Przy okazji recenzowania ostatniego (na razie) zapachu z oferty firmy Olivier Durbano postanowiłam podzielić się z Wami informacją, która zapewne ucieszy Warszawianki i Warszawiaków.
Otóż w dniach 20 lub 21 lutego w perfumerii Quality odbyć się ma spotkanie prasowe z Olivierem Durbano, którego seria Bijoux de Pierres Poemes została niedawno włączona do oferty tej sieci.
Informację z pierwszej ręki uzyskała Homyk, której raz jeszcze dziękuję za podzielenie się ze mną. Nie tylko tą konkretną informacją, ale i wszelką inną wiedzą. Nie wspominając już o zapachach, które dzięki Niej poznałam.
A teraz do rzeczy, bo oto przedstawiam Wam pierwszy zapach z nutą mięty, który naprawdę do mnie trafił.
Jade są piękne!
Kiedy wyczytałam zapowiedź pojawienia się jadeitowej kompozycji Durbano mocniej niż legendami związanymi z tym kamieniem zasugerowałam się kolorem. A kolor skojarzył mi się z syntetycznym świeżuchem, niskokalorycznym i dosłodzonym aspartamem…
Tymczasem Jade to zapach w niesamowity sposób łączący świetlistą lekkość i gęstą moc.
Łagodny jak uśmiech bogów i potężny jak jego moc sprawcza.
I tak, jak Black Tourmaline jest nocą, tak Jade jest dniem.
Pierwsze nuty są słodkie i jasne – pobrzmiewają aromatyzowaną zieloną herbatą sowicie osłodzoną trzcinowym cukrem. Zestawienie świeżego naparu z dodatkiem nienatrętnej, podsuszonej na słońcu mięty z kwiatową słodyczą to niezwykle udany przykład zestawienia niszowej, mokrej herbacianości z otwarcie ukazaną urodą zapachu.
Po tym powitalnym, rozgrzewającym serce uśmiechu Jade zaczyna się pogłębiać. Jasny, herbaciany napar zostaje wypity – zostają mokre, gorzkawe listki połączone z aromatem świeżych, żywych roślin. Pełna życiowej energii mieszanka dzikiej zieloności (nie tylko strzeliście ostrej trzciny, ale i jędrnie chrupkiego kłącza irysa) z delikatną, uwodzicielską urodą kwiatów układa się na tym cierpkim herbacianym tle jak delikatny rysunek chińskiego smoka na surowym jedwabiu.
I o ile pierwsze nuty są niezwykłe, idealnie zharmonizowane i bez zarzutu, to po upływie pół godziny Jade okazuje się czymś więcej, niż bardzo ładnym zapachem. Połączenie mchu z dziwnym, lekko ziemistym aromatem mate przydaje wyczuwalnej w górnych nutach zieloności liści i łodyg mocy płynącej wprost z korzeni. Paczula i wetiwer dodają zapachowi naturalizmu. Ambra i nuty dymne tworzą aurę pierwotnej magii.
Wchodzę w magiczny krąg.
Jest pogodny, letni dzień, monumentalne kamienie rzucają przyjazne błękitnawe cienie na zieloną, bujną trawę porastającą wnętrze świętego miejsca. Powierzchnia spoczywającego wprost na ziemi kamienia ofiarnego jest szorstka. Magiczne wzory uległy zatarciu, w szczelinach spękanego skalnego bloku wyrasta jasna trawa i drobne kwiatki. Wokół unosi się dym z palonych ziół osnuwając to niezwykłe, magiczne miejsce zasłoną oddzielającą je od całej, pozbawionej w tym momencie znaczenia reszty świata.
Kładę się na rozgrzanej słonecznymi promieniami trawie z rozłożonymi rękami i dłońmi płasko przylegającymi do ziemi. Przez cienkie płótno koszuli czuję pulsującą w głębi potęgę Dobrej Bogini. Policzkiem dotykam miękkiego mchu czując jak ugina się pod ciężarem mojej głowy. Wdycham gęsty, biały dym czując jak rośnie we mnie moc.
Jade to magiczny eliksir przenoszący nas w rzeczywistość tkwiącą dotychczas głęboko na dnie okiełznanej współczesną cywilizacją duszy.
Data powstania: 2008
Nuty zapachowe:
Nuta głowy: zielona herbata, anyż, mięta, kardamon
Nuta serca: irys, jaśmin, chińska trzcina
Nuta bazy: ambra, paczula, wetiwer, mech, piżmo, nieśmiertelnik, mate
14 komentarzy o “Olivier Durbano Jade”
Stonehenge 🙂 Durbano chyba naprawdę zna się na magii, jeżeli zapachami tworzy w naszych głowach takie obrazy 🙂
20 albo 21 w Quality? Pewnie się wybiorę 🙂
Rzeczywiście, jest coś magicznego w zapachach Durbano. Malują obrazy bardziej wyraźne, barwne, niż większość perfumeryjnych kompozycji.
Sama jestem zadziwiona, że istnieje firma, której wszystkie zapachy mniej, lub bardziej mi się podobają.
Czekam na kolejne. 🙂
Sabbath, mam ogromną prośbę. Zdradź mi, proszę (tu czy na maila), czy na ebayu też kupujesz buteleczki? I gdzie poza ebayem można dostać miniaturki Lutensów? Wszelkie aukcje nie koniecznie do mnie przemawiają, bo mam ograniczone zaufanie do ludzi… niestety…
Escorito, napisałam maila.
Byłam dziś w Quality. Durbano prezentował swoją biżuterię. Przepiękne rzeczy z niewygładzanych, mocno fakturowych kamieni. Piękne…, ale diabelnie ciężkie.
Wiem, że następny zapach to ma być turkus (ponoć w lecie), ale nie znam dwóch ostatnich 🙁 nie chciał zdradzić 🙁
Może jeszcze sam ostatecznie nie zdecydował?
A co do biżuterii – ciężka w sensie dosłownym, czy w przenośni – robiąca wrażenie cięzkiej estetycznie?
Biżuteria ciężka w sensie dosłownym. Spore, niegładzone kamienie: ametysty wyglądały jak kiście ogromnych winogron – wielkości sporych śliwek 😉 przyznam szczerze, naszyjniki robiły wrażenie, ale w moim przypadku są nie do noszenia. Chyba by mi szyję uszkodziły 😉
No rzeczywiście, z tego, co piszesz, wygląda to na nienoszalne. Nie lubię biżuterii, która mi przeszkadza w funkcjonowaniu i ciągle przypomina o sobie. Szkoda trochę, bo sam opis ametystów jak kiście winogron kuszący bardzo. 🙂
Mięta, zielona herbata i bardzo dymne kadzidło ; z gorzkawymi nutami snującymi się w tej zielonej świeżości i przydymieniu… ciekawy i tak niesamowicie 'inny’ niż poznane do tej pory „kadzidła” … To trzeci zapach Durbano jaki poznałam i tak sobie myślę że chyba i w Amethyste (którego nie wąchałam jeszcze) znalazłabym urodę (której nie mogą znaleźć co bardziej krytyczne nosy perfumiarskie); jest coś zaskakująco 'prostego’ w tym jak moja skóra je czyta i jak mój nos odnajduje … niewiele zapachów 'komunikuje się’ ze mną tak hmmm … bezpośrednio 🙂 to jak 'odkrywanie’ czegoś co jest (już poznane) – w dobrym znaczeniu … tak jak odkrywa się zapach wiatru, świeżość trawy, czy chłod kamieni w potoku 🙂 Będę czekać z radością na następne zapachy Durbano …
Lune, to ja nie jestem bardziej krytycznym nosem, bo i Amethyst mi się podoba. I bardzo mnie cieszy ten brak krytycyzmu mojego nosa w tym kontekście. 🙂
Chodzi przecież o przyjemność, nie o wielkie analizy, prawda? A Przyjemny Amethyst jest. I ładny.
I też czekam na kolejne zapachy Durbano. Jeśli udało im się uwieść mnie zapachem z nutą mięty (flaszka w drodze), to każda kolejna kompozycja budzi nadzieje na kolejny przełom. 🙂
też uważam, że Jade jest piękne 😀
Dziewczęta w wiankach na głowach tańczące wokół ognia, zielarki zbierające zioła w głębi lasu…
Magia 😀
Maja102
No jest coś magicznego w tym zapachu. I to właśnie taka pierwotna, naturalna, płynąca z ziemi magia. Życie? Życie jest magiczne, czyż nie? 🙂
czy gdzieś w Trójmieście można zapoznać się z tymi perfumami?
W Trójmieście, konkretnie w Sopot jest perfumeria partnerska Quality, ale z tego, co pamiętam, nie maja oni Durbano w ofercie. Można zamówić próbki na stronie Quality. Wychodzi niedrogo, a do testów dostajemy porządną próbkę z atomizerem.