To zapach, do którego „zabierałam się” chyba najdłużej ze wszystkich. Trudno mi twierdzić, że tekst jest dobry, ani nawet, że jest na temat, ale lepszego na razie z siebie nie wyduszę w tym temacie. Tak więc ciąg dalszy koncertu życzeń – niechaj „tłumy” już nie czekają, oto mała porcja erotycznych fantazji na dziś. 😉Fav, Santorio – dobrej zabawy.
O, kochanku moich dwudziestu siedmiu zmysłów!*
Jeśli istnieją perfumy dla mnie fizycznie podniecające i skupiające uwagę jak dotyk – oto one.
Francuski Kochanek.
Nazwa żałosna, a jednak zapach powoduje, że nawet ona nie śmieszy.
Bo French Lover jest jak erotyczny dżin zamknięty w niepozornej flaszce.
Tyle się naczytałam opinii, że French Lover nie jest zapachem dla kobiety, że to najbardziej męskie z perfum, że piękne, ale na mężczyźnie. Widziałam nawet jakieś herezje, że pachnąca nimi kobieta przestaje być kobietą… I powiem jedno: psinco prawda!
Dowodem dla niedowiarków (bo mnie dodatkowych dowodów nie trzeba) niech będzie fakt, że kiedy wypełniłam ankietę na stronie Frederica Malle ich dyżurny nos, świadom przecież, że jestem kobietą, wybrał dla mnie właśnie ten zapach. I choć znając perfumy tej firmy tylko z opisów, rozczarowana byłam, że nie jest to okrzyczany powszechnie Musc Ravageur dziś nie zamieniłabym mojego perwersyjnego alter ego na nieokrzesanego Frycka.
French Lover może być równie dobrze Kochankiem jak Kochanką.
Nie jest dziewczynką, kobietką tak samo, jak nie jest chłopcem, pacholęciem. Jest uosobieniem świadomej seksualności, dojrzałej mocy.
Pisałam już, że Burzowe Drzewa to najniezwyklejsze z kadzideł i nie zamierzam wycofywać się z tego.
Kadzidło zielone, a jednocześnie parne i wilgotne wilgocią ciepłą, cielesną. Kadzidło mięsiste i pełne żywotnej siły jak młode pędy dźgające niebo, tajemnicze jak napój miłosny, mroczne jak myśl o tym, co po jego wypiciu wydarzyć się może na miękkim mchu.
Bo, mimo braku mchu w nutach, jest to zapach „mszysty” jak żaden inny chyba. I właśnie to połączenie wilgotnego wetiweru i grubego jak dywan mchu ze słodkim kadzidlanym dymem nadaje mu tej oszałamiającej cielesności. Nie wyczuwam kwiatów. Nuty przyprawowe czają się w półmroku i zamiast zaostrzać zapach wypełniają go, zwiększają jego ciężar tak, że osiada na skórze niemal dotykalnie pełznąc po karku, zsuwając się między piersi. Nawet nuty drzewne w bazie zapachu pobrzmiewają erotycznie ludzkim echem każącym podejrzewać, że do przeciwnej, niewidocznej strony grubego cedrowego pnia przylegają czyjeś nagie plecy i pośladki.
Jest French Lover zdejmowaniem odzienia – powolnym, płynnym, bez wahania i w wiadomym celu.
Jest braniem – nie oddawaniem się.
Zaspokajaniem pragnień w parną noc, gdy powietrze jest gęste od erotycznego napięcia, świerszcze zamilkły z wrażenia, a dym z ogniska pełza nisko nie chcąc wcale wznieść się nad pełną pulsującego życia ziemię.
Gniecione gwałtownie trawy szeleszcząc wydzielają sok, bezwstydnie nagie ciała lgną do siebie wzajemnie, dłonie świadomie szukają rozkoszy, a ruchliwy, wilgotny język niezmordowanie przeszukuje skórę odnajdując najwrażliwsze jej obszary.
Nie jest bohater tej opowieści kochankiem dzikim, niepohamowanym; nie należy do tych, którzy drżącymi rękami szarpią sprzączki i guziczki, lecz jest z gatunku tych, którzy posiedli umiejętność przeciągania rozkoszy w upojną i jednocześnie nieznośną nieskończoność.
(…) ty słodkie
zielone zwierzę, kocham ci!**
Data powstania: 2007
Twórca: Pierre Bourdon
Nuty zapachowe:
ziele angielskie, galbanum, arcydzięgiel, irys, cedr, wetiwer, paczula, kadzidło, piżmo.
*O, kochanko moich dwudziestu siedmiu zmysłów! – „Do Anny Blume” Kurt Schwitters
** tamże
24 komentarze o “Frederic Malle French Lover / Bois d’Orage”
Sabbath, Ty też dostrzegłaś w nim mech, który niedaje mi spokoju. Widać tu nos Bourdona. W 1981 r. stworzył Kourosa, gdzie też mech i kadzidło grają pierwsze skrzypce. Francuski Kochanek jakoś nawiązuje do archetypu od Laurenta. Jest jedak delikatniejszy, uwspółcześniony.
Kouros to jednak samiec-macho rodem z lat 80-tych.
Dziękuję Ci za tą ucztę intelektualną, tłumy pozostały usatysfakcjonowane ;-).
W sumie już długo rozglądam się za własną flaszką w/w, może w końcu kiedyś dojdą do skutku jakieś wspólne zakupu u Malle…
Dla mnie to była uczta, ale nie nazwałabym jej intelektualną 😀 idę napaść na pasącego się nieopodal samca 🙂
Santorio, przy mchu będę się upierała. A przynajmniej przy tym, że jest we French Loverze wyczuwalne coś, co jak mech pachnie – choć dopuszczam możliwość, że to wynik szczególnej harmonii nut drzewnych, kłącza irysa i arcydzięgla.
Cieszę się, że podobnie ten element odbierasz.
Co do Kourosa, kusisz tą analogią i pewnie jeszcze raz przetestuję przy okazji, ale nie sądzę, by mnie ten macho-brat Lovera uwiódł jednak…
Za miłe słowa dziękuję pieknie, obawiam się jednak, że sporo racji ma tu Elve – nie ma ten opis wiele wspólnego z „intelektem”. 😉
Elve – śliczna pointa! 😀
Piękny opis. I rzeczywiście jest jak mówiłaś … przesiąknięty erotyzmem. Dziękuję Ci za nią.
Ja też czuję ten mech, mech w głębokim lesie, miękki, mięsisty dywan …..
a ten fragment : „Zaspokajaniem pragnień w parną noc, gdy powietrze jest gęste od erotycznego napięcia, świerszcze zamilkły z wrażenia, a dym z ogniska pełza nisko nie chcąc wcale wznieść się nad pełną pulsującego życia ziemię.
Gniecione gwałtownie trawy szeleszcząc wydzielają sok, bezwstydnie nagie ciała lgną do siebie wzajemnie, dłonie świadomie szukają rozkoszy, a ruchliwy, wilgotny język niezmordowanie przeszukuje skórę odnajdując najwrażliwsze jej obszary.”
oddaje dokładnie to co czuję nosząc FL.
Fav, tak myślałam pisząc, że to opis w Twoim stylu.
W kwestii mchu – pamiętam, że rozmawiając byłyśmy zgodne co do tego, że on tam jest, nawet jeśli go nie ma. 😉
Naprawdę jestem ciekawa, co „robi” tę niesamowitą nutę.
Sabb dopiero wczoraj po raz pierwszy przeczytałam Twój niesamowity opis FL. A dzisiaj wróciłam przeczytać go jeszcze raz 🙂 I muszę zakrzyknąć: o tak! Zawarłaś w swym opisie wszystko co czuję w FL. Ten zapach jest tak głęboko erotyczny, że powietrze elektryzuje się już z uwolnieniem jego pierwszych nut. A potem jest tylko lepiej – zmysłowy taniec w umyślnie zwolnionym tempie. Nie przepadam za męskością w typie macho. Francuski Kochanek nie ma w sobie nic z macho. Ma piękne długie palce u rąk. I jest wirtuozem zmysłowości. Dzięki za zwerbalizowanie tego co wydaje się niemożliwe do nazwania 🙂
Selyo, a ja już myślałam, że świruję z tym zapachem… A może świruję rzeczywiście? Bo naprawdę kręci mnie jak mało co.
Cieszę się, że nie jestem jedynym świrem w okolicy – lubię dobre towarzystwo. :*
Chylę czoła za umiejętność wyczarowania słowem tak gęstej i zmysłowej atmosfery. :))) Obrazy odurzają – tak, to właściwe słowo 🙂 – wyobraźnię.
Wczoraj czytałam, czytałam, czytałam…
do upojenia…
a później pomyślałam, że zaniedbanie tak inspirującego zmysłu jak węch jest grzechem wobec świata i siebie.
🙂
Czy grzechem, nie wiem. Na grzechach się nie znam. 😉 Ale masz rację – zmysły to źródło nie tylko przyjemności czy bólu, ale też inspiracji. Obraz, dźwięk, zapach, dotyk – przecież to właśnie nas kształtuje.
Dziękuję za miłe słowa, ja u Ciebie też zabawiłam niespodziewanie długo.
Miałam na myśli grzech metaforyczny 🙂 Z rodzaju zaniedbania, które uszczupla radość życia. Moja interpretacja wynika z obecnych poszukiwań harmonii miedzy światem zmysłowym i intelektualnym.
U Ciebie odnajduję to, co lubię najbardziej opisywanie wrażeń słowami. Pochwycenie pereł myśli i wrażeń w słowa urzeka mnie, choć może wcale nie było to Twoim zamiarem. Mimo to czuję wdzięczność, że dzielisz się tym ze światem, bo dla mnie to niezwykle miłe doznanie, które bardzo rzadko spotykam.
Oczywiście zrozumiałam metaforę. Z tym "nie dotyczą" to był żarcik.
W znaczeniu, w którym użyłaś "grzechu" – jako występkowi przeciw pełni życia, przeciw własnemu umysłowi (który przecież doznaniami się karmi) rzeczywiście grzeszymy ograniczając się, odrzucając całe dziedziny wiedzy, metody poznania. Staram się nie grzeszyć w ten sposób. 🙂
Twoje słowa zawstydzają mnie trochę. Przecież robimy to samo – blog to takie otwarcie okna, umożliwienie ludziom zajrzenie do naszego wnętrza, wypuszczenie umysłu na wolność. Twoje zdjęcia są dokładnie tym samym. Tylko forma jest inna.
Jestem naprawdę szczęśliwa, że się znalazłyśmy.
Żarcik 😉 hm.. 😛 ;D
Ja również staram się nie grzeszyć w ten sposób :). Myślę, że chyba w każdej dziedzinie wiedzy jest coś ciekawego, co może być wzbogacające albo inspirujące, czasem zupełnie nieprzewidzianie. 😉
Rozumiem reakcję na słowa zachwytu, ale słowa nie mogłyby być inne. To prawda, blog to otwarcie okna, jednak nie wszystkie wnętrza mają coś, co potrafi zafascynować. Choć można również powiedzieć, że w określonym miejscu, w określonym czasie, w którym aktualnie jesteśmy tylko wybrane tematy mają na nas wpływ. Nie wszystko potrafimy czy chcemy dostrzec.
Niemniej, prawdziwa pasja ma się dobrze podglądana zarówno okiem profanów jak i obojętnych. 😉 😀
Ja również jestem bardzo szczęśliwa, że się znalazłyśmy 🙂
Twój opis niesamowicie pobudził moja wyobraznie i nie potrafie zapomniec…
Gdzie mógłbym dostac próbke tegoż "wyjątkowego" zapachu?
Pozdrawiam Adam 🙂
Adamie, próbkę zamówić można w perfumerii Galilu. Link po prawej w życzliwych firmach.
Mam nadzieję, ze Cię nie rozczaruje.
Zastanawiam się czy bedziesz kiedykolwiek robic recenzje takigo zapachu jak CREED Aventus?
W niedalekiej przyszlosci chciałbym zakupic Aventusa i caly czas sie zastanawiam czy naprawde warto.
Pozdrawiam Adam 🙂
Sama nie wiem. Chciałabym móc pisać więcej recenzji, ale to naprawdę wymaga czasu. Czasu, którego mam zawsze za mało. :)))
Eeeeeeeeureka jak byk!
Uwiódł mnie skubaniec. Mchem mnie uwiódł. Który tam znajduje się niewątpliwie. Bo tak, jak są pułapki na Sabbath, tak pułapką na Mysz jest mech. Mych..
Do żadnego zapachu nie zbierałam się tak długo. Trochę jak Ty wg. opisu 🙂
Recenzja FL jest super, ale wyglądało, że zapach nie będzie mój. Zielony, fuj, zmysłowy, fuj (regularnie zapachy określane przez innych-i sorka, Sab, za tych innych-okazują się po prostu nie moje).
Ponadto, dotychczas nie wierzyłam, że:
– znajdę perfumy niszowe z dużą ilością mchu,
– istnieją niszowe świeżaki (a to okazuje się całkiem pokaźna kategoria),
– świeżak (choćby niszowy) okaże się mój.
Ale zaczynam myśleć o całej flaszce i w zasadzie tylko cena mnie przed nią powstrzymuje.
Nie odbieram go jako erotyczny (za dużo zielska, szczególnie arcydzięgla), raczej jako charakterny zapach na co dzień. Może to zabrzmi dość obscenicznie ale lubię się wąchać, gdy go noszę.
A propos mchu – po jakimś czasie używania odkryłam mech w Czarnym Turmalinie. Tak po jakichś 4-5 godzinach. Piękny jest.
Pozdrawiam,
Myszo, miałaś problem z zobaczeniem komentarza, wiem. Przepraszam. Wprowadziłam moderację dla starszych postów, bo regularnie umykały mi komentarze do nich i czułam, ze wychodzę na chama nie odpowiadając.
Co do samego zapachu… Po pierwsze "jupi!".
Po drugie, moje pojędcie zmysłowości, jest chyba inne, niż normalnych ludzi. Choć staram się w miarę przynajmniej stosować się do "kodu", którym pisane są normalne opisy. Dla czytelności.
Po trzecie – zielony, a jednak!
Mam podobnie z "wąchaniem się". Kiedy nosze Burzowe Drzewa zdarza mi się przystawać, "zarzucać czupryną", zamierać na chwilkę i myśleć, że pięknie pachnę. Świr. No świr.
Ogromnie, przeogromnie się cieszę, że Coś Ci podeszło. A mech musi w nim być. W pierwszym komentarzu Santorio potwierdził. Cieszę się, ze i Ty potwierdzasz obecność mychu. :)))
Jeny Sab błagam wywal dwa moje posty bo zrobiły się trzy… Faktycznie nie zakminiłam o co chodzi, myślałam, że błąd na stronie. Sorka.
Aha – a może jest jakaś opcja, żeby śledzić Twoje odpowiedzi? Jakiś rss albo co? Bo czasem biegam jak szalona po całym blogu szukając, gdzie co pisałam i Twoich odpowiedzi 🙂
Posprzątałam. 🙂
Co do odpowiedzi, powinno być coś takiego jak "subskrybuj pocztą", ale nie wiem, czy to daje informacje o komentarzach, czy po prostu subskrypcję bloga. Pamiętam, że gdzieś taką opcję widziałam, ale teraz nie potrafię znaleźć.
A opcji weryfikacji starszych komentarzy po prostu wczesniej nie było – stąd pomyłka.
Sabb, zastanawiam sie nad zakupem French Lover. Wg Ciebie to zapach ciekawy dla faceta?
bede bardzo wdzieczny za Twoja opinie.
Zdecydowanie ciekawy i zdecydowanie dla faceta też. Niektórzy nawet twierdzą, ze dla faceta bardziej, niż dla kobiety. Ale z tym akurat ja się nie do końca zgadzam, bo przeciez noszę. Ostatnio często.
Nie wiem czy to zapach dla mnie. Jestem niecierpliwą osobą. Nie lubię czekać, a przeciąganie rozkoszy mogłoby zle się skończyć dla moich zmysłów 🙂
Znowu pobiegnę poniwnie wąchać. Twój opis zrobił takie wrażenie,że aż mi się ciepło zrobiło. Niedawno widziałam w perfumerii pana. Wyraźnie robił sobie zapas FL. Trzy buteleczki dla siebie robią wrażenie. Pomyślałam wtedy że koniecznie go muszę sprawdzić.