Róża i szafran w jednym stały domu… niejeden raz.
I dobrze, bo nuty te lubią się i piękny tworzą duet. Myślę, że Christian Provenzano też tak uważa, bo po złożenie róży z szafranem sięga często i chętnie.
Od klasycznego Agent Provocateur, który na tym duecie stoi, przez kilka jego flankerów – także skomponowanych przez dorastającego w Maroko perfumiarza, przez Pearl Oud By Kilian i Sahara Rose Habibi, po kolejne perfumy Boadicea the Victorious: Boadicea Nemer czy King’s Road.
Z tego bogatego portfolio złocistych róż wybrałam Ardent – wcale nie ze względu na płomienną nazwę, tylko dlatego, że są dostępne w Perfumerii Quality Missala. I, wraz z zacną tą perfumerią, planujemy rozdanie Boadicea the Victorious dla Was. 🙂
Na stronie Quality przeczytamy, że Ardent inspirowane są uczuciem zakochania. Nie miłością wielką i ciężką jak gniotący serce kamień, lecz ekscytującą, pogodną emocją dodającą skrzydeł. I taka jest właśnie róża w tych perfumach: podekscytowana, lekka, zarumieniona z podniecenia.
Ślicznie kwiatowe otwarcie. Róża różowa, nie czerwona. Subtelnie słodka. Nie winna, lecz także nie do końca niewinna. Chodzą jej po różanej głowie pikantne myśli: szafran z kolendrą, ślad różowego pieprzu i ładnie niejednoznaczny „element musujący” który może brać się z odrobiny bergamoty albo grejpfruta, ale nie jest na tyle jednoznaczny, by zmatowić gładkie policzki róży.
Zakochanie… 💗 Uczucie wielkie, lecz wygodne w noszeniu. Łatwe. Tak, jak wielki i dramatyczny aromat róży opowiedziany przez Christiana Provenzano w tych perfumach.
Ardent to Niewątpliwie są perfumy o zakochaniu z wzajemnością. Kompozycja najpierw unosi nas ekscytacją, a potem się wysładza. Ale wysładza się nie słodyczą cukierkową, balonową i dziecięcą, tylko miodem. Miód to nuta animalna i ta subtelna animalność przenosi zapach i opowieść nim napisaną w spektrum nienatrętnej, nielubieżnej, uroczo szczerej zmysłowości.
Z wielkim wyczuciem i taktem maluje Provenzano dotyk i intymność. Wciąż różowa, wciąż świeża róża. Łagodna, kremowa słodycz miodu podbita jasnym, pozbawionym indolicznej części spektrum jaśminem.
Zanim powolutku dotrzemy do bazy, zakochanie niepostrzeżenie staje się miłością. Nabiera głębi i charakteru. Nuty żywiczne i ambrowe opowiadają o spełnieniu, jest to jednak spełnienie waniliowe, łagodne, pełne westchnień i patrzenia w oczy.
Śliczna opowieść o miłości. Każdemu takiej życzę. Choć raz…
Data premiery: 2012
Kompozytor: Christian Provenzano
Koncentracja: eau de perfum
Projekcja: Wyrazista, ale dzięki łagodności zapachu zupełnie, ale to zupełnie nieuciążliwa. Nawet dla mnie.
Trwałość: 6, nawet 8 godzin
Nuty zapachowe:
Nuty głowy: róża turecka, szafran, kolendra, nasiona marchwi
Nuty serca: róża (absolut), wosk pszczeli, jaśmin, Hedione (molekuła)
Nuty bazy: wanilia, paczula, oud, benzoes, czystek (labdanum), ambra, piżmo
11 komentarzy o “Do zakochania jeden krok – Ardent Boadicea the Victorious”
Złożenie nut, które bardzo lubię (żywiczne i ambrowe) z tymi, których jak ognia unikam (róża i wanilia) okazuje się tworzyć udaną a nawet, jak piszesz, śliczną kompozycję sprawia, że nawet człowiek tak sceptyczny w stosunku róży i wanilii jak ja, ma dzika ochotę na testy 😉 Tym bardziej, że to opowieść o miłości, wspaniałej, pełnej westchnień i zauroczenia 🙂 Niech zatem ten dzień będzie właśnie taki, wypełniony miłością 🙂
Niech będzie. 🙂
Co do perfum, to nie są perfumy dramatyczne. Są po prostu śliczne i takie też są przecież potrzebne. Może nawet bardziej, bo to jest przecież to, czego większość ludzi szuka w perfumach.
no ładnie to brzmi.
za ładnie. 😀
ale skoro tak ładnie, to może warto wyleźć ze strefy komfortu.
Poznać zawsze warto. ja wiem, że to nie będą moje perfumy. Ale miło było…
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Duży plus za nasiona marchwi, to raczej rzadka nuta w perfumach 🙂 Czy one są wyczuwalne w tej kompozycji?
Umiarkowanie. Jeśli szukasz nasion marchwi to Sense Warsaw. Serio polecam.
Dzięki! Dopisuję do listy.
brzmi dobrze, akurat w radosnych różanych zapachach bardzo lubię jak są śliczne i bezpretensjonalne; raz na jakiś czas muszę wyleźć z Leża Szatana, przestać się tarzać w agarach i kadzidłach i przywdziać coś urokliwego
Ja w takich sytuacjach zakładam sukieneczkę z falbankami. Do glanów. 😀
Bardzo dziękuję za tę recenzję. Pod jej wpływem przy okazji zakupu innych próbek dorzuciłam też Ardent i zdecydowanie jest miłość (czego nie mogę powiedzieć o tych innych zapachach, dla których zamówienie powstało). Takiego właśnie ślicznego zapachu róży poszukiwałam i nie znalazłam w ofercie marek selektywnych.
Pięknie piszesz o zapachach, nawet o takich "nie swoich"