Bursztynowe knieje czyli skarb odnaleziony – Amber Kiso i Amber Teutonic D.S & Durga

W 2018 roku na rynek weszły dwie ambry od DS & Durga. Obie żywiczne i obie warte uwagi, recenzji i… grzechu.

Na grzech tymczasowo nie mogę sobie pozwolić, ale na recenzje owszem. Pozwalam sobie. 🙂

Amber Kiso

Rytuał w świętym lesie Kiso: ceremonialna katana, rzadkie drzewa, świątynne kadzidło, skórzana zbroja bushi.

Kolejna miłość od pierwszego wdechu. Miłość wielka!

Dominującą nutą jest tu skóra. Skóra opowiedziana tak, że ciało spina się pod jej dotykiem. Twarda, lśniąca, nasączona żywicami. Misterna układanka łusek przypominająca skórę smoka – dająca poczucie potęgi i niezniszczalności.

Drugi plan – wyczuwalny z bliska – łagodzi smoczą wyniosłość głównej nuty. Opowiada o tym, skąd przybywa. Pociemniałą zielenią maluje las cyprysów i cedrów. Smukłe, nieruchome byty zapatrzone w szare niebo.

Zbroja do nabycia na: www.geishasblade.com

I kiedy już wydaje się, że lepiej być nie może – pojawia się niejednoznaczna, lśniąca, pięknie grająca z akordem skórzanym słodycz klonu. Opowiedziana tak, jak w Burning Leaves I Hate Perfume. Z wyrazistą nutą dymną nawiniętą na strzeliste, zielone cyprysy jak nić na wrzeciono.

Drzewno – mszysta baza zapachu stanowi kolejny kontrapunkt dla smoczej zbroi. Utkana z mchów i paczuli, kształt zyskuje dzięki miękkości irysa. I nagle widzimy cały obraz.

Zapowiedź serii „Age of Samurai” w serwisie Netflix

To nie jest las, to nie jest ogień, to nie jest zbroja.

Amber Kiso to smok o wielkich ambrowych oczyskach wylegujący się na miękkim, choć nieco spłowiałym kobiercu przedstawiającym krainę, nad którą sprawuje pieczę. Zielone lasy, domki minka z czerwonego drewna, dymy z kominów i smukłe istoty ludzkie zajęte własnymi sprawami. Ciszę mąci jedynie odległy dźwięk shakuhachi. I oddech smoka.

Data premiery: 2018
Kompozytor: David Seth Moltz
Projekcja: szeptana. Cicha jak krok samuraja, jak oddech smoka
Trwałość: niezniszczalna jak smok

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: japoński cedr, kadzidło, cyprys Sawara
Nuty serca: klon Ashai Zuru, paczula, irys
Nurty bazy: drewno hinoki, skóra, mech drzewny

Amber Teutonic

Chata Mahlera, wznosząca się ponad doliną alpejskich jodeł, w pierwotnym lesie rozbrzmiewa echo rogu. Nibelungijska skarbnica cennych szmaragdowych bursztynów.

Wszystkie grafiki tej recenzji pochodzą z gry „Ancestors Legacy”

Najpierw się wytłumaczę.

Ja wiem, że Mahler wielkim kompozytorem był. Wiem, ale mnie nie zachwyca. Wiem, też, że wielkim dyrygentem był i że ci Nibelungowie pożyczeni są od Wagnera, który wielkim kompozytorem był. I tak się składa, że Wagner zachwycał Mahlera i mnie zachwyca.

Pozwolę sobie więc pisać poniższe słowa z grzmiącym w głowie „Zmierzchem bogów”, a nie „Tytanem” czy „Pieśnią o ziemi”. Bo Mahler i Wagner z grubsza w jednym stali domu. Tylko jeden na górze. 🙂

Pierwsza, spontanicznie pchająca się do głowy myśl to: jakiś zwierz.

Leśnie stworzenie o miękkim futrze i zimnym nosku. Zapach nieoswojony, wietrzny, pozbawiony słodyczy. Przyczajony i spięty bardziej, niż ułożony na skórze. Lekko pikantny, lekko ziemisty, lekko animalny. Z wyraźnym aromatem ubiegłorocznych liści i modrzewiowych igieł.

Jest bardzo wczesna wiosna. na przykład 14 marca. 🙂

Las pozornie trwa jeszcze w zimowym śnie. W bezruchu. Bezdechu.

David Seth Moltz namalował swoją alpejską opowieść chłodnymi barwami. Plamy poszarzałego śniegu odcinają się od błękitu nieba. Niedobudzona ziemia pozbawiona śniegowej pierzynki otula się mgłą. Ciemna zieleń sosen pije pierwsze promienie słońca po to, by za kilka dni wystrzelić nowymi pędami: zapachem i kolorem.

Jeśli zbliżymy twarz do poszycia poczujemy więcej. Pulsujące pod warstwą ciszy życie. Pękające nasiona wyciągające w głąb ziemi blade macki korzeni. Gotowe, by wystawić na świat zieloniutkie listeczki niewinne jak niemowlęta. Ale jeszcze nie dziś.

Amber Teutonic nie jest ładna. O jak bardzo nie jest ładna i jak bardzo jest fascynująca zarazem!

To nie jest sielski alpejski krajobrazik rodem z „Heidi” czy epizodów serii o agencie 007. To Alpy deptane łapciami Germanów (albo Celtów). Cymbrowie i Teutoni trwający na swojej ziemi. Rośli i dumni. Odziani w skóry, zdobni sznurami bursztynów, podzwaniający żelazem.

Choć… może to ostatnie sople? Może to tylko dzikie zwierzę będące wspomnieniem dawnej potęgi Germanów podbitych później przez zachłanny Rzym. Najpierw przez Rzym cezarów, potem przez Rzym papieży.

Tak. To tylko zwierzę…

Data premiery: 2018
Kompozytor: David Seth Moltz
Projekcja: wyrazista
Trwałość: wywalona w kosmos. Mówiąc po ludzku: te perfumy nigdy się nie kończą.

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: cedr, kardamon, zielona mandarynka
Nuty serca: geranium, modrzew europejski, szyszka templina
Nurty bazy: austriacka sosna, opoponaks, piżmo

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

11 komentarzy o “Bursztynowe knieje czyli skarb odnaleziony – Amber Kiso i Amber Teutonic D.S & Durga”

  1. Aniela Szulhata

    Sabbath, jak Ty cudownie wodzisz na pokuszenie! Jak tu nie zgrzeszyć kiedy w grę wchodzą zwierzęcy Celtowie? 😉
    Zdecydowanie muszę się z nimi bliżej zapoznać…

    1. Klaudia Heintze

      To nie ja! Tym razem to ja zostałam zwiedziona przez panią w MSB. Jestem niewinną ofiarą. Ja nawet nie bardzo lubię ambrę przecież… 😉

    2. Aniela Szulhata

      I to ta pani opowiadała Ci o łapciach Celtów i Germanów, skórach i bursztynach, smokach i samurajach…? ;))))
      Właśnie zamówiłam odlewki obu zapachów więc, jak tylko dotrą, podzielę się moimi odczuciami 🙂

    3. Klaudia Heintze

      Ależ skąd. Łapcie, skóry i smoki siedziały we flaszkach! napadły mnie, łaziły za mną i sępiły, żebym o nich napisała. Skórzane smoki w łapciach.
      Hasztag #takbyło
      😀

  2. Jest Pani WIELKA.. Pani wyobraźnia w opisach perfum jest wprost nie do wyrażenia w słowach🤗
    Każda historia sprawia że chce się już teraz natychmiast,zatopić chociaż w kropli opisanego zapachu,lublchociaz przytulić flakon ,żeby poczuć bardziej klimat stworzonej przez Panią baśni☺️ ..jestem pod ogromnym wrażeniem🙂Pozdrawiam i dziękuję za te ,,twory,, wyobraźni..🙂

    1. Klaudia Heintze

      A ja bardzo dziękuję za komentarz. To dzięki takim komentarzom od kilkunastu lat chce mi się pisać tego bloga. 🙂

    1. Klaudia Heintze

      Masz je w Warszawie w Mood Scent Barze. Ale po kwarantannie proszę. Nie życzę sobie, żebyś złapał koronawirusa.

    2. Jak tak pójdzie (vide relacja z bazaru na stadionie Olimpii z dziś…), to i tak mi ktoś sprzeda, bo ludzie głupie. Jakoś nikt nie pomyśli, że czas zanim się ma objawy to czas, kiedy się jest potencjalnym mordercą…

    3. Klaudia Heintze

      O rany, przerąbane.
      Co do produktów bezglutenowych, pewnie piszę oczywistości, ale są grupy na FB, gdzie ludzie polecają sobie rzeczy, które mogą bezpiecznie jeść. Pewnie wiesz…
      Idę szukać relacji.

  3. Niesamowicie jestem ciekaw tych kompozycji!
    Obrazy nie do końca moje.
    Czuję jednak, że mogę to ubrać w trochę inną formę…
    Za to ważna, jest energia, fundament, który emanuje poza tą historią.
    On jest już bliski…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Subiektywne posumowanie roku 2009

Tym razem nie zastanawiałam się, czy podsumowywać rok, czy nie. Wcale niekoniecznie dlatego, że wszyscy podsumowują, i na pewno nie dlatego, że usiłuję postępować konsekwentnie.

Czytaj więcej »