Ocean paczuli - Chypre Islii Maison Incens


Szypry mają opinię kompozycji klasycznych i nobliwych. Budzą bardziej szacunek, niż zachwyt.

Do Chypre Islii podhodziłam z dystansem. Bo szypr, a ja szypry szanuję. Bo Maison Incens wprowadzając na rynek Chypre Islii i Santal Tislit dorzuciło jakieś piękne opowieści o wiecznej miłości. I nawet visualu porządnego nie zrobili, a nazwa w sumie oznacza Wyspę Cypr, co jest jakby mało odkrywcze.

Fot. Konstantin Subbotin


Rozpylenie Chypre Islii na skórę generuje feerię emocji od Sasa do lasa.

Bo po pierwsze to nie jest klasyczny szypr i to jest wiadomość i dobra, i niedobra. Dobra, bo klasycznych szyprów znamy już mnóstwo i to nie byłoby nic nowego. Niedobra, bo pierwszym, co się ponad szyprowo - mandarynkowy szczyt zapachu wybija jest woskowe ylang ylang.

Rzecz w tym, że ten żółty aromat o barwie dodatkowo podkręconej mandarynką skontrastowany został z ekscytująco niszowym serduchem złożonym z piękne popielistej, matowej nuty kadzidlanej, solidnego miksu korzennych przypraw i krągło ofutrzonego akordu animalnego. I na tym nie koniec, bo wszystkie te - pozornie kompletnie nie współgrające ze sobą akordy wrzucone zostały w morze paczuli. Pięknie liściastej, nasyconej olfaktoryczną zielenią i omszałej szarobłękitną olfaktoryczną ciemnością. I ta paczula, proszę Państwa, zrobiła mi zapach.


Paczula to jest nuta, którą się kocha miłością wielką, albo... której się nie kocha niekochaniem równie wielkim. Chypre Islii to perfumy dla tych, co kochają.

Paczula jest tu kanwą, na której brzmią pozostałe nuty. Morzem zieleni, po którym to morzu żeglują galeony pełne kwiatów i przypraw i futer. Imponujące, starannie rzeźbione i majestatycznie bujające się na falach.


Pierwszy galeon pod złotymi żaglami. Ylang ylang i mandarynki. Pękaty i ociężały. Zostawia za sobą tłusty ślad kanarkowej farby.
Drugi galeon pełen borsuków i wiewiórek.
W jego cieniu kryje się sandałowa fluita po szczyt rufowej ściany wyładowana irysowym masłem.
Pomiędzy nimi fale pruje smukły kliper pełen pikantnych przypraw.

A na horyzoncie widać słup dymu. Oto zbliża się parostatek opalany kadzidłem, który przenosi całą tę paczulową armadę w przyszłość. Akord kadzidlany daje kompozycji Gigodota współczesne, zadziorne brzmienie.


Chypre Islii to perfumy - jak na Maison Incens - złożone. Warto jednak - czytając opis i budując sobie wyobrażanie o zapachu - pamiętać, że cała ta klasycznie urodziwa, woskowo kwiatowa, tłusta, pikantna i lekko dymna armada pływa po oceanie paczuli. Zielonym, wilgotnym, falującym i bardzo ładnym oceanie liści, które są ładne tylko dla tych, którzy je lubią.

Jeśli lubicie, to zapraszam w rejs. Warto.


Data premiery: 2017
Kompozytor: Jean Claude Gigodot
Trwałość: bardzo dobra, ale przy bardzo umiarkowanej mocy

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: bergamota, mandarynka
Nuty serca: białe kwiaty, kadzidło, pomarańcza, przyprawy, heliotrop, irys, ylang-ylang
Nuty bazy: paczula, cedr, mech dębowy, sandałowiec, piżmo, akord zwierzęcy (piżmo tonkijskie, cybet, kastoreum) 

Komentarze

  1. To nie będzie mój rejs... Żałuję, bo lubię sobie wyobrażać jak zapach, który opisujesz skomponuje się ze mną. Ale z paczulą relacje mam jeszcze trudniejsze niż z anyżem i lukrecją. Nie wiem co musiałoby się zdarzyć, żebym się chciała w tym paczulowym oceanie zanurzyć. Kuszą co prawda ulubione animalne i kadzidlane nuty (jak soczyście brzmi "galeon pełen borsuków i wiewiórek", szczególnie, że bardzo dobrze wiem jak pachną wiewiórki !) ale ta wszechogarniająca paczula zapala czerwone światło w mojej głowie. Na szczęście, wyłącznie tym razem, nie ma jeszcze aplikacji, która pozwoliłaby powąchać słowa ;) Dobrego i przyjemnego dnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam tak kiedyś z paczulą. Nie lubiłam - szczególnie tej destylowanej parowo. Ale mi się przekręciło i teraz wielbię. Choć nadal noszę raczej drewniaki.

      Usuń
    2. Czyżby i dla mnie była szansa? Może i mnie się kiedyś zmieni, ale póki co ocean mnie dzieli od paczuli 😉

      Usuń
    3. Chyba najważniejsze jest to, żeby się nie zmuszać.
      Nie podoba mi się? No to mi się nie podoba.
      Spodoba się? Dobrze.
      Nie spodoba się? Też dobrze.
      Nie trzeba lubić wszystkiego. <3

      Usuń
    4. Wiem, ale ciągle myślę, że chcąc mieć własne zdanie trzeba próbować i próbować 😊
      Ale z drugiej strony nie ma nic gorszego niż przymus. Może zdarzy się cud i zachwyci mnie paczula

      Usuń
    5. Może się zdarzy. A może nie.
      Próbuj, ale się nie przejmuj. Ja próbuję, doceniam, mam 300 + flaszek i wszystkie pachną drewnem, więc wiesz... Jak mi się coś nie podoba to mi się nie podoba.
      Zenka Martyniuka też nie muszę polubić. ;)

      Usuń
    6. Przez chwilę wyobraziłam sobie Zenka owianego zapachem paczuli... Ostatecznie mnie to przekonało, że nic na siłę :) A tych 300+ flaszeczek, z których każda pachnie drewnem, mnie zachwyciło :)

      Usuń
    7. Asiu, mnie też zachwycają. Każda z nich!

      Usuń
    8. A czy w jakiejś wcześniejszej recenzji uchyliłaś rąbka tajemnicy i opisałaś perfumy, które wyjątkowo lubisz, które Cię zachwycają? Jestem niesamowicie ciekawa jakie zapachy sprawiły, że chciałaś je mieć :)

      Usuń
    9. Oj Aaaasiu, mnóstwo jest takich. Mam ponad 300 flakonów perfum, które mnie wyjątkowo zachwycają. W sumie mogłabym wrzucić posta z tym, co przybyło w ubiegłym roku... To niekoniecznie są rzeczy nowe. W 2020 roku zrealizowałam na przykład marzenie z początków 2016 roku. A raczej marzenie, co do którego byłam pewna, że kiedyś je spełnię. Jeśli jakieś perfumy są nam pisane, możemy na nie czekać wiele lat i nam nie przejdzie. :D

      Usuń
  2. Oj, popłynęło by się w ten rejs. Lubię i szanuję szypry, choć czuję się w nich jak małe dziecko
    w maminych szpilkach. Może tym razem coś by z tego wyszło skoro to nie klasyczny szypr. Paczulę lubię, rozumiemy się, mroczna czy słodka, nie ma znaczenia.
    Tylko po co te kwiatki ?, wiatki za burtę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miało być: kwiatki za burtę :)

      Usuń
    2. Haha! Kwiatki za burtę brzmi jak gdybym ja sama to napisała! Totalnie się zgadzam i dlatego to nie będą moje perfumy. Ale doceniam. :)

      Usuń
  3. ja już żałuję momentu, w którym skończysz opisywać zapachy Maison Incens, co recenzja to piękniejsze porównanie, głęboko sobie życzę ruszyć parostatkiem opalanym kadzidłem w piękny rejs!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I teraz drugi dzień chodzę i śpiewam... :D

      Usuń
    2. czy powinnom polecić coś na odczepienie się? XD

      Usuń
    3. Nie cierpię z tego powodu jakoś bardzo, ale ciekawi mnie, co polecisz. :)

      Usuń
    4. to może od razu zaznaczę, że nie pomyślałom o niczym dobrym ;D bo jak czepia się mnie jakaś piosenka i irytuje, wychodzę z założenia, że ogień należy zwalczać ogniem. I w tej dziedzinie moje najnowsze odkrycie to Aleksander Marcus, który nawet nie udaje, że robi coś dobrego, ba, że to ma jakikolwiek sens, ale ma z tego tyle frajdy (widocznej!), że mnie kupuje.

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To Wy sprawiacie, że to miejsce żyje. :)

Popularne posty