Kiedy wnoszę do lasu znój mego żywota
I twarz tak niepodobną do tego, co leśne…
…czuję to właśnie.
Zieleń świeżą i mokrą.
Strzeliste jodły rozłupane wichurą, krwawiące balsamiczną złocistością.
Żywiczne powietrze pocięte w lśniące smugi, wślizgujące się we włosy i w rękawy.
Młode paprocie przygięte do ziemi ciężarem kropel.
I życie.
Ziemię chłonącą wilgoć, opłukane z kurzu liście łapczywie pożerające promienie słońca. Tęczowe żuki suszące skrzydełka i różowe, wykąpane dżdżownice wracające do domów.
Las po burzy pachnący gwałtownie i za głośno.
Strojny najpiękniejszymi, życiodajnymi klejnotami. Mieniący się tysiącami tęcz.
Trzask gałązek pod stopami. Chłodne krople spadające rzęsistym deszczem na policzki. Dreszcz chłodu, dreszcz zachwytu życiem.
To właśnie jest las, do którego zabiera nas Ellen Covey.
Rozpylając Rainforest na skórze czynimy magię. Przenosimy się w miejsce bliskie nam jak yungowskie archetypy – podświadomie, podskórnie, podstępnie.
Wyznam Wam coś… ważnego.
Uważam, że Leśmian jest geniuszem. Nie „był”. JEST. Bo nie istnieje coś takiego, jak geniusz przeterminowany/były geniusz.
Geniusz, jeśli uda mu się zaistnieć, odciska piętno na rzeczywistości i pozostaje w niej na zawsze. I być może jest to piętno blednące – bo któż dziś czyta Leśmiana? W świecie, w którym żyją ludzie, którzy nie widzieli prawdziwego lasu – kogóż poraża bezmiar leśmianowskiej Otchłani? W wiecznym zgiełku, kogóż jeszcze zachwycą rozmodlone ćmy?
Kiedy czytam Leśmiana, po prostu czuję wyjątkowość jego poezji. Że sięga głęboko i wydziera ze mnie wszystko to, co chłodne, stabilne i oczywiste.
Kiedy wącham Rainforest – czuję Leśmiana. Jego knieje „gdzie pełno czarnoziemnych zwilgotniałych cisz”. Kiedy wącham Rainforest – przeżywam poezję pisaną wonnymi molekułami – równie sugestywnie, jak z użyciem liter. I już tylko to jedno sprawia, że Rainforest poznać warto. Po stokroć warto.
Zaufać Ellen Covey i pozwolić jej zaprowadzić się do lasu mokrego od deszczu i zobaczyć i poczuć „tych odbić czar i niepojętość”.
Data premiery: 2010
Kompozytorka: Ellen Covey
Trwałość i projekcja: wspaniałe jak las
Nuty zapachowe:
cedr wirginijski, paproć, rododendron, borowik szlachetny, wosk pszczeli, mirra, mech dębowy, kanadyjska jodła balsamiczna, kwiaty polne
*Wszystkie cytaty z Leśmiana, bo jakżeby inaczej.
Na tapet wzięłam moją ukochaną „Otchłań” i „Las”
9 komentarzy o “Wynijdź, lesie, z swej głębi! – Rainforest Olympic Orchids Artisan Perfumes”
Jak to kto czyta Leśmiana? Ja czytam!!! I moi chłopcy (7 i 8 lat) też czytają – chociaż akurat znajomość języka polskiego im się od tej lektury raczej nie poprawi 😉 Natomiast wyobraźnia jak najbardziej, i wrażliwość… Ja Leśmiana odbieram wszystkimi zmysłami, podobnie jak perfumy, i jak muzykę i mam nadzieję, że moje dzieci też zawsze będą częścią tego magicznego świata.
Olympic Rainforest to pierwszy poznany przeze mnie zapachów od Olympic Orchids i pamiętam, że las objawił mi się jak żywy, coś niesamowitego! Od tego czasu darzę ich kreacje miłością wielką i pasjami przeprowadzam testy, często kończące się zakupem kolejnej flaszki.
O takim komentarzu marzyłam!
Ja też skaziłam Leśmianem swojego syna. I w ogóle zarażam jak mogę. na festiwalu leśmianowskim miałam warsztaty o zapachach u Lesmiana – bo jego się czuje każdym zmysłem, tak, jak napisałaś.
Swoją drogą, my jesteśmy skażeni sztuką i nawet teksty polskich raperów analizujemy jak poezję. Jak dla mnie Pezet jest poetą w pełnym znaczeniu tego słowa. Tylko medium wybrał inne.
Czytają, czytają. I chodzą po lesie w ramach niedzielnych spacerów, żeby choć na chwilę uciec od wszechogarniającej brzydoty rzeczywistości.
Jak mnie brakuje chodzenia po lesie. Takiego zwyczajnego łażenia – nawet nie za grzybami czy jakimiś innymi łupami, tylko po prostu lasu. Zapachu, dźwięków, pajęczyn…
Świetny ten plener !
Bez wątpienia jeden z najlepszych w branży.
Muszę go odświeżyć, nawet
nie pamiętam dlaczego obyło się bez flaszki…hmm.
To ja jeszcze napiszę, że ten plener ze zdjęć to na La Gomerze. Foty robiłam osobiście. Jak zawsze. 😀
I jak tu nie kochać lasu ?.
Jeśli poznasz – przepadłeś.
Z lasem jest tak, jak z wieloma rzeczami: kiedy poznajesz i zrozumiesz, przestajesz się bać.
Kochana Pani Klaudio, po lekturze Pani opisu Rainforest , Leśmianie i magicznych zdj eciach, przepadałam w zielonej otchłani.
W ciemno kupiłam Rainforest