Całkiem niedawno zadebiutowała w Polsce marka Floraiku.
Nie pojechałam na uroczystą premierę w Perfumerii Quality, ale śledziłam wieści i nawet się trochę ekscytowałam, bo to przyjemna i niebanalna marka. I bardzo ładna!
Flakoniki Floraiku – a raczej ich nasadki – są po prostu urocze. Na zdjęiach wyglądają trochę jak pomadki z Alliexpress, ale to jest skojarzenie osoby, która w realu nigdy nie widziała pomadek z Alliexpress. Za to miałam w ręku flakoniki Florailu (niestety tylko podczas wizyty w perfumerii) i te niezwykłe, kolorowe nasadki są ciężkie, a wzór jest najprawdopodobniej nadrukiem na skórze. W każdym razie na czymś naturalnym, przyjemnie ciepłym w dotyku, i dobrej jakości.
Po rozpoznaniu tematu okazuje się, że istnieją także mniejsze, mniej efektowne nasadki. Rzecz w tym, że te duże, wyglądające jak pomadki są jednocześnie wymiennym etui na atomizer podróżny. Cóż za świetny pomysł!
Tu link do animacji ze strony Floraiku, która to animacja wyjaśnia, jak ten prosty system działa: KLIK
Nie zamierzam podejmować dyskusji o tym, czy uroda flakonika usprawiedliwia cenę – szczególnie w wersji z bento boxem i travelkiem, ale nie ulega wątpliwości, że zarówno flakon, jak i atomizer podróżny miłe są dla oka i miło leżą w ręku. Dobra luksusowe rządzą się własnymi prawami. Floraiku są urocze, ale niewątpliwie luksusowe.
Floraiku to perfumowe haiku. Każda kompozycja inspirowana jest miniaturą literacką. Trzy nuty, trzy znaczenia, trzy wersy.
Ukłon w stronę japońskiej tradycji ubrany w niekonwencjonalną, nowoczesną formę.
Perfumy Floraiku pogrupowane są w trzy główne kolekcje (według strony Perfumerii Quality, na Fragrantice jest inny podział) – kolekcję kwiatową inspirowaną ceremonią ikebany Enigmatic Flowers, kolekcję kadzidlaną inspirowaną ceremonią Kodo Forbidden Incense oraz kolekcję herbacianą inspirowaną (oczywiście) ceremonią parzenia herbaty Secret Teas and Spices. Wielką mam ochotę przyjrzeć się bliżej całym kolekcjom ale zamawianie w ciemno pełnej oferty wydało mi się przesadą. Na początek zamówiłam kompozycje, które mnie najbardziej kusiły – w tym cudeńko z nutą w perfumach bardzo rzadką, a zarazem wyjątkowo piękną.
Zapach prażonego ryżu to moja słabość, a Genmaicha jest jedną z nielicznych herbat, którą pijam systematycznie i z przyjemnością.
Dodatkowo ta nazwa: One Umbrella For Two. Bezpretensjonalna, sympatyczna, emocjonalnie satysfakcjonująca. Nie wiem, czy potrafiłabym wymyślić lepszą.
Jednym zdaniem: zapraszam Was pod mój parasol!
One Umbrella for Two
Nasze oczy wznoszą się ku niebu
nie ma deszczu
jeden parasol dla dwojga*
One Umbrella For Two od pierwszego oddechu są… miłe. Miłe dla człowieka, jak parasol chroniący przed słońcem albo deszczem. Delikatnym, ciepłym deszczem, bo ulewy w tych perfumach nie ma. Jest za to nieco więcej nutek, niż na oficjalnej pięciolinii.
Kompozycja Alienor Massenet jest urokliwie słodka. I ta przyjemna, owocowa, porzeczkowo – mandarynkowa słodycz złożona z różowym jak guma balonowa cyklamenem jest haczykiem, na który łapiemy się podczas pierwszego testu. To otwarcie jest tak… doskonale urokliwe, że nie sposób się do niego nie uśmiechnąć.
A kiedy już się złapiemy na różowy zapachowy haczyk – jak karpik koji… nadchodzi pierwsza przemiana. Pojawia się sugestywny aromat prażonego ryżu. Tak prażonego, że aż troszkę podpalonego.
Jeśli wyobrazimy sobie, że czytamy zapach jak baśń albo opowiadanie, to w tym momencie zatrzymujemy się zaskoczeni i na chwilę przerywamy czytanie. I przyglądamy się tej dziwnej nutce, która pozornie zupełnie nie pasuje do pozostałych. A potem wracamy do lektury i opowieść rozwija się: cyklamen splata się z ryżem zyskując przyjemną, piwoniową głębię; słodycz wypala się w wytrawnym ryżu. Pojawia się czarna herbata – niezbyt mocna, z łyżeczką borówkowych konfitur.
I skoro już jesteśmy złapani i zaproszeni na herbatkę… pora na drugą przemianę.
Zamiast cyklamenu, balonowej gumy i ryżu – do herbatki dostajemy śmietankę i ryżowe ciasteczka pachnące wanilią. I może aromatem arakowym troszeczkę.
To nie są perfumy romantyczne.
Romantyzm to… wielkie rzeczy. Wiecie: „Król Olch” i „pani zabija pana”.
W popkulturowym rozumieniu romantyzm zazwyczaj jest sielankowy. I One Umbrella For Two to sielanka. Na wskroś sielankowa sielanka. Ale nie nuda.
Moment, kiedy stoimy we dwoje pod jednym parasolem. Nie targa nim wichura, nie walą w nas gromy, upiory nie usiłują porwać go znad naszych głów. Jest letni dzień, wokół ogród pełen kwiatów. Może jakaś pseudoorientalna altanka i słoneczne zajączki prześlizgujące się przez przytulone do altankowych słupków liście.
A my, pod tym wspólnym parasolem zmierzamy na herbatę w filiżankach z cieniutkiej porcelany. Ze śmietanką i brązowym cukrem.
Na ciszę ciepłą jak mleko.
Na rozmowę cichą jak kwiaty.
Czy to jeszcze jest nisza z rattanowym parasolem czy już kiczyk z białymi owieczkami na zielonej trawce? Nie wiem i zupełnie mnie to nie obchodzi. Jest mi wyjątkowo dobrze w tych perfumach.
Data premiery: 2017
Kompozytorka: Alienor Massenet
Projekcja: dobra
Trwałość: 5-8 godzin z tendencją gasnącą cichutko i przyjemnie
Nuty zapachowe:
Nuty głowy: czarna porzeczka, cyklamen
Nuty serca: herbata, ryż
Nuty bazy: cedr, białe piżmo
*Haiku stanowiące inspirację dla zapachowych kompozycji prezentuję Wam w tłumaczeniach ze strony Perfumerii Quality. Tłumaczenia są bardzo swobodne pod względem formy – konwencjonalne haiku powinno składać się z części znaczeniowych kolejno po 5,7 i znów 5 sylab, ale angielskie wersje ze strony Floraiku też nie pasują do tego schematu
2 komentarze o “Floraiku One Umbrella For Two”
Piękne
Prawda?
W ogóle strona wizualna marki jest cudna.