Moim celem jest wzbudzanie emocji – Wywiad z Olivierem Durbano, część pierwsza


Dziś, zgodnie z obietnicą, wyjawię Wam treść rozmowy z Olivierem Durbano, którą miałam przyjemność przeprowadzić pod koniec ubiegłego roku. Zarejestrowana za zgodą Oliviera rozmowa stanowi fragment naszego dłuższego spotkania – dlatego rozpoczyna się nietypowo. I nietypowo kończy.

Zapraszam do lektury pierwszej części liczącego ponad 30 000 znaków wywiadu.

Historia z książki

Klaudia Heintze: Olivierze, zacznę od pytania niezwykłego, gdyż temat wydaje mi się intrygujący i wart poruszenia.

Wiem, że istnieje książka amerykańskiej autorki M.J. Rose, w której to książce jedna z postaci inspirowana jest Twoją osobą i jej historia jest także historią Twojego życia.

Olivier Durbano: To bardzo ciekawa sprawa. Poznałem M.J. kilka lat temu… A właściwie nie tak… M.J. Skontaktowała się ze mną. Napisała, że opowiedział jej o mnie znajomy z Australii… M.J. Mieszka w Nowym Yorku, mnie złapała w Paryżu, więc nie jest to taka zwykła sytuacja. Zadała mi kilka pytań dotyczących perfum i tak dalej, i w końcu napisała, że wybiera się do Paryża. Zapytała, czy mam ochotę na spotkanie. Odpisałem, że chętnie. Kiedy przyjechała spędziliśmy kilka godzin na rozmowach o wszystkim. A kiedy rok później przyjechała do Paryża ponownie – podarowała mi książkę. I powiedziała, że to jej najnowsza powieść i jedna z postaci w niej opisanych jest perfumiarzem. I że jest ona efektem naszej rozmowy. Więc może jest inspirowana mną, ale ja tego nie wiem na pewno, bo nie czytałem.

Nie zrozum mnie źle – to urocza historia z tą książką, ale ja nie znam angielskiego na tyle dobrze, żeby przeczytać w oryginale, a na francuski jeszcze jej nie przetłumaczono. Przetłumaczono ją na wiele języków, ale na francuski akurat nie.

KH: Opowiedz mi więc historię, która zainspirowała M.J. Rose. Nie w sposób, w jaki opisano ją w książce, ale tak, jak jej ją opowiedziałeś.

OD: Ale ja nie wiem. Nie opowiadałem żadnej historii i żadnej historii nie znam. I wcale nie czuję, że muszę ją poznawać. 

To było miłe spotkanie i miła sytuacja. Teraz jesteśmy w kontakcie, ale… Ja nie wiem, jaką historię napisała M.J.

KH: Nie ma więc żadnej „życiowej opowieści”, którą spisała M.J.?

OD: Nie wiem. Może jest, ale o to wypadałoby zapytać M.J.

KH: A masz jakieś życzenia w tej kwestii? Wiesz… Jak chciałbyś, żeby o Tobie pisano, mówiono? Jak chciałbyś być postrzegany?

OD: Nie chcę i nie muszę się nad tym zastanawiać. Nie muszę tego kontrolować. Muszę tylko… być sobą.

Tworzenie perfum

KH: Przejdźmy zatem do tego, co kontrolujesz. Chciałabym wiedzieć, jak pracujesz nad perfumami. Dokładnie i z detalami. Wiem sporo, o pomysłach, koncepcjach zapachów, lecz interesuje mnie także strona techniczna. Chciałabym wiedzieć, po pierwsze, więcej o narodzinach idei; o tym, jak zapadają decyzje o tym, jaki będzie kolejny zapach. I po drugie, jak wygląda proces pracy nad zapachem. Czy masz swojego mistrza perfumiarskiego, czy pracujesz samodzielnie?

OD: Nie chcę wracać do szkoły. Żadnych mistrzów. [śmiech]

KH: Rozumiem. Żadnych mistrzów.

OD: Nie muszę… Pewnych rzeczy nie muszę wiedzieć. To trudno wyjaśnić, ale czuję się dobrze nawet jeśli nie wiem. Wielu rzeczy. Jeszcze kilka lat temu kluczowe znaczenie miała idea, koncepcja zapachu. Szukałem sposobu jej realizacji, krok po kroku. Opowiadałem to, co wymyśliłem.

Ale ja nie jestem nosem. I nie chcę zostać nosem.

W komponowaniu perfum jednym z pierwszych kroków jest stworzenie sobie listy składników. Kiedy skompletuję listę i wiem już, czym mają moje perfumy pachnieć, zaczynam wyprawy do laboratorium. Spotykam się z pracownikami laboratorium, próbuję, testuję, wącham. I w pewnym momencie to jest to. To proste, lecz jednocześnie trudne do wyjaśnienia: pracuję nad zapachem. Ale to nie jest aż takie skomplikowane.

KH: Ile czasu zajmuje Ci praca nad jedną kompozycją? Wiem, że to nie jest tak, że powiesz mi: miesiąc i trzy dni. W przybliżeniu.

OD: Można powiedzieć, że rok. Jeden rok na jedną kompozycję. Najpierw czekam na wykrystalizowanie się koncepcji, żyję z tym pomysłem, czytam, daję sobie czas. Potem krok po kroku spisuję nuty. A kiedy lista jest kompletna: kuchnia, testy, kolejne mieszanki. I w końcu nadchodzi moment, kiedy mówię: to jest to. A we wrześniu premiera we Florencji.

Od lat trzymam się tego samego rytmu. Choć nie chcę się stresować, jeśli więc któregoś roku nie będę gotów z zapachem na wrzesień… To nie będę.

KH: Podsumowując: najpierw jest pomysł, który przez jakiś czas dojrzewa, ale gdy już jest… to jest.

OD: Tak! Człowiek musi znajdować czas na cieszenie się tym, co zrobił. W tej chwili nie myślę nad kolejnymi perfumami, nie spisuję receptur, nie chcę zajmować się następnym zapachem. Mój umysł jest wolny. Kiedy przyjdzie czas, zacznę zbierać kolejne legendy i spisywać kolejny zapach. Ale to stanie się wtedy, kiedy poczuję, że nadszedł odpowiedni moment.

KH: Kiedyś nie tworzyłeś perfum. Czemu zacząłeś?

OD: To było jak… przymus. To kolejna trudna do wytłumaczenia rzecz. Czasem jest tak, że… nie robisz czegoś. Nie zajmujesz się tym, nie masz pojęcia jak się do tego zabrać i nawet nie bardzo masz możliwości; ale wiesz, że chcesz to robić. Myślisz o tym, mówisz o tym i bardzo tego chcesz. Nie wiesz czemu, ale wiesz, że chcesz to zrobić. Ten pierwszy zapach… to było przeznaczenie. Nie potrafię tego wyjaśnić, ale byłam na niego skazany.

A potem, kiedy już wiesz, że chcesz to zrobić – pojawiają się możliwości. I krok po kroku – spełniają się marzenia.

KH: Trzeba tylko robić kroki.

OD: Tak. Wykorzystywać możliwości. Musimy uświadomić sobie, że możliwości to dary losu. Nawet jeśli się boisz; nawet jeśli nie masz pewności, że to dobry pomysł; nawet jeśli się nie znasz… To zawsze tak jest. Nie tylko w perfumiarstwie. Każdy akt twórczy jest niewiadomą. Bo właściwie czemu tworzymy? Nie wiemy, czemu. Wiemy tylko, że musimy tworzyć. I warto jest tworzyć, nawet jeśli nie mamy gotowych odpowiedzi na wszystkie pytania. Warto tworzyć nawet jeśli nie rozumiemy czemu.

Krok za krokiem

KH: Twoje pierwsze perfumy – Rock Crystal – uważane są obecnie za jedną z najlepszych kompozycji kadzidlanych. Dzieło w niektórych środowiskach wręcz kultowe. Jak się czujesz skonfrontowany z takimi opiniami?

OD: Ja… Chyba nie zdaję sobie z nich sprawy. Jestem szczęśliwy, kiedy spotykam ludzi, którzy dzielą ze mną emocje. Czasem przy okazji zapachów. Wtedy wszystko jest proste i ja lubię, kiedy wszystko jest proste. Rock Crystal to pierwszy kamień, pierwsza opowieść. W mojej interpretacji to nie jest tylko kadzidło. To wiele emocji: wspomnienia moich pierwszych podróży, wiele miejsc, wiele przeżyć. Może to właśnie czyni go wyjątkowym.

KH: Tworzysz perfumy o pewnym szczególnym charakterze. Czy dostrzegasz jakiś związek między zapachem, a ludźmi, którym się on podoba; którzy go wybierają?

OD: Lubię myśleć, że moje zapachy nie są dla jednego typu ludzi. Jaki jest związek między zapachem, a osobą, która go nosi? Nie wiem. Może to rodzaj wrażliwości. Tak, wrażliwość to dobre słowo. Nie mam na myśli tego, że jedni są bardziej wrażliwi, niż drudzy. Chodzi o typ wrażliwości.

KH: A które z Twoich perfum odpowiadają Twojej wrażliwości? W którym z zapachów czujesz się najbardziej komfortowo? Nosisz wszystkie, czy masz ulubione?

OD: Oczywista odpowiedź jest taka, że lubię wszystkie. I to jest prawda. Ale najlepiej zazwyczaj czuję się w najnowszym. I od lat tak jest, że zawsze najlepiej czuję się ostatnim zapachu, który stworzyłem. Bo ostatni jest zapachem momentu życia, w  którym teraz jestem. To rodzaj symboliki. Noszę zazwyczaj swoje ostatnie perfumy, a kiedy kończę kolejne – zaczynam je nosić tego samego dnia, w którym zostały skończone. Chryzolithe zacząłem nosić we wrześniu.

Lubię zmiany. Perfumy dzielą moje życie na etapy i lubię przechodzić z jednego w drugi. Kiedy kończę pracę z perfumami – zamykam pewien rozdział. Przestaję nad nimi myśleć i zaczynam myśleć nad kolejnymi. Lubię samą ideę zmiany, dlatego łatwo mi jest powiedzieć: OK, jeden rok to jedno doświadczenie; pora na następne.

KH: Teraz więc zamknąłeś rozdział pod tytułem Chrysolithe i otwierasz nowy. Powiedziałeś, że kiedy kończysz pracę nad jednym zapachem, zaczynasz myśleć nad kolejnym.

OD: Ale tylko troszkę.

KH: O czym myślisz teraz?

OD: O… Nie wiem. Jeszcze nie wiem. Z resztą… Nie lubię dozować informacji po troszku. Nie lubię opowiadać o inspiracjach na etapie inspiracji. Lubię powiedzieć wszystko na raz i najlepiej jeszcze od razu zaprezentować zapach.

KH: Lubisz być trochę tajemniczy.

OD: Nie! [śmiech] Wcale nie! Po prostu… Dzieło jest dziełem kiedy jest gotowe; kiedy czujesz, że to jest to. Wcześniej jest niczym. Dzieło zaczyna istnieć, kiedy pokazujesz je ludziom. Wcześniej… Nie ma o czym gadać. I dlatego nie opowiadam o swoich inspiracjach. Nie chcę teraz opowiadać o tym, jaki będzie kolejny zapach; nie chcę podawać listy składników. bo to wszystko może się jeszcze zmienić.

KH: W ten sposób unikasz rozmów w stylu: czemu w zapachu X nie ma tego składnika skoro zapowiadałeś, że będzie?

OD: Voilla! Moja praca polega na tym, żeby te perfumy się pojawiły. Nie na opowiadaniu o nich. Nie widzę powodu, żeby otwierać drzwi, za którymi niczego jeszcze nie ma.

KH: Czy zapachy, które tworzysz powiązane są w jakiś sposób z wydarzeniami z Twojego życia?

OD: Nie. A może trochę…? Wydarzenia, szczególne momenty w życiu mogą być inspiracją, ale tylko częściową. Rozumiesz? Nie całą. Momenty nie tworzą zapachu.

KH: Pytam o to, bo intryguje mnie to, w jakim momencie życia byłeś tworząc Black Tourmaline. To zapach przez wiele osób określany jako trudny, surowy. Ludzie odbierają ten zapach bardzo różnie i kiedyś przyszło mi do głowy, że może to zależeć nie tylko od ścieżki życia, którą podążamy, ale też od momentu, w którym jesteśmy.

OD: Oczywiście! To nie jest tak, że przez całe życie przypisani jesteśmy do jednego zapachu. To się może zmieniać i zazwyczaj zmienia. Nie pamiętam, żeby Black Tourmaline powstawał w jakimś bardzo szczególnym okresie mojego życia. Pamiętam, że wielką radość sprawiała mi praca nad nim. I na pewno nie jest tak, że ten zapach to jest wyłącznie ciemność. Jest czarny, ale nie mroczny. Moim zdaniem to zapach pełen światła – szczególnego, to jasne – ale to nie jest zapach ciemności. Choć rzeczywiście jest niezwykły. A kiedy coś jest niezwykłe, to oczywiście nie wszystkim będzie się podobało. I dobrze.

O zmianach zapachu

KH: Czy zdarza Ci się słyszeć o swoich perfumach rzeczy, których nie zamierzyłeś, nie przewidziałeś. Takie, które Cię zaskakują.

OD: Na tym polega zabawa! Kiedy tworzysz coś i wypuszczasz to na świat, do ludzi – nie musisz tego cały czas kontrolować. Ba! Nawet nie możesz. Na tym polega praca artysty. Tworzysz dzieło i robisz wszystko, żeby było jak najlepsze. możesz wyjaśniać: istotę, myśl przewodnią, inspiracje… Ale opinii i emocji ludzi nie jesteś w stanie kontrolować. Więc jestem szczęśliwy, że moje perfumy wywołują emocje. I nie wnikam w szczegóły. Jeśli moim zamysłem było, by zapach był czerwony, a Ty widzisz zieleń – w porządku, ja nie wnikam. To twoje uczucia i jakiekolwiek by nie były – są idealne. Kiedy więc ktoś opowiada mi historię niezgodną z moją inspiracją – jestem szczęśliwy. Bo celem jest wzbudzanie emocji.

KH: I tworzenie perfum, które mają opowieść.

OD: Tak. Ale to nie musi być moja opowieść. Istotne jest dla mnie wytłumaczenie, co mnie inspirowało, ale ostatecznie każdy sam sobie wymyśla ten zapach. I oczywiście – jeśli coś jest wyjątkowe, to jest nie dla wszystkich.

KH:  Kiedy widzieliśmy się ostatnio zapytałam, czy zmieniłbyś coś w swoich perfumach, gdyby okazało się, że się nie podobają. I odpowiedziałeś, że w żadnym razie.

OD: Bo nie. W żadnym razie. To jest tak: kiedy tworzę perfumy, to zwykle one komuś jednak się podobają. I nie ma znaczenia, czy podobają się wielu, czy niewielu osobom. Jeśli ktoś już wybrał ten zapach i się do niego przywiązał, to zmiana oznaczałaby, że się z nim nie liczę; że jest mniej ważny, niż ci, którzy domagają się zmian. I oczywiście, perfumy tworzy się po to, by ktoś je pokochał, ale nie ma dla mnie znaczenia, ile to będzie osób. A żeby trafić do większej ilości osób nie należy zmieniać perfum, tylko stworzyć nowe. To lepsze.

KH: Mimo to część Twoich zapachów zmieniła się. Jakieś dwa lata temu. Zmiana nie jest duża i wiem już, że nie zmieniałeś formuł. Jak myślisz, z czego te różnice w zapachu mogą wynikać?

OD: Nie potrafię tego wyjaśnić. Wiem tylko, że receptura jest dokładnie ta sama. Wiem z doświadczenia, że duże znaczenie ma czas maceracji. Odkryłem ostatnio flakony Rock Crystal sprzed lat – z pierwszych partii tych perfum. I nie były zepsute, nie pachniały źle. Ale postarzały się jak wino i nie pachniały tak, jak nowe, „normalne” Rock Crystale. Może więc różnica wynika z tego, że siłą rzeczy porównuje się perfumy nowe z perfumami mającymi już sporo lat. Ale tak naprawdę to nie wiem. Receptura nie była zmieniana.

KH: Naturalne składniki rzadko mają stała parametry. Może wynika to w różnicy pomiędzy partiami esencji?

Na zdjęciu dwa flakony Black Tourmaline. Oba o prawidłowym zapachu.

OD: Dokładnie. Zdarzają się też różnice w kolorze. I znów – skład jest ten sam, ale nie jestem w stanie do końca przewidzieć, jak odbarwi się płyn. Ale kiedy już się odbarwi, to zazwyczaj ludzie wyczuwają różnicę w zapachu – nawet jeśli jej nie ma. Ludzie widząc inny kolor wyobrażają sobie inny zapach.

Dla mnie najważniejsze jest to, że ja wiem, że nie zmieniałem niczego. Wiem, że każdy z flakonów powstaje według tej samej receptury. I oczywiście – jeśli ktoś pyta, to wyjaśniam, ale nie muszę się z tego tłumaczyć, ani z nikim wykłócać. Tak jest. Po prostu…

KH: Ok, rozumiem. Jedyne, co możesz zrobić w tej sprawie to powiedzieć prawdę. Co właśnie zrobiłeś.

***

Ciąg dalszy nastąpi.

A po ostatniej części będzie niespodzianka. 🙂

  • Autorem wszystkich zdjęć do wywiadu ( z wyjątkiem zdjęć flakonów) jest Michał Dagajew. Strona autora: www.dagajew.eu

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

8 komentarzy o “Moim celem jest wzbudzanie emocji – Wywiad z Olivierem Durbano, część pierwsza”

  1. Jaka przyjemna lektura do kawy. 🙂 Podoba mi się bardzo, że Twoje wywiady to nie tylko zbiory pytań i odpowiedzi, ale prawdziwe rozmowy. Nie inaczej jest tym razem, będę niecierpliwie wyglądać kolejnych części (ale absolutnie nie czuj się poganiana :)).

    Niedawno czytałam książkę M.J. Rose. Pomijając literackie oceny wykreowanej przez nią z inspiracji Olivierem postaci, i nie wchodząc nawet w rozważania o biograficznym prawdopodobieństwie (bo przecież nie o to chodzi), wydaje mi się, że jego książkowy obraz ma z nim coś wspólnego: aurę. Nie spotkałam nigdy Oliviera na żywo, więc opieram się na wrażeniach z przeczytanych wywiadów, ale wydaje mi się on duszą na wskroś artystyczną i wolną, nieograniczoną przecież nawet przez dziedzinę sztuki, a przy tym pełną ciepła.

    1. Klaudia Heintze

      Ja się staram dostosowywać do rozmówcy. podążać tam, dokąd chce podążyć.
      Z Olivierem wywiady robi się trudno, bo on nie opowiada historii. To człowiek, który czuje i nie analizuje. Ale rozmawia się z nim miło – z tej samej przyczyny.
      Jest ciepły, miły. Jest w nim jakiś spokój. No i ma mnóstwo uroku. 🙂

  2. Nawet nie przyszło mi do głowy, że te same zapachy tworzone w innych momentach mogą różnić się między sobą mimo identycznej receptury. Ciekawe!

    1. Klaudia Heintze

      Zerknij w wywiad z Laurie Ericson, który publikowałam jakiś czas temu. Opowiadała w nim o tym, że ze względu na niemożność odtworzenia zapachu Encens Tranquille za pomocą labdanum z nowej dostawy – zdecydowała się wycofać zapach z rynku i zastąpić do Incense Pure opartym na tej samej recepturze, a pachnącym inaczej.
      Ja widzę , jak zmienia się zapach somalijskiej mirry, którą kupuję. Ta sama roślina, ten sam kraj pochodzenia, a różne dostawy różnią się zapachem. Cuda, cudeńka. 🙂

  3. Piękny wywiad, już się nie mogę doczekać następnej części! 😀

    A ja czytałam tę książkę, mam ebooka w formacie mobi. Jakbyś chciała mogę podesłać.

  4. Przeczytane ze smakiem no i lecę pochłonąć część kolejną. co tu dużo mówić skoro wszystko jest oczywiste 😉

    P.S. RC z pierwszego plonu znacznie bardziej do mnie przemawiał i niestety tęsknie za nim. Jakoś obecny nie ma takiej siły przebicia. Nie narzekam jednak 😉

  5. Nie jest dla mnie zaskoczeniem, że Twoja rozmowa z Olivierem Durbano okazała się tak wciągająca. Przeczytałam jednym tchem i z żalem odkryłam, że się skończyła… Na szczęście będzie ciąg dalszy 🙂
    Z jednej strony, olfaktoryczne zainteresowania pozwalają mi na świadomość części kwestii poruszonych w wywiadzie. Z drugiej jednak, wiedza o emocjach i całej otoczce tworzenia perfum przez Oliviera (drzemiącej wewnątrz Niego, zanim pojawi się kształt…), informacje których nie uświadczymy w krótkich opisach zapachów – BEZCENNE!

    Za tą chwilę przyjemności, dziękuję Ci…
    Greta 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Serge Lutens Fourreau Noir

Czyli psinco w kilku zdaniach Bo co można powiedzieć o zapachu na podstawie woskowej próbki? Psinco. I ten wpis, to jest właśnie dokładnie tyle. Nie

Czytaj więcej »

Odin 02 Owari

. Pisałam już, że lubię pisać seriami. Lubię też snuć gawędy. Opowiadać historie, malować obrazy. Tym razem nazwa firmy jest tak nośna, że mogłabym stworzyć

Czytaj więcej »