House of Matriarch Antimony

Nie jestem zwolenniczką matriarchatu. Patriarchatu też nie. Oczywiście!
W ogóle nie popieram ustrojów, w których pewna grupa ludzi jest dominująca, a inna podległa i ogólnie mam na ten temat opinię…

Kiedy więc zasiadłam do klawiatury z zamiarem zrecenzowania Antimony, zupełnie niepostrzeżenie wymknęła mi się spod palców siarczysta rozprawka o dyskryminacji i odwetowej naturze ruchów równościowych. O tym, dlaczego usprawiedliwione są hasła typu Girl Power i Black Lives Matter. A potem stuknęłam się w… klawiaturę i skasowałam wszystko. Zostawię tu tylko myśl, że ile House of Matriarch nikogo nie bulwersuje, o tyle House of Patriarch byłby mocno kontrowersyjny. Prawda?

Grafiki pochodzą ze strony www.matriarch.biz

House of Matriarch jest nazwą prowokacyjną. Przynajmniej ja tak ją postrzegam. Nawet jeśli nie bulwersuje, to może skłaniać do namysłu. Z deklaracją „Wierzymy w czary” i nawiązaniami do różnych systemów okultystycznych w tekstach na stronie – House of Matriarch wpisuje się w motyw kobiety magicznej, czarownicy czy wiedźmy, powtarzający się w większości kultur i także dziś obecny w wierzeniach rodzimych (nie tylko słowiańskich), wiccańskich czy satanistycznych. Przy czym wspominając satanizm nie mam na myśli demolowania nekropolii, lecz pseudointelektualne rozprawy w stylu „Szatańskiej Czarownicy” La Veya.

Do brzegu, bo mogłabym o tym, dlaczego uważam La Veya za pseudointelektualistę kolejny tekst napisać i kolejny tekst usunąć.

To naprawdę jest ojciec Kościoła Szatana Anton Szandor La Vey

Perfumy House of Matriarch reklamowane są jako naturalne i ekologiczne. Założycielka i kompozytorka – Christi Meshell – eksperymentuje z nietypowymi, symbolicznymi esencjami, na przykład z tinkturą z wełny czarnej owcy.

W Antimony znajdziemy podobno dokładnie 111 nut. Z resztą… co ja Wam będę streszczać. Cały opis ze strony przetłumaczę, bo opisy House of Matriarch to jest rzecz bardzo ciekawa.

Minerały antymon i malachit stosowane były w okolicy oczu ze względu na właściwości ochronne – odbijają złe wibracje jak lustra. Ponieważ antymon jest obecnie uważany za toksyczny (alchemicy twierdzą inaczej), minerały te zostały zakazane w kosmetykach. Mistycy i uzdrowiciele ludowi na całym świecie nadal używają ich do swoich prehistorycznych celów w leczeniu dolegliwości umysłu i ducha oraz do tworzenia świętych kosmetyków.

UWAGI: Zwęglone kadzidło, kewra, henna, Palo Santo, galangal, popiół z drzewa sandałowego, szpikander, ghee, kopal, oud i cenne attary z mitti, kadam i róży były używane do tworzenia magicznych kosmetyków na przestrzeni dziejów. Wszystkie one znajdują się w ANTIMONY, który zawiera dokładnie 111 nut. Subtelne z założenia, egzotyczne kwiaty wyłaniają się z prymitywnej bazy, by rozkwitnąć na skórze, emanując niczym starożytny kłąb delikatnego bakhooru.

Pierwsza seria 50 ml flakonów została ozdobiona ręcznie wykonanym miedzianym talizmanem kartuszowym ozdobionym symbolami pierwiastka antymonu i literą M. Zostały one zaprojektowane przez naszą perfumiarkę Christi Meshell i wykute w San Diego w Kalifornii pod wpływem pełni Księżyca w Bliźniętach. Alternatywny symbol alchemiczny pierwiastka antymonu można znaleźć na specjalnym znaku „O” tabliczki znamionowej.

Mamy więc w opisie przeciwstawianie nauce alchemii, święte kosmetyki z antymonem i talizmany wykute pod wpływem pełni Księżyca w znaku Bliźniąt.

Czemu akurat Bliźniąt?

Christi Meshell (czy ktokolwiek jest autorem tekstów na stronie) w głównej sekcji „O nas” odwołuje się do systemu filozoficznego plemienia Nawajo – Hózhó. Na głównym zdjęciu, wraz z osnutą kłębami dymu piękną Christi Meshell nad stylowym kotłem widnieją symbole egipskie i rdzenny mieszkaniec Ameryki Północnej w bogatym pióropuszu. Czemu więc nie odwołano się do mocy horoskopu egipskiego albo horoskopów rdzennych ludów Ameryki?

Z resztą… akapit niżej pojawia się numerologia, a potem kosmiczna medytacja i geometria i sześcian Metatrona wywiedziony wprost z platońskiego „Timaiosa” (choć sam Metatron ma źródłosłów hebrajski, nie grecki, ale to nie wina House of Matriarch), a w kolejnym akapicie do Wenus, która „dzieli planetarne panowanie nad królestwem piękna (w tym perfum) wraz z jej wyższą oktawą: Neptunem.”

Znam Platona. „Timaiosa” czytałam wielokrotnie, także w oryginale. Przez pewien czas zgłębiałam filozofię natury rdzennych ludów Amaryki – w tym Hózhó. Czysto filozoficznie. Znam podstawowe założenia i system boskiej opieki horoskopu starożytnego Egiptu. Zetknęłam się nawet kiedyś z czymś, co nazywano „horoskopem indiańskim” i było to jeszcze w czasach, kiedy określenie „indiański” nie brzmiało tak głupio. Zakładam, że poszczególne etapy magicznej opowieści Christi Meshell są ze sobą powiązane i pewnie nawet jakoś z siebie wynikają, ale przyznaję, że ja osobiście nie łapię referencji. Niestety, należę do ludzi, do których przemawia raczej mędrca szkiełko i oko, mogę więc jedynie docenić eklektyzm treści i fakt, że House of Matriarch nie dyskryminuje żadnego światopoglądu. Poza naukowym.

Czy ja pisałam już, że do brzegu? Ile akapitów temu to było?

Antimony to zaiste bardzo bogate perfumy. Od pierwszego wdechu wiemy, że to pokaz możliwości. Christi Meshell demonstruje, że potrafi poskromić naprawdę wiele esencji w jednej kompozycji.

Najpierw pojawia się spokojny aromat drzewnego węgla. Potem wybucha bogactwo nut drzewnych i żywicznych – od eterycznych, po balsamiczno słodkie. Wyraźnie brzmi szpikander zwany nardem albo jatamansi. I nuty kwiatowe z pikantną różą pachnącą bardzo retro i waniliową orchideą wprost z Black Orchid Forda. I wszystko to już u szczytu kompozycji. Wraz z charakterystycznym, waniliowo balsamicznym zapachem pandanu zapach nieco łagodnieje, ale nie za bardzo. Wciąż jest pikantnie, żywicznie, balsamicznie i bogato.

Kompozycja brzmi jak kula do kręgli. Toczy się po skórze z charakterystycznym hałasem i uderza w węchomózgowie z hukiem. I jest to doznanie w szczególny sposób przyjemne.

Adriaen van Utrecht "Spiżarnia"

Z czasem zapach się wygładza, ogrzewa, roztapia jak ciepły wosk. Nuty kadzidlane zaczynają brzmieć jak kadzidło, przyprawy pięknie rozpuszczają się w złocistości żywic. Zmysły odzyskują równowagę i zaczynają wychwytywać niuanse. Miękką maślaną nutę brzmiącą jak blask świecy. Niszowo bezpieczny zapach henny. Herbaciany susz i gwiazdki anyżu. Cierpką słodycz różanej konfitury. Gorzkie migdały. Wreszcie cały kosmos ziemistych niesamowitości pojawiający się jak wspomnienie lasu.

Kiedy analizujemy sposób, w jaki opisane zostały te perfumy, kiedy bierzemy pod uwagę 111 nut i nieumiarkowanie w selekcji inspiracji dla sztuki Christi Meshell, możemy… no możemy podejrzewać, że Antimony okażą się równie nieumiarkowane. Tymczasem kompozytorka bynajmniej nie traci kontroli nad wizją. Antimony są bogate i zbytkowne, ale jednocześnie nie są kakofonią woni. Są gęste jak martwe natury barokowych mistrzów.

I jak martwe natury barokowych mistrzów są podróżą w czasie. Wariacją na temat archetypu perfum retro. Sentymentalnym obrazem epoki, której nigdy nie przeżyliśmy, ale której wspomnienie i tak w sobie nosimy.

Adriaen van Utrecht "Bankiet"

Wyznam Wam uczciwie, że do testu Antimony House of Matriarch przystępowałam z rezerwą. I trudno mi napisać, że obawiałam się rozczarowania, bo trochę nastawiłam się na rozczarowanie. Ale uświadomiłam to sobie dopiero, kiedy zaaplikowałam perfumy na skórę i okazało się, że nie tylko mi się podobają, ale także, że jestem zaskoczona tym, że mi się podobają.

Wielką satysfakcję dają mi takie niespodzianki. I wielce uczą mnie pokory.

Data premiery: 2017
Kompozytorka: Christi Meshell
Projekcja: początkowo potężna, bardzo szybko przygasa
Trwałość: okres wyraźnej projekcji jest krótki, natomiast bliskoskórnie i intymnie zapach trwa dobre kilka godzin

Nuty zapachowe:
kadzidło frankońskie, henna, gwajakowiec lekarski, popiół, kopal, sandałowiec, pandan (pochutnik), jatamansi, oud, róża, masło, galangal, kadam, kewra (olejek eteryczny destylowany z męskiego kwiatu pachnącej sosny), attar mitti

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

2 komentarze o “House of Matriarch Antimony”

  1. szczerze – po przeczytaniu twojego wstępu miałom bardzo podobne odczucia, co ty XD i to w sumie też chyba świadczy o klasie tego zapachu, że broni się, i broni się z sukcesem mimo takiego mało entuzjastycznego nastawienia.

    1. Prawda? To wciąż nie są perfumy, które chciałabym nosić. Są zbyt retro, a sama opowieść o wszystkim… no nie przemawia do mnie. Ale jest w tym myśl, balans i pewna spójność. I bardzo to doceniam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Bal a Versailles Jean Desprez

. Czy wiecie, jakie były ulubione perfumy Michaela Jacksona? Pewnie nie wiecie. Ja także nie wiedziałam, dopóki nie zaczęłam przymierzać się do recenzji Bal a

Czytaj więcej »