Odwieczna harmonia – Woody Arabian Oud

Apokalipsa w moim domu chyba dobiega końca. A nawet jeśli nie, to dostrzegam progres. Moje biurko stanęło na swoim miejscu. Na nim zaś mój komputer. Co prawda, poza tymi dwoma atrakcjami, w pracowni mam jeszcze tylko worki i pudła z samaniewiemczym, ale za to przy okazji transportu biurka znalazłam próbkę, za którą tęskniłam od wielu tygodni (o czym wspominałam przy okazji recenzji Flash Back Olfactive Studio). Dlaczego, mając na podorędziu cały harem próbek, tęskniłam za tą jedną, jedyną?

Opowiem Wam. 🙂

Odwieczna harmonia

 

Woody są piękne od pierwszej nuty. Od pierwszej chwili na skórze – są gotowe i kompletne. Bez zagajeń, przygrywek i całej tej europejskiej przepychanki nut. Oud, róża, ambra – złota trójca arabskich woni skąpana w szafranowym blasku.

To jedna z tych kompozycji, których charakter nie pozostawia żadnych wątpliwości – to orient. Orient prawdziwy, geograficzny – nie nomenklaturalny.

Konstrukcja kompozycji jest pozornie prosta. Banalna wręcz. 

Jądro zapachu stanowi klasyczne złożenie oudu z różą. Czerń i czerwień. Kamień i aksamit. Męskość i kobiecość. Dwa typy mocy splecione w zmysłowy, harmonijny akord.

Niesamowity ten, archetypiczny wręcz, związek skonsumowany zostaje w otoczeniu kapiącym od złota: niekwiatowy, ciepły jak rozgrzany metal szafran, łagodny jak płynny miód sandałowiec i złociste ambrowe refleksy tworzą tło, na którym pierwsza para perfumeryjnego Orientu prezentuje się wspaniale.

Najpiękniejsza w Woody jest harmonia. Szczególny balans nut, który sprawia, że oud i róża nie rywalizują tu ze sobą, lecz tworzą związek idealny.

Nie sposób określić, która z nut wiedzie prym. Początkowo wydaje się, że oud, bo Woody jest rzeczywiście drzewny – i to drzewny drzewnością zbytkowną i pyszną. Kiedy skupimy uwagę na róży, dostrzegamy krągłość, niesamowitą mięsistość tej nuty. A potem znów skupiamy się na agarze po to tylko, by przy kolejnym wdechu oddać hołd róży…

Kompozycja jest statyczna i pozornie banalna. I to kolejna cecha orientu prawdziwego. Nuty arabskich pachnideł zwykle nie parają się olfaktoryczna ekwilibrystyką. Układają się w żywy obraz – pełen wewnętrznej energii, lecz nieruchomy.

Obraz malowany drzewnym zapachem Arabian Oud jest bogaty, lecz nie przeładowany. Masywna, złocista kompozycja tworzy proste, klasyczne harmonie – podziwiane przed wiekami, wczoraj i dziś. Bo pewne rzeczy nie wymagają zmian. Są po prostu dobre. I niech takie pozostaną…

Trwałość: niestety, nie tak dobra, jak się spodziewałam. Ok 6 godzin.

Nuty zapachowe:

Nuty głowy: wiekowy oud

Nuty serca: paczula, róża orientalna

Nuty bazy: piżmo, sucha ambra

Źródła ilustracji:

  • Ilustracja tytułowa to tradycyjne, zabytkowe malowidło pochodzące z okresu panowania dynastii Wielkich Mongołów.
  • Autorką drugiego zdjęcia jest La Sicilienne.
  • Trzecie to obraz Rudolfa Ernsta (znanego Wam pewnie jako autor obrazu „The Perfume Makers”) „Romantic Interlude”.
  • Ostatnia fotografia pochodzi ze strony Departamentu Językoznawstwa i Literatury Uniwersytetu Utah – z sekcji poświęconej językowi Arabskiemu.

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

5 komentarzy o “Odwieczna harmonia – Woody Arabian Oud”

  1. Na mnie niestety – bo już widziałam oczyma wyobraźni kolejną flaszkę w moim zbiorku (i to nie kosmicznie drogą) – pachnie paskudnie szpitalnie…

    1. Szpitalnie? Przyznaję, zaskoczyłaś mnie. Dla mnie to Lawrence z Arabii normalnie. 🙂
      Czasem do głowy przychodzi mi, ze ja nie łapię niektórych skojarzeń. W sensie nie mam ich – nie mam połączeń w mózgu, które za nie odpowiadają. Bo nie mam szpitalnych skojarzeń z oudem. Ani trupich z helionalem. Za to mojej ukochanej teściowej udało się stworzyć u mnie połączenie odpowiedzialne za marchewkę w Zagorsku, Wąchałyśmy razem i w pewnym momencie ona dosłownie "pokazała mi palcem" – o tu, tu jest marchewka. I była! 😀 Sama jej nie czułam. A teraz już mam stworzoną marchewkową ścieżkę nerwowa i czuję. Co wcale nie przeszkadza mi uwielbiać Zagorska. 🙂

    2. Brulion malarski. Justyna Neyman

      Albo może w oudzie jakiś inny składnik jest dominujący i przykrywa szpitalność? Np. zdarza mi się, że jakiś zapach przypomina mi inny i czuję bardzo wyraźnie tę część wspólną i dopiero długo, długo potem docieram do reszty elementów.
      Lub też szpitalny zapach nie wydaje Ci się tak prosty, lecz niesie w sobie bogactwo nut?
      Przychodzi mi do głowy "zjechany" przez Ciebie Oud Immortel Byredo – dla mnie cudowny, musujący, złożony, niebywale oryginalny i przewrotny. Nie żartuję 🙂

  2. Oj, ostatnimi czasy brakuje równowagi i harmonii w moim życiu. A czytając ten wpis aż zatęskniłem za czymś utraconym i podświadomie mi bliskim, co mam nadzieję odnależć w tym pachnidle 😉
    Czy moje bezzapachwoe skojarzenie z Aoud Man ma jakiś sens bytu?
    Bo jeśli ten zapach jest bardziej wyrównany, to jest duża szansa że róża której się zazwyczaj obawiam tutaj może być wręcz idealna.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Wielka mała zmiana

Czy wchodząc na Sabbath of Senses zdarza Wam się spoglądać na pasek adresowy? Jeśli spojrzycie teraz, oto co na nim zobaczycie: sabbathofsenses.com Tak, zrobiłam to. 

Czytaj więcej »