Wyobraźcie sobie, że Dżepetto nie jest zgrzybiałym staruszkiem, tylko ekscentryczną, może na wpół obłąkaną, a już na pewno wiecznie opętaną przez zieloną, absyntową wróżkę rzeźbiarką. Taka Dżepetta z pewnością nie wyrzeźbiłaby sobie drewnianego brzydala.
Otóż magicznie ożywione dzieło naszej niesamowitej artystki to młodzieniec, który w żadnym razie nie mógł powstać ze zwykłego klocka. Jego mahoniowe, lśniące ciało uformowane zostało z cienkich, wiotkich listew, giętkich jak wstęgi, gładkich i lśniących jak kredowy papier, pokrytych dla podkreślenia ich urody i z troski o trwałość pięknego stworzenia impregnującą żywicą i lakierem o syntetycznie słodkawym zapachu.
Twarz naszego Pięknego jest podłużna, nos prosty, oczy wielkie, żywicznie słoneczne i egzotycznie skośne. Zielone włosy opadają spod liściastego wieńca na kanciaste, szczupłe ramiona, biodra są smukłe, nogi długie, a u kostek, jak Hermesowe skrzydełka, drżą jasne, młode listki.
O ubraniu nie wspominam z rozmysłem. 🙂
Złotoskóry młodzieniec intencje ma najlepsze i kocha swą rzeźbiarkę miłością wielką i czystą.
Tylko dziwnym trafem po jakimś czasie połowa dzieci w okolicy ma złotawą skórę i dziwne, migdałowate oczy… Ciekawe skąd?
Pierwszy kontakt z Mahogany może być zaskakujący i nawet, w pewien sposób, rozczarowujący. Szczególnie dla kogoś, kto jak ja, spodziewał się ciemnego, nasyconego olfaktorycznym mrokiem zapachu drzewnego do cna, ciężkiego jak kłoda, monumentalnego jak afrykańskie rzeźby, otulającego ciało jak gęsty dym.
Niczego takiego w mojej flaszce nie znalazłam.
Mahoń w zapachu Etro to blask w koronie drzewa, to wiotkie gałązki pokryte swawolącymi na wietrze liśćmi.
Otwarcie jest jasne, przejrzyste jak w Shaal Nur, przestrzenne jak w Lutensowskim Chene lub Encre Noire Lalique.
Od pierwszej chwili, po sam kres zapachu brzmi w nim nuta, którą z pewnym wahaniem zinterpretowałam jaka cyprysową żywicę. Nie jest to jednak żywica cyprysu, który znam, lecz jakiejś jego szczególnej, egzotycznie wyniosłej odmiany, dodatkowo poddana obróbce wydobywającej z niej niespotykaną, syntetyczną nutę. Ta dziwna, lakierowana perfekcja zarazem fascynuje i niepokoi, nadaje zapachowi kształt i jednocześnie od niego odstaje.
W tej nienaturalnie przejrzystej żywicznej ramie uwięzione tkwią listki majeranku, kwiatki rozmarynu, pieprzny pyłek i goździkowe słupki. Przyprawowe bogactwo porównywalne chyba tylko z Opus Penhalligon’s.
Na dalszym etapie rozwoju zapachu dokonałam kolejnego odkrycia. Nuta, wokół której chodziłam jak pies wokół jeża nie potrafiąc jej uchwycić i nazwać. A to po prostu konopie indyjskie. Pozornie niedbale doczepiona do przyprawowego bogactwa środkowej fazy zapachu konopna zielenina.
Gdy szperam bardzo uważnie pod warstwami tej szczególnej zapachowej układanki docieram jeszcze do czegoś, co kojarzy mi się z zapachem terpentyny podobnym nieco do chemicznych oparów znanych z Hinoki.
Schyłkowa faza zapachu jest bardziej wyciszona, niż jego rozkwit. Głębsza, z wyraźnymi akcentami drzewnymi w postaci cienkich, gładkich listewek. Nie jest też tak ekspansywna, jak opisane przeze mnie powyżej olfaktoryczne cuda, lecz przyskórna, letnia. Żywica i drewno podbite są tu zmysłową ambrą muśniętą (ale nie zabełtaną) krztyną wanilii i mydlanym powiewem piżma. Gdyby nie wspomniana już przeze mnie, a ciągle obecna cyprysowa żywica można by ten etap nazwać grzecznym. Ale, dzięki temu fenomenowi, grzeczny nie jest. Jest do ostatniego śladu na skórze niezwykły.
Data powstania: 2004
Nuty zapachowe:
bergamota, cyprys, goździki, kmin, pieprz, drewno sandałowe, wetiwer, wanilia, piżmo, ambra.
3 komentarze o “Etro Mahogany”
Sabbath, nie znam Mahogany – nie udało mi się do niego dotrzeć, choć Etro w Quality jest od dawna, dlatego nie napiszę nic o samym zapachu.
Za to napiszę coś o Tobie – w swoich opowieściach o zapachach nie porównujesz ich do kobiet. Opisujesz mężczyzn i męskie ciała. I męskie ciała masz na ilustracjach.
A mówiłaś, że każdy człowiek jest bi…
P.
O, cześć P. 🙂
No mówiłam, że ludzie są bi w różnym stopniu. I to nie tyle moja teoria, co wynik badań psychologicznych, z którym ja się akurat zgadzam.
Ja jestem bi w stopniu mniejszym… 😉
A tak już w temacie skojarzeń – to chyba naturalne, że skoro bardziej atrakcyjne jest dla mnie męskie ciało, to moje skojarzenia w tym kierunku właśnie pójdą.
Fajnie, że się odezwałeś. 🙂
Właśnie rozkoszuję się Mahogany, które wczoraj do mnie trafiły. I juz wiem, że do siebie pasujemy. Dziękuję za radę!
P.S. Vetiver też piękny, bardzo ziemisty i surowy. Miło robić takie zakupy 🙂
(biral)