Migdałowe święto
L’Artisanowskie Jour de Fete to jeden z najprostszych zapachów, jaki znam.
W nutach zapachowych podane są migdały i wanilia i… I własciwie nic więcej tam nie ma!
Kiedy wąchałam ten zapach po raz pierwszy (i drugi i piąty…) nie byłam świadoma tego, jak prosty jest jego skład i dziwilo mnie bardzo, że nie wyczuwam w nim nic poza tymi dwoma składnikami. Żadnych perfumeryjnych układanek, żednego drugiego dna… Czasem, kiedy dzień jest pogodny i nic nie zakłóca zapachu docieram do subtelnej, drzewnej bazy z sandałowca i chyba drzewa różanego. Ale o tym za moment.
Jour de Fete to zapach migdałów obłupanych ze skorupek, a potem obranych z ciemnej skórki – samego białego, delikatnego wnetrza. Dojrzałego, ale niesuchego. Zmiażdżonego drewnianym tłuczkiem, wilgotnego od migdałowego mleczka (czy jak tam nazwać tę tłustawą wilgoć wewnątrz migdała). Same użyte do wyekstrachowana zapachu migdały należały do tych słodkich, nie gorzkich, ostrych, z nutkami arakowymi. Jednak robią wrażenie nie dosładzanych cukrem.
Wanilia jest ciepła, puszysta, ale nie lepka, bez mdlących nut w stylu CSP czy Escady Collection. Świeża laska zalana ciepłą wodą z odrobiną mleka. Proszę nie spodziewać się waniliowego budyniu. To zupełnie nie ten typ zapachu.
Jour de Fete rzeczywiście trzyma się blisko skóry. Jest nieinwazyjny, gdybym nie lubiła tego zapachu tak bardzo, powiedziałabym: rachityczny. A tak… powiem: kameralny.
Zdecydowanie nie jest to typ imprezowy. Raczej towarzysz spokojnego wieczoru w fotelu albo w świeżej pościeli. Jeśli nie każemy mu konkurować z innymi, bardziej ekspansywnymi zapachami dotrzemy do delikatnych, ciepłych nutek drzewnych w bazie. Zapach delikatniejszy niż najbardziej subtelny aromat sandałowaca, bardziej ulotny niż drewno różane, pachnący trochę jak wąchane przez tekturowe opakowanie nieużywane indyjskie kadzidełka. Czy warto czekać na tę najgłębszą warstwę zapachu? Nie wiem. Ale na pewno warto cieszyć się urokliwym choć ulotnym migdałowym świętem.
Kompozycja jest prosta, układająca się na skórze stabilnie, bez fajerwerków i „zwrotów akcji”. Można by powiedzieć: monotonna. A jednak mnie zauroczyła.
Data powstania: 2004
Twórca: Olivia Giacobetti
Nuty zapachowe:
migdały, wanilia
9 komentarzy o “l’Artisan Parfumeur Jour de Fete”
Naturalnie nie można powąchać tego migdałowego cuda w żadnym Quality, buuuu… Co prawda obawiam się, że na mnie Jour de Fete może być zbyt delikatny, ja chyba z tych, o których Khy kiedyś pisała, że zapach ma je łupnąć w głowę obuchem i zaciągnąć do jaskini 😉
Hahaha! Świetnie powiedziane! I ja zwykle też tak mam – lubię killery.
JdF jest jednak naprawdę nietypowy. I trudno mi znaleźć okazję do noszenia go.
Aragonte, doczekasz września z wąchaniem, czy słać już? 😉
Spokojnie, doczekam 🙂 I będę ostrzyć sobie ząbki na te migdały, bo migdały jako takie lubię (chociaż migdałowe Heliotrope Etro ciut mnie mnie zem… zamigdaliło 😉 )
No to tym bardziej powinno Ci się spodobać JdF, bo nie jest zupełnie podobne do Heliotrope, które i mnie zemigdaliło. 😉
Pierwszy raz w życiu żałuję, że wrzesień tak daleko. 😀
Sab, intrygujący opis 🙂 Jak przeczytałam, to dostałam ślinotoku. Napisane tak obrazowo, że bardziej nie można. Kolejny zapach do testowania 🙂
Witaj. Cieszę się, że Cię widzę K. 🙂 To jest ten malutki wpis testowy? 😉
Jeśli chodzi o JdF (i w sumie nie tylko) – testować naprawdę trzeba. Nie można chyba odpowiedzialnie polecić zapachu w ciemno. O l’Artisanowskich migdałkach czytałam przeróżne opinie: na mnie są delikatne, ale wiem, że bywają gorzkie.
Sabbath czekam jeszcze (z niecierpliwością ;-)) na Twoją recenzję Bois Farine. Jestem przekonany że inaczej niż większość to Ty wyczujesz nim pięknego gwajakowca złamanego sandałowcem i cedrem, a nie tylko cud, miód i orzeszki ;-).
Santorio, Bois Farine to ja nawet mam flaszkę (niezbyt już pełną).
W sumie zaniedbałam go ostatnio, a zima to piękna pora na noszenie BF.
Recenzje postaram się sklecić.
Przegapiłam okazję, dzisiaj na allegro…bu