.
Pretekstem do „sklepania” tej notki jest, tak samo, jak w roku poprzednim, zbliżający się urlop.
W ramach tymczasowego pożegnania szczypta perfumeryjnego ekshibicjonizmu. Może jest tu ktoś, kto tak, jak ja lubi oglądać i kontemplować perfumeryjne zbiory.
Miłej zabawy.
Można się stukać po głowie – proszę bardzo. 🙂
Nie mam duszy kolekcjonera – nie czuję presji dokupienia piątego Incensa CdG po to, żeby mieć komplet, nie widzę sensu w zbieraniu wszystkich zapachów danej firmy, nie bardzo rusza mnie uroda flakonów (choć przyznaję, że pewne preferencje estetyczne mam – wolę mianowicie proste i raczej kanciaste pojemniki na pachnidła). Mam za to instynkt chomika, który każe mi z lękiem myśleć, że skończy mi się zapach wycofany i niedostępny, a drogi mojemu sercu i nosowi i stąd po trzy flaszki wycofanego L’Eau Trois, starej wersji Black Cashmere, a dwie przedlutensowskich Feminite du Bois.
Swoich perfum nie nazywam kolekcją celowo i z rozmysłem. Nie zbieram ich, nie kolekcjonuję, tylko robię zapasy. Jestem olfaktorycznym smakoszem, który lubi mieć pełną spiżarnię.
W stosunku do stanu poprzedniego ubyło 20 flakonów i większość zbiorów bibliotecznych. Był to rok pod znakiem exodusu Demeterków.
Przybyło… No cóż, coś tam przybyło. Natura nie znosi próżni. 😉
Przez moje ręce przewinęło się kilka perfumeryjnych meteorytów, które pojawiły się i zniknęły nie załapując ani na remanent ubiegłoroczny, ani na ten. Czy warte są wspomnienia, nie wiem doprawdy…
W planach mam dwa flakony i trzeci w stadium rozważań. Ale bez natrętnych myśli i gwałtownego pożądania. Kiedyś będą.
A na razie jest, jak jest.
– Voluspa Red Amber Incense
– Comme des Garcons Incense Kyoto
– Comme des Garcons Incense Jaisalmer x2
– Comme des Garcons Incense Avignon
– Comme des Garcons Incense Zagorsk x2
– Voluspa Baltic Amber
– Olivier Durbano Black Tourmaline x2
– Frederic Malle French Lover x2
– Donna Karan Black Cashmere balsam
– Donna Karan Black Cashmere x3
– Yves Saint Laurent NU EDP
– By Kilian Straight To Heaven
– Serge Lutens Un Bois Vanille
– Serge Lutens Chene
– Serge Lutens Un Bois Vanille mini
– Serge Lutens Santal de Mysore
– Serge Lutens Ambre Sultan mini
– Parfumerie Generali Bois Blond
– Shiseido Feminite du Bois x2
– Shiseido Feminite du Bois balsam
– Parfums d’Empire Ambre Russe
– Maitre Parfumeur et Gantier Santal Noble
– Comme des Garcons Palisander
– Cristiano Fissore Cashmere for Men x2
– Diptyque l’Eau Trois x3
– L’Artisan Parfumeur Ambre Extreme
– L’Artisan Parfumeur Jour de Fete
– L’Artisan Parfumeur Bois Farine
– L’Artisan Parfumeur Safran Troublant
– Geoffrey Beene Grey Flannel
– I Hate Perfume Fire From Heaven
– I Hate Perfume Russian Caravan Tea
– I Hate Perfume Burning Leaves
– I Hate Perfume Cedarwood Tea
– Brosseau Atlas Cedar
– L.T. Piver Parfum d’Adventure
– Comme des Garcons Calamus x2
– Annick Goutal Duel
– Givenchy Organza Indecence x2
– Annick Goutal Vanille Exquise
– Hermes Elixir des Merveilles
Odlewki, Demeterki i arabskie olejki
Między innymi:
– Bvlgari Au The’Rouge
– Bvlgari Notte
– Comme des Garcons Ouarzazate
– Comptoir de Sud Pacifique Vanille Extreme
– Demeter Black Pepper
– Demeter Bonfire
– Demeter Earl Grey Tea
– Demeter Fig Leaf
– Demeter Incense
– Demeter Linden
– Etro Messe de Minuit
– Frapin Caravelle Epicee
– Mauboussin Histoire d’Eau
– I Hate Perfume Memory of Kindness
– Issey Miyake Le Feu
– Issey Miyake Le Feu Light
– l’Artisan Parfumeur Piment Brulant
– l’Artisan Parfumeur Tea For Two
– l’Artisan Parfumeur Timbuktu
– Nina Ricci Nina
– Norma Kamali Incense x2
– Orlane Missoni Uomo
– Serge Lutens Douce Amere
– Serge Lutens Un Bois Vanille
– Thierry Mugler A*Men
– Yves Rocher Nature Millenaire
– Voluspa Santiago Huckleberry
Próbki (a przynajmniej ich część)
45 komentarzy o “REMANENT czyli moje zbiory po roku”
Chylę czoła 🙂 Piękna, doskonała, idealna kolekcja. Zazdrość to brzydkie uczucie, wolałabym jej uniknąć, ale w tym wypadku jakby nie potrafię 🙂 Przybyłam, zobaczyłam i… zamarłam z zachwytu.
Ja za to prawie zaśliniłam klawiaturę 🙂 Chyba zmobilizowałaś mnie,żebym w końcu poszła do jakiejś 'wakacyjnej pracy', bo aż nabrałam ochotę na jakiś nowy flakon [obudziłaś we mnie chomika 😀 ]
A kolekcja po prostu piękna. Sporo pozycji, które chętnie zobaczyłabym również u siebie w szafce 😉
Sabbath, wspaniała kolekcja. Czy jak to tam nazwiesz. Wspaniała!
Masz najbardziej drewnianą i kadzidlaną kolekcję z wszystkich, jakie widziłam.
I strasznie podoba mi się porównanie miłośnika perfum do smakosza, a zbioru perfum do zapasów. Też chcę być chomikiem. 😉
Natala
Pomijając cudowne zapachy i mnogość flakonów urzekły mnie poszczególne kompozycje – przejrzyste zdjęcia, idealnie dobrane barwy, kształty, tło – moje odczucia estetyczne wręcz piszczą z zachwytu 🙂
Podziwiam i zazdroszczę.
Redhaired Witch
Escorito, taka perfumeryjna zazdrość to przecież bardzo ładne uczucie – największy komplement. Dziękuję i doceniam.
I nie zamieraj, proszę. 😉
Hisoko, wychodzi na to, żem wywoływacz chomików. 😉 I w ogóle, że do strasznych rzeczy zmuszam, a ja przecież nic o pracy nie pisałam…
Dziękuję za komentarz. 🙂
Natalo, to, co napisałaś o najbardziej drewnianej i kadzidlanej kolekcji miłe jest moim oczom. Choć w sumie taka jednostronność upodobań można by uznać także za ograniczenie, ułomność. Ja, na szczęście, dobrze się z tą moją ułomnością czuję.
Zdrowie chomików!
Redhaired Witch, no to się przyznam. Kompozycje sprawiły mi sporo problemów – jak to zwykle bywa przy takiej ilości zupełnie rożnych kształtów i barw. Siedziałyśmy nad nimi z Sałatką ze trzy godziny, a potem rano na chybcika i tak większość zdjęć pstryknęłam jeszcze raz, w lepszym świetle. Ogromnie, przeogromnie się cieszę, że komuś się spodobało. Dziękuję!
A najidealniej dobrałam kształty na zdjęciu z Diptyque'ami, co? ;-)))
Eee tam, po Diptyque'ach akurat widać, że copy – paste zrobione na szybkiego w Photoshopie 😉
W każdym razie dochodzę do wniosku, że unifikacja kształtu flakonów byłaby niezłym rozwiązaniem.
Red
Hahaha! Jesteś cudna!
Oczywiście, że copy. Kto by trzymał trzy flachy L'Eau Trois w domu?
Jak napiszę, że wszystkie niegrzybowe, to… mam nadzieję, że łowczynie Lotrułów nie przeczytają, bo jakimś fireballem dostanę przez sieć. 😉
Sabbath, jak zawsze chyle czoła. pod kazdym względem….
przepiekna kolekcja.
dobrze tutaj wcześniej Escritora napisała- zazdrość ale w pozytywnym tego znaczeniu.
i widzę,że BB dobrze się u Ciebie czuje:-)
agaa13
Kolekcja piękna, przemyślana, bardzo spójna. Ale zazdrości nie odczuwam, bo jak wiesz jesteś moją siostrą anty-zapachową 😀 :-* Ale Elixir de Merveilles to bym ci capnęła 😉
Piękne zdjęcia Lutensów:)
Agoo, uwielbiam ten zapach. Tym bardziej, że sama wiesz, jaki sentyment budzą flakony, które przybyły od kogoś, kogo darzy się sympatią. 🙂
I nie przypadkiem BB stoi obok drugiego cedru dekady. Razem im dobrze.
Madzik, co tam antysiostrzaność zapachowa, skoro łączy nas tyle ważniejszych rzeczy. 🙂
Z resztą… Mnie się podoba, jak pachniesz.
Sabbacie Drogi, jak ja czekałam na te zdjęcia! no i się w końcu doczekałam i, mimo iż wiedziałam że zapachy rzucą mną o podłogę, to i tak z podziwu wyjść nie mogę. Szczególnie cieszy oko rodzinka Diptyque, fantastyczny zbiorek Lotruł (no zaraz mi żyła chyba pęknie:D). Bardzo klimatyczne zapachy i wcale nie uważam żeś ułomna. wybrałaś wśród swoich klimatów to co najpiękniejsze. każdy jeden zapach jest wspaniały i wyjątkowy. podziwiam znakomitą selekcję zapachową, to że potrafisz oddzielić zapachy mniej Twoje od tych prawdziwków. a chomicza natura nas łączy. sama wole zainwestować w zapasy niż kupić coś nowego. człowiek może zlewać się do woli bez obaw że cudeńko się skończy…
a zdjęcia pierwsza klasa! chyle czoła! piekne tło i gra świateł!
pozdrawiam,
Iga
A to mnie, Sabbath zdziwiłaś:) Przecież ty nie lubisz HP, OI, Madness, Stelli (wiem, że nie lubisz róży). A ja pachnę głównie tym. Ale mogę się domyślać, co masz na myśli:)
A ja tam Ci zazdroszczę w negatywnym znaczeniu tego słowa (zresztą uważam za całkowite nieporozumienie pisanie o negatywnym i pozytywnym znaczeniu zazdrości; to tak jakby pisać o pozytywnym i negatywnym znaczeniu mordowania- ale człowiek zawsze będzie się usprawiedliwiał)
I się zastanawiam jak plastikowa musi być część osób, która się nade mną (i pode mną pewnie też) wypowiada…
A wracają do posta(u).
Kolekcja robi olbrzymie wrażenie, ale robi to wrażenie nie dlatego, że jest tam dużo, powszechnie uznanych zapachów i unikatów. Bardzo ważny przy ocenie zbioru jest też właściciel. I nawet najbardziej drzewo-kadzidlana kolekcja licząca 200 butli w rękach "obwieszonych fałszywym złotem klonów Donatelli Versace jakich wszędzie pełno" będzie tylko karykaturą.
W Twoich rękach zapachy nabierają innego wymiaru. To Ty nimi rządzisz, a nie one Tobą (że się tak banalnie wyrażę). Niestety dla większości ludzi pęd za kolejnym flakonem zasłania sedno zapachu.
Dużo Twoich zapachów to pozycje wzbudzające dzikie żądze u większości ludzi. Może to sugerować małą oryginalność. Ale nie może być inaczej, skoro jak już coś kupujesz to zaraz za Tobą robi to kilka innych osób…- taka cena bycia autorytetem (a tego Ci zazdroszczę jeszcze bardziej niż flaszek) 🙂
Zdjęcie z Nemo- brzydkie. Reszta- wspaniała.
Gothic, to chyba zawsze jest tak, że cudze zbiory robią na nas większe wrażenie, niż własne. Mnie Twoje też zachwyciły.
Selekcji w sumie nie masz co podziwiać – jeszcze rok temu stało na mojej półce sporo zapachów z epoki "przedniszowej" trzymanych z sentymentu. Myślę, że moment pożegnania dawnych miłości jeszcze przed Tobą. Decyzja bywa trudna, ale strach przed zepsuciem i zmiana zapachu świetnie mobilizuje. Teraz tylko OI powinna jeszcze polecieć, ale postanowiłam ją wymienić, a nie sprzedawać.
Pozdrawiam serrrdecznie wzajemnie 🙂
Madzik, ale przecież fakt, że kwiatowe zapachy nie podobają mi się na mnie i że sama ich nosić nie lubię nie znaczy, że nie spodobają mi się na kimś innym.
Twister, Twoje komentarze zawsze są takie… soczyste. 🙂
Po pierwsze – ja chyba rozumiem pojęcie zazdrości pozytywnej. To jest najwyższy poziom komplementu i znaczy tyle, co: też chciałabym "to" mieć, ale jednocześnie nie wkurza, lecz cieszy mnie, że Ty "to" masz. Tak ja to widzę.
W każdym razie Twoja "negatywna" zazdrość bardzo mi pochlebia i nie… Tak serio wcale nie wierzę, że jest negatywna. 😉
Dziękuję.
Mój nos nie jest nastawiony na "unikatowość" zapachów. Przynajmniej nie na unikatowość rynkową. Sam widzisz, że obok "prywaciarza" PG stoi sephorowy HeWood i tak szczerze – oba darzę jednakim sentymentem.
I oczywiście masz rację – nie zniosłabym zapachu, który by mnie zdominował. Ja po prostu lubię zapachy, w których dobrze się czuję. Nie wystarczy, że są piękne (o pojęciu "modne" nawet nie wspominam) – muszą być także moje.
Pozostałą część Twojego komentarza potraktuję jak komplementy i tylko raz jeszcze pięknie Ci podziękuję. 🙂
Sabbt, a więc trafnie domyśliłam się, o co chodzi :-*
Jak zwykle. 🙂
Wyśmienicie zaopatrzona ta Twoja spiżarnia. Pieczołowicie wyselekcjonowane zapasy w niej trzymasz. Gratka dla koneserów.
Półka z Lutkami podoba mi się najbardziej.
Przesyłam serdeczności.
Sabbath,
wszystko przeczytane od deski do deski, teraz będę tu zaglądać częściej 🙂
Ponadto wywiad z Sissel Tolaas na Wysokich Obcasach polecam.
Pozdrawiam,
Miciel
Sabbath,
"Prawdę mówiąc, jestem na tyle ogłuszona, że nawet już nie czuję zachwytu ani zazdrości…
Obiektywnie widzę, że masz tego mnóstwo. Zdaję sobie sprawę, że to właściwie same rarytasy i cudeńka. Wspaniała, przebogata kolekcja. Niesamowite możliwości realizowania swych marzeń – flaszka dziennie. Wyrafinowany gust, wielka, imponująca znajomość przedmiotu. Cud, miód…
To, co przychodzi mi do głowy, to to, że ja nie tego chcę.
Przeraża mnie taki skarbiec pełen cudów, które nie dają przecież szczęścia.
Czy Ciebie (…) w ogóle jeszcze naprawdę cieszy zdobycie upragnionej flaszki? Czy masz marzenia?
Czy odczuwasz takie perfumeryjne pragnienie zakończone poczuciem spełnienia, kiedy z dawna oczekiwany skarb trafia w Twoje ręce?
Czy potrafisz cieszyć się tym, co już masz, czy wciąż szukasz nowych podniet?
Czy w ogóle zdarza Ci się zużyć coś do końca?
(…) – podziwiam przepych Twojej zapierającej dech kolekcji. Ale nie zazdroszczę. Przygnębia mnie to, co widzę. Bo nie widzę końca, zwieńczenia, celu nie widzę…
Chyba dotarło do mnie to, co mówił Elam Harnish: "Człowiek nie może spać w dwóch łóżkach jednocześnie".
Ja też nie chcę próbować."
Lipiec 2007. Pamiętasz?
Sabbath – twoja kolekcja jest bliska mojemu sercu, a twoje opisy – iście soczyste. Niektóre twoje recenzje mi pomogły. Ostatnio wybrałam się Quality – i wiem, że przepadłam. Dzięki tobie poznałam wiele perfum – ciekawa jestem gdy wrócisz na wizaż, zajrzyj do kolekcji – tam jest i moja (skromna i malutka, ale to dopiero początki – i miałaś rację odnośnie Hypnotic – nieznoszę tej wanili ostatnio – za słodka i zbyt ulepiasta). I wpadaj do mnie czasem też na bloga – wiesz gdzie szukać ;)A i prośiłabym o małe zdanko na temat – bo szukam bardzo wyjątkowych perfum – na wizażu założyłam wątek, a ty jesteś dla mnie guru pefumeryjnym – bo nos masz bardzo bliski mnie, tylko u mnie trzeba odjąć świerzaki, a dodać piżmo i ambrę oraz wanilię. Pozdrawiam Werka – czyli Wieronka
Żałosne. Po prostu. (ad wypowiedzi z 9 sierpnia)
Co do komentarza to z niecierpliwością czekam na ripostę Sabbath, bo przecież to jej własne słowa do Kattariny. Dwa lata temu dyskusja toczyła się na bardzo wysokim poziomie i obie panie zachowały styl oraz kulturę dochodząc do interesujących wniosków. Niestety nie można powiedzieć tego o Madzik Monster, która od razu nazywa rzeczy "żałosnymi". Ale w końcu czego oczekiwać osoby, która nie miała zbyt wielu okazji, żeby kulturę i ogładę w sobie wyrobić?
Ps. I dodam, że nie ja jestem autorem rzeczonego komentarza/
Czekam z niecierpliwością na odpowiedź autorki.
Riposta będzie taka, że tylko krowa nie zmienia poglądów a ponadto ostatnie doniesienia są takie,że spanie w kilku łóżkach jednocześnie jest dobre na kręgosłup.
Szkoda tylko że Sabbath pisząc wtedy to co napisała nie wykazała się ani taktem ani kulturą. Encyklopedyczne słownictwo to niestety nie wszystko.
Homyku, dziękuję za miłe słowa. Tym milsze, że od Ciebie pochodzą.
Serdeczności wzajemne.
Miciel, dziękuję za zwrócenie mojej uwagi na wywiad. przeczytałam z wielkim zainteresowaniem.
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do odwiedzania mnie.
Anonimowa Osobo, której imienia się domyślam oczywiście. Pamiętam, ale pojąć nie mogę, że Ty wciąż to przeżywasz.
Na zadane wówczas pytania odpowiedzi uzyskałam i jeśli Ty nie widzisz różnic między naszym podejściem, to ja nie podejmuję się tłumaczyć ich jeszcze raz.
Werko, dziękuję Ci serdecznie i z serca za to, co napisałaś. Do guru co prawda mi daleko ;-), ale zapachową siostrę zawsze miło spotkać.
W kwestii pokrewieństwa naszych nosów – ambrę i wanilię lubię bardzo, zaś świeże zapachy… To przecież nie moja bajka. Poza Calamusem.
Zaraz pędzę na Wizaż zaglądać w wątki. 🙂
Twister, wypowiedź Madziczki nie dotyczyła stricte komentarza, tylko upartego doszukiwania się złych intencji w tej wypowiedzi, upartego kreowania spiskowej teorii dziejów później i wreszcie darcia szat i rozdrapywania tematu przez lata.
Twój przycinek natomiast był po prostu niegrzeczny. Daję Ci słowo, że z kulturą i ogładą Madziczki wszystko jest w najlepszym porządku. I piszę to jako osoba, która, w przeciwieństwie do Ciebie, poznała Ją osobiście.
Czy rzeczywiście moja interlokutorka sprzed dwóch lat zachowała klasę, jest dla mnie kwestią dyskusyjną, ale rozumiem powody, dla których do dziś czuje złość. Dotknęłam czułego punktu. Zadając te pytania nie miałam pojęcia, jak wielki jest jej problem. Gdybym wiedziała, po pierwsze nie musiałabym pytać, po drugie nie ryzykowałabym budzenia demonów.
Tyle z mojej strony.
"Jej problem?" Problemem jest raczej niespójność pomiędzy słowami a czynami zupełnie innej osoby.
Co do domysłów to niestety jest to przez niektórych bardzo lubiana, lecz kompletnie sprowadzająca na manowce technika. Sugerowanie, że komentarz napisała osoba wówczas zaatakowana jest błędne.
lady_poison
Sabb, zapasy rzeczywiście imponujące, choć w porównaniu z poprzednim podsumowaniem, uszczuplone 😉 Zadroszczę Ci właśnie tej umiejętności zrezygnowania z zapachów, które nie zachwycają już tak jak kiedyś. Mną targają czasami zbyt wielkie sentymenty by poczynić taki krok 🙂
Zaglądam regularnie i czytam z uwagą i nieskrywanym zainteresowaniem. Pięknie myśli ubierasz w słowa.
Pozdrawiam serdecznie, lady_poison
Sabb wpsaniały zbiór,widać ,że przemyślany i widać dokładnie co lubisz i widać twoje lęki przez brakiem którejś z przeboskich woni:) Piękności…..
skarbiątko
Niezwykle piękna olfaktoryczna biblioteka, a właściwie: magiczny "cynamonowy sklepik".
Miło mi rozpoznać jedną buteleczkę, która przewinęla się przez moje (niegościnne) progi… Lotrua znalazł domek najlepszy z możliwych.
Pozdrawiam.
Lady Poison, dobrze to ujęłaś: "nie zachwycają tak, jak kiedyś". Waśnie tak u mnie jest. Nie chodzi o to, że kupuję coś, co mi się nie podoba, ani nawet o to, że podobać mi się przestaje. Raczej o gasnący zachwyt – przychodzą nowe wrażenia, nowe doznania i te, które kiedyś były najpiękniejsze okazują się ledwie któreś z kolei.
Ale przyznaję, sentymenty też na mnie wpływają i niestety, nie wszystko, co oddać powinna, jestem w stanie puścić w świat.
Dziękuję Ci za miłe słowa. Postaram się zabrać do pisania, jak tylko odkopię się z zaległych tekstów nieperfumeryjnych. Zapraszam nieustająco. 🙂
Skarbiątko – Twoje spostrzeżenie jest oczywiście jak najbardziej trafne. Nachomiczyłam głównie tego, czego może mi braknąć.
Dziękuję za odwiedziny.
Pawle, witaj. Ależ mi miło Cię tu ujrzeć!
Flaszeczka od Ciebie to jeden z moich największych skarbów. A sam "proces adopcji" do dziś wspominam z wielkim sentymentem.
Pozdrawiam serdecznie. 🙂
Witam,
znana nam obu niejaka Martwa Papuga twierdzi, że powinnam się ujawnić, co niniejszym czynię –
od dawna czytam i podziwiam świadectwo wrażliwości – nie tylko na zapachy 😉
Dziękuję za otworzenie nozdrzy na świat!
Magdo, dziękuję za to ujawnienie się. Miło jest wiedzieć, że ktoś jednak czyta…
Zapraszam do komentowania.
Za widoczny aktualnie na blogu kryzys formy przepraszam; obiecuję poprawę – w końcu kiedyś musi wrócić wena. 😉
Gratuluję świetnego blogu i tej imponującej kolekcji niszowców! Robi ona na mnie tym większe wrażenie, że sam jestem wielbicielem zapachów drewnianych, dymnych i kadzidlanych. Życzę dalszej wytrwałej bloggerskiej pracy i nieustających olfaktorycznych inspiracji. Będę tu zaglądał częściej. Pozdrawiam.
Fqjcior, witaj w moich skromnych progach!
Oczywiście kojarzę Cię i Twoje uznanie bardzo mi pochlebia. Pozdrawiam i zapraszam.
witaj.
kolekcja przecudowna! brak mi słów z zachwytu…
najbardziej to zazdroszczę ci tych Lutensów,gdyż rozkochałem się w nich.powiem ci że w porównaniu z moimi zbiorami, to ja jestem taka szara myszka z moimi kilkoma flaszkami oraz jedynym Ambre Sultan (choc chyba w próbkach ze zdjęcia to cię przegoniłem 😉
p.s.paczka z próbkami z lucky dotarła,celnicy potraktowali mnie nadzwyczaj łagodnie;-)
pozdrawiam.
Jarek Sz.
Jarku, dobrze, że to nie jest żaden konkurs, tylko pokojowe współistnienie. Rozmiary kolekcji niekoniecznie świadczą o jej klasie czy urodzie. Sam wiesz. 🙂
Skarbiec próbkowy większy od mojego wyobrażam sobie bez najmniejszych problemów. Szczególnie jeśli ktoś, tak, jak Ty, ma szersze spektrum zapachowe. Widziałam, że zamawiałeś zapachy różnorodne i interesujące.
Ja przyznaję, że próbek nieniszowych, a także niszowych zupełnie nie moich jakiś czas temu pozbyłam się hurtem. Nie wiem, czy nie pochopnie, ale co tam…
Cieszę się, że paczka dotarła. Gratuluję flakonu Ambry. Napisz słówko o zapachu przy okazji, bo nie znam, a ciekawam. Ja w ogóle ciekawska jestem. 🙂
Pozdrawiam.
Ambre sultan jest cudownym ,zmysłowym ambrowcem,który zachwycił mnie od pierwszego "niuchnięcia"
Intensywny smakołyk o delikatnej korzennej nucie jest dla mnie jak na razie nr.1
Do tej pory myślałem że nic nie jest w stanie przebić Ambre Russe Parfum D'Empire.
jak bardzo się myliłem!
jako wielbiciel Ambrowych nut śledzę je i konsumuję (głównie próbki) z różnymi odczuciami.
Sułtana znam tylko z próbek.
nie mam jeszcze śmiałości otwierać flakoniku.
biedak jak na razie stoi na pułeczce i zerka na mnie.na razie to taka wielka przyjażń,która mam nadzieję przerodzi się w coś głębszego,wszystko jest na dobrej drodze 😉
pozdrawiam.
Jarek Sz – początkujący fan S. O. S.
Fantastyczna kolekcja Sabbath!!! 😀 Z każdym scrollowaniem myszki moje oczy rosły z rozmiaru 5 groszówek aż do herbacianych spodków. 😉 :DD
Ojejku, nie wiedziałam, że masz tego tyle, co za bogactwo! 😀 Czy trzymasz to w jednym miejscu? Nie mieszają się zapachy? Ciekawa jestem jak pachnie w Twoim domu, pewnie feeria drzewno-kadzidlanych buteleczek daje jedyny w swoim rodzaju aromat! 😀 A przynajmniej chciałabym, żeby tak było. :))
Ciekawe czym się kierujesz wśród takiego wyboru: intelektualnie dobierasz zapach na dzień (trzeźwe spojrzenie), czy może zdajesz się na intuicję, a może coś bierzesz do towarzystwa dla nastroju, albo zamykasz oczy i ruszając paluszkami ponad kolekcją wybierasz buteleczkę na chybił trafił? :DD
Z wielką przyjemnością przeczytałabym wpis, jak używasz swojej kolekcji, jak dobierasz zapachy, co pasuje do jakiego nastroju słowem: Twoje wybory i dlaczego. 😀
Jakie świetne kształty butelek!! Spodobały mi się zwłaszcza:
-Armani Prive Bois d'Encens- wygląda jak otoczak na wyciosanej, matematycznej bryle. Takie połączenie, a raczej zwieńczenie bardzo do mnie przemawia ;D
-Cacharel Nemo- bo jest taka udziwniona 😉 Właściwie powinni nazwać ten zapach Yeti. ;P
– Le Boise, ale pominę milczeniem już, dlaczego bo nie chce spamować ;DDDDD
– Penhaligon's Opus – wygląda jak futurystyczna wariacja na temat retro żarówki ;).
-Givenchy Organza Indecence – heroina w ciąży ;D
Z zaciekawieniem spojrzałam na Elixir des Merveilles Hermesa, z zawadiacko przechylonym kapeluszem. 😉 Całkiem udana forma. 🙂
Ja lubię udziwnione buteleczki. 😀 Proste są proste i też mają swój urok, ale żałuję osobiście, że Incensy nie mają bardziej wymyślnych flakonów, przypominających np. różne świątynie. 😛 Lubię piękne przedmioty, które cieszą więcej niż jeden zmysł podczas używania ich.
Left Side, wstyd się przyznać, ale na chwilę obecną mam… Więcej.
Trzymam w toaletce – specjalnie kupowałam taką z dwoma szafeczkami, żeby pomieścić wszystko i właśnie jakiś miesiąc temu przestało się mieścić. Miałam już taki moment – trzymałam wtedy część perfum w szafie.
Zapachy wybieram tak samo, jak ciuchy.
W rzadkich przypadkach do okazji 0- wywiadówka, zebranie, praca, jakieś reprezentacyjne spotkanie – zapachy moje, ale niezbyt dziwaczne. Ludziowe. 🙂
W pozostałych sytuacjach ubieram to, na co akurat mam ochotę.
Chyba, że się strasznie spieszę, wtedy łapię za to, co jest wypakowane z pudełka. 😉
Flakonik Armani Prive to jest ciemne, gładzone drewno.
Nemo mnie wkurza, bo zajmuje za dużo miejsca w szafce. Rozpycha się. Ale nie oddam.
Le Boise… No właśnie. 🙂 Cud, miód i orzeszki.
Flakony Penhaligon's luie, bo w przeciwieństwie do pałacowych Lutensów mają atomizery.
Za to Organza Indecence to dla mnie bardziew i pasztet. Nie podoba mi się flakon, a jeszcze bardziej nie podoba mi się kapelusz. Zamiast zwiewnej sylwetki kobiecej – kloc w firanach.
Podobają mi się flakony l'Artisana. Ale własnie te nowsze, z kanciastymi korkami. Mistrzostwem świata jest flakon starego Black Cashmere. Czarny kamień, gładki i jednolity, wyglądający jak wielki żuk. To chyba jedyne flakony, których po zużyciu perfum nie wyrzucę.
Aktualiacja stanu zasobów będzie. Wkrótce. Mam nadzieję. 😉
Nie ma się czego wstydzić, za to jest się czym cieszyć! 😀
I dziękuję za odpisanie co wkładasz na jakie okazje 😀 Fajnie wybierać spośród zapachów bardziej "ludziowych" i tych mniej… ;P
Armani Prive i gładzone drewno brzmi nawet jeszcze lepiej jak wygląda.
O, na wpis o udziwnionych flakonach typu żuk lub drewno już się cieszę, podobnie jak na aktualizację zbiorów. 🙂 Nacieszę oczy ^ ^
I kibicuję Twojej wenie twórczej.:) Oby potrwała jak najdłużej! :)))))
Flakony z serii Armani Prive są naprawdę piękne. Szkoda, że zapachy mniej. Niesamowity i niezwykły jest IMO jeden. Piękne, tak naprawdę dwa (ten jeden z pierwszej części zdania i Ambre Soie). Reszta… Bywa ładna, ale z serii w drewnianych flakonach tylko te dwa. Reszta to rozczarowania. 🙁
Choć z drugiej strony – Bois d'Encens wszystko mi wynagradza. To jest prawdziwa magia.
Żuczka na następne spotkanie wezmę i pokażę. Warto.Szczególnie, że już go nie uświadczysz w regularnej sprzedaży.
A wena… Wena siedzi i czeka, aż katar minie. I zaczyna się już wkurzać. Ona – ta wena… :)))
A nie miałabyś ochoty zrobić zupełnie osobnego wpisu o ciekawych flakonach? 😀 Nie wiem, ile do spotkania – pewnie będę dopiero w październiku na Seminarium. A gdybyś nie miała przypadkiem tematów to… ;P 😀
No bo wiesz, do tego czasu trzeba coś robić ;P
Kurczę, to jest argument, który przekonuje mnie do zrobienia jednak tego seminarium. Bo rzecz ciągle jeszcze nie przegłosowana. Ale wobec takiej perspektywy zatnę zęby i będę robić. 🙂
O flakonach… Musiałabym włączyć do spisu te naprawdę pokraczne, żałosne i w złym guście. To byłaby nie lada gratka. :DDD
Flakony lubię proste, oszczędne, najlepiej kanciaste. Im prostsze, tym lepsze. To daje mi poczucie, że naprawdę liczy się wnętrze, że kupiłam zawartość, zapach, sztukę – nie opakowanie. Wyjątek czynię dla elementów drewnianych przy flakonie. Albo dla naśladownictwa natury, jak w przypadku stylizowanego na otoczak Black Cashmere czy serii Armani Prive z udającym kamień plastikowym kulfonem na czubku.
Swoją drogą, zerknij na flakony Reginy Harris (w jednaj z moich recek są zdjęcia). To dopiero jest cudeńko.
I jeszcze – Eixir i Eau des Merveilles można kupić jako miniaturki z zawieszka, które część pań nosi jak medaliony. 🙂
Jak to nie przegłosowana? 😮 Ja dostałam zaproszenie na maila…?
Tak, włącz wszystkie 😀 Te pokraczne też 😀 Gdzie ja je indziej zobaczę jak nie u Ciebie? 😀
Rozumiem, o co chodzi z tym wnętrzem znacznie ważniejszym jak flakon ale… 😉 dla kogoś po drugiej stronie palantira, który może sobie głównie popatrzeć, liczą się również wrażenia wzrokowe ;D
Na flakony Reginy Harris zerknę za chwilę, mam nadzieję jednak, że zrobisz jakiś wpis o flakonach za jakiś czas ^ ^
Co do eliksiru- o, to ciekawa wiadomość 🙂 Takie mini opakowanie byłoby w sam raz na jakieś "momenty". Szkoda, że nie robią miniaturowych flaszek…
Taaa… Nawet się domyślam, od kogo. 🙂
Wpis o flakonach rozważę. Już się powoli zapalam, szczególnie, że węch nadal nie wrócił do normy. 🙁
A miniaturowe flaszki robią, ależ robią. Te medaliony Hermesa to po prostu miniaturki flakonów. Większość marek selektywnych robi miniaturki flakonów. nawet niektóre niszowe – na przykład Serge Lutens. Popatrz na czwarte zdjęcie: między flakonami eksportowymi (kanciaste), a pałacowymi (alchemiczne dzwonki) stoją dwie miniaturki. Oczywiście nie są one szczególnie ozdobne, ale są po prostu takie, jak flakony. Ozdobne flakoniki maja ozdobne miniatury.