Dziś kolejna recenzja demaskująca moje zakupy. Przyznałam się ostatnio do Oud Royal Armani Prive, Sandalwood & Patchouli Rituals… oraz, w aneksie do recenzji, także do flakonu Oud 27 Le Labo. Dziś rezultat najbardziej ryzykownego z tych zakupowych przedsięwzięć: kupionego wyłącznie na podstawie lektury nut Black marki Undergreen. Czyż jednak można się oprzeć mariażowi oud z kawą? Doprawionemu brzozą i kadzidłem? I cynamonem?
Tak, wiem – można. Ale ja się nie oparłam. 🙂
Czerń w ciemności
Wąchany z korka Black pachnie lukrecją. Nie jest lukrecja spełnieniem moich perfumeryjnych marzeń… Choć tym razem jest to lukrecja zadziwiająco sucha, doprawiona cynamonem, przypominająca nieco zapach masełka do ciała Ziaja Rebuild z anyżem.
Jednak rozpylony na skórze Black z lukrecjową, niejednoznaczną spożywczością nie ma nic wspólnego. Jest jednoznacznie kadzidlany.
Otwarcie to aromat stygnącego, letniego popiołu. Delikatnie gorzkawy, miękki i szorstki zarazem. Z intrygującą nutą mocno palonej kawy, zadziornym zgrzytem czarnego, zmielonego na przypominający popiół pył pieprzu i gdzieś na granicy świadomości wyczuwalnym, niejednoznacznym tchnieniem aromatu przypominającego nocne powietrze.
Trudno nazwać to zestawienie jednoznacznie ładnym, mnie jednak zachwyciło do beztchu w piersiach. Swą dziwnością właśnie.
Po chwilach nastu w kompozycję podstępnie wślizgiwać zaczyna się oud. Zadziwiająco „techniczny”, onieśmielająco chłodny, gładki jak szkło. Niepokojący.
Złożony z popielistym akordem otwierającym agar tworzy aurę czerni absolutnej. Wrażenie gładkiej, lśniącej powierzchni, po której zmysł ślizga się, miast wtopić, czy wtulić.
Wyobraźcie sobie ciemny pokój. Pusty i cichy. W ciemności wyczuwacie ruch – raczej intuicyjnie, niż za pomocą wzroku, czy słuchu. Gdy niepewnie wykonacie kilka kroków przed siebie i wyciągnięcie rękę, wasza dłoń natrafia na obiekt gładki, śliski, obcy, lecz zarazem niewątpliwie żywy, wyraźnie ciepły.
Wyobraźcie sobie ludzkie ciało w idealnie do skóry przylegającym czarnym lateksie. Wyobraźcie sobie, że dotykacie go w ciemnościach…
Połączenie aromatów bliskich, zapachów ciepłych i ponadnaturalnej nieomal woni litego, ciężkiego agaru tworzy mieszankę dla zmysłów deprymującą i stymulującą zarazem. Obraz odzianego w nasmarowany nawilżaczem lateks ciała towarzyszy mi od pierwszych testów Black. I nie potrafię znaleźć niczego bardziej trafnego, by opisać wam niezwykłość, nienormalność tej kompozycji.
Gdzieś poza zasięgiem naszych zmysłów są białe ściany, o których przypomina nam dyskretny aromat brzozy wyczuwalny w bazie kompozycji. Gdzieś ludzie śmieją się i jedzą hamburgery, tu jednak jest tylko ciemność, wpadające przez otwarte okno nocne powietrze i dotykane przez warstwę obcej substancji ciepłe, ludzkie ciało. To zestawianie syntetycznej nieomal gładkości agaru z pierwotnym, cielesnym ciepłem popiołu jest wręcz hipnotyczne.
Nawet kiedy zapach przycichnie, ułoży się na skórze i zastygnie w spokojnym bezruchu: wciąż towarzyszy nam wrażenie niepokojącej i podniecającej obcości.
Jedno mam tylko zastrzeżenie do czarnej kompozycji Olivieriiego. Jedno, jedyne, lecz nader istotne. Black jest nietrwały. Podobnie jak White z tej samej serii – trwa na skórze zbyt krótko i projekcję ma zbyt intymną.
Może i nie przystoi opowiadać tej historii pełnym głosem, może rzeczywiście winno się powtarzać ją szeptem, jednak chciałabym móc cieszyć się nią dłużej.
Data powstania: 2011
Twórca: Fabrice Olivieri
Nuty zapachowe:
Nuty głowy: czarny pieprz, cynamon, imbir
Nuty serca: lukrecja, bób tonka, kawa
Nuty bazy: kadzidło, gwajak, kora brzozy, oud
Ilustracje do tekstu:
- Pierwsza – reklamowa ze strony Undergreen
- Druga z zasobów strony Photos Public Domain
- Autorem trzeciej jest marek, znany też jako maz albo Maz.nu, którego galerię znajdziecie tu: KLIK
- Ostatnie ze strony Adeline Yen Mah
29 komentarzy o “Black Undergreen”
Kawa to jeden z zapachów, na punkcie którego mam absolutnego bzika! Popiół kusi i to bardzo, natomiast efekt "nocnego powietrza" przekonał mnie ostatecznie. Ok, może to i nie do końca "normalny" zapach, ale po przeczytaniu Twojego opisu z miejsca sklasyfikowałam go jako "swój" 😉 Szkoda tylko, że jest nietrwały 🙁
Obawiałam się, że to "nocne powietrze" będzie przegięciem i nikt nie skojarzy efektu… Jest w Blacku coś z nocnego powietrza, które pachnie po prostu powietrzem i nocą. Nie wiatrem, nie miastem, nie zielenią… No wiesz. 🙂
Pisząc o nocnym powietrzu, mam na myśli zapach, który czuję wychodząc w nocy z domu, zaciągając się głęboko. Takie powietrze ma swój specyficzny "aromat", który występuje wyłącznie po zmroku. Jeśli w tych perfumach jest choć odrobina takiego "czegoś", to jestem jak najbardziej za!
A do mnie nie przemówił jakoś :(. Agaru ni huhu nie ma, całość ładna ale bez fajerwerkow. Czuję, że się na mnie nie rozwija, dam mu jednak jeszcze szansę a co ! 🙂
Bo on jest nieładny, nienormalny i do tego moc ma nikczemną. Ale jest nieładny i nienormalny w sposób, który mnie po prostu rozwala.
Jestem okrutnie wkurzona, że on tak słabo pachnie. Może kiedy zrobi się cieplej, Black okaże się bardziej stały w uczuciach?
No właśnie z tym ,że nieładny to ja się nie zgodzę. Bo ładny to on dla mnie właśnie jest ale nie porusza mnie. Na mnie kadzidło dominuje wszystkie inne składniki i odczuwam go jako zapach głównie kadzidlany a kadzidlaki jako takie nie są moimi faworytami. Uwielbiam kadzidło w naturze, w perfumach lubię jako dodatek ale nie jako dominujący temat.
Uwielbiam kawę w perfumach, a tu jeszcze kadzidło i cynamon… polowanie czas zacząć :]
pozdrawiam, ewikk
ps- jeśli się nie mylę, to widziałam Cię na Pyrkon Dance 😀
Nie mylisz się. 🙂
Sab, zanim przeczytam reckę: czy Oud 27 przestał dla Ciebie być urynowy? Pisałaś gdzieś o nim ostatnio? Jestem ciekawa Twoich aktualnych odczuć nt. tego zapachu.
PIsałam tu:
http://sabbathofsenses.com/2012/03/wiosenne-porzadki.html
Nie bardzo szczegółowo, tyle tylko, że fizjologiczna nuta nie występuje. I że po konsultacji z innymi osobami testującymi Oud 27 kiedyś i teraz dochodzę do wniosku, że to jakaś prawidłowość, a nie tylko subiektywne wrażenie.
Dziwne…
Przy akapicie "otwarcie…. do powietrze" zawyłam z zachwytu, ale przy lateksie, wybacz, w pierwszej chwili oplułam kawą monitor.
Ale potem wyobraziłam sobie to ciało – anorektycznie chude, ale jednocześnie twarde, żylaste i umięśnione, z wyczuwalnymi (bo nie widocznymi – ciemność widzę, ciemność) żebrami. Niezliczoną, nienormalną ilością żeber. Jak na pomarszczonej tafli wody.
Ciepłe i żywe, ale w jakiś sposób nienormalne.
Jak powącham to wrócę tu jeszcze i porównam 🙂
Ja chyba lubię chude ciała. Nie anorektycznie, tylko sportowo. Mięśnie i ścięgna pracujące pod cienką skórą. Żadnego sadła, żadnych fałdek. 🙂 Dla mnie więc Twoja wizja nie jest nieprzyjemna. 🙂 I dodatkowo skojarzyła mi się z obcym z serii "Alien". Kolejne skojarzenie, które, choć nienormalne, jest dla mnie miłe.
Ten zapach jest naprawdę dziwaczny. 🙂
Na mnie wrażenia nie zrobił. A szkoda, bo od razu można wyczuć, jaki potencjał skrywa. 🙁 A może.. właśnie stąd wynika moje rozczarowanie? Lub podczas testów miałam zły dzień? Z pewnością sprawdzę go jeszcze ze dwa razy. Szkoda żeby próbka nikczemnie się marnowała (a nie oddam, dopóki nie przetestuję). 😉
Na mnie zrobił ostatecznie mniejsze wrażenie, niż powinien, bo za słabo wali w nos, za szybko znika… Okropnie mnie to denerwuje. 🙂
A próbowałaś może ekstraktu? Na stronie Mati Trading prezentowany jest po prostu jako edycja w innym opakowaniu, ale już oficjalna strona Undergreen pokazuje, że to mocniejsza wersja.
Istnieje ekstrakt?!@ Przegapiłam? To z pompką pewnie. Ja mam opakowanie z korkiem. Na Fragrantice też o ekstrakcie nie pisali.
Spróbuję dotrzeć do ekstraktu, jeśli istnieje.
Dziękuję za zwrócenie uwagi.
A proszę, istnieje i to ten z pompką (Perfume Elixir). Na Mati można też kupić próbkę, ale cały flakon to już 1350 zł. Ta wersja występuje w 999egz. i potem można dokupić następne flakony jako członek klubu Undergreen.
Szlag! Myślałam, ze różnica w pompce… Nie znoszę perfum z pompkami. Są właściwie zawsze nieszczelne. 🙁
Lukrecja(mniam, mniam ^^ ) , cynamon, kadzidło… A do tego ten lateks. Czuję się zdezorientowana ale w taki pozytywnym znaczeniu:)
Zorientujesz się rychło. 🙂
Chcę powąchać! Powącham!
Nie przekonywał mnie ani spis nut ani zachęty producenta ale Twój opis jest niesamowity, chcę mieć udział w tej dziwności którą opisałaś.
Choć pewnie mi się nie spodoba, to zdaje się nie moja bajka 🙂
Wszystkiego najlepszego …! Zyczenia spoznione ale jakze serdeczne … 🙂 Pozdrawiam. M
A ja dziś przetestowałam 😉 …i nie wiem czy to siła Twojej sugestii, ale faktycznie – czarny lateks i ciemność idealnie oddają ten zapach! Nie wiem, czy gdybym podeszła do niego "z czystym umysłem" też miałabym takie skojarzenie, ale teraz chyba nie namaluje już w umyśle innego obrazu ;P
Fakt, niezwykły to zapach, dziwny także. Ale pociągająco dziwny; oj, pociągająco… 😉
Co do kawy jestem na tak, ale kadzidło? O ile lubię sobie czasem niuchnąć o tyle nie chciałabym takiego zapachu na sobie.. szkoda by inni się dusili wszędzie gdzie pójdę 🙂
uważam , że powinnaś zlikwidować bloga ! Bo nic na nim nie piszesz tylko zaglądam z oczekiwaniami!! To kiepski marketing! I Nie szanowanie ludzi!
Mikołaj
Człowieku wyluzuj! Blogerzy nie istnieją li tylko dla prowadzenia blogów! Każdy ma swoje życie i miliony spraw ważniejszych niż pisanie notek. Chill out!
Kat, dziękuję.
No dobra, wylądował na liście do przetestowania. Ale nie na wiosnę.
Anonimowy Mikołaju
a może rozważysz, iż autorka bloga może mieć poważny pretekst dla swej absencji i zdecydowanie bardziej absorbujące na ten moment zajęcia, niż zaspokajanie Twoich oczekiwań?
sugeruję więcej empatii i mniej dupocentryzmu…