Sezon na newsy trwa.
Z jednej strony cieszy mnie to niezmiernie, bo miło jest przynosić dobre nowiny; z drugiej zaś tęskno mi za pisaniem o zapachach, a stan zdrowia wciąż nie pozwala mi ufać własnym zmysłom…
Firma, której polską premierę mam przyjemność zapowiedzieć w dniu dzisiejszym nie jest obca czytelnikom mojego bloga. O jej genezie i filozofii pisałam w czerwcu ubiegłego roku, przy okazji recenzowania Chaman’s Party.
Honoré des Près
Dziś, dla przypomnienia dodam tylko, że pomysłodawcą marki i twórcą fikcyjnej postaci romantycznego arystokraty Honoré jest, pracujący wcześniej między innymi dla Diora i Sisley, Christian David, zaś autorką kompozycji zapachowych i perfumeryjnym opiekunem tego przedsięwzięcia jest sama Olivia Giacobetti, której przedstawiać nie trzeba.
Po więcej informacji zapraszam do linkowanej powyżej recenzji oraz na, francuskojęzyczną niestety, stronę producenta.
Kompletna linia organicznych perfum Honoré des Près powinna znaleźć się w ofercie Perfumerii Quality na przełomie września i października.
Osobiście i kompletnie nieprofesjonalnie dodam, że nie mogę się doczekać. Przyrządzone przez niezwykle utalentowana Olivię marchewki z pomarańczą, tuberoza z rumem i kokos doprawiony kolendrą kuszą…
Na zachętę, poza Imprezą Szamana recenzja Nagiej Zieloności.
***
W ramach newsowego bonusu pozwolę sobie dodać, że na targach kosmetyków niszowych, które rozpoczną się w piątek we Florencji Pierre Guillaume zaprezentuje światu swój nowy projekt:
Huitième Art Parfum
Zapachy, które mają dowieść ostatecznie, że perfumiarstwo jest ósmą dziedziną sztuki.
Starożytni wyróżniali bowiem siedem sztuk: malarstwo, muzykę, rzeźbę, garncarstwo, krawiectwo, retorykę i strategię; w renesansie zaś do sztuk wyzwolonych zaliczono ich również siedem, tylko… Nieco innych: muzyka, rzeźba, architektura, malarstwo, teatr, taniec, poezja. Jakby nie było – zgadza się.
Ósma sztuka Pierre’a Guillaume’a jest projektem na tyle świeżym, że nawet ich strona internetowa jeszcze nie działa.
O zapachach zaś krążą fantastyczne opowieści… W które ja oczywiście nie wierzę, ale mam nadzieję wkrótce dać się zaskoczyć i olśnić. I za to „wkrótce” trzymajcie kciuki, proszę. 🙂
12 komentarzy o “Kolejna nowość w Quality i kolejny projekt Pierre’a Guillaume’a”
Najbardziej zaintrygowała mnie ta tuberoza z rumem… Bardzo chętnie bym się do tego zapachu "dorwała", bo brzmi co najmniej obiecująco 🙂
Trzymam kciuki wobec tego;) Sabb oczywiście że Ty nie jesteś sztywniakiem;)
A ta pyszna informacja 🙂 Już nie mogę się doczekać, ale to pewnie nic zaskakującego… Pisałam kilka dni temu, że mam kłopoty z wejściem na strone Perfumerii Quality. Na szczęście kłopoty okazaly się przejściowe i strona chodzi jak przysłowiowa burza. Teraz tylko nerwowe dreptanie w blokach startowych w oczekiwaniu na zapachowe olśnienia (oby takimi były!!!), o których Pani wspomina.
Katalino, mnie korcą marchewki. Choć nie wiem, czy nie wolałabym ich "skosztować" na wiosnę. A Tuberoza z rumem może być w sam raz jesienna. Jeśli lubisz tuberozę. 🙂
Skarbku, trzymajmy obie. Po weekendzie będę wiedziała. 🙂
Pani… Nie wiem, jak się do Pani zwracać. W każdym razie dziękuję za ten komentarz. Okazało się, że jedna z Współwłaścicielek Perfumerii Quality przeczytała go i już wczoraj dała mi znać, że problem usunięto. W imieniu wszystkich zaglądających na stronę, dziękuję za zwrócenie uwagi. 🙂
"Deptanie w blokach". :))) Trudno jest pojąć naturę człowieka (w tym przypadku moją), który mając stosy próbek błagających o testy wciąż pragnie nowych… 🙂
Sabb skończyłem i zapraszam:)
J
Już tam jestem. Słucham.
🙂
Oczywiście w tekście miało być "dreptanie w blokach" – chyba zakradła mi się jakaś literówka 🙂 Podpisuję się jako "anonimowy", bo przyznaję, że nie wiem jaki wybrać profil,żeby wpisać swoje imię. A więc ujawniam się w komentarzu – Asia Pyziak. Wysłałam do Pani maila w sprawie LuckyScent, gdzie już nawet zdążyłam zrobić zakupy. Jeszcze raz bardzo dziękuję za tamte podpowiedzi, pozdrawiam serdecznie 🙂
Pani Asiu, literówkę to ja popełniłam – u Pani jest dreptanie, mnie "r" umknęło. A uśmiech stąd, że porównanie takie obrazowe i zabawne.
Dziękuję za ujawnienie się. Ogromnie mi milo, że nasza korespondencja okazała się pożyteczna. Ciekawa jestem, co Pani zamówiła. No i liczę na to, że jeśli coś "zwali z nóg", to się dowiem. 🙂
Pozdrawiam ciepło i zapraszam nieustająco. 🙂
Witam, bardzo mnie cieszy taki dynamiczny feedback! Jeśli chodzi o zakupy na LuckyScent to zaczęłam dość skromnie – zamówiłam parę próbek CdG – tylko te zapachy, o których Pani pisała, bo z odwagą olfaktoryczną u mnie nietęgo 🙂 no i wszystko co znalazłam marki YOSH – to już moja ułańska fantazja. Przyznaję, że w kwestii YOSH bardzo chciałabym poznać Pani opinię. I oczywiście jak coś faktycznie "zwali mnie z nóg" to nadmienię. Jestem niestety dość kapryśna, więc to moje nosowe wałęsanie się "to tu, to tam" może trawć i trwać. Pozdrawiam bardzo przyjaźnie i ciepło. Na wszelki wypadek się podpiusuję, bo wciąż nie potrafię wybrać właściwego profilu, żeby nie pisać anonimowo – a zatem – AsiaP
P.S. Od tego YOSH'a właściwie wszystko się zaczęło… Poczułam kiedyś, na zupełnie obcej pani, niewiarygodnie piękny zapach. Zwykle się tak nie zachwycam a o zaczepieniu kogoś, by zapytać jakich perfum używa, w ogóle nie było mowy!!! Ale tę właśnie panią zagadnęłam i dowiedziałam się, że ubrana jest w YOSH Sottile. I zaczęłam szukać… Raz jeszcze pozdrawiam. Już się ujawniłam przez konto Google. Udało się z internetowego raczkowania przejść do klęku podpartego… 🙂
Trzymam więc kciuki 😀