Mark Buxton reprezentowany jest podwójnie. Nie tylko numerem 02, ale także i 03, z czegom rada niezmiernie.
Robi ten pan wrażenie na ludziach zwykle, ja jednak przyznaję z pewnym skrępowaniem, że na mnie dotychczas nie bardzo. Wśród znanych mi jego dzieł nie znalazłam niczego, co by mnie pozbawiło tchu z zachwytu.
Jest Ouarzazate – jedyne perfumy z serii kadzidlanej Comme des Garcons, których nie chcę mieć, są Comme des Garconsy z głównej serii, z których najbliższy mi jest Man2 będący wierną niemal kopią Gucci Pour Homme, jest Vetiver46 Le Labo – bardzo urodziwy, ale również nie odkrywczy, jest wreszcie seria własnych zapachów Buxtona, które też nie zmieniają świata wcale.
Korci mnie wciąż MoslBuddJewChristHinDao (Unifaith) Elternhaus, ale raczej ze względu na nazwę i koncepcję, bo perfumeryjnie spodziewam się kolejnego dobrze poskładanego zapachu, który nie uczyni rewolucji.
A jednak nie odpuściłam testów. Dum spiro, spero.
mb02
Zrelaksowana awangarda.
Bardzo wyrafinowany. Bardzo swobodny.
Bardzo mmm…
Interesujący, rzeczywiście złożony – i to dobrze.
Ale żeby mmmm?
Pierwsze wrażenie to połączenie akordu kwiatowego – nienatrętnego i bardzo „blended” z zielonością dziką nieco, nieco ziołową, ale również… Niechaj będzie – zrelaksowaną. Ładnie, ale szału nie ma.
Na szczęście po chwili niedługiej zza pierwszych nut wychyla się akord żywiczno – drzewny: labdanum, tuż za nim benzoes, sandałowiec, sporo jasnego, „ołówkowego” cedru, odrobina przestrzeni jodłowego balsamu. Na tym tle wciąż pobrzmiewa fiołek nadający kompozycji aksamitnego wykończenia.
I tyle. Trzeciej nuty właściwie nie ma.
Jest płynne przejście od wytrawnych nut żywicznych ułożonych na jasnym drewnie, po drzewność suchą, ledwie tkniętą fiołkiem i labdanum. Do samego końca zapach zachowuje lekkość, nie wygrzewa się zanadto, nie łasi wanilią i nie uwodzi ambrą.
Nie mam tej kompozycji właściwie nic do zarzucenia. Jest bardzo udana i rzeczywiście dokładnie taka, jak w opisie producenta – aż korci człowieka, żeby użyć okresleń: „zrelaksowana”, „swobodna”, wyrafinowana”, „zdystansowana”.
Mnie osobiście przypomina He Wood Dsquared2 – podobny pomysł, podobne nuty, podobna „temperatura” zapachu. Czy to jednak dlatego, że He Wood zachował większą czystość akordu drzewnego, czy przez to, że poznałam go wcześniej i w bardziej sprzyjających okolicznościach (wiosna jednak była znacznie ładniejsza w ubiegłym roku) – zapach duetu Dsquared2 wygrywa w tym porównaniu.
Data powstania: 2007
Twórca: Mark Buxton
Nuty zapachowe:
fiołek, bergamota, magnolia, bazylia, naturalny akord kwiatowy, goździk, liście fiołka, irys, labdanum, sandałowiec, piżmo, balsam jodły, syjamski benzoes
mb03
Ciemna strona mocy.
Frywolny.
I wart każdego grzechu.
Frywolny?!
Mnie przypomina Avignon CdG zmieszany z Gucci Pour Homme (znów!) i Cashmere for Men Fissore. Może rzeczywiście także tym razem rewolucji nie ma, ale podoba mi się ten sposób połączenia typowo sakralnego kadzidła z aromatami dymno – drzewnymi.
Zaczyna się chłodno, przestrzennie: olibanum z dodatkiem paczuli i rumianku. Po chwili zaczynam wyczuwać pieprz, a w dalszej kolejności także piękną mieszankę żywic i łagodne, miękkie nuty drzewne. Zapach nabiera głębi i gęstości. Staje się dymno – ziemny nie tracąc świetlistości frankońskiego kadzidła.
Śladów frywolności nie stwierdzono, choć grzechu może i byłby wart, gdyby nie kiepska trwałość.
Wtulam nos w skórę, a mój umysł maluje obraz:
Jest chłodny poranek. Stajemy w otwartych wrotach kamiennej świątyni. Tak starej, że Dawni Bogowie nigdy jej nie opuścili i wciąż jeszcze czają się w cieniu wykutych w pradawnych świętych głazach kolumn. Tego dnia posadzka cała zarzucona jest świeżymi, krwawiącymi żywicą pniakami i zasypana naniesioną przez drwali ziemią. Na ołtarzu cichy, stareńki kapłan czci Samotnego Boga paląc kadzidło.
Półmrok rozświetlony przesączającymi się przez wąskie okna promieniami słońca i unoszący się w powietrzu zapach wilgotnej ziemi i żywicy sprawiają, że zaczyna nam się wydawać, że staruszek zamiast zanosić modły do rozpartego nad ołtarzem głównego lokatora tęsknie przywołuje zdetronizowanych, wygnanych bogów natury…
I nagle słyszymy szuranie, ciche szepty, oddechy – oto w światło wchodzi Dagda z opuszczoną maczugą i krukiem Morrigan na ramieniu, za nim ze spuszczoną głową podąża zawstydzona Brigid. Matka Bogów Epona unosi dłonie nad kadzielnicą i oto dym zmienia się, ciemnieje. Oprócz chłodnego zapachu olibanum czujemy ciepłe żywice, słodką ambrę, drewno.
Odziany w złote szaty zwycięski, obcy Bóg przygląda się wypędzonym prawowitym opiekunom tej ziemi i milczy. Może odczuwa żal i współczucie? Może myśli o dniu, kiedy on sam zostanie pokonany i będzie musiał odejść w cień? A może tęskni do pełnych ust Tailtiu i dającego szczęście trunku Goibniu?
Nie dowiemy się, bo nowy Bóg nie rozmawia ze Starymi Bogami. A Starzy Bogowie nie wybaczają najeźdźcom.
Po czasie zbyt krótkim, by przypomnieć sobie dawną chwałę (a dla nas zbyt krótkim, by nacieszyć się magicznym zapachem mb03) wizja znika: Dawni Bogowie odchodzą, dym się rozwiewa, Uzurpator zamyka niebieskie oczy… Szkoda, że już koniec.
Data powstania: 2007
Twórca: Mark Buxton
Nuty zapachowe:
rumianek, czerwony pieprz, elemi, labdanum, drewno kaszmirowe, styraks, ambra, kadzidło, sandałowiec, paczula
* Druga ilustracja przedstawia jeden z najpiękniejszych budynków sakralnych, jakie w życiu widziałam – to podziemia katedry w Glasgow
** Trzecia ilustracja: obraz Stephena Reida, który w sieci znaleźć można pod kilkoma różnymi tytułami, ogólnie jednak zawsze chodzi o to samo. „The Druid Warns Maeve About Cuchulain „
5 komentarzy o “Mark Buxton dla Biehl Parfumkunstwerke”
Taaa,tylko Padpa jeszcze bardziej pomarańczowa a toto takie łososiowe trochę;p
Na temat wpisu znowu się nie mogę "wyrazić" bo kurczę nie znam:/
Ale do Twoich wpisów wraca się wiele razy toteż wrócę jak poznam;)
Hej Klaudia, bardzo mnie ucieszyła ta notka :). Pozdrawiam i wyśle te punktu dla Biehlwerke. Zobaczymy czy sie zgodzimy .PiotrK
Sabbath, nie mogę sobie wyobrazić tego połączenia kadzidła sakralnego i pogańskiego. Ale musi być piękne. Gdzie można kupić próbki?
Natala
Skarbku, wracaj, zapraszam!
Aj, no i przegapiłam dwa "komciaki" grzebiąc się ze swoim. Przepraszam.
Natalo, próbki można zamówić na LuckyScent, ewentualnie na Ausliebezumduft. Oba do wygooglania bez problemu.
Piotrze, dziękowałam Ci już przy pierwszym wpisie z serii, ale z radością zrobię to ponownie. Dziękuję! Dałeś mi takiego powera do pisania, że… Sam widzisz.
Punkty ślij koniecznie.
A ja w końcu polezę na tę pocztę. Tylko wymyślę coś jeszcze dla Ciebie. 🙂