Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu cz.3.1

Witam Was po weekendzie. Przedłużył mi się nieco, ale przyznaję, że po 2,5 doby nieomal bez snu (w sumie 1h i 20 minut) w niedzielę wieczorem po prostu padłam. Nie, żebym narzekała… 🙂

Mój węch powoli wraca, wciąż jednak swoje doznania traktuję z dystansem, dlatego dziś kolejna część cyklu flakonikowego. Tym razem bardzo obszerna, poświęcona stylistyce firm – konsekwentnie budowanym wizerunkom marek, które znalazły u mnie uznanie.

Na pierwszy ogień idą flakony tradycyjne, charakteryzujące się urodziwymi zdobieniami. Raczej nie rewolucyjne – po prostu bardzo ładne.

 

Ciekawa jestem, czy Wam też się spodobają.

IV

Kilian

Poza podium, ale w ścisłej czołówce znalazł się Kilian Hennesy – dziedzic tradycji i fortuny rodziny Hennesy od 1765 roku zajmującej się produkcją najwyższej jakości koniaków. Kształcony pod okiem największych perfumiarzy świata przystojny Francuz stworzył własną linię perfum: eleganckich zarówno kompozycyjnie, jak i wizualnie.

Moje serce zdobyły jednak nie same flakony, lecz ciężkie, wyglądające jak wykonane z gładkiego kamienia atomizery podróżne zdobione motywem z tarczy Achillesa zaczerpniętym z tradycyjnej, greckiej sztuki.

Atomizery występują też w wersji złotej (tu powyżej czarna, a poniżej srebrna).

Firma oferuje opcję uzupełniania opróżnionych flakonów. Można to zrobić kupując 100 ml „termosik” z lejkiem lub w sklepie za pół ceny napełniając flakon z takiej oto beczułki. 

  

Jako bonus pokażę Wam limitowane flakony by Kilian utrzymane w stylistyce Art Deco.  Podobno wyprzedały się na pniu. Po 395$ za 50 ml.

 

 

III

Boadicea the Victorious

Tu chyba nie zdziwiłam nikogo. Flakony firmowane nazwiskiem Michaela Boadi wyglądają, jak gdyby odbyły podróż w czasie.

Charakterystyczny kształt, przypominające głowicę miecza korki i przepiękne, stylizowane tarcze zdobiące fronty i grzbiety flakonów skojarzone z imieniem wojowniczej królowej Icenów po prostu mnie zauroczyły. Na flakon z kolekcji agarowej pewnie nie będzie mnie stać, ale dopuszczam możliwość, że w końcu skusi mnie Regal

 

Oczywiście wzory na tarczach są różne. A ponieważ wszystkie są piękne, a zapachy niezwykłe, nietrudno znaleźć coś dla siebie. O ile ma się kilkaset złotych do wydania…

 

II

Regina Harris

Oto mistrzostwo stylizacji. Konsekwencja obejmująca nie tylko opakowanie, ale i formę i konsystencję zawartości. Silnie skoncentrowane, gęste, nasycone barwą olejki Reginy Harris trafiają do naszych rąk w cudownych, wyglądających jak ręczna robota fiolkach. Okute misternie zdobionym metalem szkło skrywa ciecz, która (w przeciwieństwie do podróżujących w czasie flakonów Boadicea the Victorious) robi wrażenie wykopaliska, reliktu z przeszłości, znaleziska na miarę odkopania Troi.

Żadnych kompromisów. 

I

Serge Lutens

Zdziwiłam Was?

Nie za niezwykłą i piękną prostotę doceniałam tym razem flakony Palais Royal de Shiseido, lecz za nietypowe, ręczne zdobienia limitowanych wersji. Spójrzcie sami.

 

I nowość:

Niegdyś ręcznie malowane i cięte były tylko flakony z serii pałacowej, teraz zdarzają się także tuningowane kanciaki. Moim zdaniem równie interesujące.

 

Jak wam się podobają takie „opakowania”? Które podbiły Wasze serca?

W kolejnej odsłonie firmy proponujące nam flakony w zupełnie innej, nowoczesnej stylistyce. Przepraszam za podział tematu, ale sami widzicie, ze zdjęć robi mi się absurdalnie dużo.

* Drugie zdjęcie Reginy Harris wykonał Nathan Branch. Link do jego pachnącego bloga w blogrollu po prawej.

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

27 komentarzy o “Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu cz.3.1”

  1. Wszystkie są cudowne i takie "moje". Na dzień dzisiejszy flakony Killian Art Deco mogłabym trzymać na widoku w domu, bo w przestrzeni wokół siebie lubię ład i minimalizm a misterny flakon Boadicea w torebce gdyż na sobie i pod ręka lubię posiadać przedmioty którym można się przyglądać 😛

  2. Wszystko co mnie zachwyca

    Wszystkie są ładne, ale w starym stylu. Widziałąbym je w ciemnym wnętrzu, na masywnych drewnianych meblach.

  3. istny raj dla oczu i węchu 🙂
    cudowne flakony Boadicea swoim designem przenoszą w czasie:)
    mnie osobiście zachwycają Lutki.
    ich ceny wachają się w granicach 850-1000 euro
    niestety tylko w ilościach 50-70 sztuk
    pierwszy flakon lutensa BORNEO to mistrzostwo.
    to samo dotyczy Fourreau Noir z kotem:)
    oczywiście czekam na ciąg dalszy.
    spójrz na plakat EL ATTARINE.Cudowny

    https://lh3.googleusercontent.com/-3ALGLvTBBfg/TX7ShhcaIMI/AAAAAAAAKfs/pm7ZC4x59QY/serge+lutens+el+attarine+perfume+ad.png
    p.s
    chochlik "moje serce dobyły":D

  4. wiedźma z podgórza

    Obecnie mam podobny jak Ty stosunek do swego powonienia. Czuć czuję, ale żeby na tej podstawie opinie wypisywać, to nie. 🙂 Cóż, w odróżnieniu od "niektórych" przynajmniej się kuruję. ;P [Sabb, dbajże o siebie! Choć raz zastosuj się do znanej i cenionej maksymy: "co masz zrobić dziś, zrób pojutrze. Będziesz miała dwa dni wolnego". ;)) Proszę Cię bardzo ładnie. ]

    A flaszki – i nie tylko one – przemiłe dla oka. Przydałaby się taka cysterna z Back to Black czy Straight to Heaven! 😉
    Budyki i Reginy to moje opakowaniowe marzenia. Niemal idealne. 🙂 A o tuningowanych, jak to fajnie ujęłaś, Lutensach napisano już niejedno. Bo warto! 🙂 Po prostu olśniewające.

    P.S.
    I Ty twierdzisz, że masz specyficzne poczucie estetyki?? ;> Jeśli tak, to najwyraźniej wszyscyśmy z jednego stada. 🙂 Wybierasz fotografie samych piękności.

  5. piękne :)) Regina cudo!!! a ta flaszeczka z kotem jest obłędna!!!

    mi przydałaby się cysterna Beyond love 😉

  6. Publiczna Pralnia

    cudne 🙂 Wszystkie! Z kotem trochę kicz, co nie zmienia faktu, że wszystko co kocie, musi być moje 😉

    Już zdrowsza? 🙂

  7. podpisuje się pod komentarzem Wiedzmy.
    taka cysterna to byłoby coś! 🙂
    p.s
    macie się wziąść w garść (jedna trochę słucha :))
    zdrowie najważniejsze.
    sorry,ale będę tak powtarzał do znudzenia:)
    pozdrawiam obie:)

  8. Polu, Kilian to jedyne, co mam z tej listy. Czarny, ciężki atomizer od dawna już "chodzi ze mną" w plecaku. A z flakonów art deco jako pierwszy "wyprzedał się" pierwszy od lewej. Zgadzam się w tym przypadku z gustem klientów: też mi się najbardziej podoba. A Ty? Który byś wybrała (jeśli jeden)?

    Wszystko co mnie zachwyca, w nowym stylu będzie jutro. Słowo! 🙂

    Sabbatho, mam nadzieję, ze jutrzejsze spodobają Ci się jeszcze bardziej. 🙂

    Jarku, Twego zachwytu Lutkami jestem świadoma, a jakże. Zaglądam do ciebie przecież. 🙂 Mnie się akurat Fourreau Noir nie podoba. Taki jest…. nie w konwencji. Odstaje od reszty. Bornego GENIALNE! A dla siebie wybrałabym De Profundis. choć kwiatków w składzie się lękam…

    Wyleżeć się w weekend nie mogłam. Mieliśmy imprezę, do której szykowaliśmy się miesiącami. I jestem po prostu strasznie szczęśliwa, ze się udała. 🙂

    Wiedźmo, ano mam specyficzne. Widzisz tu któreś w flakoników uznawanych powszechnie za ładne? "Utkane" Lolity, słitaśne Harayuku Lovers, "Ondy", Bondy czy nowe La Praire (choć klasyczna kropla Silver Rain akurat mogłaby się od biedy znaleźć)?
    A beczułka z kranikiem wymiata po prostu! Pomysł jest tak od czapy, ze aż genialny. Mieć coś takiego na półce. Idiotyzm, ale kusi… :)))

    Zdrowiej Wiedźmo kochana, zdrowiej, jako i ja zdrowieję.

    Reniu, mnie się ta z kotem nieszczególnie podoba, ale może częściowo dlatego, że tak bardzo różni się od pozostałych Lutków. Samodzielnie stanowi nową jakość. 🙂

    Pralko, kolejna kotomaniaczka? 🙂
    Ja mam chyba dra przyciągania wielbicieli kotów. Może sama jestem kotem? :)))

    Myszo, witaj. Cieszę się, ze Ci się podobają. Tak, jak napisała Wiedźma: my tu wszyscy jednako dziwaczni. 🙂

    Zosiu, Lutensów bez atomizera nie chcę więcej, ale na Boadiceę w końcu zaoszczędzę. Może… 🙂

  9. Sabbath flaszeczka z kotem podoba mi się z tego względu, że uwielbiam wszystko co kocie 😉

    wszystkim chorym życzę szybkiego powrotu do zdrowia :magia:

  10. Mnie najbardziej podobają się flakony Boadicea the Victorious – bardzo ale to bardzo bym chciała się do nich dorwać! Ale w zasadzie każde z przedstawionych przez Ciebie perfum są piękne na swój sposób. Każda buteleczka to małe dzieło sztuki.

  11. Flakony piękne, szczególnie Serże 🙂 Właściwie to wszystkie wapaniale się prezentują. U Kiliana najbardziej interesowały mnie atomizery, ładniejsze niż regularny flakon.

    Do zestawienia dodałabym Agonist, konswekwentnie ciekawe flakony w dziwnych kształtach 🙂

  12. Łoł, ktoś tu ma Art Deco'we wnętrze? Jak tylko bywam w jednym takim zawodowo, ale urządzone jest w brązach i flakon Kiliana średnio tam pasuje.

  13. Obudziłaś we mnie głód flachowy.. Przygarnęłabym wszystkie, bez względu na zawartość, samo przyglądanie się oprawie to już obcowanie z pięknem:)
    Zdrowiej Sabb, powinnaś dostawać odszkodowanie, za każdy dzień choroby, bo Twój nos to prawdziwy skarb. Czekam niecierpliwie na jakąś recenzję i Twój powrót do świata wąchających! 🙂

  14. Mam takie smutne przemyślenie: dopiero teraz widzę jak szpetnie wyglądają te wszystkie próbki, odpsiki i odlewki, których ostatnio tak dużo kupuję. Ogołocone z szat. Pozbawione wdzięku i elegancji. Jakby odarte z godności. Jakież to przykre… a niby liczy się wnętrze 🙂

  15. Na mnie najbardziej niesamowite wrażenie robi flakon Borneo 1834. To dzieło sztuki. Grafika na flakonie, nawiązująca do teatru cieni wayang w połączeniu z wypełnioną ciepłobrązową cieczą zgrabną, lekko pękatą butlą zaprasza mnie do magicznego przedstawienia.
    Bardzo piękna sztuka i do tego użytkowa!;)

  16. Reniu, ja już pisałam, ze chyba przyciągam kotomaniaków. Naprawdę. Powinnam sobie zrobić jakieś testy genetyczne na kociość, bo korelacja między lubienie kotów, a lubieniem mnie jest wśród moich znajomych niepokojąca. Co ciekawe, ich koty zwykle również traktują mnie niezwykle sympatycznie… Coś w tym jest. 🙂

    Katalino, ja te Boadicee w końcu muszę pomacać przy okazji wizyty w Quality. Ciągle zapominam. Chciałabym Regal. Ale i Amber Vanilla Reginy Harris nie wzgardziłabym wcale…

    Piotrze, ja też miałam najpierw wkłady. Nie wiem, czy jesteś świadom, ale da się do nich dokręcić atomizerki z tych wspólnozakupowanych na Wizażu flaszeczek. 🙂

    Tsukichan – kanciaki to istny mhhrok. Cudo! I mają atomizer. 🙂
    A agonisty sa w nowoczesnych. Ten post nie wyczerpuje tematu. 🙂

    Myszo, ja myślę, że czerń pasuje do wszystkiego. 🙂
    A próbki i odlewki szpetne? No co Ty! To przecież jest miara miłości do zapachów! Bez względu na opakowanie, pomimo, że to żaden szpan i żaden luksus – trzymamy i kochamy te zapachy w brzydkich opakowaniach. To jest jak kochanie brzydkiego psa czy kotka – nie ma szpanu, nie ma lansu – jest czysta miłość. 🙂

    Medullo, szalenie miły żart. 🙂 Hihi! Recki będą wkrótce. Jestem zakopana w cudach do testów.
    A flaszki… też bym przygarnęła. Ale z kupowaniem gorzej. Zwykle tak bywa, ze te dopieszczone flaszki są rozpaczliwie drogie… Ja powiem szczerze, że same testy Agarwood Collection Boadicea byłyby dla mnie spełnieniem marzeń…

    3, Borneo to pierwszy zdobiony flakon wypuszczony przez SL. I jest niesamowity. Żaden później już taki nie był. Choć wszystkie piękne.

  17. Te flakony Serge Lutens są przepiękne. Marzy mi się taka mała witrynka z wszystkimi flakonami Lutens'a. Mnie osobiście do gustu jeszcze przypadły flakony Le Labo. Jest w nich taka surowość:)I może jeszcze warto wspomnieć o flakonie Bond No. 9 Chinatown z kamieniami Svarowskiego. Jako "były" tancerz towarzyski mam sentyment do wszystkiego, co jest "oblepione" kamieniami Svarovskiego.

  18. W takim razie czekam z niecierpliwością na recenzje tych wszytskich wspaniałości, które zgromadziłaś:)
    Ceny niektórych moich chciejstw są faktycznie zaporowe, ale może to i dobrze, bo jak w końcu coś kupię, to będę się tym naprawdę cieszyć i docenię jeszcze bardziej, niż w przypadku, gdy takie wydatek nie byłby dla mnie znaczący.
    Życzę, żeby spełniło się Twoje marzenie i żebyś zdobyła jakoś Agarwood do testów. Na pewno stworzysz wtedy piękną recenzję:) Czasami łapię się na tym, że wydaje mi się, że jakiś zapach już testowałam, a tak naprawdę, czytałam o nim na Twoim blogu^^

    No i zgłasza się kolejna miłośniczka kotów:)

  19. Moje ulubione flakony?
    1. Serge Lutens wersja pałacowa.
    2. Chanel (klasyczny flakon z kryształowym korkiem)
    i…
    3. Armani Prive – czarne drewniane flakony z kolorowymi korkami – kamieniami.

    Marek

  20. Mnie ostatnio oczarował swoją prostotą flakon Shigenobu Twilight Anicka Yi & Maggie Peng. Nie jest kunsztownie wykonany, właściwie słowo nieokrzesany pasowało by idealnie 🙂 ale takie naturalne ciepłe w dotyku coś, skrywające jeszcze do tego jakiś drzewny zapach mogłabym mieć 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Punk Motel Coreterno

Oto perfumy, które sprawiły, że zaintrygowała mnie marka Coreterno. Jest to przypadłość banalna, ale przyznaję się: wszelkie odwołania kontrukulturowe na mnie działają. Zawsze. Oczywiście punk

Czytaj więcej »

Earl Grey Tea by Demeter

Słaba herbatka Kłopot mam z oceną tego zapachu spory i uwierający mnie szczególnie. A to dlatego, że zapach po pierwsze jest (w opozycji do trocinek,

Czytaj więcej »