East India = Vi et Armis BeauFort London

Ktoś mnie ostatnio pytał o recenzję East India BeauFort London. Czy będzie. Odpowiedziałam, że będzie i… nie będzie. I dziś oto jest i nie jest.

East India debiutowały na rynku w roku ubiegłym – wraz z pozostałymi dwoma kompozycjami firmowanymi nazwiskiem Leo Crabtree. Na przełomie 2015 i 2016 zniknęły, po czym pojawiły się znowu pod nazwą Vi et Armis – co jest oczywistym nawiązaniem do… Kompanii Wschodnioindyjskiej oczywiście. Vi et Armis – Siła i Oręż – to oficjalne motto Kompanii Wschodnioindyjskiej w latach jej świetności. Powodów zmiany nazwy nie znam. Znam za to zapach…

Siła i Oręż
Ogień i Dym
Herbata i Pieprz

Vi et Armis to armada kliprów herbacianych – szybkich jak wiatr i smukłych jak ciała morskich drapieżników. Wyładowanych herbatą, rumem i skrzyniami obłędnie aromatycznych przypraw. Eskortowanych przez korsarską flotyllę. Pod dowództwem samego Williama Kidda!

Oh wiem – wiem, że Kidd nie ochraniał statków Kompanii Wschoidnioindyjskiej. Wręcz przeciwnie! Ale pozwólcie mi proszę na odrobinę (iście korsarskiej) historycznej niesubordynacji. Kidd jest mi potrzebny ze względu na swą reputację.

Vi et Armis wita nas wystrzałem. Rozgrzana kula – wystrzelona po to, by zapaliły się od niej sezonowane, impregnowane łatwopalnymi żywicami deski pokładu – trafia w umocowaną na rufie za pomocą skórzanych pasów skrzynię z herbatą. 

Ciemne, fermentowane liście wyrzucone w powietrze siłą uderzenia osiągają pułap, po czym powoli, majestatycznie, wirując w somnambulicznym tańcu zaczynają opadać na pokład. Pokład pełen wrzeszczących ludzi o oczach załzawionych od dymu.

Wojna. Bitwa morska oglądana z baśniowej perspektywy herbacianego listka unoszonego w powietrzu siłą kolejnych wybuchów. Upiorna cisza dzwoniąca w uszach człowieka ogłuszonego wystrzałem. Zapach prochu, płonących desek i tlącego się olinowania zmieszany z aromatem czarnej herbaty, torfowej whisky i przypraw wprost z Indii.

– Pieprz z dziegciem – obie nuty eteryczne, pozornie tylko czarne, wbijające się przez nos prosto w oczodoły.

– Twardy jak rzeczne kamienie dym kadzidła i słodki jak kandyzowane owoce zapach opium.

– Zapach skrzyń pełnych pakuł, z których powyjmowano żeliwne kule.

Vi et Armis to perfumy absolutnie niesamowite, niezwykłe, nienormalne wręcz. I zarazem zupełnie samowite, zwykłe i normalne – jak na markę BeauFort London. 

Ta sama bezkompromisowość, którą znamy z 1805 Tonnerre i Coeur de Noir. Detale morskiego starcia odmalowane z tym samym turpistyczno – patetycznym zapamiętaniem i tym samym rozmachem. Można tę markę kochać lub jej nienawidzić. Tertium non datur.

W ostatnim akcie tej cudownie przerażającej opowieści jesteśmy Kiddem po bitwie. Siedzimy na trzynogim, wspartym na skrzynce fotelu wyniesionym z kajuty kapitana spalonego galeonu handlowego na tegoż galeonu pokładzie. Przyglądamy się, jak marynarze przenoszą na zdobycznego East Indiamana okute brązem skrzynie pieprzu, herbaty, indygo i saletry. Popijamy trzydziestoletnią, głęboko torfową whisky i pykamy fajkę nabitą najlepszym tytoniem. Dajemy się kołysać długim, płaskim falom; pozwalamy słońcu szczypać się w nos.

Nie wiemy jeszcze, że historia zrobi z nas potwora. Nie wiemy, że zmowa możnych sprawi, że skazani zostaniemy na śmierć za zbrodnie, których nie popełniliśmy. Nie wiemy. Ale przeczuwamy…

Data powstania: 2015

Projekcja: bombowa

Trwałość: legendarna

Dodatkowe uwagi: Oj, chyba będzie flaszka… *.*


Nuty zapachowe:

Nuty głowy: kardamon, czarny pieprz

Nuty serca: herbata liściasta, whisky, kadzidło, opium

Nuty bazy: tytoń, brzoza, oud

Źródła ilustracji:

  • Pierwsze dwie ilustracje to visiale. Kolejno: East India i Vi et Armis.
  • Obraz wykorzystany jako ilustracja tytułowa: „A fleet of East Indiamen at sea” Nicholas Pocock (1740–1821)
  • Ilustracja czwarta to plakat wystway poświęconej pirackim artefaktom, która odbyła się w londyńskich dokach.
  • Ilustracja 5: Ori Gersht – zdjęcie przedstwaiąjące wybuchający wazon z kwiatami. Strona autora: KLIK
  • Ilustracja przedostatnia pochodzi z „The Pirates Own Book” Charlesa Ellmsa i przedstawia Williama Kidda rzekomo palącego Biblię.
    Autorem ostatniej ilustracji jest Howard Pyle i pochodzi ona z „Księgi piratów Howarda Pyle”. Na ilustracji, oczywiście, William Kidd.

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

21 komentarzy o “East India = Vi et Armis BeauFort London”

    1. Klaudia Heintze

      Prawda? Nienormalny zapach brzmi jak coś, co poznać trzeba i dla mnie.
      Ta marka jest ogólnie nienormalna. Uwielbiam!

  1. Nie wiem czemu, ale ta herbata mi się tutaj kłóci z resztą. W każdym razie wszystko razem niewątpliwie przyciągnęło moją uwagę – tytoń, drewno, whisky, przyprawy. Brzmi bardzo interesująco! Szczególnie poparte Twoją opowieścią 🙂

    1. Klaudia Heintze

      Jeśli mogę obstawiać w ciemno, to nie jest do końca twój zapach. Jest zbyt ostry, wystudzony. Za mało krągły. Ale mogę się, oczywiście, mylić. 🙂

  2. mspchela1980

    kocham whisky i zapach drewna, wiec koniecznie trzeba sprobowac 🙂 chociaz az boje sie sprawdzic cene/

    1. Klaudia Heintze

      No właśnie AŻ tak źle z ceną nie jest. Jak na tę trwałość.
      Lepiej w każdym razie, niż z LM Parfums. :/

    1. Muszę w końcu zacząć prowadzić notatnik 😊. Potem umyka. A "interesujący" to chyba ostatnio najlepszy motywator. Bo problem lub też radość jest taka ze ja juz nie szukam. Mam moje ukochańce. Czasem szukam ew jakiejś nuty np. Kawy ale ogólnie nie chce mi się juz tak testować jak kiedyś. Jak juz to albo dlatego że się przy jakimś spotkaniu napatoczy albo przez ciekawość właśnie bo opis wyda się interesujący.

  3. Nie przepadam za bardzo za whisky a Twoj piracki opis sklania mnie do myslenia nad tym, ze ono bedzie dla mnie wyczuwalne ale! Reszta skladu! Dymiaca herbAta, opium, kadzidlo, oud! Laaall. Musze poznac 🙂

    1. Klaudia Heintze

      Ja za smakiem whisky przepadam mniej, niż za jej zapachem. Kiedy piję, zwykle długo ogrzewam w dłoniach i wącham. na języku obracam uważnie, powoli wydychając powietrze i pozwalając zapachowi pieścić nos. Zapach whisky jest niesamowity. Smak bywa trudny.

    2. Klaudia Heintze

      I od razu napiszę, ze pisząc o whisky NIE mam na myśli czerwonego zajzajera z etykietą z Jasiem Wędrowniczkiem. Czarnego też nie.

    3. Ja sie kiedys zatrulam podroba jakas whiskacza i od tamtej pory nawet jak powacham czyjas szklanke to mam juz faze na oczy 😀

  4. Firmowe zdjęcia jak zapowiedzi nowego filmu pokroju 'Piła'. Opis twój też jakiś porażający dla mnie, jednak coś mi mówi że powinienem powąchać… 🙂

  5. absurdalnie doskonałe pachnidło … ciężkie, jak Celtic Frost z pierwszych płyt, jednak z tą metafizyką ciemności, która wciąga. nie dla słodkich misiów z banku i jazzmanów 😉 … ale dla romantyków ciemności zdecydowanie.

  6. recenzja już kilkuletnia, ale muszę się podzielić.
    dosyć długi czas nie nosiłom Vi et Armis, ale wczoraj wreszcie uznałom, że czas na odnowienie relacji, i ojej. Jakże dobitnie przypomniano mi, że to moja pierwsza miłość niszowa. I dlaczego to moja pierwsza miłość niszowa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

L’Artisan Parfumeur Ambre Extrême

Szkatułka dla chomiczka Piękna, głęboka, gęsta ambra! Zaczyna się siarczyście i przyprawowo: kardamon, starta drobno gałka muszkatołowa, pylisty cynamon. Otwarcie zapachu jest suche, wytrawne (pięknie

Czytaj więcej »