Do perfum marki Villa Buti zabieram się już od dawna – zawsze jednak pojaw3iało się coś bardziej pilnego, bardziej oczekiwanego i ważniejszego. Cóż jednak może być na SoS ważniejszego, niż piękne, oryginalne zapachy?
Wiem, że bardziej oczekiwane są recenzje zapachów, które macie okazję znać lub możliwość poznać, ale już zdarzało mi się wyciągać z niebytu marki, które dzięki recenzjom na Sabbath of Senses zostały do Polski sprowadzone i zyskały sporą popularność. Chciałabym, żeby perfumy Villa Buti także kiedyś do nas trafiły.
Za istniejącą od 2008 roku marką Villa Buti stoją dwie osoby – dwoje pasjonatów, którzy postanowili zamienić pasję w sposób na życie. Czyż nie jest to znany scenariusz w perfumeryjnej niszy?.
Pochodząca z Londynu Doris jest kompozytorką zapachów i projektantką flakonów. Genueńczyk Renzo nadaje jej ideom wymiar bardziej praktyczny – zajmuje się sprowadzaniem wysokogatunkowych esencji z Grasse, wyborem włoskiego szkła, dba o to, by produkt był najwyższej jakości. Z dystrybucją idzie mu kiepsko, ale trzymam kciuki.
Doris i Renzo połączyli swe losy nie tylko w biznesie – prywatnie są małżeństwem, mieszkają w pięknej Toskanii i osobiście nadzorują każdy etap produkcji perfum, którym dali swoje nazwisko – Buti.
W ofercie marki znajdują się cztery oryginalne kompozycje: jedna damska, jedna męska i dwie typu unisex. Opowiem po kolei o wszystkich, a zacznę od kompozycji dedykowanej paniom – nie tyle z grzeczności, co z upodobania do dramatyzmu. Będę stopniowała napięcie. Dziś kwiatki, jutro kadzidło z bananem (tak, tak!), a pojutrze… Sami zobaczycie. 🙂
Słodkie lenistwo
Według opisu na kartoniku próbki, La Dolcissima rozpoczynać powinna się porzeczką i mandarynką – spodziewałam się więc akordu mono owocowego, żywego, wręcz kwaśnego. Tymczasem od pierwszego wdechu zapach jest łagodny, kosmetycznie bogaty, lekko pudrowy. W dodatku z wyraźnym akcentem szyprowym.
Kremowy, zwarty akord kwiatowy wysłodzony słodyczą kandyzowanej w miodzie mandarynki brzmi bogato, zbytkownie. Wrażenie leniwego komfortu łamie akcent szyprowy: szorstkie, zielone listki porzeczki, mszysty wetiwer i zapach żywo przypominający winny moszcz – cierpki i głęboki.
Ostatecznie o charakterze kompozycji przesądza heliotrop. Puszysty, migdałowy aromat tego niezwykłego kwiatu podbity został syntetycznym, mocno kosmetycznym akordem piżmowym. Nietypowym, ale w swej nietypowości ładnym. Bo o ile wedle normalnych reguł ze złożenia aromatu kwiatowego z białym piżmem powinniśmy otrzymać coś w rodzaju kwiatowo – migdałowego mydełka, Doris Buti udało się tę pułapkę ominąć.
Przyznaję – z jednej strony La Dolcissima jest najmniej dla mnie interesującym zapachem serii, z drugiej jednak – efekt uzyskany przez Buti jest i tak o niebo bardziej interesujący, niż to, czego oczekiwałam po lekturze nut. Najsłodsza nie jest wcale tak słodka, jak sugeruje nazwa. Mimo łagodności i pudrowości kompozycja ewidentnie kłania się szyprom i daje jej to szczególny, nonszalancki urok kobiety ślicznej, lecz nie pozbawionej charakteru.
Nie opowiem Wam żadnej szczególnie porywającej historii o Najsłodszej pochodzącej z willi Buti. Nie dlatego, że zapach jest nijaki i bezduszny. Raczej dlatego, że leniwie rozparta na poduszkach z kremowej satyny Najsłodsza jest mistrzynią oczekiwania. Potrafi milczeć i czuje się z tym komfortowo. Jej urok polega na tym, że jej uśmiech jest naprawdę miły, a milczenie zdaje się skrywać myśl głębszą, niż kontemplacja smaku szampana i cen brylantów. W sumie, to przyjemne towarzystwo.
Twórca: Doris Buti
Trwałość: sporo powyżej 10 godzin – bez względu na kąpiel, projekcja kulturalna
Nuty zapachowe:
Nuty głowy: czarna porzeczka, mandarynka
Nuty serca: heliotrop, tuberoza, jaśmin
Nuty bazy: wanilia, wetiwer, białe piżmo
- Wszystkie fotografie z profilu marki na Facebooku.
8 komentarzy o “Zapraszam do Willi Buti :)”
Ciekawe jak pachnie na żywo. Nie wiem czy byłabym skłonna nosić takie perfumy permanentnie, mimo że część nut brzmi swojsko, ale chętnie bym niuchnęła.
Ja wiem, że permanentnie nie (ja, ale raczej i Ty nie), ale poznać było warto. 🙂
ojjj…. ok 100km ode mnie jest kilka niszowych perfumerii, ale ciągle zwlekam ze zwiedzaniem bojąc się, że znowu czegoś zapragnę… chyba jednak się wybiorę na wycieczkę w poszukiwaniu ciekawych kompozycji. Inspirujesz Sabb 🙂
Tej marki jeszcze w Polsce nie widziałam, ale może kiedyś? Chciałabym. 🙂
Co do inspiracji – to najmilsze, co można napisać w komentarzu komuś, kto bloguje na tak niespotykany, trudny temat. Dziękuję!
Albo nie doczytałem albo gdzieś nam się tuberoza ukryła, choć zstanawiam się jak to możliwe 😉
Wow..Kadzidło z bananem tóż to avangarda,..co jeszcze Oud z marchewką ? 😀
Ciekawa kobieta…
Oud z marchewką brzmi szalenie intrygująco. Chciałabym…
Ale najpierw będzie róża z cynamonem. 🙂
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Róża i cynamon, zapewne zagrają pięknie i gdzieś już to czułem choć teraz nie pamietam zbytnio ponieważ zbyt klasycznie kojarzę tę damę w flirtujacych objęciach szafranu.
Poczekaj tylko zacznę robić swoje pachnidła a ujrzysz oudowe intrygi i możliwości jego mościa o których nikt pojęcia dotychczas nie miał 😉