Wariacja na temat szafranu
Mimo swej przyprawowości – nie jest to także zapach z gatunku spożywczych czy kulinarnych.
To zapach czystych i pełnych nut brzmiących jak niemodulowany głos w przejrzystym powietrzu.
Trudno wyobrazić sobie, że można użyć do stworzenia perfum tak niezmieszanych, nieobrabianych, oczywistych i prostych zapachów. Zwykle przyprawy w perfumach coś „kombinują”, chowają się jedna za drugą, tańczą jakieś tańce, robią uniki i udają, że wcale ich tam nie ma.
Tutaj nic takiego się nie dzieje.
Po zdjęciu korka i naciśnięciu atomizerka z flaszeczki wyskakuje krzepki, świeży, chrupki, tryskający jeszcze cierpkim skokiem imbir, który z dziarskim przytupem oświadcza: „oto jestem!” i… i oto jest.
Prosty, pełen życia zapach nie udaje, że jest czymś innym. Szokujące?
Po chwilce niedługiej do chropawej pieśni imbirowego tupeciarza dołącza nuta szafranowej orkiestry – wielopłaszczyznowa, głębsza, miękka jak tony altówki w mistrzowskim largo.
W tle tej prostej, lecz przejmującej zapachowej melodii bocca chiusa pomrukuje róża – stłumiona, kiepsko słyszalna, ledwie wyczuwalna – i bardzo dobrze.
A potem kolejna niespodzianka – początkowo lekko, perliście, jak przebłyskujący przez główną linię melodyczną dźwięk trójkąta zjawia się wanilia. Najpierw jedna, potem kolejne krople mlecznej nieco słodyczy w surowo-cierpkim nurcie przyprawowej wariacji na temat szafranu. Bo to szafran jest głównym motywem tej zapachowej kompozycji.
Jeśli już pozwalam sobie na porównania muzyczne – to ta wanilia gra tu glissando: wije się i prześlizguje – to pojawiając się w tle, to na moment wychylając do przodu. Ruchliwa, niezwykła, w pełnym spektrum waniliowych brzmień, unosząca moc tego wytrawnego zapachu jak głęboki oddech pierś śpiewaka.
Zapach jest przy całej swej żywotnej pełni względnie statyczny, rozwija się nieznacznie, lecz konsekwentnie od ostrości w stronę kremowości. Na mojej skórze nie przechodzi zaskakujących metamorfoz, a jednak nie nudzi, nie nuży, nie jest jednostajny. Jest od pierwszego do ostatniego akordu pełen energii, mocy, pierwotnej siły. Nie tyle piękny, co fascynujący!
Data powstania: 2002
Twórca: Olivia Giacobetti
Nuty zapachowe:
nuta głowy: imbir, bułgarska róża
nuta serca: szafran, gałka muszkatołowa, płatki róży tureckiej
nuta bazy: wanilia Bourbon
2 komentarze o “L’Artisan Parfumeur Safran Troublant”
I ten Szafran zauroczył mnie na całego – uwielbiam być nim otulona i używam go zawsze, gdy chcę poczuć się … bezpieczna. Daje mi t poczucie … może irracjonalne ale nieodparte. I szepcze cicho – trwaj chwilo, jesteś piękna …
O tak.
Czy wiesz, że kiedyś tak strasznie marudziłam Quality, ze z całego przyprawowego trio sprowadzili właśnie Safrana, bo strasznie chciałam? To było zanim odkryłam zakupy w sieci. I dobrze zrobili – został doskonałością roku. jak dla mnie jest doskonałością pięciolatki.