Wrażliwość węchowa, jak i wrażliwość na innego typu bodźce, jest cechą osobniczą.
Najczęściej mówimy o progu wrażliwości na ból – jedni ledwo wytrzymują pobranie krwi, inni rwą zęby na żywo. Czasem przy posiłku dyskutujemy o indywidualnej tolerancji ostrości. Rzadziej zdajemy sobie sprawę z tego, że wrażliwość na dżwięki, światło czy zapachy też bywa różna.
Węch jest zmysłem niedocenianym. A raczej był zmysłem niedocenianym, bo pandemia COVID zwróciła uwagę ludzi, także lekarzy i naukowców na zmysł węchu i konsekwencje jego zaburzeń.
Okazuje się, utrata węchu, czyli anosmia nie tylko pogarsza komfort życia i zmniejsza apetyt, ale także przyspiesza starzenie. Powoduje stany lękowe i depresję. Utrudnia kontakty społeczne i budowanie więzi międzyludzkich.

Badania z ostatniej dekady wykazały także, że brak węchu i powoduje zmiany w strukturze mózgu. Obszary mózgu, które są zaangażowane w odbiór i analizę bodźców węchowych, takie jak opuszka węchowa i kora dawna (konkretnie obszar piriform), kurczą się. Ale na tym nie koniec. Regresji ulega także część kory zakrętu obręczy istotna dla kontroli motorycznej i racjonalnego myślenia, oraz układ limbiczny, który jest odpowiada za odczuwanie emocji.
Dobra nowina jest taka, że obszary mózgu, które kurczą się z powodu utraty węchu, wracają do normy po odzyskaniu węchu – szczególnie jeśli jego utrata nie trwała długo. Dlatego też coraz więcej uwagi poświęca się terapiom przywracającym węch.
Zespół Kliniki Zapachu i Smaku Uniwersytetu w Dreźnie kierowany przez Thomasa Hummela opracował trening węchowy polegający na bodźcowaniu pacjentów zapachami z czterech różnych kategorii. Zazwyczaj jest to róża, goździki (przyprawowe), eukaliptus i cytryna. Technika ta jest skuteczna u około 40% pacjentów.
Jaki z tego wniosek ogólny?
Ano taki, że wąchanie czyni nas szczęśliwszymi, młodszymi i bardziej społecznymi.

Dlatego dziś zajmiemy się tym, jak chronić zmysł węchu przed uszkodzeniem.
Z wiekiem węch się pogarsza. Nie jest to wiedza tajemna, już Freud się na ten temat wypowiadał, choć akurat Freud twierdził, że zmysł węchu to atawizm – jak ślepa kiszka czy kość ogonowa. Dziś już wiemy, że tak nie jest – zmysły chemiczne – choć pierwotne – nadal mają duże znaczenie w naszym życiu.
Badania mówią, że znaczące pogorszenie wrażliwości zapachowej następuje między 65 a 85 rokiem życia. Szczególnie, jeśli o tę wrażliwość nie dbamy.
Czego unikać, aby nasz węch był dobry?

Choroby
Nieżyty górnych dróg oddechowych, katar, zapalenie zatok, nawet zwykłe przeziębienie powodują uszkodzenia opuszki węchowej. Niewielkie, ale po chorobie organizm potrzebuje czasu na regenerację.
Niestety, chorujemy nie tylko na katar. Jednym z wczesnych objawów Choroby Parkinsona, Alzcheimera czy sklerozy jest właśnie pogorszenie się węchu.
Oczywiście anosmia była także jednym z charakterystycznych objawów pierwszych szczepów COVID 19. W przypadku mutacji wirusa, nie jest ona tak częsta.
Hiponosmia bywa też jednym z objawów otyłości, cukrzycy, nadciśnienia czy niedożywienia – szczególnie braku witaminy D.
A żeby nie było tak łatwo, powodują ją też niektóre leki – w tym niektóre antybiotyki i leki na (wspomniane już) nadciśnienie.
Ostatnia przypadłość, o której warto wspomnieć w kontekście chorób i ich wpływu na węch są urazy głowy i uszkodzenia nerwów.
Suche powietrze
Regenerację utrudnia przesuszanie śluzówki czyli ogrzewanie i klimatyzacja. Nawilżacze powietrza to urządzenia które bardzo polecam. Szczególnie nawilżacze z oczyszczaczami, a raczej oczyszczacze z funkcją nawilżania.
Palenie

Niekorzystnie na węch działa także palenie papierosów – także elektronicznych oraz palenie marihuany, opium czy nawet fajki wodnej, choć dym tej ostatniej jest, podobno, mniej szkodliwy.
Nie dysponuję żadnymi wiarygodnymi danymi na ten temat, wydaje się jednak, że częściowo oczyszczony dym faktycznie może być częściowo mniej szkodliwy. Tak powołując się na badania instytutu chłopskiego rozumu…
Wąchanie tabaki
Wąchanie tabaki wróciło ostatnio do głównego nurtu zachowań kulturowych, warto jednakże pamiętać, że używanie jej – choć przyjemne i stymulujące -nie służy naszemu węchowi. Podobnie jak używanie innych substancji psychoaktywnych podawanych wprost na śluzówkę nosa.
O wąchaniu rozpuszczalnika, butaprenu i innych ekstremalnych wyczynach wspominam tylko dla porządku i zaznaczam, że powodują one takie spustoszenie w mózgu i płucach, że serio… upośledzenie węchu jest tu najmniejszym problemem. 🙁
Ostre substancje chemiczne
– także gospodarstwa domowego

Niektóre farby, lakiery, środki do dezynfekcji, opary ługu sodowego (kupowanego najczęściej pod nazwą Kret) do udrażniania rur, kleje – mogą nie tylko zaburzyć postrzeganie zapachów, lecz także podrażnić drogi oddechowe. Najczęściej na czas określony – i tu wracamy do zdolności regeneracyjnych naszych organizmów.
Szkodliwy dla dróg oddechowych jest aceton – kiedyś częsty składnik zmywaczy do paznokci.
Także tradycyjne lakiery do paznokci mają bardzo ostry zapach i powodują reakcje podobne jak zmywacz.
Co ciekawe, także spirytus – składnik większości współczesnych perfum – nie służy naszym nosom. Dlatego zanim po aplikacji ulubionego pachnidła wtulicie nos w skórę, odczekajcie aż spirytus odparuje. To pozwoli pełniej cieszyć się zapachem.
W kontekście kontaktu z chemikaliami, skrajnym przypadkiem byłoby zajęcie opisane przez Patricka Suskinda w książce „Pachnidło”:
Główny bohater powieści najpierw pracuje w garbarni skór, a potem zostaje perfumiarzem. Z dnia na dzień. Tymczasem przemysł skórzarski jest jednym z najbardziej szkodliwych dla środowiska przemysłów, a chemikalia używane do garbowania skór są nie tylko okrutnie smrodlawe, ale też żrące po prostu. Człowiek pracujący w osiemnastowiecznej garbarni najprawdopodobniej po kilku miesiącach miałby trwale uszkodzony nabłonek węchowy i ogólnie śluzówki narażone na kontakt z oparami. Grenouille nie mógł zostać perfumiarzem.
Epilacja
I nie o nogi nam chodzi, tylko o całkowite usuwanie włosów z nosa. Włoski w nosie stanowią barierę, swego rodzaju filtr, na którym osadzają się zabrudzenia i większe cząstki.
Nie polecam także dłubania w nosie oraz ogólnie wkładania rzeczy do nosa. Szczególnie brudnych. Choć… no… nie polecam także topienia się w bardzo słonej (dużo bardziej słonej, niż neutralny roztwór fizjologiczny) albo bardzo zanieczyszczonej wodzie i wielu innych aktywności, których pewnie i tak wszyscy unikamy.

Wiem, że wiele i wielu z Was martwi się tym, że nie czujecie swoich perfum. Że z czasem wydają się słabsze. Powodów tego może być mnóstwo i o specyfice maceracji, reformulacjach i wielu innych powodach, dla których tak się dzieje pewnie w końcu będę musiała napisać. Dziś dodam jedną tylko uwagę.
Jeśli po sowitej aplikacji perfum zdarza Wam się, że nie czujecie ich wyraźnie, choć otoczenie daje sygnały, że czuje – może to być po prostu kwestia przyzwyczajenia się nosa do zapachu, czyli krótkoterminowego obniżenia wrażliwości. Nie martwcie się tym, to normalne. Jeśli przebywamy w otoczeniu jakiegoś zapachu – przestajemy go czuć.
Efekt ten jest odwracalny i szacuje się, że nabycie pełnej, świeżej wrażliwości na zapach wymaga tyle czasu bez zapachu, przez ile wystawieni byliśmy na jego działanie.
Oczywiście, jeśli używamy jednych perfum stale i wszystkie nasze przedmioty noszą ich ślad, to proces może być zaburzony.
Ja osobiście lubię dni bezzapachowe. Dni, w których uświadamiam sobie, że moja pościel pachnie mną, poszczególne pomieszczenia w domu mają odmienny zapach, a spacer w parku czy w lesie jest symfonią aromatów.
Przede wszystkim jednak dbajcie o siebie i bliskich. Nie chorujcie i swobodnie cieszcie się doznaniami zmysłowymi. Zapachem, musyką, śpiewem ptaków i ciepłym wiatrem.
A może ktoś miałby ochotę na kawę i wspólny spacer po perfumeriach> Katowickich lub krakowskich? I pote wspólne wahcanie i dzielenie się wrażaniami i dobrymi radami?
Napiszcie do mnie w tej sprawie. Jako komentarz albo via e- mail na adres blog@sabbathofsenses.com
Miłej wiosny!