Comme des Gardons Series 2 Red - Harissa


Słodkie i ostre

- samo życie

Od razu przyznaję - to jeden z najbardziej zaskakujących zapachów, jakie poznałam w życiu.
Powąchałam i... Natychmiast zdecydowałam, że muszę ją mieć, choć w planie miałam raczej Palisander lub ewentualnie Sequoię - oba znacznie bardziej w moim stylu.

Harissa to zapach pełen życia: musujących, rozpychających się wprost molekuł energii.
Już od pierwszych nut wali nas w nos wrażenie niezwykłości - no nie ma szans, żeby tego właśnie się spodziewać!
Zero perfum.
Samo życie!
Słodkie i ostre - tak, jak lubię.

Początek zapachu jest świeży, owocowy, pełen dziwnie wietrznej przestrzeni i jednocześnie wzbogacony piekielnie ostrą, przyczajoną tuż przy skórze nutą czerwonej (koniecznie czerwonej), lśniącej, tryskającej sokiem papryki.

Bardzo niecodzienne zestawienie. Słodycz "otwiera" zmysły, usypia czujność, ostrość podstępnie wpełza w zakamarki naszego ciała serwując naszemu zaskoczonemu umysłowi nagłą iluminację i znów przycicha.
Bliski niuch w początkowej fazie daje efekt "odkurzenia" zmysłów (i przeczyszczenia dróg oddechowych przy okazji ).
To buzowanie zapachu ustaje powoli. Niepostrzeżenie prawie pojawiają się w nim prześwitujące między ostrymi paprykowymi promieniami inne przyprawy: kardamon, imbir, cynamon. Do krwistoczerwonych pomarańcz dołącza krwistoczerwony pomidor, papryka w formie czerwonego miałkiego proszku...

To najbardziej czerwony zapach z serii Red.

Co najdziwniejsze - te ostrość nauczyłam się wyczuwać nie od razu. Początkowo zaskakiwała mnie słodycz zapachu. Do odkrycia drugiego planu Czerwonego Diablika mój nos dojrzewał powoli. Im dłużej z nim obcuję, tym ostrzej mnie bierze.

Skuszona przez paprykowego diablika tkwiącego w mojej czerwonej flaszce rozważałam nabycie Piment Brulant (porównanie jest tu oczywiste nie tylko z powodu nut ostrej papryki, ale też dlatego, że twórcą obu tych zapachów jest ten sam nos).
I powiem tak: pomimo wspólnej nuty są to zapachy zupełnie różne.
Piment jest zapachem bardziej wielopłaszczyznowym, bogatszym składnikowo, cieplejszym.
Harissa jest bardziej tupeciarska, zaskakująca, bardziej żywotna i... i bardziej paprykowa.
Każdy inny. Oba piękne.

Rok powstania: 2001
Twórca: Bertrand Duchaufour

Nuty zapachowe:
harissa, czerwona pomarańcza, czerwona papryka chilli, arcydzięgiel, szafran, gałka muszkatołowa, kardamon, pomidor

Komentarze

  1. Słodkie i ostre? No to koniecznie muszę poznać Harissę! Długo nie musiałaś mnie zachęcać ;) Recenzja jak zwykle pełna budzących wyobraźnię metafor. Dzięki, Sabbath :)
    Aha, na Piment Brulant też się czaję, i już od paru miesięcy...

    OdpowiedzUsuń
  2. Aragonte - próbasa Harissy masz więc u mnie zaklepanego. Przypomnij mi tylko, proszę, przed spotkaniem (na które już się cieszę!).

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To Wy sprawiacie, że to miejsce żyje. :)

Popularne posty