Dziś Pachnidełko po raz wtóry. I jednocześnie perfumy, które ustrzeliłam u nich za 35 złociszy i 53 grosze: KLIK. I tak one chodzą. Do pięciu dyszek za setkę. I właśnie ta cena jest powodem, dla którego Maroussia wylądowała na tej liście. Być może brzmi to nieelegancko, ale to jest seria do 100 zł, więc nie będę unikała pisania o pieniądzach.
Maroussia to dość klasyczny orient końcówki XX wieku. Skomponowany w sposób, który był znakiem rozpoznawczym tych czasów przemian i przewrotów. I owszem, powstało wówczas wiele perfum utrzymanych w takiej stylistyce i nawet niektóre przetrwały do dziś, ale… praktycznie wszystkie one są droższe.
Dlatego Maroussia. Bo po co przepłacać?
Rosja to kraj rozmiłowany w perfumach wyrazistych, bogatych, butnych. Ludzie niewkręceni w perfumy zazwyczaj pojęcia nie mają o bogactwie rosyjskiego perfumiarstwa – rodzimych markach tworzących kompozycje często nawiązujące do klasyki światowego perfumiarstwa. Do polskiej świadomości najskuteczniej przedostała się Krasnaja Moskwa marki Nowaja Zaria i Maroussia Slavy Zaitseva właśnie.
Recenzenci Krasnej Moskwy zazwyczaj szukają jej „odpowiedników” w perfumiarstwie zachodnim porównując ją do L’Origan Coty, L’Heure Bleue, a nawet Chanel No.5. Podobny los spotyka Maroussię, ale ja dziś z premedytacją zrobię unik i nie będę na siłę doszukiwała się „inspiracji” i „analogii”. Potraktuję te niedrogie, lecz piękne perfumy tak samo, jak każde inne recenzowane na tym blogu. Z szacunkiem i miłością. Tak, jak zasługują.
Slava Zaitsev albo inaczej Wiaczesław Michaiłowcz Zajcew to najbardziej chyba znany rosyjski projektant mody. I jest to projektant bardzo mocno przywiązany do słowiańskiej kultury. Największe pokazy Zaitseva odbywają się w Moskwie i sam artysta często podkreśla, że to jego wybór; że jego miejsce jest w Rosji. Nawiązania do słowiańskiej kultury i estetyki także są w jego projektach wyraźne. I przyznaje, że do mnie to trafia. Po pół wieku kariery możemy uznać tę stylistykę za nieco zużytą, jednak ja wolę myśleć, że to konsekwencja. I styl – bo pomimo, iż kolekcje Zaitseva zmieniają się z sezonu na sezon, słowiańskie inspiracje pozostają. Czasem zestawione z klasyczną sylwetką w stylu Diora, czasem ze zdobieniami bogatymi, jak u Dolce & Gabbana, a czasem z prostotą zmierzającą w stronę późnej Chanel. To jednak zawsze jest Zaitsev. Szanuję.
Ten szyk, to rozpięcie miedzy Moskwą i Paryżem znajdziemy także w perfumach Zaitseva.
Paryż – Moskwa 17:15
Piramida zapachowa jak w klasykach wprost z Pól Elizejskich: aldehydy u szczytu pięknie mieszają się z bukietem kwiatów. Raczej białawych, ale pozbawionych ciężkosci i akcentów indolowych. Wytrawne cytrusy lewitują nad piramidą, a klasyczna, drzewno animalna baza daje tejże piramidzie oparcie. Wszystko jest, jak powinno, ale…
Aldehydy w Maroussi są chłodne i srebrzyste, a kwiaty z wyraźnie wyczuwalną konwalią brzmią jak namalowane mrozem na szybie. Nuty animalne zachowują się jak lisek na mrozie. Pachną jak gdyby w puchatym futrze nie było zwierza. 🐹
W tym zimnym nawiasie zamknięta została klasyczna kompozycja – zdystansowany goździk, który jest wyborem oryginalnym i zarazem…. bardzo w stylu Zaitseva, który zaczynał karierę w Związku Radzieckim przecież. A goździk „za komuny” był rekwizytem wszechobecnym.
Kwiat pomarańczy daje wrażenie kremowości, która jest bardzo udanym kontrapunktem dla czystego, jasnego piżma będącego głównym akcentem bazy. Piżma, które stanowi jedną z ważniejszych zalet i… największy problem tej kompozycji.
Wiecie, jak to jest? Dla niektórych ludzi mango smakuje mydłem. I tak samo jest z Marussią.
Wiele zależy od skóry. Bo Maroussia czasem się wymydla i wtedy bywa z nią trudno. A jeśli się nie wymydla… jest naprawdę interesującą damą.
Odzianą strojne w goździkową czerwień i z czerwonymi ustami. Z bladymi policzkami zaróżowionymi mrozem albo sprytnie roztartą pomadką. Z długim warkoczem w kolorze tonkowego sianka.
Jest jednak Marouusia chłodna i nieprzystępna. I dopiero kiedy przebywamy z nią dłużej zaczynamy rozumieć, że to nieśmiałość, nie wyniosłość. 💗
Data premiery: 1992
Koncentracja: eau de toilette
Projekcja: dokładnie taka, jaka powinna być. Zauważalna, ale bez ostentacji. Na wyciągnięcie ramienia.
Trwałość: jak na 35 zł to dobra. Ale ogólnie… niedobra. 😏
Cena: ja zapłaciłam 35,53 na Pachnidelko.pl i jest to niższa granica ceny, za jaką można Maroussię trafić. Górna granica to okolice 50 zł.
Nuty zapachowe:
Nuty głowy: aldehydy, kwiat pomarańczy, brzoskwinia, bergamota
Nuty serca: goździk, tuberoza, irys, orchidea, jaśmin, heliotrop, ylang-ylang, konwalia, róża
Baza: drewno sandałowe, bób tonka, ambra, piżmo, benzoes, cybet, wanilia, cedr
8 komentarzy o “Najlepsze perfumy do 100 zł – Maroussia Slava Zaitsev”
och, pamiętam ją! <3
w sumie sprawdzę, jak to, co pamiętam, będzie się miec do tego, co w rzeczywistości.
Ja jestem zaskoczona tym, ze pamiętałam je jako ciężkie, a teraz wydały mi się lekkie i po prostu ładne. Nie wiem, czy to kwestia reformulacji, czy raczej (i na to stawiam) zmiany moich oczekiwań.
pierwszy niuch i miałom "o nie, mydli się".
ale w drugim było tego mydła mniej.
a w międzybiuściu praktycznie go nie ma.
chyba spędzimy trochę czasu poznając się na nowo 😀
Kusi mnie żeby poznać bo recenzja interesująca, bo nazwa taka rosyjska, a ja kocham Rosję… 😉 Niestety, nie gustuję w klasykach więc poczekam z tym poznawaniem, może kiedyś się zdarzy.
Czekaj spokojnie. To nie jest coś, co musisz mieć.
Przynajmniej na tyle, na ile Cię znam mogę tak obstawiać…
Przymierzałam się do zakupu Maroussi w celach poznawczych (te, trzy dyszki to jak za próbkę…) a teraz to już po prostu kupię. I nie będę żałować nawet jak się wymydlą. W sumie to lubię pachnieć kompiuchą i odporna jestem na komentarze typu: "co tak wali starym mydłem?!". Dostałam też kiedyś "starym facetem" kiedy pachniałam L'Eau d'Ambre xD
Hihi, ja Ci mogę obiecać, że nawet jak się wymydlają, to pachną nowym mydłem. 😉 😉 😉
Nie znam, ale za tą cenę poznam 😜