O tym, że szanuję i kocham perfumy bez względu na ich cenę; o tym, że osobistą przykrość sprawia mi deprecjonowanie perfum ze średniej półki i podejście typu „to tylko Avon” pisałam nie raz. Pora najwyższa na recenzję perfum tej zasłużonej marki.
Zasłużonej, bo to Avon – jeszcze jako California Perfume Company spopularyzował perfumy w Stanach Zjednoczonych – do dziś będących jednym z największych rynków kosmetycznych na świecie. To dzięki California Perfume Company Amerykanki poznały perfumy we francuskim stylu i mogły sobie na nie pozwolić. Także te nie mieszkające w wielkich miastach i nie mające wysokich dochodów.
Avon, podobnie jak Oriflame czy Yves Rocher, współpracuje z największymi gwiazdami światowej perfumerii tworzącymi dla nich oryginalne kompozycje. Nie „inspirowane”, nie „podobne do”. Ja to szanuję i doceniam.
Avon Artistique to kolekcja debiutująca w roku ubiegłym pięcioma kompozycjami stworzonymi przez najlepszych perfumiarzy. Za Ambre Ardent stoi Rodrigo Flores-Roux – twórca Black Cashmere, Clinique Happy, nieodżałowanych Sahara Noir Toma Forda czy odświeżonej w 2010 roku przez Houbigant wersji klasyka Fougere Royale.
Wspomnę jeszcze, że Rodrigo Flores-Roux skomponował także Oud Grandeur, który na Sabbath of Senses pojawi się już za chwileczkę, już za momencik.
Ambre Ardent i Oud Grandeur na tle mojego „portretu” z serii „Panienki” Justyny Neyman |
Klasę perfumiarza czuje się od pierwszych nutek. Otwarcie Ambre Ardent to ekscytujące – ale nie zanadto – połączenie klasycznego, trochę retro europejskiego orientu z odważnymi akcentami przyprawowymi.
I pisząc to wiem już, że opis ten nie mówi dokładnie nic o tym, jak brzmią te perfumy. Bo w otwarciu Ambre Ardent znajdziemy cały katalog nut: przyprawy ✔, akord ambrowy – syntetyczny i łagodny ✔, nutki kwiatowe pięknie, z wyczuciem położone blisko ciała, nie pchające się ku szczytowi zapachu ✔ i nutki cytrusowe z kolei nie klejące się do skóry, tylko lewitujące nad jej powierzchnią jak olfaktoryczne halo ✔.
Na drugim planie mszysta, śliwkowa owocowość pachnąca jak czyste ciało i ślad nut dymnych – piękne złożenie, piękny efekt, klasa po prostu.
I trzeci plan – baza, która wyjaśnia pojawiające się wyżej niuanse: nuty żywiczne ulepione w krągłe, orientalne tony charakterystyczne dla klasycznego europejskiego perfumiarstwa. Z tym lekkim, niejednoznacznym animalnym posmakiem brzmiącym jak polizanie spoconej, słonej skóry.
I powiadam Wam, oczami wyobraźni widzę Rodrigo, który wącha stworzone przez siebie perfumy i wie, że są one dobre. 👍
Ambre Ardent to perfumy, jak na dzisiejsze standardy, niebanalne. W perfumeriach selektywnych niewiele się współcześnie spotyka zapachów tak klasycznych i tak złożonych. W niszy więcej i – jeśli spojrzymy na rynek z perspektywy ostatniej… powiedzmy dekady, Ambre Ardent brzmi dość niszowo. Nie jest to jednak nisza dziwna – żadne tam indie rewolucje i zapachowe eksperymenty. Raczej nisza (UWAGA) luksusowa. Ten segment, gdzie o wyjątkowości perfum decyduje klasa kompozycji. I rozumiecie, że ja to wszystko piszę o perfumach z Avonu. ❗
Jest w kompozycji Rodrigo Flores-Roux nastrój klasycznych Feminite du Bois z Shiseido. Połączenie szorstkiego akordu ambrowego, świetlistości kwiatów i drzewno – żywicznej bazy ze słodyczą śliwki. Tu jest to złocista mirabelka, ale daję słowo, że w miarę zbliżania się do bazy nabiera ona głęboko fioletowego odcienia złocistości. 😉
Jest w nich także coś z klasycznych Lutensów ze sławną „tabazą” (od TA BAZA).
I jakiś ślad fascynacji killerami w typie Youth Dew czy Obsession – oczywiście w wersji 2020 mocno złagodzonymi i pozbawionymi szorstkości.
Ambre Ardent na tle mojego „portretu” z serii „Panienki” Justyny Neyman |
Katalogowa cena Ambre Ardent to 130 zł. Mnie udało się kupić taniej i tę metodę polecam. Poszukać, poszperać, powybrzydzać. Jeśli Was zachęciłam. 😁
Data premiery: 2020
Kompozytor: Rodrigo Flores-Roux
Koncentracja: eau de parfum
Projekcja: bardzo fajna
Trwałość: mogłaby być lepsza. Ogólnie bliżej półetatu, niż pełnej dniówki.
Cena: katalogowa to 130 zł, ale serio… Kto kupuje Avon w katalogowych cenach? 😜
Wystarczy zapytać zaprzyjaźnioną konsultantkę, albo poszukać na dowolnym serwisie typu Allegro (lokalnie też) czy OLX i cała seria Avon Artistique jest na wyciągnięcie ręki poniżej połowy ceny katalogowej. Polecam, Moje flaszki są z OLX.
Nuty zapachowe:
Nuty głowy: cynamon, goździk (przyprawa), kardamon, czarny pieprz, bergamotka, mirabelka
Nuty serca: irys, jaśmin, biała bieluń
Nuty bazy: ambra, benzoes, paczula
11 komentarzy o “Najlepsze perfumy do 100 zł – Ambre Ardent Avon Artistique”
Zachecilaś, a jakże. Pięknego tygodnia.
Dziękuję i wzajemnie <3
Ciekawe złożenie nut, ale najbardziej zachęca mnie fakt, że skomponował je twórca Black Cashmere.
O tak, to JEST argument. 🙂
Cieszy mnie, że w Avonie, Yves Rocher można trafić na całkiem niezłe perfumy. Chyba każdy zna te firmy, przez co oferowane perełki stają się szeroko dostępne nawet dla osób średnio zainteresowanych, znaczy zwariowanych na punkcie perfum. Tak prawdę mówiąc, niewiele osób trafia do niszowych perfumerii. No i do tego cena, jakże przyjazna. Fajnie, że zapraszają do współpracy zacnych perfumiarzy, że im zależy a my mamy co podziwiać i mamy radochę.
To prawda. Nisza to ciągle… nisza. Rynkowa także.
Mnie cieszy też etyka pracy ludzi z takich firm. Szkoliłam konsultantki Oriflame i to są ludzie (bo nie tylko dziewczyny), którzy są dumni z tego właśnie, o czym piszesz. Że wielcy perfumiarze tworzą dla nich unikalne kompozycje. Z resztą ta znajomość z Oriflame była dość przypadkowa, ale dała mi dużo radości. Ja bardzo szanuję zaangażowanie i dumę z wykonywanej pracy.
Dla mnie zaangażowanie w pracy to podstawa, szkoda że często niedoceniane a przez niektórych traktowane jako czyste frajerstwo.
Wracając do Avona, może perfumy takie jak Ambre Ardent sprawią, że dla klientek będzie to pierwszy krok w stronę niszy. 🙂
Może. A moze po prostu będą cieszyły i cieszyli się pięknym zapachem? Niech mają przekonanie, że to wspaniała kompozycja, a nie "tylko Avon". <3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Ten moment, kiedy na Allegro czytasz, że coś śmierdzi kurzem, stęchlizną i cmentarzem, i to przekonuje Cię, żeby kliknąć "kupuję".
Piękny tekst. Pozdrawiam.