Oswajanie perfumeryjnego potwora i co z tego wynika - Iris Nazarena Aedes de Venustas


Dwa tygodnie temu opowiadałam Wam o Śpiewającym Rabarbarze i Świątyni Piękna, w której wyrósł. Dziś opowiem Wam o Irysie, który nie śpiewa.


Opisany w 1892 przez Eduarda Augusta von Regel Iris Bismarckiana, zwany potocznie irysem Nazarena to rzadka odmiana irysa rosnąca (podobno) wyłącznie w górach na wschód od Nazaretu - miasta, które w naszej kulturze miejsce ma znaczące. Fakt, że kwiat ten rośnie zarazem na wschód od dziesiątek innych miast i miasteczek nie ma znaczenia - lud nadał mu imię na pamiątkę tego jedynego...
Swoją drogą, nie dziwi mnie fakt, że oficjalna nazwa upamiętniająca nazwisko (niewinnego, ale jednak) kanclerza Niemieckiej Rzeszy nie przyjęła się zbyt dobrze w Izraelu.

Imieniem tego niezwykłego kwiatu o blado - popielistym kielichu ochrzcił swoją kompozycję, pracujacy dla duetu Bradl & Gerstner, perfumiarz Ralf Schwieger. W nutach znajdziemy oczywiście irysa i Iris Nazarena rzeczywiście irysem pachnie. Rzecz w tym, że nie irysem Nazarena.

Dlaczego?

 

Dlatego, że Iris Nazarena jest jednym z irysów bezwonnych. Kompozycja inspirowana jest więc barwą, teksturą, wzorem płatków. Także szary, stylizowany na vintage flakonik nawiązuje do barwy kwiatów Nazarejskiego Irysa.

Jako głównego składnika zapachowego użyto tu irysa Germanica w Polsce zwanego kosaćcem bródkowym lub niemieckim - najczęściej wykorzystywanego w perfumach gatunku tego kwiatu, któremu to zawdzięczamy charakterystyczną, kontrowersyjną nutę marchwiową odróżniającą irys niemiecki i florencki od pudrowego zapachu irysa Pallida.


Bliżej krwiobiegu


Otwarcie jest brzydkie. Kłąkowaty, spiżmiony irys spocony anyżem. Jak zmutowane roślinne monstrum na sękatych nóżkach. Pełznie przy ziemi, bezgłośnie kłapie zieloną paszczą, wytrzeszcza oczyska. I w tej swojej nieporadnej dziwaczności jest... fascynujące.

Po chwili, kiedy oswoimy się z widokiem dziwoląga, zaczynamy dostrzegać szczegóły. Barwę i wzór płatków - łusek, głębię fioletowych oczu, miękkość kwiatowego pyska, srebrzystość brzuszka. Ziemistość irysowego kłącza zneutralizowana zostaje świetlistością zapachu kwiatu. Piżmowy aromat ketmii łagodnieje w połączeniu z miękką nutą irysowego masła. Anyż znika wśród nut skórzanych i ambrowych.

Ale przełomem jest róża.


Głęboki, aksamitny aromat róży zmienia serce kompozycji - zaokrągla je i ociepla. I kiedy już, już wydaje się, że uda jej się ogrzać stwora, w zziębłość posągu włożyć zapach mysi*... Irysowy kameleon zjada różę.

Nie pomagają kadzidlane modlitwy i ofiary z żywicznej krwi drzew; nie przywracają kompozycji życia goździki chłodne jak tlen; nie ratuje sytuacji transfuzja z wetiweru dodająca kłączom irysa zieleni i życia. Iris Nazarena opada z sił. Kładzie się na skórze półbrzydki i półładny, półdziwaczny i półbanalny. 


Tak chciałam go oswoić. Jako zadośćuczynienie za Iris Silver Mist i inne niedocenione irysy. Tak chciałam, by opowiedział mi o tym, jak piękna i bliska krwiobiegu jest brzydota. 

Niestety, u schyłku Iris Nazarena jest tylko kadzidlanym przeciętniakiem zmąconym bagnistym irysem. Ani wyraziście, efektownie brzydkim, ani olśniewająco pięknym. Kiedy odchodzi nawet pies nie warknie.
A ja jednak...
Wolę brzydotę
Jest bliżej krwiobiegu



Data powstania: 2013
Twórca: Ralf Schwieger
Trwałość: kilkanaście godzin ze stale zmniejszającą się projekcją

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: irys, ketmia piżmowa, jagody jałowca, anyż gwiaździsty
Nuty serca: skóra, oud, goździki, róża
Nuty bazy: kadzidło, nuty drzewne, ambra, wetiwer


* Tytuł oraz frazy wyróżnione kursywą to fragmenty wiersza Stanisława Grochowiaka "Czyści".


Źródła ilustracji:
  • Pierwsze zdjęcie ze strony firmowej Aedes de Venustas.
  • Drugie z www.flowersinisrael.com.
  • Twórcą tytułowej kreaturki jest Satronimus. Galerię jego prac znajdziecie tu: KLIK.
  • Autorem grafiki "It Was a Fierce Battle" jest ilustrator i animator Geoffrey Cramm. Strona autorska: www.geoffreycramm.nl.
  • Zdjęcie ostatnie wykonał  Nicolas Vereecken. Galeria autora na serwisie Flickr: KLIK.

Komentarze

  1. Rozczarowała mnie najnowsza kompozycja ADV.
    Na mnie nie zrobiła wrażenia:((
    co innego poprzednia rabarbarowa:)
    W dalszym ciągu moim irysowym Graalem jest ten jedyny,niedoceniony,przez niektórych znienawidzony Mistyczny Srebrny Irys Lutensa:)
    pozdr,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że napisałam, że na mnie też nie. Zapowiadała się turpistycznie, skończyła się nijako. Szkoda.

      Usuń
    2. Ah zapomniałem o Le Labo iris39 to była wspaniała kompozycja,warta poznania:)
      Sabb znasz?

      Usuń
    3. Przepraszam za błędy.
      Powinno być:Na mnie też nie zrobiła wrażenia:)

      Usuń
    4. No to możemy sobie przybić piątkę. :)
      Irysa od Le Labo nie znam. I żałuję.
      Ogólnie pisałam kiedyś, ze irys jest jedyną nutą kwiatową, którą lubię. Teraz oswajam i pozostałe, ale irys dalej mnie fascynuje.

      Usuń
  2. Kolejny irysofob ;) Ostatnio pytałam Nishę, czym by tu potwora oswoić, bo my się z irysem nie lubimy (wzajemnie zapewne). Nadal chyba nie dojrzałam emocjonalnie do tego, żeby się przemóc i przetestować co nieco. Sama myśl o kolejnej migrenie poirysowej również nie zachęca do testów. Ale może kiedyś, w końcu, kto wie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie jestem irysofobem. Fascynuje mnie ta nuta i liczyłam nato, ze w Nazarenie monstrum nie tyle dai się ujarzmić, co ujarzmi mnie. Niestety. Bycie trochę potworem nie działa. ;)

      Usuń
    2. Ha! Właśnie uskuteczniłam projekcję! Ja jestem irysofobem i we wszystkich chcę widzieć towarzyszy niedoli. Ech, zdecydowanie upał mi szkodzi ;) Przepraszam :)

      (I przepraszam za wykasowany komentarz, wolałam, żeby był we właściwym miejscu ;))

      Usuń
    3. Escri, jak rany! Za co Ty przepraszasz?! Nie jestem kwiatolubna, więc wniosek naturalny.
      A jeśli chodzi o komentarz - KAŻDY Twój komentarz jest u mnie na miejscu. Czuj się zaproszona do komentowania jak chcesz i w miejscu dowolnym.

      Tak się cieszę, że znów tu jesteś!

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. "spiżmiony irys spocony anyżem."

    Anyż. I piżmo. Dwie moje ulubione nuty... Niezależnie od wszystkiego, jestem oficjalnie zachęcona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to ja się bardzo cieszę. I, oczywiście, masz absolutną rację - to, ze mnie nie podszedł nie znaczy, ze Ciebie nie uwiedzie. Czego Ci życzę z całego serducha. :)

      Usuń
  5. Sabb, czy w ostatnim akapicie nie powinno być aby: "Niestety, u schyłku Iris Nazarena..."? Pozdrawiam :) PS. Irysy w perfumach bardzo lubię, szczególnie te pudrowe, a więc kłącze chyba?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gryxiu, zbawco! Oczywiście, że powinno być. tak się zafiksowałam na tego Silver Mista, że aż... się zafiksowałam. ;)
      Dziękuję!

      Usuń
  6. Jak zaczęłaś opisywać kłączastego potworka to aż się uśmiechnęłam! Takie urocze brzydactwo, które mimo wszystko rozczula :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pewnie mało znam zapachów z udziałem irysa by móc jednoznacznie stwierdzić że nie lubię. W jakiś jednak sposób czuję że nie po drodze mi z nim. I tym razem nie czuję się zachęcony. Muszę jednak zweryfikować swoją świadomość jak dokładnie pachnie Irys solo :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czyli nie dla mnie, mimo odkrytej półtora roku temu sympatii do dobrze skrojonego irysa. Brzydota to trochę zbyt dużo, Schwieger źle się kojarzy po Lipstick Rose. Więc chyba na pewno sobie daruję. Chyba na pewno. ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To Wy sprawiacie, że to miejsce żyje. :)

Popularne posty