Recenzując Onekh z serii Le Gemme Bvlgari zapowiadałam recenzję Czarnej Herbaty i oto ona.
Trochę spóźniona, bo ze strony Bvlgari już jakiś czas temu zniknęła większość herbacianej serii – między innymi Eau Parfumee au The Rouge, która była moim pierwszym zachwytem w serii.
![](https://www.sabbathofsenses.com/wp-content/uploads/2024/03/bvlgari-eau-parfumee-au-the-noir-7-1024x683.jpg)
Pamiętam, kiedy Eau Parfumee au The Rouge pojawiła się na rynku – w tym cudnym, szronionym flakonie, z ciężkim korkiem. Miałam wówczas niewielką kolekcję i jednym z jej (tanich wówczas) klejnocików była oponka Black tejże marki. Po Czerwoną Herbatkę sięgnęłam znając wcześniejsze kompozycje z serii i spodziewając się… w sumie nie wiem czego, ale jak dziś pamiętam, że nie tego, co we flakonie. Charakterystyczny zapach czerwonej herbaty wysłodzonej figą, z wyraźnym orzechowo – drzewnym podbiciem. Jakież to było dobre!
Przez lata chodził za mną flakon parzonej przez Oliviera Polge herbatki.
Nie doszedł, ale w sumie Czarna Herbata Cavalliera też nie. Trafiła w moje ręce dopiero po Onekhu – jako starsza, acz delikatniejsza siostra Boga Niedźwiedzia.
Kontynuując wątek herbatkowy – obecnie w ofercie Bvlgari zostały dwie pierwsze kompozycje z tej serii: Eau Parfumee au The Vert (1992) i Eau Parfumee au The Blanc (2003). Obie bardzo udane i obie znacznie bardziej przewidywalne, niż wspomniane wyżej Eau Parfumee au The Rouge i Eau Parfumee au The Noir, a także niż (również wycofana) chłodna, pudrowa Eau Parfumee au The Bleu z 2015 roku.
![](https://www.sabbathofsenses.com/wp-content/uploads/2024/03/black-tea-1024x768.jpg)
Moje podejście do herbaty jest zmysłowo schizofreniczne. Pijam głównie białą i zieloną, ale wącham czarną i to najlepiej mocną i zwędzoną. Jacques Cavallier parzy herbatę, której pewnie nie wypiłabym, ale wącham z wielką przyjemnością.
Czarna Herbata Jacquesa Cavalliera jest niedosłowna. To nie są (otwierające serię) Eau Parfumee au The Vert pachnące, tak jak powinny, zieloną herbatą. Eau Parfumee au The Noir pachnie – jak mawiała moja babcia – w cały świat!
Herbata jest tu nie tylko czarna czyli sfermentowana, ale też podwędzona – przypominająca to, co w miejskich legendach nazywa się herbatą rosyjskich karawan czyli dłuuuugo, zazwyczaj zbyt długo po jedwabnym szlaku wędrującą herbatą nadgryzioną zębem czasu i warunkami podróży. Taką niepierwszorzędnej jakości herbatę mieszano często z herbatą wędzoną w typie Lapsang Souchong – po to, żeby zamaskować ten ząb czasu i zapach, który określano jako aromat końskiego siodła.
I to wszystko – herbata, ząb, siodło i nuta wędzona w Eau Parfumee au The Noir jest. Podobnie jak podróż jedwabnym szlakiem: wiatr od gór Tienszan, niegościnne kamienie pustyni, chłodne noce w oazach, stare wozy zaprzężone w wytrwałe konie – bo herbatę trzeba było wozić szybko, w przeciwieństwie do jadeitu, który się nie psuł.
![](https://www.sabbathofsenses.com/wp-content/uploads/2024/03/Bvlgari-eau-perfumee-au-the-noir-cap-2-1-1024x683.jpg)
Tym, co sprawia, że nie jest to po prostu kolejny zapach podróżniczy jest… serce. Sercem Eau Parfumee au The Noir jest karawanseraj. Jadeitowy klejnot na tkaninie pustyni. Noce przy ogniskach, kwitnące wokół róże z Damaszku, twarde korzenne ciasteczka i fajki palone niespiesznie przed zasłużonym spoczynkiem.
Po chłodnym i dość surowym otwarciu krągłe, bogate serce kompozycji naprawdę zmienia nastrój opowieści. Choć oczywiście, krągłość i bogactwo jest tu względne i Boskiemu Niedźwiedziowi do pazurów nie dostaje. To jest zbytek strudzonego kupca, nie mieszczucha. I na pewno nie boga.
Drzewna baza kompozycji to raczej stare, zeschnięte deski wozów, niż cenne drewno agarowe. I nie jest to wadą, bo te deski są piękną ramą dla namalowanego przez mistrza Cavalliera olfaktorycznego obrazu.
![](https://www.sabbathofsenses.com/wp-content/uploads/2024/03/bvlgari-eau-parfumee-au-the-noir-5-1024x683.jpg)
Jeśli będziecie mieli okazję poznać, niedocenianą niestety, herbacianą serię Bvlgari, skorzystajcie z okazji. W ogóle korzystajcie z życiowych okazji. I cieszcie się życiem.
Smacznej herbatki i udanego weekendu!
Data premiery: 2015
Kompozytor: Jacques Cavallier
Projekcja: umiarkowana
Trwałość: niespecjalna, niestety
Nuty zapachowe:
czarna herbata, skóra, tytoń, róża damasceńska, oud, paczula, nuty drzewne
2 komentarze o “Bvlgari Eau Parfumee Au The Noir”
Cała seria herbaciana jest (czy raczej była?) bardzo udana, piękne było i The Rouge, i The Vert. Szkoda, że trwałoć wzytkich była nieco mocno poniżej przeciętnej, bo nawet nie za bardzo opłaca się szukać niedobitków na ebauy w bajońskich cenach.
To pewnie zależy od tego, jak silny ma się sentyment. Ja zdecydowałam się na tę herbatkę po kupieniu Onekha, ale udało mi się capnąc ją z wymiany, więc miałam szczęście.
Inna kwestia, że używam raczej na krótkie spacery, bo dłuższego wyjścia nie wytrzyma, a flacha duża i nosić się nie chce…