Olivier Durbano rozpoczął swą perfumeryjną karierę od trzęsienia ziemi. Rock Crystal wstrząsnął posadami pachnącego światka – a potem było lepiej. Do czasu.
Miłośnicy wymagających kompozycji z początków serii de Pierres Poemes od dawna tęsknie wyglądali kolejnego mocarza na miarę potężnych kadzidlaków. I oto pojawił się. Labradoryt numer 13. Jednoznaczny jak Rock Crystal, bezkompromisowy jak Black Tourmaline, niszowy jak Jade. Z wyraźną, turpistycznie piękną nutą kadzidła. A jednak… zupełnie, zupełnie inny, niż wszystko to, czego mogliśmy się spodziewać.
Pożar w bur w Nowym Orleanie
Labradorite No. 13 to perfumy w stylu „in your face”. I nuty tak właśnie tu wyglądają.
Wchodzą na skórę jak zawodnicy sumo – z całym tym wspaniale przerysowanym ceremoniałem i namaszczeniem. Tuberoza i akord zwierzęcy. Obaj championi solidnie pracowali nad masą i doprawdy – trudno to przeoczyć.
Tuberoza jest blada, krągła i zmanierowana. W potężnym uścisku akordu animalnego zdaje się lśnić, dyszeć, omdlewać rozkosznie jak pulchna diva niemego kina. A potem kamera odjeżdża. I oto okazuje się, że egzaltowane uściski Tuberozy i Zwierza to tylko część opowieści. Bo w tle płonie Nowy Orlean.
Wstęgi płomieni w odcieniach szarości. Majestatyczne jak wielkie ćmy płatki popiołu wirujące wokół. Niebiosa, które nigdy nie były niebieskie.
Trzynasty Poemat Oliwiera Durbano to opowieść o dzikiej namiętności. Opowieść wyjątkowa – bo każda wielka namiętność jest wyjątkowa. I opowieść banalna, bo fatalne zauroczenie Zwierza Tuberozą rodzi się, płonie i gaśnie, jak tysiące innych wielkich i wiecznych namiętności.
Późna, ambrowa baza jest słona jak łzy. Ciepła jak tęsknota. Gorzko słodka, jak wspomnienie. I jak wspomnienie – jest tylko echem serdecznego porywu.
Labradorite to kompozycja będąca o krok od przesytu. Dramat o krok od dramy. Emocja o włos od histerii.
Potężne, ryzykowne nuty rzucone na kanwę zapachu jak krzyk. Kontralt Tuberozy, ochrypły ryk cybetowo – ambrowego Zwierza i basowe dudnienie kadzidła. Trio omniprezentne i omnipotentne. Zaćmiewające wszelkie niuanse, tworzące pieśń archetypiczną, przerysowaną, ocierającą się o kicz. I wielką.
WIELKĄ.
Choć nie piękną.
Data powstania: 2017
Twórca: Olivier Durbano
Trwałość: bardzo dobra, ale nie aż tak mordercza, jak sugerują nity. I to dobrze.
Nuty zapachowe:
Nuty głowy: palo santo (czyli gwajak po prostu), majeranek, kadramon
Nuty serca: tuberoza, ambra, olibanum
Nuty bazy: oud, sandałowiec, cybet, kastoreum, opoponaks, piżmo
- Zdjęcia i postery pochodzą z wiekopomnej i pięknie przerysowanej adaptacji pięknie przerysowanej powieści Margaret Mitchell „Przeminęło z wiatrem”. W roli Tuberozy i Zwierza Vivien Leigh i Clark Gable.
25 komentarzy o “Strzeżcie się swoich marzeń czyli kolejny tytan Oliviera Durbano”
Wyobraziłem sobie właśnie jak wchodzę z tym zapachem do windy… Nie omdlewam, duszę się 😀
Te popioły jak ćmy za to bardzo piękne 🙂
Jeśli będziesz miał trochę szczęścia, możesz się dusić w towarzystwie. O ile towarzystwo nie będzie miało szczęścia… 😉
Co do ciem – ja tak widzę zapachy. po prostu widzę te płatki i ona tak właśnie wyglądają. W moim mózgu dzieją się dziwne rzeczy. 🙂
Masz bardzo piękny mózg (i całą resztę, viadomo!) ♥
Dziękuję. <3
Mam nadzieję, że nie skusi żadnego Hannibala… 😉
A z tym to nigdy nie wiadomo, niestety 😛
Muszę schudnąć. Wtedy nadam się tylko na rosół. :p
Jeśli o mnie chodzi, jestem pod wrażeniem (recenzji!). Ponadto bardzo, ale to bardzo lubię tuberozy i zwierzęta i lubię przerysowanie na granicy kiczu. Dla mnie może to być strzał w dziesiątkę. W sumie po tej recenzji mogę kupować w ciemno.
To jest dobra kompozycja.
Ludzie na nią masowo fujają i opinie zgarnia niedobre, a ona jest dobra. Tylko… nieśliczna.
W ciemno nie polecam, ale do testów zdecydowanie.
A one już są w Quality?
Niestety, jeszcze nie ma. Ale będą.
No to czekam 🙂
Mam nadzieję, ze Cię nie rozczarują. Ja słyszałam, że "pachną kocią dupą", więc wrażania mogą nie być pozytywne. 😉
Tą kocią dupą mnie zastrzeliłaś 😀
Hmmm… Zastrzelenie kogoś dupą, i to kocią…. wpiszę sobie do szczególnych talentów. 😉
Kocia dupa może pachnieć bardzo zachęcająco. Dla kotów.
Haha! Zdecydowanie dla kotów. 😀
Czyżby powrót w wielkim stylu, w przemyślanej do bólu koncepcji..?
Lubię tuberoze i nuty zwierzęce a jeszcze nie trafiłem na tą jedyną, w pełni moją.
Jako że nie straciłem wiary w Oliviera czym prędzej zdobęde sampla. Nuty z opisu obłędne. 🙂
Opisałaś to na maksa… 😉
Ha! Ja właśnie nie lubię ani tuberozy, ani nut zwierzęcych i i tak doceniam. Dla kogoś, kto lubi to może być miła niespodzianka.
Wąchnę jak się pojawi, ale coś mi się zdaje, że miłości z tego nie będzie.
Ps. Jak "pachnie" kocie dupsko? Bo moje futro pachnie bardzo ładnie, aczkolwiek od strony ogona go nie wąchałam 😀
Haha! Nie wiem. Oraz…. obawiam się wchodzić w szczegóły. 😉
Ale ja kocham Gwajak! Taki prawdziwy, dziki. Esencje są dla mnie zbyt gładkie i delikatne w porównaniu do prawdziwego drewna.
Esencja gwajakowa to akurat totalny hardcore jest. Zupełnie nie przypomina tego słodkiego drewienka, jakie znamy z perfum.
A czysty surowiec zawsze najlepszy. True!
Musiałaś mi to robić? Musiałaś, prawda? 😛 Teraz będę mieć chciejstwo!
No musiałam. To przecież Olivier… 😉
dzięki za przypomnienie posta, przypomniało mi, że koniecznie chciałom wypróbować <3
po przeczytaniu recenzji po raz pierwszy te trzy lata temu pomyślałom, że brzmi jak coś, co mogę kupić w ciemno. I dziś, po wypróbowaniu, wiem, że absolutnie mogłobym kupić w ciemno!
Nie, nie są śliczne. Ale są piękne. Dziwną, nieklasyczną i nietypową urodą, ale hej, taka najbardziej zapiera dech w piersiach.