Liliowe kadzidło - Royal Incense Oman Luxury

Odwiedzając ostatnio Sense Dubai dałam sobie pozwolenie na jeden flakon. Słownie jeden, choć to miejsce to jest raj i zarazem piekło dla kogoś, kto - jak ja - kocha prawdziwie zawiesiste perfumy arabskie i najchętniej wyszłabym stamtąd objuczona jak wielbłąd.

Kiedy recenzowałam Ghalę miałam pewność, że - pomimo ceny - to będzie TA flaszka. Bo ja flaszki planuję często z wielomiesięcznym wyprzedzeniem.  Kiedy recenzowałam Serenity chodziła za mną myśl przykra, że to powinna być TA flaszka. Teraz, kiedy recenzuję Royal Incense wiem, że to jest TA flaszka.

I od razu zaznaczę, że ani zielone Wanderlust, ani łagodnie skórzane Serenity, ani kadzidlane Royal Incense nie mieszczą się w kategorii zawiesistych orientów spokrewnionych z wielbłądem, w których nieodmiennie gustuję. 😉 W ogóle marka Oman Luxury ofertę ma zaskakująco różnorodną i nazwa jest tu trochę zwodnicza.

Tak - te perfumy pochodzą z Omanu. I tak, są luksusowe. Ale na tym koniec. Każda kompozycja ma własny charakter i własne brzmienie. I jest to brzmienie zaskakująco uniwersalne.



Royal Incense od pierwszego wdechu są kadzidlane. I do ostatniego wydechu kadzidlane pozostają. Ale koronka nut i tonów, którymi wybrzmiewają smugi jasnego dymu tworzącego zapach jest cudownie misterna. I zarazem... nawet w najbardziej koronkowych, misternych, złożonych fazach brzmienia... to ciągle jest kadzidło.

Olibanum jest tu chłodne, świetliste i słodkie. Pachnące kryształem, kamieniem, lodem.

W otwarciu nabiera chłodnej kwiatowości - i dosłownie czuję, jak z lodowatym płomieniu zachodzi misterium, podczas którego delikatne płatki lilii przemieniają się w kruche opłatki ostre jak światło.


Pierwsze minuty życia Royal Incense na skórze to dla mnie czas lękliwej fascynacji. Kamienny chłód otwarcia olśniewa, lecz zarazem niepokoi. Bo któż chciałby tulić kamień?

A potem, po kilku dosłownie chwilach dostrzegam, że Philippine Courtière zwiodła mnie i zaczarowała. Bo zmysły łudzą. Każdy filozof wie, że zmysły łudzą, a jednak doświadczanie tej złudy, błądzenie po omacku w świecie własnych doznań zawsze jest przeżyciem niezwykłym.

Kamienne kadzidło w kompozycji Courtière jest zimne i gorące zarazem. Kładzie się na skórze jak lodowy kryształ i chłodzi i parzy jednocześnie. Świeża, milcząca lilia oblicze ma blade i bez życia. A jednak pulsuje pod tą kwiatowością eteryczny, doskonale z kadzidłem i lilią zgrany, pikantny pieprz i kamforowy cynamon. I goździki - te przyprawowe - które nagle przypomniały sobie, że są kwiatami.


Kiedy wydaje nam się, że zaczynamy rozumieć tę przestrzenną pieśń, pojawia się słodycz. Nie ta niedosłowna, chłodna jak kamień słodycz kadzidła, którą już poznaliśmy i oswoiliśmy. Teraz wchodzi miód.

Szorstki i ciepły jak bursztyn aromat spadziowego miodu. Łagodnie żywiczny i szlachetny. Prawie leśny... ale jest to las malowany dymną akwarelą.



Kolejną barwą tej dymnej tęczy jest róża. Czerwień roztarta na kamieniu, rozbielona dymem jak akwarela wodą.

I już wyjaśniam, skąd róża, pomimo, że nie ma jej w nutach. Otóż za spektrum zapachowe róży w znacznej mierze odpowiada geraniol. A geraniol jest w geranium. I to geranium poskładane z lilią, miodem, żywicą i akcentem skórzanym (czyli też żywicą) brzmi tu jak... jak roztarta na kamieniu róża. Pięknie.



Cała ta misterna koronka nut - lilia, przyprawy, nuty eteryczne, żywiczne, leśne i miodowe; oraz róża i skóra i ślad ostrego piżma w bazie - została otulona kadzidlanym dymem. Doskonale realistycznym zapachem topionych na węgielku grudek olibanum. Olfaktoryczne barwy i niuanse tworzące tę zrównoważoną kompozycję, rozświetlone metafizycznym blaskiem kadzidła brzmią łagodnie i szeptem.

Speak low if you speak love*.


Data premiery: 2020
Kompozytor: Philippine Courtière
Koncentracja: woda perfumowana (Eau de Parfum)
Projekcja: zamaszysta, ale przez chłód i eteryczność zapachu nieuciażliwa
Trwałość: 8 godzin tak z grubsza

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: różowy pieprz
Nuty serca: lilia, geranium
Nuty bazy: kadzidło, miód, skóra, cedr, wetyweria, bursztyn, piżmo



* Speak low if you speak love - William Szekspir w "Wiele hałasu o nic"
Tłumaczenie brzmi: Mów szeptem, jeśli mówisz o miłości, ale to tłumaczenie jakoś mnie nie zadowala w tym kontekście. 

Komentarze

  1. miałaś mnie przy liliowym kadzidle z tytułu. Ojoj. Brzmi jak coś, w czym będę chciec się tarzać. A się chyba w tym tygodniu wybieram do Sense Dubai...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybierz się i testuj na skórze. One brzmią delikatnie i początkowo myślisz, czy nie będą zbyt ulotne. A potem ta delikatność trwa na skórze dobę i z każdą godziną robi się jeszcze lepsza. Dziwne są te perfumy, ale niedziwnych mi już wystarczy. ;)

      Usuń
  2. Brzmi jak spełnienie moich marzeń, bo wszystko, co kocham jest w tych perfumach. Kadzidło z lilią i cud miód!
    A wizyta w skarbcu Alladyna jeszcze przede mną.
    Kuszenie zapachem trwa w najlepsze .... Cudnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ivi, jak cudnie Cię tu widzieć. <3 To jest naprawdę niezwykły zapach i myślę, że własnie dlatego może Ci się spodobać. Pozornie delikatny, a jednak potęga. Jak zapach lilii. I kadzidla w sumie też.

      Usuń
  3. Jak mnie tu dawno nie było, tyle nowych recenzji, już nadrabiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam ostatnio ciąg na pisanie. Trzy teksty tygodniowo to jest prawie słowotok. ;)

      Usuń
  4. Cześć :) !

    Ależ to jest dobre! Kiedy myślisz, że już nic w temacie kadzidła nowego wymyślić się nie da, pojawia się zapach kalibru Royal Incense i wywraca ten pogląd do góry nogami. Jest pomysł na kompozycję, jest kapitalne tej koncepcji wyegzekwowanie, no i jest wyborna jakość.

    Ja jestem kupiony do tego stopnia, że rozważam... zakup flakonu. Tylko jeszcze będzie musiał królewski kadzidlak z Omanu stoczyć bój o palmę zakupowego pierwszeństwa z Eau de Mystique. Pojedynek ciężki do rozstrzygnięcia, bo zapachy trochę z innych bajek, ale za to obydwie bajki takie, że ho ho!

    Serdecznie pozdrawiam -
    Cookie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie na razie wygrał nowy królewski kadzidlak z Omanu, ale jest przecież jeszcze nowy Wesker. W ogóle obie marki są DOOOBRE. Szokująco dobre.

      Usuń
    2. W rzeczy samej! Zarówno Oman Luxury jak i Wesker prezentują bardzo dobry oraz - co ważne - równy poziom. Jest już dostępny nowy Wesker, ale póki co nie ma próbek w dystrybucji.

      A wracając do kwestii pojedynku, to i u mnie wygrało Królewskie Kadzidło. Będę obserwować dalsze poczynania Philippine Courtiere, bo ta dziewczyna ma talent.

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To Wy sprawiacie, że to miejsce żyje. :)

Popularne posty