Les Bains Guerbois 2015 Le Phenix

 

Na czym polega fenomen perfumeryjnej marki Les Bains Guerbois? Oto pytanie, które stawia Marta Waglewska w artykule w Polskim Vogue. Przyznaję, że nie wiem. I jest to niejako niewiedzocepcja, bo nie tylko nie wiem, na czym polega, ale w ogóle przegapiłabym fenomen, gdyby nie ten artykuł.

No dobrze, koniec sarkazmu.
Perfumy Les Bains Guerbios trafiły do mnie jako dar od serca i już przez sam ten fakt są mi drogie. I to jest prawdziwy fenomen. Bezinteresowność i życzliwość. Dziękuję

Nazwa marki nawiązuje do paryskich łaźni Les Bains Douches (les bains to łaźnie) założonych w 1885 przez Françoisa Auguste’a Guerbois. Łaźni, które w roku 1978 przekształcono w klub nocny – zachowując miano. Miejsce to – luksusowe wielce – przyciągało artystów i koneserów sztuki. W Łaźniach funkcjonujących jako łaźnie bywali Emil Zola, Edouard Manet czy Marcel Proust. W klubie nocnym Karl Lagerfeld, Andy Warhol, Jean Paul Gaultier czy David Bowie z Naomi Campbell. Obecnie w lokalu przy 7 Rue du Bourg l’Abbé mieści się luksusowy hotel Les Bains, który nawiązuje do historii – także oferując kompleks spa czy kameralną salę koncertową. Swoją drogą, miejsce jest piękne! Spójrzcie TU

W 2016 roku zadebiutowały pierwsze perfumy Les Bains Guerbois: skomponowane przez Michaela Almairaca Les Bains Guerbois 1885 Eau de Cologne. Nie będziemy się nimi zajmowali, bo kompozycja jest przyjemna, doskonale pasująca do klimatu wnętrz Les Bains, ale dość zachowawcza. Opowiem Wam za to o Le Phénix – za które właściciel marki Jean-Pierre Marois odebrał w 2018 roku nagrodę FIFI Awards.

Twórcą Le Phénix jest także Michael Almairac i kompozycje te zdecydowanie mają wspólne DNA. I dzielą to metaforyczne DNA z innym dziełem Almairaca – znanym i kochanym, legendarnym i wycofanym Gucci Pour Homme (2003). I z niewycofanym, ale także zmieszaym przez Almairaca Bentley For Men Absolute (2014). A! I jeszcze z Papyrus Oud 71 Parle Moi (2018)… zgadliście – także zmieszanym przez Michaela Almairaca. Dobrego nigdy za wiele. I to w sumie nawet nie jest sarkazm, bo Gucci PH stał się ikoną tak ikoniczną, że (podobnie jak w przypadku Black Afgano) wiele marek perfumeryjnych chce mieć w portfolio „coś w tym stylu”. Czyż można powierzyć to zadanie komuś bardziej właściwemu, niż kompozytor pierwowzoru?

W Paryżu nic nie znika, wszystko może powrócić do życia. W 2015 roku Les Bains znów powstaje. Po raz kolejny wszystko dzieje się w Maison Guerbois – pod lśniącymi sklepieniami i kopułami, w subtelnej spirali kardamonu i imbiru, paczuli i cedru, kadzidła i bursztynu. Spa, klub nocny, hotel. Tańcz, lśnij, śnij, poć się, pij, patrz, odczuwaj, kuś, odpoczywaj. Przez dni wczorajsze po dzień dzisiejszy.

Tak zapowiada Le Phénix strona Les Bains Guerbois.
I jest coś w tej zajawce, bo pierwsze chwile z Feniksem z Łaźni są intensywne. Kardamon, imbir, kmin, pieprz – akord przyprawowy otwierający kompozycję jest bezkompromisowy, ostry, prawie „too much”. Szczególnie, że towarzyszy mu akcent animalny pachnący jak wystraszone zwierzę: cierpko, niepokojąco.

To dziwne otwarcie to jest trochę metafora nocnego klubu – i to nocnego klubu z dzikich lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Taniec, pokusa i blask? Owszem, ale także pot, zagrożenie, wilgotne płaszcze w ciasnej szatni i kwaśny zapach zamokłego tytoniu. Wizja wyrazista i wielowymiarowa.

W roli tła występuje mój starńki Stratocaster - wydał się właściwy 🙂

Kiedy wchodzimy do zatłoczonego klubu nocnego pełnego spoconych ludzi, tytoniowego i konopnego dymu, podniesionych głosów i jeszcze głośniejszej muzyki – to jest doświadczenie wymagające. Dopiero kiedy udziela nam się atmosfera, a we krwi zaczynają krążyć substancje… no substancje – dopiero wtedy zaczynamy się dobrze bawić. I podobnie jest z perfumami Almairaca.

Otwarcie niepokoi bardziej, niż zachwyca. Choć nie, napiszę to wprost: otwarcie zupełnie nie zachwyca. Ale z czasem wszystko się zmienia. Mijamy przedsionek, w którym ludzie dzielą się skrętami i płynami ustrojowymi, mijamy tę nieszczęsną szatnię i stojaki na parasole. Zostawiamy za sobą zgiełk wielkiego miasta i prozę życia. Krew zaczyna krążyć szybciej i ulegamy urokowi chwili.

Muzyka już nie wydaje się tak głośna, a ludzie zaczynają być piękni.

Le Phénix to nie jest zapach dzikich harców i tańca do upadłego. Miłośnik feniksowych perfum raczej zapadnie się w miękkim, skórzanym fotelu ze szklaneczką dymnego trunku w dłoni. W ogłuszającej kakofonii dźwięków i emocji zachowa spokój i dystans. I tu wybrzmiewa wspomniane DNA Gucci Pour Homme. Ostre, imbirowo kminowe otwarcie zastępuje pieprz i szałwiowe kadzidło. Nuty przyprawowe i dymne splatają się z akordem skórzanym tworząc zapach klasyczny i stabilny. I nie ma już klubu pełnego młodych, szalonych tancerzy – są gwiazdy, celebryci i biznesmeni wspominający dawne czasy. Klub nocny niepostrzeżenie staje się klubem dla gentlemanów. Niech będzie, że w luksusowym, pięciogwiazdkowym hotelu Les Bains.

Perfumy głośne w otwarciu dojrzewają jak złota młodzież: cichnąc. Serce i baza Le Phénix są ciche i zadumane – jak klasyczny Gucci Pour Homme. Bursztynowe jak klasyczny Gucci Pour Homme – tylko nieco słodszy i, dla równowagi, przyprószony pieprzem. Są też umiarkowanie trwałe – także jak klasyczny Gucci Pour Homme.

Nie potrzebowałam tego głośnego otwarcia. Wolałabym, żeby hołd oddany klasykowi zaczynał się jak hołd oddany klasykowi. Ale może o tym właśnie jest ta opowieść? O wspomnieniu dzikich swawoli i uświadomieniu sobie, że dziś to my jednak wolimy miękki fotel i drogi hotel? I tylko ten gorzki pieprz rodem z (też wycofanego z produkcji) Carbone de Balmain mówi nam, że czas upływa nieubłaganie.

A może przeciwnie: ten bezkompromisowy pieprz przypomina nam, że rockowa, szalona dusza nadal w nas tkwi, tylko na tym etapie życia woli być rockowa i szalona w nieco bardziej luksusowych warunkach?

Data premiery: 2015
Kompozytor: Michel Almairac
Projekcja: w pierwszych etapach obszerna, potem spokojna
Trwałość: taka sobie – dokładnie jak w Gucci Pour Homme

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: kardamon, imbir
Nuty serca: cedr, papirus, paczula
Nuty bazy: kadzidło, bursztyn, piżmo

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Nissaba Chaco

Cytrusowo zielone perfumy pachnące Nieprzeniknionym Lasem?
Chaco marki Nissaba to porcja orzeźwienia, której trudno będzie się oprzeć w te upalne, słoneczne dni.

Czytaj więcej »

I Hate Perfume Gathering Apples

Dla pewnej Agnieszki, którą lubię bardziej, niż dedykowany Jej zapach. 😉 Gathering Shampoos… Pamiętacie szampon „Zielone jabłuszko”? Pamiętacie początki okresu kapitalizmu w Polsce, kiedy na

Czytaj więcej »

Pachnąca Barcelona 6: Les Topettes

Nos szefa kuchni jest podobny do nosa perfumiarza – powiada współzałożyciel Les Topettes Oriol Montañés. Skąd wie? Wie, bo zanim został pełnoetatowym miłośnikiem perfum, pracował

Czytaj więcej »