony słodyczy i płaczliwej soczystości śliwek czy malin.

Wczesny, wysoki akord żywiczno piżmowy daje zapachowi przestrzeń - jest to jednak przestrzeń cienista, pozbawiona barw, mszysta prawie. Ten szorstki akord, nabierający z czasem wetiwerowej ziemistości daje kompozycji Christiana Provenzano sznyt właściwy klasycznym, kwiatowym szyprom. I, jeśli szypr to jest zapach Cypru, to Agent Provocateur zabiera nas na Cypr w upalną noc, kiedy kwiaty pachną jak oszalałe, cykady kurczą swe akustyczne tymbale do utraty tchu, a ziemia oddaje nagromadzone w dzień ciepło upojnie aromatycznymi falami.

Chłodny, lekko mydlany (ale ładnie mydlany) piżmowy wietrzyk studzi rozgrzaną słońcem skórę, a wyobraźnia podpowiada wszystkie zgaszone mrokiem barwy - doskonalsze i piękniejsze, niż w jasny dzień.


Nie znajduję w różowym flakonie erotyzmu dosłownego, miłości cielesnej i dotyku w wiadomym celu. Szafranowa róża namalowana tu została z odległości pozwalającej na podziwianie kształtu i barwy.

Bladość akcentów białokwiatowych i niejednoznaczna, ostro słodka czystość piżma podkreślają tylko - zasugerowaną kolorem flakonu - różowość głównej heroiny tego olfaktorycznego obrazu. Heroiny, która nawet w cieniu bazy nie więdnie, nie skłania głowy, nie kładzie się do snu. Ani w żadnym innym celu.


Data premiery: 2000
Kompozytor: Christian Provenzano
Koncentracja: eau de parfum
Projekcja: potężna
Trwałość: wielogodzinna
Cena: w zależności od pojemności i miejsca zakupu - od ok 60 zł do nawet 160. Przy czym powyżej 100 zł to nie jest dobra cena.

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: szafran z Indii, magnolia
Nuty serca: róża, wetiwer, gardenia, jaśmin z Egiptu
Nuty bazy: piżmo, cedr, ambra

Komentarze

  1. Osobiście mam do nich bardzo ambiwalentny stosunek. Z jednej strony uważam je nawet trochę za "retro". Z drugiej - odbieram je jednak jako trochę zadziornie. Używam ich, gdy chcę trochę podrażnić otoczenie - ale moje otoczenie zawodowe jest cholernie konserwatywne i przewidywalne jeśli chodzi o kompozycje perfumowe. I takie Różowe Jajco potrafi je wyrwać z kapci ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyrywanie otoczenia z kapci jest dobre. Wyrywanie z kapci przecież rozwija. Nie można spędzić życia w kapciach. A na pewno nie w jednych. ;)

      Usuń
  2. Sabbath zainteresowałaś mnie na tyle recenzją (uwielbiam kwiaty zwłaszcza różę- moje ukochane Black Aoud Montale) a i biorãc pod uwagę cenę , kupiłem flakon w prezencie na 82 -gie urodziny mamy.Flaszka dotarła ale coś mnie mocno korciło by rozpakować i poniuchać😜Przepadło...zapach tak mnie oczarował, że kolejna zafoliowana tym razem flaszka trafi w ręce mojej mamy s to na szczęście 20 sierpień😉Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czuję dokładnie wszystkie składniki, które są wymienione w składzie .Wetiwerowo -różano -piźmowy elegancik😜

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To Wy sprawiacie, że to miejsce żyje. :)

Popularne posty